Artykuł opublikowany pod adresem: http://gigawat.net.pl/article/articleprint/461/-1/49/
|
Upadłość Rafinerii Nafty Glimar
|
Informacje
Numery
Numer 01/2005
Sąd Rejonowy w Nowym Sączu 19 stycznia br. ogłosił upadłość Rafinerii Nafty Glimar w Gorlicach w trybie likwidacyjnym. W uzasadnieniu stwierdził, że gorlicka rafineria jest niewypłacalna i niewypłacalność ta ma charakter trwały, ponieważ zakład nie prowadzi jakiejkolwiek działalności gospodarczej.
W trakcie postępowania sąd ustalił, że rozpoczęta w rafinerii inwestycja instalacji hydrokompleksu jest zaawansowana w ok. 85 proc. i obecnie nie jest realizowana z powodu braku finansowania. Spółka nie ma płynności finansowej, a jej majątek w większości objęty jest hipotekami i zastawami. Rafineria od trzech miesięcy nie spłaciła też wymagalnych zobowiązań w wysokości ok. 27 mln zł, a pod koniec grudnia upłynął termin spłaty kolejnych zobowiązań wobec banków.
Nowa ustawa upadłościowa dopuszcza zamianę wniosku o ogłoszenie upadłości na postępowanie ugodowe. Warunkiem jest zgoda wszystkich wierzycieli na restrukturyzację zadłużenia. - Banki nie podały, w jakim zakresie w taki układ by weszły. Ponadto zablokowały nasze konta, wskutek czego rafineria jest całkowicie unieruchomiona – poinformował prezes Glimaru Bogdan Janicki. Jeśli nie uda się zawrzeć układu z wierzycielami i zredukować dług, pozostanie już tylko wyprzedaż majątku przez syndyka.
Ratunkiem dla rafinerii miało być włączenie do Grupy Lotos, wraz z pozostałymi dwoma rafineriami południowymi (Czechowice i Jasło) oraz spółką wydobywczą Petrobaltic. 13 grudnia Nafta Polska ogłosiła, że Grupa Lotos kupi wszystkie posiadane przez Naftę akcje tych podmiotów. Transakcja miała wejść w życie po uzyskaniu zgód korporacyjnych, co powinno nastąpić w lutym tego roku.
Tuż po ogłoszeniu upadłości, Grupa Lotos poinformowała, że „decyzja sądu stwarza nową sytuację prawną dla Grupy Lotos SA, która to sytuacja wymaga głębszej analizy w celu określenia optymalnej ścieżki dalszego postępowania w kontekście realizowanej konsolidacji Rafinerii Nafty Glimar z Grupą Lotos”.
Prawie półtysięczna załoga Glimaru została sparaliżowała wiadomością o ogłoszeniu upadłości ich firmy. Do końca wierzono bowiem, że wniosek zostanie wycofany z sądu po rozmowach zarządu rafinerii z Naftą Polską i Grupą Lotos. Obecny i przyszły właściciel w zakładu prowadzili negocjacje z bankami.
Wycofanie wniosku byłoby możliwe w sytuacji, gdyby główni wierzyciele Glimaru porozumieli się w sprawie redukcji zadłużenia. Głos decydujący mają finansujące hydrokompleks banki. Prezes Grupy Lotos liczył na znaczącą redukcję zadłużenia, według informacji prasowych nawet o ponad kilkadziesiąt procent, co od początku wydawało się raczej nie do uzyskania.
Wniosek
Wniosek o ogłoszenie upadłości spółki zarząd rafinerii złożył 23 grudnia 2004 r. We wniosku argumentował, że suma nie wykonanych zobowiązań spółki na koniec listopada zeszłego roku przekraczała 60 mln zł, zaś zobowiązania nie spłacone od ponad trzech miesięcy przekraczają 26 mln zł.
Złożenie tego wniosku zaskoczyło Naftę Polską. Nastąpiło miesiąc po tym, gdy zarząd Glimaru zwrócił się z koncepcją kontynuowania działalności i propozycją zamiany wierzytelności Nafty Polskiej (30 mln zł pożyczki udzielonej w 2003 r.)na akcje Glimaru. Do zamiany miało dojść na Walnym Zgromadzeniu spółki. Walne odbyło się, ale było bezprzedmiotowe, gdyż podano na nim informację o zgłoszeniu upadłości.
Zgodnie z kodeksem spółek handlowych przejmując spółkę zgłoszoną do upadłości władze Lotosu mogłyby zostać posądzone o działanie na niekorzyść macierzystej firmy. Zarówno Nafta Polska, jak i Grupa Lotos dążą do szybkiego zakończenia działań konsolidacyjnych. Lotos – ponieważ spieszy się na giełdę, Nafta Polska – bo chciałaby, by Grupa Lotos wzięła odpowiedzialność za rafinerie południowe, którymi de facto od półtora roku operacyjnie zarządza. Mimo tak długiej obecności na południu, dopiero ostatnio ujawniono istotne rozbieżności w rozwiązaniu problemu zadłużonego Glimaru.
