Artykuł opublikowany pod adresem: http://gigawat.net.pl/article/articleprint/1026/-1/78/
|
Polską energetykę od brytyjskiej dzieli wielka rynkowa przepaść.
|
Informacje
Numery
Numer 07/2007
Autor: opr. red.
|
Data publikacji: 17.07.2007 22:16
|
U nas sprzedawcę zmieniło zaledwie kilkadziesiąt firm. Tam taki krok ma za sobą ponad połowa odbiorców energii elektrycznej. Z podobnym sukcesem jak w Wielkiej Brytanii liberalizacja rynku energii elektrycznej przebiegła w Szwecji. Ponad połowa mieszkańców tego kraju ma za sobą zmianę sprzedawcy prądu. Rocznie robi to ponad 350 tys. odbiorców. Tylko w sierpniu ubiegłego roku 26 tys. gospodarstw domowych oraz ponad 3 tys. firm podpisało nowe umowy na zakup prądu. W porównaniu z 2005 rokiem na zmianę sprzedawcy prądu zdecydowało się o 40 proc. mniej zarówno odbiorców indywidualnych, jak i firm.
22-proc. stawką VAT powinna być opodatkowana sprzedaż uprawnień wynikających z czerwonych certyfikatów, czyli świadectw pochodzenia energii elektrycznej uzyskanej w procesie wytwarzania ciepła. Nowelizacja ustawy Prawo energetyczne z 12 stycznia 2007 r. powołuje system tzw. czerwonych certyfikatów - świadectw pochodzenia energii wytworzonej w kogeneracji (tj. energii elektrycznej wytwarzanej w procesie wytwarzania ciepła). System ten uprości wywiązywanie się przez przedsiębiorstwa sprzedające odbiorcom końcowym energię elektryczną z obowiązku zakupu energii elektrycznej wytworzonej w kogeneracji.
Prezydent Lech Kaczyński podpisał nowelizację Prawa Energetycznego. Według sprawozdawcy komisji gospodarki poseł PiS Anny Paluch, nowelizacja Prawa Energetycznego przyczyni się do przekształcenia "skostniałego, monopolistycznego rynku energii elektrycznej w Polsce". Podkreśliła, że zmiany są potrzebne, ponieważ "nasz rynek energetyczny nie wytrzymałby konkurencji po otwarciu się na pozostałe kraje europejskie".
Z okazji Europejskiego Dnia Wiatru po raz pierwszy przeprowadzono paneuropejską kampanię na rzecz promocji energetyki wiatrowej. Sytuacja farm wiatrowych w Polsce nie jest najlepsza. W marcu 2007 r. moc zainstalowanych turbin wyniosła 218 MW. W sumie wiatr poruszał 142 turbinami, których średnia moc wynosiła 1,52 MW. Do 2010 r., według planów rządowych, moc zainstalowanych turbin powinna wynieść 2000 MW i pokrywać 2,3 proc. krajowego zapotrzebowania na energię. Na jesieni 2006 r. rozpoczęto budowę turbin o łącznej mocy 180 MW.
System handlu emisjami CO 2 w obecnym kształcie stał się kulą u nogi dla wielu przedsiębiorstw, zwłaszcza z sektora energetycznego. Zamiast być uznanym za przełomowy instrument ekonomiczny w obszarze proekologicznym, założeń zrównoważonego rozwoju UE, może stać się instrumentem hamującym rozwój gospodarki. Przedsiębiorstwom nie będzie się opłacało rozwijać produkcji, w sytuacji gdy koszt zakupu uprawnienia będzie większy od potencjalnego zysku ze sprzedaży danego towaru.
Bałtycki Klaster Ekoenergetyczny (BKEE) powołano 11 czerwca w Gdańsku. Powstaje on na terenie województw pomorskiego i warmińsko-mazurskiego. W jego skład wchodzą jednostki naukowe i samorządowe oraz przedsiębiorstwa branżowe, tj: Sieć Naukowa Eko-Energia, Instytut Maszyn Przepływowych PAN, Stocznia Gdańska oraz Energa. Jego działalność służyć będzie lepszemu wykorzystaniu największych w kraju zasobów roślin energetycznych oraz regionalnego potencjału naukowo-technologicznego. Głównymi zadaniami BKEE będzie przygotowanie i realizacja projektów poświęconych wdrażaniu nowych kompleksów agroenergetycznych w gminach i powiatach regionu oraz rozbudowie infrastruktury badawczej.
