Artykuł opublikowany pod adresem: http://gigawat.net.pl/article/articleprint/1256/-1/88/
|
Informacje
Numery
Numer 07/2008
W końcu listopada 2007 roku oficjalnie przestał istnieć Jukos. Koncern, który kilka lat temu był największym producentem ropy w Rosji, został ostatecznie usunięty z rejestru rosyjskich podmiotów gospodarczych. Wydarzenie to może być pretekstem do podsumowania zmian, jakie zaszły w sektorze naftowym Rosji w od chwili rozpoczęcia tzw. „sprawy Jukosu” cztery lata temu oraz pokazania jego obecnej kondycji i perspektyw na najbliższą przyszłość.
„Sprawa Jukosu”…
W kwietniu 2003 roku Jukos wyprzedził Łukoil pod względem wielkości wydobycia ropy w Rosji (80 mln ton rocznie, 19,5% całości). Wydawało się wówczas, że w przyszłości koncern będzie tylko umacniał pozycję lidera sektora naftowego. Tym bardziej, że firma miała długoletnią i konsekwentnie realizowaną strategię rozwoju i plany dalszej ekspansji. Rozpoczęta wówczas fuzja z Sibnieftem sprawiłaby, że Jukos stałby się największą na świecie niepaństwową firmą naftową pod względem zapasów surowca i czwartą pod względem wielkości wydobycia. Na przeszkodzie w realizacji ambitnych zamierzeń stanął jednak konflikt z Kremlem. W lipcu 2003 roku aresztowany został wiceprezes Jukosu - Płaton Liebiediew, a po czterech miesiącach - jej prezes i największy akcjonariusz - Michaił Chodorkowski. Koncern i jego właściciele zostali oskarżeni o niepłacenie podatków na wielką skalę i szereg oszustw. Rozpoczęta w ten sposób „sprawa Jukosu” okazała się być nie tylko początkiem końca największego rosyjskiego koncernu naftowego, ale również punktem zwrotnym w historii sektora wydobywczego Rosji. Najważniejszym efektem tego procesu było radykalne zwiększenie roli państwa w sektorze naftowym.
Należące do Jukosu aktywa naftowe zostały przejęte przez firmy państwowe lub kontrolowane przez władze. Pretekstem stały się rzekomo zaległe należności podatkowe w gigantycznej wysokości, których spłacenie wymagało sprzedania poszczególnych części koncernu. Najpierw w końcu 2004 roku zlicytowany został Jugansknieftiegaz (spółka dająca 62% wydobycia Jukosu), którego właścicielem stał się Rosnieft. Wiosną 2007 roku sprzedane zostały pozostałe aktywa, z których najważniejsze - po preferencyjnych cenach - przejęła Rosnieft (m.in. spółki wydobywcze Samaranieftiegaz i Tomsknieft). 20% należących do Jukosu akcji Sibnieftu kupiło konsorcjum włoskich firm Eni i Enel, jednak z opcją ich sprzedaży Gazpromowi. Najdroższy aktyw zagraniczny firmy Chodorkowskiego – 53% akcji rafinerii w litewskich Możejkach – za 1,5 mld dolarów wykupił PKN Orlen.
… i jej skutki
W rezultacie sprzedaży aktywów Jukosu uzyskano około 35 mld dolarów, z których większość przypadła rosyjskiemu skarbowi państwa za rzekomo niezapłacone przez koncern podatki. Najlepszą dowodem absurdalności całej sprawy może być fakt, że w październiku 2003 roku, w przededniu aresztowania Michała Chodorkowskiego, giełdowa wartość Jukosu wynosiła właśnie około 35 mld dolarów. Nawet jeśli uznać, że koncern stosował metody „optymalizacji” płacenia podatków (podobnie jak wszystkie inne rosyjskie firmy) to polityczna motywacja działań przeciwko niemu jest oczywista. Bezpośrednią przyczyną wypowiedzenia przez władze wojny Jukosowi była bowiem przede wszystkim chęć przejęcia jego majątku oraz doprowadzenia do zwiększenia potencjału i znaczenia Rosnieftu, pozostającego własnością państwa.
Od działań przeciwko Jukosowi zaczęła się wielka „pierestrojka” całego sektora naftowego Rosji, której celem odzyskanie nad nim kontroli utraconej przez państwo w latach 90. Sektor energetyczny, w dobie rosnących cen na ropę, został uznany za najważniejszy instrument mający umożliwić odrodzenie potęgi gospodarczej i wpływów Rosji w świecie. Dla tego niezbędna była jednak pełna kontrola nad „nieftianką” i renacjonalizacja Jukosu. W wyniku procesu wyłonił się nowy lider sektora – Rosnieft. Ta do niedawna niewielka firma zbudowała swoją potęgę na bankructwie imperium Chodorkowskiego, przejmując nie tylko jego największe aktywa, ale częściowo także strategię rozwoju. Można tym samym uznać, że Rosnieft dzisiaj to Jukos wczoraj. Zwiększyło się również znaczenie w sektorze naftowym Gazpromu, który we wrześniu 2005 roku przejął Sibnieft. Po przemianowaniu firmy na „Gazprom Nieft”, zaczęła się budowa naftowego ramienia gazowego giganta.
Być może najlepszą ilustracją zmian, jakie dokonały się w rosyjskim sektorze naftowym w ostatnich czterech latach będzie porównanie kilku danych statystycznych. O ile w 2004 roku firmy należące do państwa wydobywały 11,5% rosyjskiej ropy, a prywatne 85,5%, to w końcu 2007 roku rozkład ten uległ znaczącej zmianie. Na koncerny państwowe przypada obecnie 38,9% całości wydobycia surowca, a udział prywatnych obniżył się do 61,1% i najprawdopodobniej dalej będzie spadał.
