Artykuł opublikowany pod adresem:     http://gigawat.net.pl/article/articleprint/327/-1/36/

Ukraińcy wolą Zachód… Jednak do Brodów


Informacje Numery Numer 02/2004

Decyzja władz Ukrainy z 4 lutego 2004 r. o tłoczeniu kaspijskiej, a nie rosyjskiej ropy rurociągiem Odessa-Brody, stwarza realną możliwość zróżnicowania dostaw ropy do Polski i częściowego uniezależnienia się od eksportu z Rosji. Takiej dywersyfikacji nie udało się zapewnić w przypadku innego strategicznego surowca - gazu ziemnego.
Prawdopodobnie już w maju tego roku rozpoczną się dostawy ropy z basenu Morza Kaspijskiego do Polski. Na razie ropa będzie transportowana w cysternach kolejowych, lecz coraz bliższy urzeczywistnienia jest projekt przedłużenia rurociągu z Brodów do Płocka. W marcu zostanie zarejestrowana w Polsce polsko-ukraińska spółka studialna, która będzie odpowiedzialna za przygotowanie biznesplanów i niezbędnych analiz do rozpoczęcia tego przedsięwzięcia. Wspólną spółkę powoła Ukrtransnafta – ukraiński właściciel ropociągu do Brodów (100 proc. akcji tego przedsiębiorstwa należy do państwowego NAK Naftogaz Ukrainy) i Przedsiębiorstwo Eksploatacji Rurociągów Naftowych „Przyjaźń” SA (PERN)– operator wszystkich ropociągów na terytorium Polski.

Planuje się, że w tym roku do rafinerii na południu naszego kraju zostanie przewiezione drogą kolejową ok. 250 tys. t kaspijskiej ropy. Głównym jej odbiorcą będzie Rafineria Trzebinia SA. Jednak by przedsięwzięcie było opłacalne, odbiór musi być znacznie większy, a to wymaga przedłużenia rurociągu z Brodów do Płocka. Należy jednak dodać, iż nawet po zrealizowaniu tej inwestycji, na południe Polski ropa nadal będzie transportowana koleją z racji mniejszej odległości do Brodów niż do Płocka.

Zgodnie z decyzją rządu w Kijowie, Ukraina wyekspediuje w tym roku minimum 4 mln t kaspijskiej ropy. Dopóki rurociąg nie zostanie przedłużony, surowiec z Brodów będzie wysyłany do odbiorców w cysternach kolejowych, a także południowym odgałęzieniem ropociągu Przyjaźń, głównej drogi transportu rosyjskiej ropy do Europy. Koleją zostanie dostarczone do rafinerii w Czechach ok. 600 tys. t ropy.

Decyzja o przewozie surowca cysternami kolejowymi świadczy o determinacji Ukrainy w dążeniu do tego, by eksportować ropę bez udziału Rosji. Ze względu na wysokie koszty przewozów kolejowych, Ukraina będzie musiała sprzedawać ropę taniej i dopłacać do transportu, aby jej cena była konkurencyjna w stosunku ceny ropy do tłoczonej rurociągami.