Krajowy Administrator Systemu Handlu Uprawnieniami do Emisji przygotował nowy projekt rozdziału emisji na lata 2008-12. Polska wnioskuje w nim o limity wysokości 259,7 mln ton CO2. Dotychczas proponowana przez nas liczba uprawnień w wysokości 284 mln ton według KE powinna zostać zredukowana do 208,5 mln ton.
Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo marzy o II nitce Jamału. - Chcemy budowy tej nitki, ale strona rosyjska rozmawia nie z nami, ale z Niemcami. Nasze stanowisko jest jasne: albo gazociąg tranzytowy, albo nie ma być mowy o zakazie reeksportu, jeśli mamy z niego brać gaz - powiedział Krzysztof Głogowski, prezes PGNiG.
Bruksela żąda zmian w polskim prawie. Musimy zrezygnować ze specjalnych uprawnień skarbu państwa w spółkach czyli z tzw. złotej akcji - napisała Gazeta Wyborcza. Komisja Europejska domaga się od Polski zmiany ustawy z 2005 r., w myśl której minister skarbu może mieć specjalne uprawnienia w niektórych spółkach o znaczeniu strategicznym. To "złote weto" albo "prawo złotej akcji". Komisja zwróciła uwagę, że rząd może wykorzystywać ustawę w celu wpływania na decyzje zarządów firm strategicznych, aby te np. wstrzymały się z rozwiązaniem spółki, nie przenosiły jej siedziby za granicę, może też wpływać na zmianę profilu działalności, a to zasadniczo obniża atrakcyjność nabycia udziałów w spółkach państwowych przez innych inwestorów z UE - argumentuje Komisja. - Narusza to przepisy traktatu dotyczące swobodnego przepływu kapitału oraz swobody przedsiębiorczości. W Polsce skarb państwa działa w 15 spółkach strategicznych poprzez tzw. obserwatorów. Mają oni dostęp do wszystkich dokumentów firmy. Na specjalnej liście firm strategicznych są przedsiębiorstwa z różnych branż, w tym petrochemii, gazownictwa, energii elektrycznej, górnictwa, transportu kolejowego i mediów. Komisja ostrzegła rząd, że jeśli w ciągu dwóch miesięcy nie będzie zmian w ustawie o złotej akcji, sprawa trafi do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości.
Minister gospodarki Piotr Woźniak skierował do spółki Nord Stream AG drugi list, w którym wskazał na szczegółowy przebieg trasy planowanego gazociągu przez polską wyłączną strefę ekonomiczną. W pierwszym liście do firmy Nord Stream Piotr Woźniak oficjalnie poinformował, że planowana trasa gazociągu przebiega przez obszar o nieustalonych granicach morskich pomiędzy Polską, a Danią o podwójnej jurysdykcji - tzw. Szarą Strefę. W odpowiedzi spółka Nord Stream poformowała o rozpoczęciu szczegółowych analiz i zobowiązała się do natychmiastowego przekazania stronie polskiej ich wyników. Minister przypomniał, że Polska nie otrzymała dotąd obiecanych przez Nord Stream dokumentów i wyników szczegółowych analiz. Nord Stream AG zobowiązał się do niezwłocznego ich przekazania w liście z 12 kwietnia tego roku.
