Artykuł opublikowany pod adresem:     http://gigawat.net.pl/article/articleprint/326/-1/36/

Gazowe technologie na niespokojne czasy? Skraplanie, destylowanie…


Informacje Numery Numer 02/2004

Mówiąc o gazie ziemnym rozmawiamy przeważnie o nowych projektach rurociągów, o starych problemach z dostawami rosyjskiego gazu do Polski, o kłopotach PGNiG itp. Warto jednak zająć się mniej znanym zagadnieniem - technologiami, stwarzającymi nowe możliwości zagospodarowania złóż gazu na świecie i w Polsce. Należą do nich przede wszystkim GTL (Gas to Liquids) i LNG (Liquiefied Natural Gas) – skroplony gaz ziemny.
Proces GTL (Gas to Liquids), udoskonalony proces Fischera-Tropscha z 1920 r., umożliwia przerabianie gazu ziemnego ze złóż normalnych i marginalnych na bardzo czyste i ekologiczne produkty naftowe - olej napędowy, paliwo lotnicze, lekki olej opałowy, a nawet wosk. Technologia ta zaczyna być coraz szerzej znana, i co za tym idzie, popularna. Wzbudza większe zainteresowanie niż skraplany gaz ziemny. W najbliższych latach planowana jest budowa 29 instalacji GTL na całym świecie.
Ten spektakularny przyrost instalacji GTL wynika m.in. ze znacznego obniżenia nakładów inwestycyjnych na ich budowę (od 1990 r. prawie trzykrotnie). W celu dalszego obniżenia kosztów kapitałowych i eksploatacyjnych oraz dla optymalnego wykorzystania zasobów gazu realizowane są ostatnio projekty łączące instalacje do skraplania z instalacjami GTL.

Procesami LNG i GTL zainteresowały się największe na świecie firmy sektora naftowego i gazowniczego. Np. koncern Exxon od 1981 r. zainwestował w prace badawczo-rozwojowe ok. 400 mln dolarów. Pojawiają się opinie, że produkty GTL mogą stanowić o przyszłości paliw stosowanych w pojazdach mechanicznych, jako czystsze paliwa z dużo mniejszą zawartością siarki. Wysokiej jakości syntetyki GTL mogłyby też skutecznie konkurować z takimi produktami naftowymi, jak oleje i smary, rozpuszczalniki lub detergenty. Na razie jednak jest to tylko wizja przyszłości, nie zagrażająca obecnie dominującym na rynku towarom.

Duże firmy o światowym zasięgu angażują się również w rozwój technologii LNG. Za przykład posłużyć może norweskie złoże Snohvit znajdujące się na Morzu Barentsa. Ma tam powstać instalacja do skraplania gazu o przepustowości ok. 4,4 mln t skroplonego gazu rocznie, co odpowiada ok. 6 mld m sześc. gazu ziemnego. W przedsięwzięciu uczestniczą tacy potentaci, jak norweski Statoil, Francuzi z TotalFinaElf i Gaz de France, a także Norsk Hydro, Svenska Petroleum i inne. Istotny udział ma również norweskie państwo z 30 proc. udziałem w projekcie. Według planów, instalacja ma zostać uruchomiona w latach 2004-2006.
Obie wymienione technologie mogłyby znaleźć zastosowanie także w Polsce i pomóc w zagospodarowaniu gazu pochodzącego z rodzimych złóż oraz importowanego, który można by wykorzystywać podczas niedoborów, jak np. ten ostatni, spowodowany zakręceniem kurka przez Rosjan.

Jeśli chodzi o proces GTL, to krajowi specjaliści mówią o dwóch możliwych rozwiązaniach. Pierwsze z nich zakłada zaangażowanie się w omawiany problem polskich rafinerii. Płocka rafineria, posiadająca doprowadzenie gazu, mogłaby przerabiać go na wysoce ekologiczne naftowe produkty syntetyczne. W przedsięwzięcie zostałyby zaangażowane także rafinerie południowe i Grupa Lotos S.A. Druga opcja zakłada zbudowanie większych instalacji GTL, przerabiających krajowy gaz ziemny ze złóż gazu wysokometanowego lub zaazotowanego w ilościach ok. 1-2 mld m sześc. rocznie. Można by je zlokalizować w pobliżu istniejącej w Polsce instalacji do odazotowania gazu ziemnego – powstałego 30 lat temu Zakładu „Krio” w Odolanowie, co znacznie obniżyłoby koszty.
O skroplonym gazie ziemnym mówiło się w Polsce już od ładnych kilku lat, także w kontekście dywersyfikacji dostaw gazu. Pojawiły się pomysły (na razie odłożone) budowy terminalu importowego LNG z lokalizacją Gdańsku lub w Szczecinie-Policach. Specjaliści wspominają również o możliwości zastosowania niewielkich lekkich przewoźnych instalacji, które byłyby źródłem taniego LNG. Zakład „Krio” w Odolanowie mógłby uchodzić, przynajmniej na początku, za takie małe źródło. W procesie odazotowania można uzyskać LNG, jako produkt uboczny. Orientacyjna jego ilość to 30 t na dobę po zainstalowaniu turboekspandera cieczy w obieg produkcyjny.
Generalnie, wprowadzenie LNG na polski rynek byłoby bardzo korzystne dla tzw. złóż marginalnych, których eksploatacja jest obecnie z różnych względów nieopłacalna. Aby realizacja takich projektów była w Polsce w ogóle możliwa, musi być spełnionych kilka warunków wstępnych. Przede wszystkim brakuje przepisów technicznych i bezpieczeństwa, a w Prawie energetycznym nie ma wzmianki o procesie LNG. Co do małych instalacji problemem są względy bezpieczeństwa, m.in. odpowiednia lokalizacja, wprowadzenie systemu opróżniania rozlanego LNG itp.

Procesy GTL (Gas to liquids) i LNG (Liquefied Natural Gas) to rozwiązania nietypowe, ale możliwe do wprowadzenia. Lekkie destylaty ropy naftowej uzyskiwane w procesie GTL nie zawierają siarki, olefin, ciężkich metali i stwarzają tym samym szansę lepszej ochrony środowiska i łatwiejszego spełnienia ostrych wymagań Unii Europejskiej, zwłaszcza w sprawie zawartości siarki. Blendowanie paliw krajowej produkcji z ekologicznymi produktami GTL, poprawiłoby jakość paliwa.
Wreszcie kolejnym argumentem „za”, podnoszonym przez zwolenników tego typu rozwiązań jest to, że budowa zakładów przetwarzania gazu ziemnego i sieci dystrybucji czystych paliw stworzyłaby wiele nowych miejsc pracy. Aby jednak móc poważnie myśleć o upowszechnieniu rozwiązań GTL i LNG w Polsce, należy dokładnie przeanalizować światowe trendy w tej dziedzinie, przeprowadzić choćby wstępną analizę opłacalności, a przede wszystkim zainteresować tematem największe firmy z branży. Technologie te na pewno są tego warte i trzeba się z nimi zapoznać, choćby po to, by w sytuacji, gdy wejdą do powszechnego zastosowania, nie pozostać w tyle już na starcie.






| Powrót |

Artykuł opublikowany pod adresem:     http://gigawat.net.pl/article/articleprint/326/-1/36/

Copyright (C) Gigawat Energia 2002