Firma buduje bardzo kosztowną instalację hydrokompleksu, której dokończenie wymaga nakładów. Według Grupy Lotos popełniono błędy w projektowaniu inwestycji, gdyż kompleks powinien posiadać jeszcze jedną instalację, która głębiej przerabiałaby ropę i dawała bardziej rynkowy produkt. Wówczas na dokończenie budowy trzeba wydatkować ok. 300 mln zł. To prawie drugie tyle, ile dotąd na nią wydano – ok. 400 mln zł. Nafta Polska proponowała tańszy wariant polegający na zbudowaniu planowanej pierwotnie instalacji, z której również uzyskuje się rynkowy, sprzedawalny produkt, i dobudowaniu brakującej infrastruktury. Do zakończenia inwestycji brakowałoby wtedy stosunkowo niewiele, bo 50-60 mln zł. Takiego rozwiązania Lotos nawet nie brał pod uwagę.
Banki kredytujące budowę hydrokompleksu swoje należności szacują na 300 mln zł. Zobowiązania Glimaru wobec Lotosu wynoszą ok. 100 mln zł, a wobec Nafty Polskiej - ok. 30 mln zł. Pomorska firma oszacowała zadłużenie Glimaru na ok. 1 mld zł.
- Konieczna jest restrukturyzacja finansowa Glimaru. Możemy przejąć tylko aktywa wycenione według wartości godziwej - powiedział prezes Grupy Lotos Paweł Olechnowicz na spotkaniu z dziennikarzami w Krakowie 14 grudnia 2004 r. - Bez ugody z bankami dojdzie do upadłości, ale nawet wówczas gotowi jesteśmy rozmawiać z syndykiem o zagospodarowaniu majątku Glimaru. Grupa Lotos może wziąć odpowiedzialność za dokończenie hydrokompleksu, ale na realnych warunkach.
Gdańska firma opracowała plan restrukturyzacji rafinerii, zgodnie z którym na bazie jej majątku miałyby rozpocząć działalność dwie spółki: Lotos Park Technologiczny oraz Lotos Hydrokompleks. Założono je 13 grudnia 2004 r. ze 100 proc. udziałem Grupy Lotos. Lotos Hydrokompleks jest spółką celową, powołaną do dokończenia budowy, a następnie eksploatacji hydrokompleksu. Spółka Lotos Park Technologiczny została powołana m.in. do prowadzenia działalności rozwojowej, wdrożeniowej i produkcyjnej w oparciu o półprodukty i produkty wytwarzane przez hydrokompleks. Powołanie obu spółek niczego nie zmienia w sytuacji zakładu.
Krytycznie o inwestycji
Jeszcze w połowie ubiegłego roku zakładano, że instalacja hydrokompleksu zostanie oddana w lipcu 2005 r., natomiast pełną zdolność produkcyjną osiągnie we wrześniu. Wiosną ubiegłego roku udało się udało przywrócić kredytowanie inwestycji, a wykonawca wrócił na budowę. Pytany, czy może powtórzyć się sytuacja z 2003 r. prezes Glimaru Bogdan Janicki, powiedział wówczas: „Teraz sytuacja jest inna, ponieważ mamy oparcie w Grupie Lotos. Wcześniej banki obawiając się, że rafineria będzie niewypłacalna, wstrzymały kredytowanie. Po udowodnieniu, że przedsięwzięcie ma rację bytu wznowiły finansowanie będąc pewne, podobnie jak my, że uruchomiona instalacja przyniesie zyski umożliwiające terminową spłatę kredytów oraz odsetki od tych kredytów. Liczymy również na wsparcie ze strony Grupy Lotos; pewne rozwiązania przygotowała też Nafta Polska. Trzeba je teraz przekuć na wymiar finansowy.”
Grupa Lotos chociaż nie kwestionuje celowości zbudowania instalacji dostarczającej najwyższej jakości baz olejowych i rozpuszczalników, ma dziś wiele zastrzeżeń do całego przedsięwzięcia. Dotyczą one nawet uwarunkowań znanych firmie od początku. - Już sama lokalizacja na wschodzie kraju jest niekorzystna, gdyż wsad do instalacji trzeba dowozić, zaś wytworzone produkty transportować, i to na duże odległości. Popyt na nowoczesne bazy olejowe wynika z poziomu zaawansowania technologii, a zatem będą one sprzedawane na zachodzie, a nie na wschodzie – mówił na spotkaniu z krakowskimi dziennikarzami Paweł Olechnowicz.
Inny argument to niedoszacowanie kosztów budowy niektórych instalacji. - Być może było to spowodowane przekonaniem zarządu rafinerii, że zostaną zachowane ulgi w podatku akcyzowym i potrzebne środki wygospodaruje się z działalności operacyjnej. Stąd nawet podstawowe instalacje nie zostały włączone do całego procesu inwestycyjnego.