26 czerwca w Jaworznie obradowało Zwyczajne Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy PKE SA, które podsumowało miniony rok. W 2006 roku PKE zarobił netto 258,35 mln złotych (2005 rok – 281,24 mln złotych). Firma sprzedała o 9 proc. więcej prądu niż przed rokiem i - ze względu na bardzo ciepły czwarty kwartał - o 4 proc. mniej ciepła. Zgromadzenie podjęło między innymi uchwałę o przeznaczeniu całego zysku na kapitał zapasowy (na rozwój spółki). Zainstalowana moc elektryczna ośmiu elektrowni i elektrociepłowni PKE na koniec 2006 roku wynosiła 4953 MW, a osiągalna moc cieplna 2167,1 MW. W ciągu 12 miesięcy koncern wyprodukował 21,78 TWh energii elektrycznej (2005 rok – 20,01 TWh) i 10 982 908 GJ ciepła (2005 rok – 11 407 580 GJ). Po raz kolejny firmie udało się obniżyć wskaźnik zużycia paliwa na jednostkę energii elektrycznej. Osiem zakładów PKE spaliło 10,4 mln ton węgla (o 4 proc. więcej niż rok wcześniej przy 9 proc. wzroście produkcji prądu), 357 tys. m3 gazu, 147 tys. ton biopaliwa (wzrost w porównaniu z 2005 rokiem o 107 proc.!) i 34 tys. ton oleju opałowego. 31 grudnia 2006 roku w spółce pracowało 5611 osób. Dokładnie pięć lat wcześniej – 31 grudnia 2001 roku koncern zatrudniał 6811 osób.
Na terenie Elektrowni Rybnik stanął kolejny komin. Komin ma 120 metrów wysokości, do jego budowy zużyto tysiące ton betonu, który wylewano 24 godziny na dobę, przez prawie dwa miesiące. Obecnie trwają pracę w jego wnętrzu, gdzie robotnicy instalują stalowe stropy, na których oparte będą kanały odprowadzające spaliny do atmosfery. Komin jest częścią instalacji mokrego odsiarczania, którą Elektrownia Rybnik buduje w celu spełnienia zaostrzonych norm środowiskowych.
Uniwersytet Technologiczno-Przyrodniczy w Bydgoszczy wraz z hiszpańską fundacją Biotech tworzą podyplomowe studia "Zarządzania środowiskiem", na których studenci dowiedzą się, jak wykorzystywać energię odnawialną i skąd brać na to pieniądze. Projekt studiów przygotowała hiszpańska fundacja Biotech, która jest organizacją non profit współpracująca z europejskimi ośrodkami naukowymi.
Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo SA rozdzieliłp działalność handlową od technicznej dystrybucji gazu. Sprzedażą gazu dla odbiorców hurtowych i detalicznych będzie się zajmować Biuro Handlowe PGNiG, a dystrybucją - 6 regionalnych spółek gazownictwa. Dotychczasowych 6 regionalnych spółek gazownictwa (dolnośląska, górnośląska, karpacka, mazowiecka, pomorska i wielkopolska) stało się po 1 lipca Operatorami Systemu Dystrybucji (OSD). Spółki te utrzymają samodzielność, a PGNiG będzie nad nimi sprawować nadzór właścicielski. Przedstawiciele PGNiG zapowiedzieli, że na początku sprzedaż będzie się odbywać w oparciu o obecnie obowiązujące taryfy, a od 1 stycznia 2008 roku zapowiadane jest ujednolicenie cen za gaz na terenie całego kraju.
Każda inwestycja związana z budową kanalizacji, linii energetycznych czy gazociągów rodzi konflikty pomiędzy przedsiębiorstwami sieciowymi, a właścicielami działek, którzy nie pozwalają przeprowadzać robót na terenie swoich posiadłości albo w zamian za zgodę na nie żądają milionowych odszkodowań. Projekt rządowy przewiduje wprowadzenie do prawa cywilnego nowej formy korzystania z prywatnych gruntów pod budowę inwestycji infrastrukturalnych (tzw. służebność przesyłu). Służebnością na rzecz przedsiębiorcy mogłaby zostać obciążona nieruchomość, przez którą mają przebiegać urządzenia służące do doprowadzania i odprowadzania wody, pary, gazu, prądu elektrycznego. Prawo służebności przesyłu polegałoby na tym, że przedsiębiorca korzystałby w ograniczonym zakresie z części prywatnej działki niezbędnej do budowy i dalszego utrzymania instalacji. Gdyby właściciel nieruchomości dobrowolnie, w drodze ugody, nie chciał zawrzeć umowy o ustanowienie służebności, mimo że byłaby ona niezbędna do powstania inwestycji, to przedsiębiorca mógłby zażądać ustanowienia służebności przesyłu za odpowiednim wynagrodzeniem. Jeżeli właściciel nieruchomości odmówiłby zawarcia umowy o ustanowienie ograniczonego prawa, sprawa trafiałaby do sądu i ten decydowałby dopiero o przymusowym wykorzystaniu gruntu.
