Artykuł opublikowany pod adresem: http://gigawat.net.pl/article/articleprint/1068/-1/80/
|
Targi górniczo-energetyczne. Jedno w dwóch, trzech, a może nawet i czterech
|
Informacje
Numery
Numer 10/2007
Współczesna technologia hołdująca zasadzie synergii dąży w sposób naturalny do kompaktowego łączenia funkcji. Popularne czy wręcz obowiązkowe stały się zatem produkty - aby trzymać się języka specjalistów od marketingu - typu dwa w jednym, trzy w jednym, cztery w jednym, a nawet w przypadku tabletek do zmywarek bodaj już siedem w jednym. Na Śląsku z targami górniczymi w tym roku stało się coś zupełnie odwrotnego. Mieliśmy do czynienia z imprezą typu jedno w dwóch, trzech, a może nawet i czterech odsłonach.
Niebywały sukces targów górniczych sprzed dwóch lat sprawił, że w powietrzu rozszedł się zapach pieniędzy. Działające do tej pory wspólnie: Międzynarodowe Targi Katowickie i grupująca wszystkie liczące się polskie firmy szeroko rozumianego zaplecza produkcyjnego górnictwa Polska Technika Górnicza z Tych na kilka miesięcy przed terminem tegorocznych targów... rozeszły się w ten sposób, że każda z firm zorganizowała swoje targi dopisując do górnictwa, hutnictwo i energetykę albo też narzędzia. W istocie w tym roku mieliśmy w dniach od 11 do 14 września dwie imprezy targowe. W „Spodku” firmowane przez PTG SA Międzynarodowe Targi Górnictwa Przemysłu Energetycznego i Hutniczego, zaś na terenach Międzynarodowych Targów Katowickich przy ulicy Bytkowskiej - Międzynarodowe Targi Górnictwa, Energetyki i Metalurgii KATOWICE 2007. Jakby tego było mało, organizatorzy obydwu imprez zapomnieli (albo też zwyczajnie nie chcieli pamiętać), że co roku w pierwszej połowie września od lat odbywają się w Bielsku Białej energetyczne targi branżowe ENERGETAB organizowane przez ZIAD.
Ale i to nie wszystko. Cała górnicza ekipa pojawiła się tydzień później w Krakowie na Polskim Kongresie Górniczym, który był rozgrzewką i próbą generalną przed zaplanowanym na przyszły roku XXI Światowym Kongresem Górniczym. I tu do gry za rok wejdzie zupełnie nowy gracz w targowo-konferencyjnym biznesie, a mianowicie kielecki „Kolporter”, który postanowił w Sosnowcu-Zagórzu, na terenach należących niegdyś do „Silmy”, stworzyć EXPO Silesia. Tak więc za rok teoretycy światowej sztuki górniczej obradować będą w mieszczącym prawie dwa tysiące osób Auditorium Maximum Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, a praktycy spotkają się na wystawie w Sosnowcu-Zagórzu, oddalonej o godzinę jazdy samochodem pod warunkiem, że operator tzw. autostrady nie zaplanuje akurat intensywnych prac remontowych.
Niemal w noc poprzedzającą inaugurację obu imprez w Katowicach ich organizatorzy dogadali się co do wzajemnego honorowania biletów wstępu i uruchomienia bezpłatnych zielonych taksówek łączących tereny na Bytkowskiej ze Spodkiem. O komunikacji Katowic z Bielskiem nie pomyślał już nikt. Wystawcy i zwiedzający dwoili się i troili, dokonując trudnych wyborów, albo... skupiając się wyłącznie na liczących się imprezach zagranicznych. Wielu poczuło się zawiedzionych czy niedoinformowanych. Dla osób spoza Śląska czy też spoza Polski cała ta sytuacja była nieczytelna i niezrozumiała. W „Spodku” brakowało miejsca dla wystawców, na Bytkowskiej brakowało natomiast zwiedzających. Straciła cała branża, która na takie traktowanie zupełnie nie zasługuje. U nas nadal panuje przekonanie, że wystarczy przejąć obiekty podupadłej fabryki, tereny ośrodka postępu technicznego czy garaże dawnej firmy budowlanej aby zamienić je na tereny targowe, które natychmiast wywołają złoty deszcz pieniędzy. Takie targowe manufaktury ma prawie każde większe miasto w Polsce. A tymczasem świat idzie do przodu, hołdując zasadzie synergii i łączy dzisiaj w jedno centra wystawiennicze z centrami kongresowymi. Sale kongresowe wraz w halami wystawowymi łączone są tak, że można dostać się do nich suchą nogą w ciągu kilku chwil. A w pełni klimatyzowaną hale wystawową w ciągu kilku godzin można zamienić w studio telewizyjne gotowe relacjonować live widowisko typu reality show czy mecz siatkówki na światowym poziomie, albo też wielki bal na... tysiąc par. Argumenty typu: tak samo daleko mamy do Balic jak i do Pyrzowic, i że autostrada jest w pobliżu, śmieszą. Łatwość komunikacji z lotniskiem i bliskość autostrady to żadna innowacja, to po prostu standard. We Frankfurcie najsłynniejsze europejskie tereny targowe oddalone są od największego portu lotniczego kontynentalnej Europy o... 10 kilometrów i doskonale skomunikowane kolejką miejską, która bierze swój początek niemal w terminalu pasażerskim. W Lipsku, gdzie za socjalizmu odbywała się targowa konfrontacja Wschodu z Zachodem, wybudowano zupełnie nowe centrum targowo-kongresowe poza miastem w bezpośrednim sąsiedztwie nie tylko lotniska o terminalu długości ponad kilometra, ale także skrzyżowania autostrad. Podobnie jest w Norymberdze, gdzie tereny targowo-kongresowe sąsiadują niemal z lotniskiem, zaś z historycznym centrum miasta połączone są specjalną linią metra.
Mimo, że Polska jest w tej chwili szóstym potencjałem energetycznym Europy i pierwszą potęgą górniczą UE to najważniejsze imprezy międzynarodowe tej branży omijają nas (i chyba będą to robiły nadal) szerokim łukiem. Weźmy choćby najważniejszą imprezę energetyczną Europy - Targi Power Gen Europe, które po Włoszech, Niemczech i Hiszpanii z powrotem będą w przyszłym roku w Italii.
Tak więc jeśli chcemy czerpać korzyści z targowo – konferencyjnego biznesu i tenże biznes ma odnosić korzyści z obecności na imprezach w Polsce to trzeba raz na zawsze skończyć z improwizacjami, półśrodkami i okazyjnie adaptowanymi obiektami zastępczymi. Świat przestał już tolerować opakowania zastępcze. Towaru źle opakowanego po prostu już się nie kupuje.
Artykuł opublikowany pod adresem: http://gigawat.net.pl/article/articleprint/1068/-1/80/
|
Copyright (C) Gigawat Energia 2002
|