Krok po kroku
Strona polska niezmiennie podkreśla, że przedsięwzięcie musi mieć charakter komercyjny, a więc nie może być mowy o angażowaniu środków budżetowych. Jeśli prace studyjne wykażą opłacalność projektu, to obie spółki, PERN i Ukrtransnafta, powołają wspólne przedsiębiorstwo i zwrócą się do inwestorów i banków z propozycją współpracy. Jako potencjalnych inwestorów wicepremier Marek Pol wymienia firmy naftowe z krajów produkujących ropę w tym rejonie, tj. z Azerbejżdżanu, a przede wszystkim z Kazachstanu, który powinien być głównym dostawcą kaspijskiej ropy do rurociągu Odessa-Brody. Pod koniec marca w Warszawie ma odbyć się konferencja z udziałem największych firm wydobywających ropę w tym rejonie.
Liczy się na także inwestorów amerykańskich, ponieważ planowany jest eksport kaspijskiej ropy także do USA. Dotychczas jednak tylko amerykański koncern Chevron wyraził zainteresowanie wykorzystaniem ukraińskiego ropociągu do przesyłu kaspijskiego surowca jeszcze w tym roku. Uważa się, iż jest to spowodowane faktem, że ropociąg jeszcze nie ruszył. Zainteresowanie nim będzie znacznie większe, gdyż jest alternatywą dla ropociągów przez biegnących przez Rosję. Polscy producenci paliw nie chcą angażować się w projekt kapitałowo, ale są gotowi kupować kaspijską ropę. Podczas szczytu gospodarczego Polska - Ukraina w Odessie (24 czerwca 2003 r.) Ukrtransnafta i Grupa Lotos podpisały list intencyjny, który zakłada możliwość odbioru przez rafinerię w Gdańsku 1,5-3 mln ton ropy kaspijskiej rocznie, dostarczanej rurociągiem Odessa-Brody-Płock-Gdańsk. Już w tym roku Grupa Lotos zamierza kupić do 250 tys. t ropy z przeznaczeniem dla rafinerii południowych wchodzących w skład Grupy Lotos. Pośrednikiem w dostawach (rurociągów do Brodów i dalej cysternami kolejowymi) będzie rekomendowana przez Uktransnaftę ukraińska firma Trans-Jug.

Podobne deklaracje złożył PKN Orlen, zainteresowany dostawami na poziomie 2-4 mln t (list intencyjny w tej sprawie podpisano latem 2003 r.). Obie polskie rafinerie zastrzegły, że kaspijska ropa musi być oferowana po konkurencyjnej cenie i z gwarancją stabilnych dostaw.

*
Według dzisiejszych kalkulacji, ropa kaspijska nie byłaby tańsza od rosyjskiej, a koszty transportu rurociągiem Odessa-Brody są porównywalne z kosztem transportu ropy przez Bosfor. Po stronie korzyści wymienia się premię jakościową (ropa z rejonu Morza Kaspijskiego jest tzw. ropa słodką, o niskiej zawartości siarki) oraz zdywersyfikowanie dostaw. W założeniu kaspijska ropa nie ma konkurować z ropą z Samary, lecz z tą, która jest niezbędna do uzyskania produktów, nie dających się wytworzyć z zasiarczonej rosyjskiej ropy, a więc sprowadzanej z m.in. z Bliskiego Wschodu. Transport słodkiej ropy z rejonu Morza Kaspijskiego rurociągiem Oddesa-Brody będzie tańszy niż wożenie jej tankowcami z Libii, Nigerii, Angoli czy z innych miejsc.

Rosyjska ropa jest wciąż najtańsza, ma ustabilizowany krąg odbiorców, a istniejąca sieć rurociągów działa bez zakłóceń. Prognozy wskazują jednak, iż warunki wydobycia ropy typu Ural będą coraz trudniejsze, a koszty produkcji coraz wyższe, co musi się odbić na cenie surowca. Obszary produkcji przesuwają się oraz bardziej na wschód, wydłużając drogę transportu do Europy, a zbliżają się do chłonnych rynków Chin, Japonii i Korei Południowej. Coraz poważniej rozważane są projekty sprzedaży ropy typu Ural na tych rynkach, o czym świadczą projekty budowy nowych tras transportu, np. rurociągu do Murmańska czy tzw. japońskiego (z Angarska do portu Nachodka) oraz chińskiego. W sytuacji, gdy w Europie zaostrzają się wymagania ekologiczne wobec paliw i odsiarczanie ropy kosztuje coraz więcej, rynki wschodnie, zwłaszcza chiński, wciąż pozostają mniej wrażliwe na problemy ochrony środowiska.