Rząd zgodził się na wniesienie akcji Elektrowni Kozienice do Enei, ale związkowcy elektrowni nadal nie zgadzają się na proponowany przez Skarb Państwa sposób konsolidacji i planują w tej sprawie referendum wśród załogi. Pierwotnie planowane przez resort skarbu państwa utworzenie tzw. Grupy Energetycznej Centrum w składzie Lubelski Węgiel Bogdanka, poznańska firma dystrybucyjna Enea, elektrownia Kozienice nie udało się. Po wielomiesięcznych protestach górników z konsolidacji została wyłączona Bogdanka, a resort skarbu w celu przyspieszenia utworzenia grupy i jej prywatyzacji chce wnieść bezpośrednio akcje Elektrowni Kozienice do Enei. Ma już na to zgodę rządu. Grupa Centrum w tym roku ma zadebiutować na giełdzie w Warszawie. Ostrożne szacunki analityków mówią, że jest ona warta około 8 mld zł. W Kozienicach rządowi będzie jednak trudniej uzyskać akceptację dla planowanej konsolidacji. Nadal sprzeciwiają się jej związki zawodowe elektrowni uznające, że proponowany wariant konsolidacji, w którym uprawnieni pracownicy elektrowni mieliby otrzymać ekwiwalent pieniężny szacowany średnio na 140 tys. zł brutto zamiast akcji, jest obarczony zbyt wieloma niewiadomymi dotyczącymi m.in. poziomu podatku i są za wariantem konsolidacji przewidującym utworzenie spółki holdingowej. Uprawnionych do otrzymania darmowych akcji jest w Kozienicach ok. 3550 osób, z czego ponad 1 tys. osób to emeryci, a do związków zawodowych należy ok. 60 proc. załogi.
Nadzór bankowy zabronił polskim bankom handlowania prawami do emisji dwutlenku węgla. Obrót tymi uprawnieniami może zostać jeszcze bardziej ograniczony po przyjęciu ustawy, która trafiła właśnie do Sejmu. Polski rynek praw do emisji dwutlenku węgla należy do największych w Unii Europejskiej. W ciągu dwóch lat obrót polskimi prawami wyniósł ok. 60 mln ton, co oznacza, że jego wartość sięgnęła 900 mln euro. Główny Inspektorat Nadzoru Bankowego wydał opinię faktycznie zabraniającą bankom angażowania się w ten rynek, tłumacząc, że działalność w zakresie handlu uprawnieniami do emisji gazów cieplarnianych nie może być uznana za finansową. A w Polsce prawa do emisji dwutlenku węgla są traktowane jako towar. Polskie banki muszą się więc ograniczyć do operacji na instrumentach pochodnych. Niedługo ograniczeń w handlu prawami do emisji gazów mogą się spodziewać także przedsiębiorstwa. Ustawa o instrumentach wspomagających redukcję emisji nakaże, by firmy swoje uprawnienia przeznaczały na pokrycie własnych emisji. - Z przepisu wynika, że firmy nie mogą spekulować prawami, ale muszą je tak długo trzymać na rachunku, aż nie podliczą swoich rzeczywistych emisji - ocenia Maciej Wiśniewski, prezes firmy doradczej Consus, członka giełdy Powernext. W projekcie przewidziano ponadto, że firmy, które wypuszczą do atmosfery o ponad 80 proc. mniej gazów, niż mają uprawnień, przez rok nie będą mogły w ogóle nimi handlować. Chyba że redukcja emisji wynika z modernizacji instalacji. Jeszcze większe ograniczenia mają być wprowadzone do planowanego systemu handlu prawami do emisji dwutlenku siarki i tlenków azotu. Zgodnie z projektem ustawy tymi prawami będą mogli handlować wyłącznie właściciele instalacji. Planowany system nie ma nic wspólnego z przepisami Unii Europejskiej i dlatego Polska może wprowadzić własne rozwiązania.
