Artykuł opublikowany pod adresem: http://gigawat.net.pl/article/articleprint/324/-1/36/
|
(Nie)bezpieczeństwo energetyczne państwa
|
Informacje
Numery
Numer 02/2004
Autor: opr. red.
|
Data publikacji: 06.03.2004 15:47
|
Ostatnie miejmy nadzieję chwilowe zawirowania z dostawami rosyjskiego gazu kazały nam na nowo popatrzeć na problem zapasów wszystkich paliw konsumowanych przez gospodarkę. To właśnie zapasy będą decydować o tym, czy w sytuacji krytycznej, jako państwo i jako gospodarka przeżyjemy. Deklaracja rzecznika rządu - Marcina Kaszuby, iż bezpieczeństwo energetyczne państwa mamy zapewnione, nie znalazła jednak odzwierciedlenia w faktach. A te są przykre i przerażające. Bałagan w przepisach, niejednoznaczne interpretacje i ciągnące się latami spory o literkę „l” czy moc osiąga(l)na zakładów energetycznych jest równa osiąganej to tylko wierzchołek góry lodowej. Nie jest to kwestia tylko tego rządu, ale kolejnych sprawujących po sobie władzę ekip w nowej już Polsce. A więc wszystkich sił politycznych rwących się do władzy poza... „Samoobroną”.
- Nadzór państwa nad zapasami węgla kamiennego był nieskuteczny, a przyjęte w 2003 roku rozwiązania nie zapewniają bezpieczeństwa energetycznego – mówi Paweł Banaś Dyrektor Departamentu Gospodarki, Skarbu Państwa i Prywatyzacji Najwyższej Izby Kontroli. Odpowiedzialność za ten stan ponoszą przede wszystkim: Urząd Regulacji Energetyki oraz minister właściwy do spraw gospodarki.
Do kwietnia 2003 roku brakowało klarownej formuły obliczania normatywnej wielkości zapasów.
Przedsiębiorstwa energetyczne zobowiązane były utrzymywać rezerwy paliwa według niejednoznacznego określenia „mocy osiągalnej wynikającej z warunków technicznych”. Podejście takie zapewniało bezpieczeństwo energetyczne, ale dla poszczególnych elektrowni i elektrociepłowni stanowiło ono często nieproporcjonalnie duże obciążenie. W konsekwencji, przy wykorzystywanych zaledwie w 50–70 proc. mocach produkcyjnych, nie spełniały one wymogów prawa, twierdząc, że moc „osiągalna” oznacza moc „osiąganą” i utrzymując jedynie zapasy potrzebne do realizacji zawartych kontraktów. Jedynie dwie z 18 badanych jednostek w latach 1999-2002 (Elektrownia „Opole” i Elektrociepłownia „Toruń”) utrzymywały zapasy na poziomie normatywnym. W pozostałych, w okresie zimowym, występowały niedobory.
Kto ma trzymać zapasy?
Przepisy, do kwietnia 2003 roku, nie precyzowały także kwestii lokalizacji zapasów u wytwórców, dopuszczając do niekorzystnego zjawiska składowania części gromadzonych rezerw u dostawców. W przypadku wielozakładowych przedsiębiorstw energetycznych, poziom rezerw odnoszony był do całej grupy, a nie do poszczególnych jednostek wchodzących w jej skład.
Nowe zasady, wprowadzone w kwietniu 2003 roku, poprzez odniesienie normatywnego poziomu zapasów do faktycznego zużycia z lat ubiegłych, usankcjonowały wcześniejsze działania elektrowni i elektrociepłowni, dążących z przyczyn ekonomicznych do obniżenia wielkości rezerw składowanego paliwa. Takie rozwiązanie, w opinii specjalistów NIK, poważnie koliduje z pojęciem bezpieczeństwa energetycznego wynikającym z Prawa energetycznego. Zapewnia ono bowiem ciągłość dostaw tylko w warunkach normalnych. Nie przewiduje natomiast możliwości wystąpienia sytuacji nadzwyczajnych, takich jak: katastrofy, rozległe awarie lub długotrwałe strajki tak w samych kopalniach jak i choćby na kolei.
Objęte analizą przedsiębiorstwa w minionym roku dysponowały zapasami z okresu obowiązywania wcześniejszych przepisów i w związku z nową regulacją będą się one jednak zmniejszać, co w dalszej perspektywie może stworzyć zagrożenie dla bezpieczeństwa energetycznego kraju.
