mówi dr inż. Andrzej Kowalski, „Energoprojekt Katowice”
Kwestia modernizacji elektrociepłowni zakładowej w dawnej Hucie im. Tadeusza Sendzimira to temat - chciałoby się powiedzieć – stary jak cała huta – mówi dr inż. Andrzej Kowalski, prezes „Energoprojektu Katowice”, który przed laty, jako młody automatyk uczestniczył w pracach projektowych przy tym obiekcie. Najstarsze turbozespoły pochodzą z lat pięćdziesiątych, a więc mają już pół wieku. Młodsze są z początku lat osiemdziesiątych są więc o dwadzieścia pięć lat młodsze. Najmłodszy jest drugi kolektor, który zbudowano bo innego wyjścia już nie było. To mówi samo za siebie i nie wymaga specjalnego komentarza.

Cała elektrociepłownia jako zakład huty ma oznaczenie W-70 czy 75. W branży krąży anegdota, że jest to numer wskazujący w jakiej kolejności ten obiekt będzie realnie modernizowany. Temat modernizacji wracał jak bumerang kilkakrotnie pod rządami różnych właścicieli i ciągle był odkładany jako ten, który może jeszcze poczekać. Ponieważ „Mittal” uchodzi za oszczędnego, żeby nie powiedzieć, raczej skąpego inwestora więc i teraz też tak jest. Proponowaliśmy ze swojej strony przeprowadzenie audytu energetycznego dla całej huty, albowiem są na jej terenie i takie miejsca, gdzie gorąca woda płynie otwartymi kanałami „gubiąc” masę energii, ale na razie nasza oferta czeka na decyzję.

- Czy krakowska huta może obejść się bez własnej elektrociepłowni kupując wszystkie media energetyczne u dostawców zewnętrznych?

- Teoretycznie tak, wielkie sprężarki czy pompy mogą być napędzane nie parą, a wprost silnikami elektrycznymi, ale jest to znacznie droższe i mniej efektywne.

- Tak wiekowy obiekt zapewne nie trzyma już żadnych norm ekologicznych w zakresie emisji CO2, pyłów, Nox itp.?

- To nie ulega wątpliwości, ale podejrzewam, że rozliczany jest globalnie razem z całą hutą, a nie jako odrębny obiekt energetyczny i ze swoją emisją gdzieś „ginie” w emisji całego kombinatu.