Artykuł opublikowany pod adresem: http://gigawat.net.pl/article/articleprint/1047/-1/79/
|
Czy Gazociąg Północny zagrozi tarczy antyrakietowej?
|
Informacje
Numery
Numer 08-09/2007
Mówi prof. Jacek Rońda z Wydziału Inżynierii Metali i Informatyki Przemysłowej AGH, wykładowca Uniwersytetów Technicznych w Osace i Kapsztadzie, współpracownik naukowy Uniwersytetu Technicznego w Hamburgu – Harburgu, dyrektor ds. Programów Akademickich COMARCH SA
- Czy gazociąg projektowany na dnie Bałtyku oraz towarzyszące mu kable światłowodowe są w stanie zakłócić pracę projektowanej tarczy antyrakietowej i innych instalacji wojskowych w Polsce, a także “podsłuchiwać” rozmowy telefoniczne prowadzone w polskiej sieci? “Gazeta Polska”, powołując się wypowiedzi kilku ekspertów, zasygnalizowała ostatnio istnienie takiego niebezpieczeństwa?
- Jest to mało prawdopodobne. I jest to raczej dość karkołomna teza. Trzeba zwrócić uwagę na to, że mamy do czynienia z dwoma różnymi środowiskami, z wodą i powietrzem, i z olbrzymimi odległościami. Dlatego gęstość energii wyemitowanej pod wodą, aby mogła oddziaływać na obiekty lecące kilka kilometrów nad wodą, musiałaby być adekwatnej wielkości i musiałaby zostać odpowiednio zmodulowana. Biorąc pod uwagę bilanse energetyczne urządzeń elektronicznych używanych przez formacje militarne, nie bardzo widzę możliwość wygenerowania w takich warunkach impulsów energetycznych, które mogłyby przejąć kontrolę nad rakietą wystrzeloną z tzw. tarczy w kierunku rakiety balistycznej. Jest wiele trudności. Po pierwsze trzeba odczytać zakodowaną modulację sygnału sterującego rakietą, po drugie opracować przez centrum obliczeniowe przeciwnika odpowiedź, po trzecie na powrót ją zakodować, po czwarte przesłać ją do emiterów, które dopiero wyślą sygnał odpowiedniej mocy, po to by niejako dogonił lecącą rakietę i przekazując jej porcje mylących informacji, wpłynął na zmianę jej lotu. Uważam, że z uwagi na nikłe przedziały czasowe przynależne tym poszczególnym zadaniom oraz olbrzymie porcje koniecznej energii, jest to raczej niewykonalne. To się nie trzyma kupy. Zarówno pod względem bilansu energetycznego jak i bilansu czasu dla poszczególnych czynności. Zwłaszcza, że właściciel rakiety ma stację naziemną, a przeciwnik chętny do przejęcia nad nią władzy, dysponuje kablem światłowodowym i ewentualnymi emiterami pod powierzchnią wody.
- Przypomnijmy może jak ma wyglądać podmorski gazociąg północny: według informacji inwestora średnica zewnętrzna każdej z dwóch stalowych rur to 48 cali czyli ok. 1220 mm. Grubości płaszcza - 1,5 cala czyli ok. 38 mm. Obie nitki rurociągu będą chronione za pomocą powłok antykorozyjnych, składających się z emalii asfaltowej o grubości ok. 6 mm. Alternatywnie będą używane powłoki składające się z żywic epoksydowych w kombinacji z warstwą polipropylenu i polietylenu o grubości 3 mm. Z kolei powłoka antykorozyjna będzie chroniona za pomocą powłoki ze zbrojonego betonu o grubości od 40 do 150 mm, która dodatkowo stabilizować będzie cały rurociąg na dnie morza w trakcie późniejszej eksploatacji. Gęstość użytego betonu ma wnosić 3000 kg/m sześc., co zostanie osiągnięte dzięki dodaniu do kruszywa rudy żelaza.