Wzrost roli państwa w sektorze naftowym doprowadził również do obniżenia się wzrostu wydobycia. Analiza wyników rosyjskich koncernów naftowych z poprzednich lat jasno wskazuje, że firmy prywatne są znacznie bardziej efektywne od tych należących do państwa. W latach 2000-2005 zwiększały one wydobycie o średnio 8,4% rocznie, podczas gdy państwowe o 3,6%. Tendencja obniżania się wyników staje się coraz bardziej widoczna. Po dziewięciu miesiącach 2007 roku wzrost wydobycia wyniósł zaledwie 2,6% i to w dużej mierze dzięki eksploatacji Sachalina-1 i Sałym, prowadzonych przez Exxon Mobil i Shell. Bez tych dwóch złóż produkcja zwiększyłaby się o 0,2%. Na wyhamowanie poziomu wydobycia wpływ ma przede wszystkim wysoki poziom obciążenia podatkowego sektora i obawa niektórych firm przed przejęciem przez koncerny państwowe. Obniża to ich motywację do drogich i czasochłonnych inwestycji w nowe złoża. Wskaźnikiem dla całego sektora jest zwykle Surgutnieftiegaz (66% akcji należy do zarządu i prawdopodobnie w części również do ludzi związanych z Kremlem). Dane za jedenaście miesięcy 2007 roku pokazują, że jej wydobycie wzrosło o zaledwie 1,3% w porównaniu do tego samego okresu zeszłego roku i najprawdopodobniej będzie spadać. Problemy Surgutnieftiegazu odzwierciedlają zaś tendencje w całym sektorze. Dodatkową przeszkodą dla zwiększenia wydobycia są gigantyczne długi Rosnieftu (około 28 mld dolarów) i Gazpromu (ponad 35 mld dolarów), co obniża możliwość inwestowania przez te koncerny w zagospodarowanie nowych złóż.
Dalsza konsolidacja?
W ostatnich miesiącach rosyjskie prywatne koncerny naftowe coraz wyraźniej zaczęły obawiać się przejęcia przez swoich państwowych konkurentów: Rosnieft i Gazprom. Coraz głośniej zaczęto mówić, że przejęcie aktywów Jukosu i Sibnieftu to nie koniec procesu konsolidacji w sektorze naftowym. Kolejnymi firmami typowanymi do przejęcia są TNK-BP, której od dłuższego czasu przygląda się Gazprom oraz Surgutnieftiegaz, którą może przejąć Rosnieft. W przypadku tego pierwszego koncernu, wydaje się tylko kwestią czasu, kiedy 50% akcji należących do rosyjskich akcjonariuszy (Alfa Group i Access/Renova) stanie się własnością gazowego monopolisty. Tym bardziej, że na początku 2008 roku mija moratorium na sprzedaż akcji TNK-BP, ustanowione w 2003 roku, kiedy brytyjska BP wykupiła 50% akcji koncernu. Mniej oczywista jest sytuacja z przyszłością Surgutnieftiegazu. Rosnieft wydaje się zdeterminowany do dalszej ekspansji, jednak przeszkodą są jego gigantyczne długi. Surgutnieftiegaz ma jednak na koncie ogromne ilości gotówki (około 18 mld dolarów), co powoduje, że mógłby zostać zastosowany jakiś nie do końca przejrzysty wariant wykupienia go przez Rosnieft z wykorzystaniem tych środków i nacisków administracyjnych. Niektórzy rosyjscy analitycy wieścili, że może się to stać nawet przed końcem 2007 roku. Ponadto, w końcu 2006 roku problemy z władzami zaczęła mieć Russnieft (wydobywa 16 mln ton rocznie), co zmusiło jej założyciela i największego akcjonariusza Michała Gucerijewa do sprzedaży firmy w lipcu 2007 roku. Nie jest jednak jasne, kto (struktury Olega Deripaski?) jest obecnie nowym właścicielem Russnieftu. W rosyjskiej prasie pojawiły się też spekulacje, co do przyszłości dwóch mniejszych firm: Basznieftu i Tatnieftu.
Nieokreślona sytuacja zmusiła przedstawicieli niektórych firm do publicznego i dość bezprecedensowego wyrażenia obaw o przyszłość sektora. Najpierw zareagował wpływowy prezes Łukoila, Wagit Alekpierow, który ostrzegł, że zwiększanie roli koncernów państwowych jest niebezpieczne. Z kolei prezes Surgutnieftiegazu, Władimir Bogdanow, oznajmił, że dalszy wzrost roli państwa w sektorze naftowym jest niewskazany i może przynieść tylko negatywne skutki.
Najprawdopodobniej do wyborów prezydenckich w Rosji w marcu 2008 roku żadne znaczące wydarzenia związane ze zmianą własności w sektorze naftowym nie zajdą. Dalsza sytuacja zależeć będzie od nowej konfiguracji władzy. W przypadku utrzymania dotychczasowego rozkładu wpływów na Kremlu najprawdopodobniej można oczekiwać dalszej konsolidacji aktywów wokół Rosniefti i Gazpromu ze wszystkimi tego negatywnymi skutkami, jak obniżenie się konkurencji wewnątrz sektora i spadku wydobycia. A wszystko zaczęło się od Jukosu…
Artykuł opublikowany pod adresem: http://gigawat.net.pl/article/articleprint/1256/-1/88/
|
Copyright (C) Gigawat Energia 2002
|