Nik(t) nie sprawdza jakości i ceny
Kontrolerzy NIK krytycznie odnieśli się do tego, że nowe rozporządzenie MGPiPS praktycznie zwolniło URE z zadania kontroli jakości paliw tworzących zapasy. Tymczasem, o zgodności wielkości zapasów z poziomem normatywnym nie świadczy tylko sama masa paliwa leżącego na placu składowym, ale także jego... kaloryczność. Rzetelne analizy i ekspertyzy powinny być punktem wyjścia dla znalezienia równowagi między wymogami bezpieczeństwa energetycznego państwa a interesami ekonomicznymi: wytwórców i odbiorców energii elektrycznej oraz ciepła, a także dostawców paliw do elektrowni i ciepłowni.
Miejsce składowania
miejsce wytwarzania
Pozytywnie należy ocenić wprowadzenie nowymi przepisami zasady, iż „miejsce składowania sąsiaduje z miejscem wytwarzania energii”. Przykładem trwającego nadal bałaganu w przepisach pozostaje nałożony na PSE S.A. a więc operatora systemu przesyłowego obowiązek monitorowania zużycia i stanu zapasów paliw w przedsiębiorstwach energetycznych bez równocześnie wyposażenia tej firmy w instrumenty, umożliwiające skuteczną realizację tego zadania.
Natomiast nie budzi zastrzeżeń system utrzymywania zapasów węgla brunatnego, szczególnie po modyfikacji przeprowadzonej w listopadzie 2000 roku. Ze względu na specyfikę kopalni odkrywkowych, sąsiadujących z elektrowniami, za zapas uznano przygotowany do wydobycia węgiel w złożu. Niezależnie od tego w minionych latach w pobliżu elektrowni „Turów” zbudowano potężny zasobnik mogący pomieścić znaczne ilości już wcześniej w nieodległej kopalni węgla. Zarówno jednak w przypadku węgla brunatnego jak kamiennego, metodyka obliczania zapasu normatywnego jest wadliwa ze względu na zastosowanie niewłaściwych współczynników korekcyjnych.
Administracja rządowa sobie nie radzi
Na krytyczną ocenę zasługuje nadzór administracji rządowej nad zapasami paliw ciekłych. Wadliwa koordynacja pracy departamentów Ministerstwa Gospodarki zajmujących się zezwoleniami importowymi i rezerwami paliw pozwoliła na omijanie przez niektórych importerów obowiązku tworzenia rezerw. Ministerstwo Gospodarki w latach 1998-99, nie egzekwowało rocznych rozliczeń z tytułu dotacji przedmiotowych przekazywanych rafineriom na tworzenie i utrzymywanie zapasów obowiązkowych. Nietrafny projekt odrębnej ustawy o obowiązkowych zapasach produktów naftowych, przygotowany w MG, przyczynił się w latach 1999-2001 do półtorarocznego opóźnienia w dostosowaniu polskiego prawa do unormowań UE. W 2002 roku problem stanowiła realizacja harmonogramu osiągnięcia zapasów paliw ciekłych w wielkościach zgodnych z wymogami Unii Europejskiej. Dodatkowo, w związku ze zgłaszanymi przez Agencję Rezerw Materiałowych wątpliwościami w sprawie praktycznego stosowania przyjętych przepisów, NIK sygnalizuje, iż nadal nie został rozwiązany problem objęcia wszystkich producentów i importerów paliw ciekłych skutecznym monitoringiem. Wynikało to przede wszystkim z istotnych rozbieżności pomiędzy danymi zawartymi w zestawieniach zrealizowanych kontyngentów ewidencjonowanych przez MGPiPS, a informacjami administracji celnej o towarach dopuszczonych do obrotu w Polsce.
Rozporządzenie sobie
a założenia sobie
Administracja rządowa nie radziła sobie również z nadzorowaniem zapasów gazu. W latach wcześniejszych, wielkość zgromadzonych zapasów wahała się od 39 procent wielkości normatywnej w 1998 do 56 procent w 2002 roku. Rozbieżnie wyznaczały termin osiągnięcia tej wielkości „rozporządzenie Ministra Gospodarki” – na 2008 rok oraz „Założenia polityki energetycznej Polski do 2020 roku” - nie wcześniej niż w 2010 roku. Ponieważ Dyrektywa Gazowa (98/30/EC) nie nakłada obowiązku ustalania przez państwo wysokości zapasów gazu, rząd przeprowadził nowelizację przepisów zwalniając od 2003 roku przedsiębiorców z obowiązku utrzymywania takich rezerw. O wielkości rezerw ma obecnie decydować strategia poszczególnych przedsiębiorstw. (J.B.)
Artykuł opublikowany pod adresem: http://gigawat.net.pl/article/articleprint/324/-1/36/
|
Copyright (C) Gigawat Energia 2002
|