- I gdzieś pomiędzy zewnętrznym płaszczem rury, a powłoką ochronną ze zbrojonego betonu, sporządzonego z kruszywa z dodatkiem rudy żelaza, będzie przebiegał nasz kabel, do którego sekwencyjnie miałyby być zamontowane emitery, wysyłające fale zakłócające. Zastanówmy się – tak na chłopski rozum – ile energii jesteśmy w stanie przesłać przy pomocy kabla światłowodowego na odległość 1200 km i czy ta energia wystarczy by pokonać warstwę wody oraz wygenerować fale elektromagnetyczną o odpowiedniej charakterystyce, która będzie zdolna dogonić rakietę i przejąć nad nią władzę. Znacznie łatwiej jest to przeprowadzić przy użyciu satelitów geostacjonarnych, których Rosja ma wystarczającą ilość. Posługując się znowu kolokwialnym przykładem, można do mieszkania wchodzić klatką schodową po schodach, albo wyjeżdżać windą, albo jeśli ktoś uwielbia sporty ekstremalne - przez okno po piorunochronie albo po rynnie. Woda jest dielektrykiem i aby się za jej pośrednictwem komunikować – tak jak z łodzią podwodną – trzeba używać dwóch długości fal: krótkich i długich. Co dodatkowo komplikuje działanie. A co do samego światłowodu, Rosja ma mnóstwo innych możliwości przesyłania informacji we wszystkich kierunkach. Podmorski światłowód towarzyszący gazociągowi nie jest najlepszym sposobem do przesyłania tajnych informacji. Dość łatwo w niewielkiej odległości przeciągnąć konkurencyjny światłowód wyposażony w stosowane sensory, który będzie „słuchał” tego, co dzieje się „po sąsiedzku”, bo takie są możliwości. I naprawdę nie będzie to zbyt kosztowne.
- Światłowód wzbudzał emocje i powodował problemy także przy budowie gazociągu jamalskiego, biegnącego jednak pod ziemią...
- Wtedy poszło o zupełnie coś innego. Inwestor kupił kabel 48-włóknowy – bo taki wtedy był już tylko dostępny – podczas gdy do nadzorowania pracy gazociągu wystarczałyby tylko 2 pary włókien, zaś resztę mocy przesyłowej chciał wykorzystać do świadczenia usług telekomunikacyjnych, na co nie uzyskał wcześniej stosowanej koncesji.
- Mówi się, że pracujący na dnie Bałtyku gazociąg wraz z towarzyszącą mu infrastrukturą jest w stanie skutecznie zakłócić funkcjonowanie sonarów strzegących bezpieczeństwa szwedzkiego wybrzeża...
- W pierwszym rzędzie może być wykorzystany do zakłócania łączności z łodziami podwodnymi, na takich samych zasadach, jak kiedyś funkcjonowały “zagłuszaczki” tłumiące fale, na których nadawały “Wolna Europa” czy “Głos Ameryki”. Natomiast szwedzkie wybrzeże - z uwagi na charakter linii brzegowej – jest, w odróżnieniu od polskiego, bardzo trudne do upilnowania. Takim spektakularnym przykładem radzieckiej inwigilacji było w latach osiemdziesiątych zakleszczenie się u wejścia do portu w Sztokholmie dużego radzieckiego okrętu podwodnego. Załogę – na szczęście – w odróżnieniu od sytuacji, jaka miała miejsce kilkanaście lat później na “Kursku”, udało się ewakuować. Sprawa była dość głośno komentowana na Zachodzie, a ja wtedy przebywałem na Technicznym Uniwersytecie w Hamburgu – Harburgu, gdzie zajmowałem się problematyką cięcia i spawania blach pod wodą przy użyciu robotów, to co w Stanach Zjednoczonych robił np. Halliburton. I pamiętam, że Szwedzi przyjeżdżali wtedy do nas na konsultacje w tej sprawie.
Notował: Jacek Balcewicz
Artykuł opublikowany pod adresem: http://gigawat.net.pl/article/articleprint/1047/-1/79/
|
Copyright (C) Gigawat Energia 2002
|