Artykuł opublikowany pod adresem:     http://gigawat.net.pl/article/articleprint/1459/-1/97/

Osiodłany wiatr


Informacje Numery Numer 06/2009

Bardzo szybko postępuje budowa farm wiatrowych na Suwalszczyźnie. Wczesną wiosną dotarły do Suwałk pierwsze turbiny i inne elementy wiatraków, a już zmontowano ich ponad 30. Łącznie na terenie gmin Suwałki, Filipów, Bakałarzewo, Jeleniewo, Przerośli ma stanąć w ciągu najbliższych lat ze sto wiatraków. Produkowanego przez nie prądu ma starczyć dla 40 tysięcy gospodarstw domowych.

Cieszy się z tych inwestycji większość rolników, bo do ich kieszeni może rocznie wpłynąć nawet po 10 tysięcy złotych, cieszą samorządy, które z kolei mogą liczyć na wpływy rzędu pół, a nawet miliona złotych podatku od inwestorów do kas gminnych. Inwestor, RWE Renewables Polska, zbudowała nawet, kosztem miliona złotych, drogę na obrzeżach miasta, by nie wozić z bocznicy kolejowej wielkich urządzeń ulicami. Po zakończeniu inwestycji, miasto położy tam tylko dywanik asfaltowy i będzie miało za pół darmo nową ulicę. A w ogóle, to wiatraki przebyły długą i ciekawą podróż. Z Danii popłynęły statkiem do litewskiego portu w Kłajpedzie, a potem pociągiem dotarły do Suwałk Ponoć tak było i taniej, szybciej i wygodniej niż transportować elementy cały czas koleją.
Ale są i głosy przeciwne, płynące nawet z ust ważnych polityków, jak np. posła PO z Augustowa Leszka Cieślika, czy starosty suwalskiego Szczepana Ołdakowskiego, którzy obawiają się, że wiatraki zeszpecą krajobraz, niekorzystnie wpłyną na środowisko. Studził je niedawno przebywający w województwie wiceminister gospodarki Dariusz Bogdan, który dał wyraźnie do zrozumienia, iż odnawialne źródła energii są jedyną w zasadzie szansą całego regionu północno-wschodniego na poprawę bilansu energetycznego, bo” kopalni węgla tu nie zbuduje”. Namawiał, więc gorąco do budowy i farm wiatrowych i biogazowi, bo to teren rolniczy, niemający złóż węgla, ale mający „”zieloną” energię, którą trzeba wykorzystać. W skali kraju można na cele energetyczne przeznaczyć nawet 4,25 mln hektarów słabych użytków rolnych (25 proc. ogółu), co by stworzyło możliwość pokrycia z tych źródeł aż 20 procent zapotrzebowania na energię.
Mocno te szanse wykorzystuje północna część regionu. Np. w Janikowie stanie niebawem 31 elektrowni wiatrowych o mocy 60 megawatów, a tamtejsza kasa gminna wzbogacać się będzie rocznie dwoma miliona złotych podatku od inwestorów. Z kolei gmina Kisielice będzie mogła zaopatrzyć w prąd cały powiat. Stoi już tam 27 dużych wiatraków, a do końca 2010 roku przybędzie ich jeszcze 20.Inwestuje hiszpańska spółka Iberdrola. Płacony przez nią podatek od inwestycji będzie stanowił, co najmniej, siedem procent budżetu miasta i gminy. Ośmiotysięcznej gminie wystarczyłyby w zasadzie trzy, cztery wiatraki.
Z kolei polska Vis Venti (spółka założona przez firmy austriackie) stawia 30 farm wiatrowych o mocy 60 megawatów w gminie Sępopol. Koszt przedsięwzięcia sięga tu 350 mln złotych. Wiatr, jak widać, tani nie jest. Osiemdziesiąt megawatów da z kolei 40 wiatraków, jakie staną w gminie Górowo Iłowieckie. Niemcy i Francuzi wybrali sobie gminę Małdyty. Tylko we wsi Kreki, na 800 ha, stanie 25 farm. Prąd popłynie za dwa lata.
Na Warmii i Mazurach oraz Pomorzu farmerzy, gospodarujący na popegerowskim majątku, zaczynają sami budować biogazownie, by mieć wlany prąd, ciepło, by nic, co wejdzie i wyjdzie z chlewni nie zmarnowało. Liderem, bez wątpienia, jest duńska spółka POLDANOR, która w kwietniu 2009 roku uruchomiła już czwartą biogazownię. Ta ostatnia, w Koczale, ma moc aż 2,1 MW. W planach jest budowa kolejnych dziewięciu biogazowi o łącznej mocy 13 MW, co wystarczy na zapewnienie prądu dla co najmniej 40 tysięcy gospodarstw domowych. Duża biogazownia powstanie też w gminie Lubawa, gdzie firma Gas Trading zbuduje zakład produkujący biogaz i energię elektryczną na odpady rolnicze, w tym i na poubojowe, co ma wielkie znaczenie dla rolników i firm, płacących obecnie spore pieniądze za ich utylizację. Na dobrej drodze jest, jak się wydaje, uruchomienie produkcji bioetenolu, biodysla biogazu w byłej cukrowni w Łapach. Energia ma być tu wytwarzana z buraków pastewnych, rzepaku, kukurydzy. Inwestuje PGE Energia Odnawialna, a koszt przedsięwzięcia szacuje się na 160 mln złotych. Oddanie do użytku bioelektrowni przewiduje się na 2011 rok.
Jak widać, inwestycje w „zieloną” energię tanie nie są. Można jednak otrzymać spore wsparcie z różnych funduszy. Tylko w programie Infrastruktura i Środowisko jest zapisanych na ten cel 540 mln złotych, z kolei Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej dysponuje 750 milionami złotych, są jeszcze pieniądze w regionalnych programach operacyjnych, a także Programie Rozwoju Obszarów Wiejskich. I oby tylko energetycy zdążyli w międzyczasie zapewnić tej energii moce przesyłowe, bo na razie jest z tym spory kłopot. Oby za kilka lat nie było tak, że wyprodukowanej w zakładzie energii nie można wysłać poza swoje podwórko.




| Powrót |

Artykuł opublikowany pod adresem:     http://gigawat.net.pl/article/articleprint/1459/-1/97/

Copyright (C) Gigawat Energia 2002