Artykuł opublikowany pod adresem:     http://gigawat.net.pl/article/articleprint/1419/-1/95/

Ręka w nocniku polska specjalność


Informacje Numery Numer 04/2009

Prof. Jakub Siemek: Ciągle brak nam logicznej i konsekwentnej strategii oraz taktyki

Polska zużywa rocznie ok. 14 mld m sześc. gazu ziemnego – mówi prof. Jakub Siemek, kierownik Zakładu Inżynierii Gazowniczej Wydziału Wiertnictwa Nafty i Gazu AGH - i to zużycie od paru dobrych lat ma wartość mniej więcej stałą. To jest raptem 12 proc. zużycia energii pierwotnej. Polska gospodarka nie notuje jakiegoś drastycznego wzrostu zużycia gazu ziemnego. Nasze problemy to nie są problemy kraju, który zużywa rocznie 100 mld m sześc. gazu jak np. Niemcy. I to powinno być stosunkowo proste do rozwiązania.

Ten gaz tak na dobrą sprawę w polskim bilansie energetycznym niewiele znaczy, zwłaszcza że w planach mamy zamiar budowy elektrowni jądrowych. Podejmuje się wiele działań zmierzających do dywersyfikacji dostaw gazu, to słowo dywersyfikacja stało się niezwykle popularne, dzisiaj nawet w najmniejszej wiosce mówią o tym, jak to wspaniale będziemy dywersyfikować dostawy gazu, sprowadzać go z Azji, z Pakistanu itd. Natomiast w Europie prowadzone są obecnie wielkie inwestycje inżynieryjne, do których nie potrafimy się odnieść. Nie potrafimy wypracować strategii, ani taktyki. Gazociąg Północny, co byśmy o nim mówili, wcześniej czy później powstanie. Łotwa była bardzo przeciwna, podobnie jak my tej inwestycji, ale odkąd Rosjanie im obiecali, że będą wykorzystywać dwudziestomiliardowy podziemny magazyn gazu w pobliżu Rygi, to sprzeciwy umilkły, podobnie było z Finlandią.

Weźmy Gazociąg Nabucco, ja nie umiem powiedzieć czy on będzie szybko skończony, ale on ma prowadzić do Europy gaz np. z Azerbejdżanu ze złoża Szach Deniz, które charakteryzuje się bardzo dużymi zasobami gazu, ale będzie eksploatowane dopiero od 2013 roku. Gorszy z naszego ideologicznego punktu widzenia jest gazociąg South Stream... Proszę zauważyć, że te wszystkie wielkie gazociągi, jakby takimi obcęgami opływają właściwie Polskę. Wszystkie kraje europejskie będą czerpały gaz z tych gazociągów, a Polska nie!

Polska będzie miała rachityczne połączenie raptem na 2 mld m sześc. rocznie z Norwegią, które na dodatek będzie mogło pracować w odwrotną stronę.
Następna sprawa to kwestia koncesji zagranicznych. Po kolei: Norwegia: mamy koncesje raptem na 4 czy 5 mld m sześc. gazu to jest licząc na okrągło 1/3 krajowego zużycia w skali roku, bez możliwości transportu do kraju. Jeśli ma on płynąć przez Wielka Brytanię, Holandię i dopiero do Polski to jest to absurdalne rozwiązanie. Mamy koncesję w Libii, ale jak podaje Pipeline & Gas Journal, gazociąg libijski będzie budował Gazprom. Chcąc unikać Gazpromu uciekamy przed nim do Libii i tam go napotykamy... Więc jeśli podejmujemy takie przedsięwzięcia to powinny być prowadzone analizy wyprzedzające, jeśli oczywiście nie chcemy korzystać z gazu rosyjskiego, który notabene jest tańszy. Jeśli mówimy o Gazociągu Północnym to trzeba dopowiedzieć, że po stronie niemieckiej już w tej chwili realizowane są dwa wielkie podziemne magazyny gazu. Jeden na 18 mld m sześc. a drugi tuż przy granicy, zaraz za Odrą, na 10 mld m sześc. Krótko mówiąc Europa zaczyna powoli liczyć na ten gaz.

A my mamy tylko projekty, ja już naliczyłem chyba z pięć projektów zmierzających do tego aby różnymi rurami naokoło dostawać po miliardzie, po dwa miliardy, po trzy miliardy m sześc. gazu ze wszystkich możliwych stron. Nie mamy przemyślanej, konsekwentnej, logicznej strategii i taktyki w stosunku do tego, co robi Unia Europejska i co zmierza do zachowania rzeczywistego, realnego bezpieczeństwa energetycznego kraju. Największe złoże gazu ziemnego na świecie: złoże Sztokmana pod Morzem Barentsa to jest trzy tysiące miliardów metrów sześc. gazu stanowiące hipotetycznie – mówiąc obrazowo - zaopatrzenie całej Unii Europejskiej na 10 lat - będzie eksploatowane przez Rosję i... Norwegię, która dysponuje ledwie niewiele ponad 1-procentowymi zasobami światowymi gazu. Prędzej czy później, a najlepiej prędzej, musimy wypracować - jako kraj - własną taktykę niezmieniania strategii gazowej od rządu do rządu, tylko kontynuowania jej przez dłuższy okres.
*

Profesor Siemek nie wierzy także w skuteczność założeń zeroenergetycznego wzrostu gospodarczego Polski w horyzoncie 2030 roku i radykalnego obniżenia energochłonności naszej gospodarki do poziomu energochłonności starej unijnej „15” z 2005 roku.
- W 2005 roku energochłonność UE wynosiła 180 kg toe na 1000 euro dochodu narodowego, natomiast polski wskaźnik wynosił prawie 580 kg toe na 1000 euro. I my w ciągu 25 lat mamy naszą energochłonność obniżyć trzykrotnie! Ja założyłem, że spadek energochłonności odbywa się w sposób liniowy czyli w sposób najbardziej rozsądny. Oznacza to, że nowe technologie wprowadzamy w sposób racjonalny, a nie gwałtowny, ani też powolny. I przy założeniu pierwotnym – bez uwzględniania kryzysu – 5-procentowego wzrostu gospodarczego, wzrost zapotrzebowania energetycznego będzie trwał. Podobna sytuacja będzie miała miejsce przy założeniu 4-procentowego wzrostu, dopiero przy 3-procentowym wzroście PKB możemy marzyć o zeroenergetycznym wzroście. Nie jesteśmy w stanie fizycznie spełnić także założonych parametrów spadku energochłonności. Dla 5-procentowego wzrostu PKB musielibyśmy w ciągu najbliższych lat zmniejszać energochłonność aż o... 50 proc. Krótko mówiąc: te dwa postulaty są niemożliwe do zrealizowania. Ten wskaźnik jest po prostu zabójczy dla gospodarki.





| Powrót |

Artykuł opublikowany pod adresem:     http://gigawat.net.pl/article/articleprint/1419/-1/95/

Copyright (C) Gigawat Energia 2002