Duńska firma Poldanor hoduje w północnej Polsce 200 tys. świń. Jedna świnia produkuje dziennie ok. 5 kg gnojowicy. Za zapach gnojowicy odpowiedzialny jest zawarty w niej metan, który można wykorzystać jako surowiec energetyczny i przerobić na energię elektryczną. Pierwszą w Polsce biogazownię wytwarzającą energię elektryczną z odchodów świń Poldanor otworzył dwa lata temu w Pawłówku, kilkadziesiąt kilometrów od Słupska. 9,2 tys. świń produkuje 25 tys. ton surowca energetycznego rocznie. "Moc" jednej dorosłej świni to 0,5 kWh energii elektrycznej dziennie. Biogazownia w Pawłówku ma moc 1,5 MW co wystarczy, aby zapewnić energię dla osiedla 350 domków jednorodzinnych. Według danych GUS w Polsce mamy 16 mln świń, dzięki którym można by uzyskać 8 tys. megawatów mocy.
Minister gospodarki Piotr Woźniak zapowiedział, że rząd nie dopuści do przejęcia przez Gazprom firmy Europolgaz, która jest operatorem polskiego odcinka gazociągu jamalskiego. Zdaniem ministra gospodarki, PGNiG ma instrumenty, by bronić się przez zapędami Gazpromu. Udziały Gazpromu w Europolgazie wynoszą 48 procent, tyle samo ile ma PGNiG, reszta, tj. 4 procent należy do Gas-Tradingu - firmy kontrolowanej przez PGNiG, Bartimpex i Gazprom. Działania Gazpromu w innych krajach pokazują, że przejęcie infrastruktury przesyłowej to jeden z priorytetów tej firmy.
Dominik Radziwiłł, dotychczasowy prokurent Grupy Kapitałowej BOT Górnictwo i Energetyka SA, został nowym prezesem holdingu. Taką decyzję podjęła w piątek, 22 czerwca, Rada Nadzorcza spółki. Nowy prezes BOT GiE SA ma 42 lata, jest magistrem lingwistyki stosowanej po Uniwersytecie Warszawskim. W latach osiemdziesiątych mieszkał w Paryżu i uzyskał dyplom nauk politycznych prestiżowego Instytut d’Etudes Politiques de Paris. Ponad 15 lat pracował w bankowości inwestycyjnej, początkowo w amerykańskim Bankers Trust, później we francuskim Banque Armil. Od 1998 roku związany z Dresdner Bank, gdzie był m.in. wiceprezesem w londyńskim dziale inwestycyjnym banku. W latach 90. Dominik Radziwiłł doradzał w szeregu prywatyzacji w Polsce. Brał udział w największych transakcjach dłużnych, pozyskując m.in. na rzecz Skarbu Państwa 5,25 miliarda euro poprzez emisję euroobligacji o 15 letnim okresie zapadalności. Na tym samym posiedzeniu na kolejną kadencję w skład zarządu BOT Górnictwo i Energetyka S.A. Rada Nadzorcza powołała Antoniego Pietkiewicza, Romana Formę i Jerzego Kurellę, którzy dotychczas zasiadali w zarządzie spółki.
Płocki koncern paliwowy PKN Orlen liczy na co najmniej 150-180 mln dol. odszkodowania z ubezpieczenia Możejek, które zostanie wypłacone za straty wywołane pożar w litewskiej rafinerii. Jeszcze w tym roku rafineria w Możejkach ma odzyskać pełną zdolność produkcyjną. Spalona w ubiegłym roku instalacja będzie nie tylko odbudowana, ale i unowocześniona. Już teraz rafineria osiągnęła 70 proc. mocy przerobowych sprzed pożaru. W sumie inwestycje w urządzenia Mazeikiu Nafta mają pochłonąć w tym roku 300 mln dol. Odbudowa instalacji to tylko część tej kwoty. Spółka liczy na odszkodowanie w wysokości 150-180 mln dolarów. Ubezpieczyciele mają wypłacić odszkodowanie na początku przyszłego roku. Mażeikiu Nafta była ubezpieczona w trzech brytyjskich firmach: Liberty International Under-writers, AIG Europe Limited i SCOR UK Company Limited. Jak mówi Kamil Kliszcz, analityk DI BRE Banku, to renomowane firmy i z wypłatą odszkodowania raczej nie będzie problemów. Kwestią sporną jest tylko kwota. Bardziej realna wydaje się suma z dolnej granicy wspomnianego przedziału. Zapewne spółka odzyska związane z odbudową koszty stałe, jednak nieosiągnięty zarobek Możejek należy uznać za utracony.