Jednocześnie na Morzu Północnym nie notuje się nowych odkryć ropy, a handel z krajami arabskimi napotyka na wiele zagrożeń, w tym wynikających z nasilenia się aktów międzynarodowego terroryzmu. Poważne katastrofy statków transportujących ropę z Bliskiego Wschodu spowodowały, że wzrosły wymagania stawiane tankowcom, dotyczące m.in. podwójnego poszycia kadłubów i 20-letniego limitu eksploatacji (przygotowane jest rozporządzenie skracające ten limit jeszcze o połowę). Wszystko to sprawia, iż koszty transportu tankowcami rosną w tempie astronomicznym. Tylko ostatnio nastąpił trzykrotny wzrost taryf transportowych, a to dopiero początek. Transport rurociągowy jest nie tylko bezpieczniejszy, ale staje się – bo jeszcze nie jest - tańszy od morskiego.

Złoża ropy w rejonie Morza Kaspijskiego są niezwykle zasobne, ale koncerny nie spieszą się z ich udostępnianiem w obawie przed wywołaniem nadpodaży ropy na światowych rynkach i automatycznym spadkiem cen. Działającym od dwóch lat rurociągiem CPC, biegnącym ze złóż Tengiz w Kazachstanie, przez Rosję, do czarnomorskiego portu Noworosyjsk, transportuje się obecnie ok. 20 mln t ropy rocznie, podczas gdy jego przepustowość wynosi 67 mln t. (Notabene istnieją plany połączenia systemów CPC i Odessa-Brody, przy wykorzystaniu istniejących już odcinków rurociągów w Rosji i na Ukrainie i dobudowaniu jednego nowego).
Po obaleniu Saddama Husajna bliska stała się perspektywa uruchomienia nieużywanego od lat rurociągu o gigantycznej przepustowości ok. 100 mln t z Iraku do Ceyhan na tureckim wybrzeżu Morza Śródziemnego. Stamtąd iracka ropa byłaby transportowana tankowcami do USA. Zakładając, iż podaż ropy z Iraku przekroczy zapotrzebowanie Amerykanów, Turcja i Ukraina powróciły do podpisanej w 1997 r. umowy dotyczącej budowy rurociągu Ceyhan-Samsun. Jego powstanie umożliwiłoby przekazywanie nadwyżek irackiej ropy do nowo wybudowanego terminalu Piwdennyj koło Odessy i dalej rurociągiem Odessa-Brody na rynki europejskie.

Kaspijska ropa w Europie
Odcinek łączący Brogi z Płockiem wymagałby położenia rury o średnicy 834 mm o docelowej przepustowości 25 mln t rocznie, przy czym w pierwszym etapie inwestycji mówi się o transporcie 8 mln t, bez konieczności budowania nowych stacji pomp, a z wykorzystaniem istniejącej stacji koło Brodów. Rurociąg Brody-Płock mógłby być gotowy w 2006 lub 2007 r. Natomiast ropociągiem Odessa-Brody (o długości 684 km i średnicy 1024 mm) można aktualnie transportować 9-11 mln t ropy rocznie. Uruchomienie dwóch kolejnych stacji pomp pozwoli zwiększyć przepustowość do wielkości docelowej 40-45 mln t.
Przygotowany przez firmę PriceWatherhouseCoopers biznesplan zakłada etapowy rozwój tej drogi transportu. Dwa pierwsze etapy pomijają Polskę, a transport ropy odbywałby się - począwszy od Brodów - z wykorzystaniem południowej nitki rurociągu Przyjaźń. W pierwszym etapie ropa byłaby dostarczana do trzech rafinerii: w czeskich Kralupach oraz w Wohburgu i Ingolstadt w Niemczech. Na tym etapie przewidziano dostawy w wysokości 7 mln t ropy rocznie, z czego Kralupy i Wohburg odbierałyby po 3 mln t. Dodatkowo rurociągiem Drużba przesyłano by do tych rafinerii 2 mln t ropy rosyjskiej typu Ural.
Na wykorzystanie tego ropociągu, będącego jedyną drogą dostaw kaspijskiej ropy z rurociągu Odessa-Brody do rafinerii w Czechach i Bawarii, musi wyrazić rosyjski koncern Jukos. Jest on strategicznym akcjonariuszem firmy eksploatującej słowacką część rurociągu Przyjaźń. Ze względu na możliwość utraty rynku dla własnego surowca na rzecz kaspijskiej ropy, ewentualna zgoda Jukosa może być bardzo trudna do uzyskania.
W drugim etapie liczba odbiorców zwiększyłaby się o dwie kolejne rafinerie: w niemieckim Karlsruhe i w Schwechat koło Wiednia. Do tego celu potrzebne jest częściowe odwrócenie kierunku tłoczenia na odcinku Litvinov - Ingolstadt oraz dobudowanie ok. 50 km odcinka pomiędzy Bratysławą i Schwechat. Można też zastosować transport okrężny z wykorzystaniem odcinka adriatyckiego rurociągu z Triestu poprzez Alpy do Ingolstadt, który dostarcza lekką ropę do rafinerii Schwechat oraz rafinerii na południu Niemiec. Również i w tym przypadku ropa musiałaby płynąć w przeciwnym kierunku, co jest technicznie możliwe i wymagałoby jedynie uzgodnień z odbiorcami ropy. Na tym etapie nastąpiłoby zwiększenie tłoczenia o dalsze 4 mln t (po 2 mln dla każdego z nowych odbiorców); przewidziane są też dodatkowe dostawy rosyjskiej ropy w ilości 6 mln t rocznie.

