Artykuł opublikowany pod adresem: http://gigawat.net.pl/article/articleprint/1386/-1/93/
|
Integracyjna rura czeka na... lepsze czasy
|
Informacje
Numery
Numer 01/2009
Autor: opr. red.
|
Data publikacji: 31.01.2009 02:27
|
Na terenie Suwalszczyzny, Pojezierza Augustowskiego i Sejneńskiego oraz Wschodnich Mazurach nie ma gazu przewodowego. Mieszkańcy korzystają z butli bądź lokalnych rozprężalni gazu. Tymczasem za „miedzą” biegnie rura z Mińska przez Wilno do Kaliningradu.
Obwód zużywał przed paroma laty miliard metrów sześciennych gazu rocznie. Obecnie wystarcza mu 840 tys. metrów sześciennych. Właściciele sieci, niemiecko-litewska spółka, już wiosną 2003 roku wyrazili zgodę na zbudowanie nowego przyłącza z Litwy do Suwałk. Z inicjatywą wystąpiły wówczas władze grodu nad Czarną Hańczą oraz Polsko-Litewska Izba Gospodarcza Rynków Wschodnich z siedzibą w Suwałkach i Marijampolu. Inicjatywę od razu poparł wówczas premier Litwy - Algirdas Brazauskas, wyrażając przekonanie, że nadszedł właśnie czas w stosunkach polsko-litewskich na kooperację, inwestycje realizowane i organizowane wspólnie na lokalnym poziomie.
Podczas wielu spotkań i rozmów ustalono, że sieć rozdzielczą zbudują polskie i litewskie samorządy. Natomiast na sam gazociąg trzeba byłoby znaleźć pieniądze z unijnych źródeł. Litwini podciągnęliby „nitkę” do granicy. Po polskiej stronie inwestycją były zainteresowane m.in. samorządy Sejn, Krasnopola, Suwałk, Augustowa, Olecka, Gołdapi, Ełku, Grajewa. Włączyć się mieli w przedsięwzięcie tez prywatne przedsiębiorstwa, które rozprowadzałyby sieć po osadach, osiedlach i miasteczkach, a następnie zarabiałyby na sprzedaży gazu.
Prezydent Suwałk, Józef Gajewski zwraca uwagę na ekonomiczny i ekologiczny aspekt przedsięwzięcia. Ci, którzy zamienią butlę z propanem-butanem na gaz ziemny, zaoszczędzą aż 50 proc. z dotychczasowych wydatków. Zwiększy się również zainteresowanie tymi terenami ze strony potencjalnych inwestorów m.in. w suwalskiej specjalnej strefie ekonomicznej, terenach Parku Naukowo-Technologicznego. Właściciele domów jednorodzinnych, którzy obecnie ogrzewają je piecami węglowymi, zapłaciliby za gazowe ogrzewanie ok. 15–17 proc. drożej, ale za to zmniejszyłaby się ilość szkodliwych substancji w powietrzu, pochodzących z setek małych kotłowni i tysięcy kominów.
Przy budowie znalazłyby też pracę setki bezrobotnych. Wszak trzeba poprowadzić nie tylko „nitkę”, ale - przy okazji - i rozkopać chodniki, ulice, place i ponownie je uporządkować. A „nitka” ma liczyć 380 kilometrów sieci oraz mieć 21 stacji pomiarowych. Koszt przedsięwzięcia szacuje się na ok. 245 mln złotych, w tym 165 mln mieliby wyłożyć prywatni przedsiębiorcy.
Wynajęta przez samorządy firma GASKON z Warszawy oszacowała, że zapotrzebowanie na gaz na tym terenie wyniosłoby ok. 200 mln metrów sześciennych rocznie, w tym 165 mln metrów sześciennych odebraliby więksi kontrahenci przemysłowi. Jako że sprzedaż gazu w mniejszych miejscowościach – zdaniem analityków – nie gwarantowałaby zwrotu nakładów inwestycyjnych, koniecznym byłoby pozyskanie dotacji na tę inwestycję, no i przekonanie dużych zakładów przemysłowych do przestawienia się na gaz, co też wymagałoby ich wewnętrznych inwestycji. Początkowo liczono, że uda się pozyskać pieniądze z unijnych programów pomocowych, no i przedsiębiorców. Niestety, rosnące ceny gazu spowodowały, że plan odłożono na bliżej nieokreśloną przyszłość.
Inna sprawa, że węgiel w Polsce też drożeje w stopniu nie mniejszym od rosyjskiego gazu. Na razie więc, i w Suwałkach, i w litewskim Marijampole, skąd by zaczęto kłaść gazociąg, wszyscy czekają na lepsze czasy lub inwestora, który wziąłby na siebie ryzyko związane z polsko-litewską rurą, dającą wschodniemu pograniczu rosyjski gaz.
Artykuł opublikowany pod adresem: http://gigawat.net.pl/article/articleprint/1386/-1/93/
|
Copyright (C) Gigawat Energia 2002
|