Wobec częstych ostatnio konfliktów gazowych Gazpromu to z Białorusią to z Ukrainą, szansą na zwiększenie bezpieczeństwa energetycznego Europy są dostawy gazu z Azji środkowej – czytamy w Rzeczpospolitej. Przerwy w dostawach rosyjskiego gazu, będące najczęściej efektem sporów Gazpromu z Białorusią lub Ukrainą to nie tylko problem każdego z krajów, który korzysta z białoruskiego lub ukraińskiego tranzytu. To także problem Unii Europejskiej – pisze Rzeczpospolita i uważa, że w tej sytuacji pilną koniecznością są nowe drogi dostaw gazu nie z Rosji, ale z Azji. Zdaniem dziennika, choć inwestycje w budowę gazociągów z Azji mają mieć charakter komercyjny, to potrzebują one poparcia Unii z możliwością współfinansowania z kasy Brukseli choćby analiz projektu. Zaangażowanie Unii w taki projekt daje szansę, żeby około 2012 roku pojawiła się w Europie większa ilość konkurencyjnego gazu, którego źródłem będzie Azerbejdżan. Azerowie chcą przesyłać swój gaz do Europy gazociągiem przez Turcję - do Grecji i Włoch (TGI), którego fragment łączący Grecję z Turcją już istnieje. Trzeba jeszcze wybudować połączenie między Grecją i Włochami oraz zwiększyć możliwości przesyłowe systemu rurociągowego Turcji. Budowa odcinka pomiędzy Włochami, a Grecją, według uczestników projektu włoskiego Edisona i greckiej firmy DEPA, ma się rozpocząć w przyszłym roku. Gaz ze złoża Szakh Deniz trafi do Turcji i Grecji jeszcze w 2007 r. Za kilka lat wydobycie w tym rejonie wzrośnie, a dostawy mogą wynosić nawet 21 mld m sześc. rocznie. To zbiegnie się w czasie z zakończeniem budowy rurociągu z Grecji do Włoch. Gdyby jeszcze udało się do współpracy zachęcić Turkmenistan, dla którego głównym partnerem w sprawach gazu pozostają od lat Rosjanie, to Europa miałaby szanse na zwiększenie dostaw gazu azjatyckiego – uważa Rzeczpospolita.
W ocenie dziennika podobne szanse jak gazociąg turecko-grecko-włoski stwarza projekt Nabucco, bo zaangażowane w tej projekt firmy (Bulgargaz, węgierski MOL, austriacki OMV, turecki BOTAS i rumuński Transgaz) zapowiadają, że prace rozpoczną się za dwa lata. Niedawno jednak pojawiła się informacja, że do międzynarodowego konsorcjum dołączy niemiecki koncern RWE. To może przyspieszyć decyzję o budowie.
|
|