I wreszcie trzeci etap dotyczy przedłużenia ropociągu na teren Polski i dalej ku Europie Północnej. Doprowadzenie rurociągu z Brodów do polskiej granicy wymagałoby położenia ok. 100 km rury, zaś odcinek polski (do Płocka) liczyłby ok. 450 km. W Płocku włączany jest do systemu rurociąg Pomorski i transport ropy do gdańskiego Naftoportu w celu jej tranzytu przez Bałtyk, mógłby się odbywać tym rurociągiem, który ma duże rezerwy mocy. Przesył ropy z Płocka na zachód odbywałby się rurociągiem Przyjaźń, którego operatorem, podobnie jak wszystkich innych rurociągów ropnych w Polsce, jest PERN. Rurociąg na terenie naszego kraju ma dwie nitki, jedna mogłaby służyć do transportu ropy kaspijskiej, druga – rosyjskiej.
Najbardziej kosztownym i oddalonym w czasie przedsięwzięciem byłoby połączenie systemów byłego NRD i RFN poprzez dobudowanie odcinka rurociągu łączącego Schwedt (zaopatrywanym w ropę przez PERN) z systemem zachodnioniemieckim i portem Wilhelmshaven, do którego mogą zawijać statki o bardzo dużym zanurzeniu (do 300 tys. t). Mogłyby by one reeksportować kaspijską ropę na rynki międzynarodowe, z amerykańskim włącznie.
Pozyskanie partnerów w Niemczech i generalnie na Zachodzie (via Rotterdam) ma ogromne znaczenie dla przyszłości całego projektu – aby rurociąg miał rację bytu trzeba znaleźć zbyt na 25 mln t przesyłanej nim ropy i taką właśnie przepustowość przyjmuje się w projekcie. Obecnie wraz z krajami centralnej Europy i Polską - optymistycznie licząc - popyt wyniesie ok. 18 mln t (11 mln w ramach pierwszego i drugiego etapu projektu oraz ok. 7 mln t polscy producenci).