Tygodnik "Newsweek" dowiedział się nieoficjalnie od kilku niezależnych źródeł, że paliwowy gigant PKN Orlen chce połączyć się z Grupą Lotos, drugim co do wielkości koncernem naftowym w Polsce. Dorota Kołakowska i Edyta Żemła zastanawiają się czy w końcu dojdzie do największej fuzji w historii polskiej gospodarki. - Łączenie może się rozpocząć nawet w tym roku - zapewnia w rozmowie z nami osoba z kręgów rządowych. Paliwowy mariaż to pomysł prezesa płockiego koncernu Piotra Kownackiego, bliskiego współpracownika Lecha Kaczyńskiego jeszcze z czasów pracy w NIK. Orlen odmawia oficjalnych komentarzy na temat połączenia z gdańskim Lotosem. - Decyzja o konsolidacji sektora paliwowego zależy od Skarbu Państwa. Nie prowadzimy rozmów na ten temat - mówi Dawid Piekarz, rzecznik płockiego koncernu. Według naszych informacji Ministerstwo Skarbu Państwa może poprzeć plany fuzji. Choć w oficjalnym stanowisku resort informuje, że rząd nie planuje żadnych zmian w strukturze obu spółek, to szef resortu Wojciech Jasiński dopytywany przez posłów przyznał niedawno, że ostatecznie to "analizy zdecydują o docelowym kształcie sektora paliwowego". Fuzja Orlenu z Lotosem, którego ok. 60 proc. należy do Skarbu, zagwarantowałaby państwu większą kontrolę nad koncernem - ocenia Robert Gwiazdowski z Centrum im. Adama Smitha. W planach połączenia analitycy dostrzegają też drugie dno. PKN Orlen jest dziś osłabiony inwestycją w Możejkach. Wyniki finansowe gdańskiej rafinerii (wartej na giełdzie 6,4 mld zł) są o wiele lepsze.
*
Ministerstwo Skarbu zdementowało doniesienia prasowe - nie ma planów połączenia PKN Orlen z Grupą Lotos - powiedział rzecznik ministerstwa, Paweł Kozyra. Rzecznik podkreślił, iż strategia dla sektora paliwowego w Polsce przyjęta na początku roku zakłada istnienie dwóch samodzielnych firm. Tym samym ministerstwo zaprzeczyło doniesieniom "Newsweeka Polska", jakoby miało dojść do połączenia dwóch największych polskich spółek paliwowych.
KGHM porozumiała się z Elektrimem w sprawie przygotowania przez jej doradcę inwestycyjnego wyceny ZE PAK. Według zapowiedzi KGHM spółka będzie miała wycenę ZE PAK jeszcze w lipcu i wówczas będzie można zacząć negocjacje dotyczące ewentualnej transakcji. Decyzja o wycenie to pierwsze konkretne uzgodnienie, do jakiego udało się doprowadzić zainteresowanym stronom, bo wcześniejsze pytania KGHM-u w sprawie sytuacji finansowej ZE PAK pozostały bez odpowiedzi. Można się zastanawiać, czy Elektrim nie będzie chciał podważać wiarygodności wyceny doradcy KGHM?
Polish Power, która obiecuje wybudowanie wielkiej elektrowni na Pomorzu, nie jest w stanie zrealizować żadnej poważnej inwestycji - podała Gazeta Wyborcza powołując się na ustalenia czasopisma "Wprost". Pod Żarnowcem, w Pomorskiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej, miała powstać nowoczesna elektrownia węglowa. Przy jej budowie mogłoby pracować do 4 tysięcy osób. Inwestycję szacowano na 1,5 miliarda euro,a realizującym miała być firma Polish Power, której kapitał należy w 100 procentach do spółki Cochco z Luksemburga. Teresa Kamińska z Pomorskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej poinformowała, że władze strefy uznały firmę za niewiarygodną i nie dającą gwarancji na powodzenie takiej inwestycji. Teresa Kamińska zaznaczyła, że Polish Power nie dostarczyła dokumentów gwarantujących finansowego, ani technologicznego bezpieczeństwa tej inwestycji. Na zadane firmie pytania przedstawiciele Strefy nie otrzymali satysfakcjonującej odpowiedzi. Na podstawie tych przesłanek firma nie otrzymała pozwolenia na inwestycję. "Wprost" sprawdził rejestr handlowy spółek z Luksemburga. Okazuje się, że fundusz kapitałowy Cochco nie prowadził dotychczas żadnej działalności, podobnie jak jego spółka-córka Polish Power. Obie firmy nie mają też doświadczenia w realizacji projektów energetycznych. Jak ustalił "Wprost", pod koniec 2005 roku kapitał własny Cochco był ujemny, a na początku 2006 r. cały bilans funduszu wynosił 3 tysiące dolarów.
