Artykuł opublikowany pod adresem:     http://gigawat.net.pl/article/articleprint/288/-1/34/

Na dwoje babka wróżyła. Kiedy u nas zgaśnie światło?


Informacje Numery Numer 12/2003

Im wyższy poziom rozwoju cywilizacyjnego społeczeństwa, tym wyższy stopień jego uzależnienia od energii elektrycznej. Nowoczesne społeczeństwa to społeczeństwa energetyczne. Ponad 20 lat temu awaria kabla wysokiego napięcia w Krakowie, która na całą noc pozbawiła mieszkańców połowy Krakowa prądu, wyszła na jaw tylko dlatego, że młody reporter miejscowej gazety wracał akurat po nocy z ostatniego seansu kinowego, a następnego dnia wczesnym rankiem zaczynał redakcyjny dyżur. Był spostrzegawczy, dociekliwy i pazerny na informacje. Dzisiaj bez prądu nie da się nawet kupić gazety, bo kasa fiskalna nie odnotuje transakcji. Nie śpią spokojnie także mieszkańcy domów wyposażonych w gazowe kotłownie, bo bez prądu nie zadziała automatyka, ani pompy.

Bardzo dotkliwe skutki może przynieść zamach terrorystyczny właśnie w energetyce. Wystarczy odciąć od zasilania jedną czy drugą aglomerację miejską, albo „tylko” zainfekować komputery zliczające godzinowe zapotrzebowanie energetyczne w którejś z większych spółek dystrybucyjnych. Są tacy, którzy twierdzą, że wielkie awarie, które w ciągu kilkunastu ostatnich tygodni pozbawiły prądu m.in. Kanadę, Nowy Jork, Londyn czy Rzym, to nie dzieło nieszczęśliwego przypadku czy prawo serii, tylko czyjeś celowe działanie.

To teza, której nie da się ani potwierdzić, ani też definitywnie i jednoznacznie wykluczyć. Naukowcy z Politechniki Wrocławskiej twierdzą, że w każdej chwili połowa Polski może zostać pozbawiona prądu. Z kolei emerytowany energetyk z długoletnim stażem, którego o to zapytałem, zaprzecza. U nas awaria na taką skalę byłaby niemożliwa. Mamy znaczne nadwyżki mocy w elektrowniach i obecnie zużywamy mniej energii elektrycznej niż w czasach planowych wyłączeń. Tamte doświadczenia zaowocowały tym, że wiemy jak ratować system przed „rozwaleniem”. I chociaż nasze źródła energii są zlokalizowane w pasie południowo-centralnym, to faktycznie rozciągają się od Turoszowa po Stalową Wolę.

Statystyczny Polak zużywa niewiele energii elektrycznej. Według danych CIA World Factbook z 2002 r., zużywamy mniej energii w kilowatogodzinach na mieszkańca niż Czesi, Bułgarzy, Węgrzy i Ukraińcy. A statystyczny Amerykanin zużywa jej tyle, co statystyczny Polak, Ukrainiec, Węgier i Bułgar razem wzięci. Amerykanie nie są wcale rekordzistami. Na głowę biją ich Norwegowie czy Islandczycy.

Węgrzy i Polacy już dzisiaj płacą za energię najwięcej (licząc według parytetu siły nabywczej lokalnej waluty), choć proekologiczne inwestycje w energetyce, które wymusi akcesja do Unii Europejskiej jeszcze przed nami. W ciągu ostatniej dekady energia elektryczna dla gospodarstw domowych w Polsce zdrożała blisko czterokrotnie, na Węgrzech dwukrotnie. Według danych Międzynarodowej Agencji Energii najtańszą energię mają Norwegowie i Amerykanie.
Na drogą energię elektryczną w Polsce narzekają także odbiorcy przemysłowi. General Motors podkreśla, że za energię elektryczną dla Zakładów w Gliwicach płaci o 1/3 więcej niż dla podobnych zakładów w Szwecji, o 1/5 niż dla rodzimych zakładów Opla w Niemczech i nawet o 5 proc. niż w Belgii. To konsekwencja braku reform i obecności wolnego rynku w górnictwie, energetyce i na kolei – uważają jedni. Drudzy natomiast przestrzegają przed otwarciem rynku energetycznego i twierdzą, iż ostatnie wielkie awarie to efekt właśnie ostrej wyniszczającej walki konkurencyjnej. Również podzielone są zdania co do stanu naszych linii przesyłowych. Znów jedni twierdzą, że są one w gorszym stanie niż w USA, Szwecji czy Włoszech. Z kolei budowniczy linii energetycznych, który ze Szwedami budował kabel do Polski po dnie Bałtyku, a wcześniej długo pracował w Iraku i Turcji twierdzi, że wcale nie jest tak źle. Powinniśmy, owszem, podomykać pierścienie, ale nie mamy się czego wstydzić. Zazdrościli nam nawet Szwedzi – mówi.

Naszą słabą stroną jest sieć rozdzielcza. Istnieje wiele obszarów, gdzie sieć obliczona była przed laty na żarówkę i żelazko. A teraz niemal każdy ma pralkę, telewizor, zmywarkę i bojler. Od lat mówi się o potrzebie elektryfikacji obszarów wiejskich. I ciągle na to nie ma pieniędzy. Dopiero po pełnej prywatyzacji spółek dystrybucyjnych, będzie trzeba rozbudowywać sieć rozdzielczą, by zwiększyć sprzedaż. Teraz nikt nie chce wybiegać przed orkiestrę - inwestować w majątek, który zostanie sprzedany, ujawniać prostych rezerw.

Tak więc jest jak w przysłowiu: na dwoje babka wróżyła: albo umrze, albo też będzie żyła. Wielkie zaćmienie przyjdzie do nas, bo krąży po okolicy. Ale też nie musi.

Prawdopodobieństwo awarii istnieje zawsze. Jej sprawcą może być akurat czarny kot, który zapęta się w transformator najwyższej mocy w Turoszowie czy Bełchatowie. A o sile „prądu” niech świadczy to, iż podczas awarii, która miała miejsce kilka lat temu podczas synchronizacji bloku w Turowie, wirnik został wyrzucony ze stojana i krążył po hali niczym dziecięcy bąk, niszcząc halę, ale szczęśliwie oszczędzając ludzi.




| Powrót |

Artykuł opublikowany pod adresem:     http://gigawat.net.pl/article/articleprint/288/-1/34/

Copyright (C) Gigawat Energia 2002