Rosjanie łatwo nie zrezygnują
Rosyjskie firmy naftowe do końca wywierały nacisk na władze Ukrainy, by zgodziły się przekształcić nowy rurociąg w kolejną drogę transportu rosyjskiej ropy z syberyjskich złóż. Rosjanie, a w szczególności koncern TNK-BP, zadeklarowali gotowość przesyłania w odwrotnym kierunku - z Brodów do Odessy - 9 mln t swojej ropy przez 20 lat, na czym Ukraina miałaby zarobić 90 mln dol. rocznie. Dopiero ukraińskie media ujawniły, że te szacunki są mocno przesadzone, gdyż koncern TNK-BP nie ma możliwości dostarczenia obiecywanych ilości ropy (9 mln t), a jedynie co najwyżej 2,5 mln t rocznie.
W ten sposób chciano zachować wpływy na Ukrainie, przez terytorium której przesyłano dotąd wyłącznie rosyjską ropę, i utrudnić kaspijskiej ropie dostęp do światowych rynków. Presja Rosji była tak silna, że jesienią wicepremier Ukrainy Witalij Hajduk, zwolennik kierunku zachodniego, stracił stanowisko gdy oświadczył, że ropa w ropociągu Odessa-Brody popłynie do Europy.

Przed niedawną wizytą prezydenta Putina na Ukrainie spekulowano, że umowa o odwróceniu biegu ropy jest już gotowa. Z Putinem przyjechali do Kijowa przedstawiciele rosyjskiego koncernu TNK-BP. Ostatecznie jednak rząd Ukrainy wybrał kierunek do Brodów, oznacza, że postawił na integrację z Europą. Ocenia się, że odrzucenie rosyjskiej propozycji może na trwałe złączyć Ukrainę - aspirującą do członkostwa w NATO i UE - z Zachodem. Natomiast w sensie gospodarczym uniezależni ją od dostaw ropy z Rosji i włączy do europejskiego systemu transportu ropy. Na zachowanie pierwotnego kierunku tłoczenia do Brodów naciskały także UE i USA, które chcą uniezależnić transport kaspijskiej ropy od rosyjskiego systemu przesyłowego. Amerykańskie koncerny, np. Chevron, zaangażowały setki milionów dolarów w eksploatację kaspijskich złóż.

Według analityków, sprzeciw Rosjan wobec planów wykorzystania rurociągu Odessa-Brody to tylko wstęp do walki, jaka rozegra się przy okazji uruchamiania ropociągu Baku (w Azerbejdżanie) - Ceyhan (Turcja). Budowa tego znacznie ważniejszego rurociągu (o długości 1760 km) ma zakończyć się w przyszłym roku. Będzie to druga, obok rurociągu Odessa-Brody, droga transportu ropy z byłego ZSRR poza bezpośrednią kontrolą Rosji. Można się spodziewać, że rozmaitymi metodami Rosjanie będą starali się zakłócić jego funkcjonowanie, np. utrudniając przesył ropy do Baku.

Również w przypadku projektu Odessa-Brody – pomimo decyzji ukraińskiego rządu o transportowaniu nim kaspijskiej ropy naftowej i o przedłużeniu rurociągu do Polski - rosyjskie koncerny naftowe łatwo nie zrezygnują z zablokowania tych projektów. Mogą pojawić się np. „problemy techniczne” z dostawą ropy do tego ropociągu.
Koncern TNK-BP rozważa teraz m.in. wzięcie rurociągu w dzierżawę (według Kijowa przekazanie w dzierżawę rurociągu powinno przyciągnąć inwestycje potrzebne dla wydłużenia rury do Płocka), by w ten sposób realizować dostawy rosyjskiego surowca z Brodów do Odessy. Kilka tygodni temu rosyjscy oligarchowie przemysłu naftowego, a także wiceminister energetyki Rosji - Władimir Staniew przekonywali Aleksandra Todijczuka, prezesa Ukrtransnafty, do pomysłu przekazania rurociągu dla eksportu rosyjskiej ropy do czasu, gdy zostanie wybudowane połączenie między Brodami, a Płockiem. Potrwa to ok. trzy lata. Można jednak przewidywać, że gdy już ropa popłynie w kierunku Odessy, niełatwo będzie go zmienić...






| Powrót |

Artykuł opublikowany pod adresem:     http://gigawat.net.pl/article/articleprint/327/-1/36/

Copyright (C) Gigawat Energia 2002