W ocenie litewskich mediów przyczyną nieobecności Jarosława Kaczyńskiego na spotkaniu premierami Litwy, Łotwy i Estonii w Wilnie był sprzeciw wobec przedstawionego przez Litwinów nowego podziału akcji w przedsięwzięciu budowy elektrowni Ignalina. Podczas spotkania miało dojść do podpisania przez szefów rządów Polski, Litwy, Łotwy i Estonii deklaracji o współpracy przy projekcie budowy elektrowni atomowej Ignalina, ale premier Kaczyński nie pojechał na Litwę tłumacząc to trudną sytuacją w naszej służbie zdrowia.
Windbud jest zainteresowany budową elektrowni wiatrowych w gminie Inowrocław. Sprawa wywołuje jednak wiele emocji, ponieważ niektóre z wiatraków mają zostać wybudowane w bliskim sąsiedztwie wytyczonej przez mieszkańców trasy obwodnicy "buraczkowej". Zdaniem wójta gminy Inowrocław, Lecha Skarbińskiego, nie ma podstaw prawnych do wydania negatywnej opinii w sprawie inwestycji, ponieważ Generalna Dyrekcja Dróg i Autostrad oraz wojewoda nie zdecydowali, która z wersji trasy szybkiego ruchu zostanie zaakceptowana. A wersje są dwie: przedstawiona przez miasto i tzw. społeczna, którą wytyczyli sami mieszkańcy gminy. Pomimo tego, iż gmina wydała już warunki zabudowy, a uzgodnienia w sprawie budowy wiatraków zapadły jeszcze w czasie kadencji poprzedniego wójta, starosta inowrocławski Tadeusz Majewski nie zgadza się na przeprowadzenie inwestycji: - To jest ogromny problem, a chodzi przecież o interes ogólnospołeczny. Wiadomo, że przebieg obwodnicy nie jest jeszcze ustalony. W związku z tym, zawiesiliśmy wydawanie decyzji w sprawie pozwoleń na budowę, bo jeśli elektrownie wiatrowe powstaną na pasie lub tuż obok trasy obwodnicy, może to bardzo skomplikować i utrudnić przeprowadzenie tej inwestycji – powiedział Majewski.
Komisja Europejska ostrzega, że utrudnianie życia klientom, którzy chcą zmienić dostawcę energii elektrycznej, jest niezgodne z unijnymi regułami. Takimi praktykami zainteresowała się Bruksela, która właśnie przedstawiła projekt Europejskiej Karty Praw Odbiorców Energii. - Generalna zasada jest taka: konsumenci mają dostawać jedną fakturę. A firmy muszą między sobą ustalić, jak to zrobić - mówi Ferran Taradellas Espuny, rzecznik unijnego komisarza ds. energii Andrisa Piebalgsa. - Gdy kupujemy w sklepie chleb, to nie obchodzi nas, w jaki sposób on został do tego sklepu dowieziony. I nie płacimy za to odrębnej faktury - dodaje. Komisja przypomina, że każdy konsument w UE w każdej chwili może złożyć skargę na działanie firm energetycznych, jeśli uzna, że jego prawa - gwarantowane m.in. w Karcie Praw - zostały naruszone. Taradellas Espuny przypomniał, że unijne dyrektywy mają wyższość nad prawem krajowym, więc każdy konsument będzie mógł w ostateczności dochodzić swoich praw przed Europejskim Trybunałem Sprawiedliwości.
Ponad dwa i pół miliona złotych przeznaczy grupa Andropol, największy producent pościeli, na ekologiczne inwestycje w zakładach w Andrychowie. Na unowocześnienie i modernizację instalacji w elektrociepłowni Andropol wydano już półtora miliona złotych. W wyniku tych inwestycji zostanie ograniczona emisja spalin i zmniejszy się zużycie energii elektrycznej wykorzystywanej do produkcji ciepła. Firma spełni w ten sposób standardy emisji określone dla zakładów przemysłowych w Polsce. Obroty Andropolu, który zatrudnia około tysiąca osób, wyniosły w 2006 r. 200 mln zł.
Wiceprezes PSE SA Emil Wojtowicz został nowym przewodniczącym rady nadzorczej BOT Górnictwo i Energetyka SA. Funkcję wiceprzewodniczącego Rady będzie pełnił Wojciech Bielecki, a sekretarza - Marek Pastuszko. W radzie zasiadają ponadto: Wojciech Katner, Tomasz Sapeta, Piotr Nojszewski i Wojciech Rybowski.
Profesor Władysław Mielczarski z Politechniki Łódzkiej zostanie koordynatorem ds. połączeń energetycznych (tzw. mostów energetycznych) Niemcy-Polska-Litwa — zdecydowała Komisja Europejska. Zadaniem profesora będzie przyspieszenie realizacji połączeń sieci energetycznych między tymi krajami. Kandydaturę musi jeszcze formalnie zatwierdzić Parlament UE. Poza połączeniem sieci energetycznych Niemcy-Polska-Litwa, także trzy inne projekty będą pilotowane przez specjalnych unijnych koordynatorów - czy to ze względu na swoje znaczenie dla UE, czy też wieloletnie opóźnienia, w tym gazociąg Nabucco transportujący gaz z Azji Środkowej, regionu Morza Kaspijskiego i Bliskiego Wschodu do Europy Środkowej.
Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo, rozmawia z Gaz de France o współpracy przy projekcie terminalu LNG w Świnoujściu. Strony przygotowują list intencyjny w tej sprawie. Chodzi głównie o wymianę doświadczeń. Tomasz Fill, rzecznik prasowy PGNiG, pytany o to, czy negocjacje mają też na celu pozyskanie GdF jako inwestora do projektu, nie potrafił dać konkretnej odpowiedzi. Zaznaczył natomiast, że 16 lipca mija termin składania ofert na opracowanie projektu terminalu. GdF jest jednym z czołowych graczy na światowym rynku LNG. Już w 2005 r. przedstawiciele PGNiG i GdF próbowali porozumieć się co do współpracy w tej dziedzinie, ale wówczas nie doszło do konkretnych ustaleń.
Wg nowego pomysłu resortu środowiska, przedsiębiorcy będą mogli zamieniać prawa do emisji dwutlenku siarki na prawa do trucia tlenkiem azotu - napisała Rzeczpospolita. Ministerstwo Środowiska wraca do pomysłu stworzenia polskiego systemu handlu zanieczyszczeniami powietrza.- Chcemy umożliwić polskim firmom wymienianie się prawami do emisji dwutlenku siarki i tlenków azotu. Mogłyby robić to w formie barteru albo transakcji finansowych - powiedział Paweł Sałek, szef Krajowego Administratora Systemu Handlu Uprawnieniami do Emisji (KASHUE). Przyznaje, że pomysł wymaga jeszcze dużo prac i obliczeń, ale może zyskać poparcie wszystkich zainteresowanych stron. Prezentowane dotychczas koncepcje krytykowały i duże elektrownie, i małe zakłady. Pogodzenie interesów obu stron nie będzie łatwe. - Duże instalacje inwestowały w odsiarczanie spalin, lecz mają zwykle kłopot z nadmierną emisją tlenków azotu. Z kolei mniejsze ciepłownie borykają się z odwrotnym problemem. Będą więc mogły, być może, wymieniać się tymi uprawnieniami - argumentuje Paweł Sałek.
Artykuł opublikowany pod adresem: http://gigawat.net.pl/article/articleprint/1026/-1/78/
|
Copyright (C) Gigawat Energia 2002
|