[Rozbudowanie inwestycji w taki sposób, aby produkty otrzymane z instalacji mogły być poddawane uszlachetnieniu, a więc sprzedawane po wyższych cenach, o czym wcześniej – przyp. autorki]. W międzyczasie wykonano jeszcze kilka dodatkowych inwestycji, prowadząc jednocześnie niegospodarną współpracę handlową. Wszystko to w połączeniu z cofnięciem ulg akcyzowych spowodowało, że przed Glimarem zaczęły piętrzyć się kłopoty finansowe – poinformował szef Grupy Lotos.
Załoga gorlickiej firmy wszczęła spór zbiorowy z zarządem rafinerii. Związki zawodowe żądały m.in. wycofania z sądu wniosku o upadłość, wznowienia budowy instalacji i nowego programu restrukturyzacji. Już po ogłoszeniu upadłości związkowcy ogłosili przygotowania do strajku.
Sprzedaż z braku innych możliwości
Właśnie z powodu sytuacji Glimaru zmieniono zasady włączenia rafinerii południowych do Grupy Lotos. Według obecnych zasad Grupa Lotos ma kupić od Nafty Polskiej akcje trzech rafinerii w Czechowicach, Jaśle i Gorlicach oraz spółki poszukiwawczo-wydobywczej Petrobaltic. To zmiana w stosunku do wcześniejszych planów, według których WZA Grupy Lotos zwołane 14 stycznia br. miało zdecydować o podwyższeniu kapitału zakładowego Grupy Lotos przez wniesienie aportem należących do Nafty Polskiej akcji tych spółek.
Opcja sprzedaży akcji nie wcześniej publicznie przedstawiana, ale Nafta Polska analizowała ją już od września 2004 r. Obawiano się, że zgodnie z pierwotną koncepcją wniesienie akcji może opóźnić konsolidację czterech spółek z Grupą Lotos, a tym samym również zaplanowany na wrzesień 2005 r. debiut giełdowy Grupy. Rejestracja kapitału mogłaby się przedłużać; istniało też ryzyko zaskarżenia uchwał przez mniejszościowych akcjonariuszy, mogących uznać włączenie Glimaru do Lotosu jako działanie na niekorzyść całej Grupy.
Lotos miał zadebiutować na giełdzie w pierwszym kwartale tego roku. Obecnie nie wiadomo, czy uda się dotrzymać jesiennego terminu. - Glimar w obecnym kształcie kładzie całą ofertę publiczną. Tego zdania jest też doradca prywatyzacyjny Nafty Polskiej. Musimy znaleźć rozwiązanie i szukamy go – mówił 14 grudnia prezes Grupy Lotos Paweł Olechnowicz.
Nafta Polska ma obecnie 80,04 proc. akcji Rafinerii Czechowice; 80,01 proc. akcji Rafinerii Jasło; 91,54 proc. akcji Rafinerii Nafty Glimar oraz 69 proc. akcji Petrobaltiku. Wartość firmy debiucie giełdowym ma wzrosnąć z obecnych ok. 2,6 mld zł do ponad 3 mld zł.
Grupa Lotos zamierza sfinansować zakup ze środków uzyskanych z rynku kapitałowego. Wartość transakcji – jak nieoficjalnie wiadomo - to ok. 250 mln zł. O wielkości tej kwoty przesądza wartość akcji Petrobalitiku, akcje Rafinerii Czechowice zostały wycenione na kilkanaście milionów złotych, natomiast Jasła i Glimaru – niewiele powyżej zera łącznie. Wycena poszczególnych firm została przygotowana dla potrzeb poprzedniej koncepcji (wniesienia akcji).
Przeciwni konsolidacji są związkowcy z Petrobaltiku. „Rozumiemy problemy i potrzeby finansowe rafinerii południowych, jednak wniesienie Petrobaltiku do tej grupy niczego nie zmieni, nie uratuje tych rafinerii ani nie wzmocni istotnie gdańskiej firmy” - napisali w liście do ministra skarbu Jacka Sochy. Związkowcy chcą samodzielnego wejścia ich firmy na giełdę.
Zdaniem Nafty Polskiej, włączenie Petrobaltiku do Grupy Lotos jest elementem programu rządowego i ma ekonomiczne uzasadnienie. Zresztą już teraz obie firmy ściśle współpracują – Grupa Lotos jest jedynym odbiorcą wydobywanej przez Petrobaltic ropy (ok. 300 tys. t rocznie). Niewykluczone, że Lotos zgodzi się na samodzielny debiut giełdowy spółki wydobywczej.
Czy zniknie ulga transportowa?
Zagrożeniem dla planów prywatyzacyjnych konsolidowanej Grupy Lotos jest także zamysł likwidacji ulg w podatku akcyzowym, z których korzystają wszystkie rafinerie południowe. Z niepokojem oczekiwana jest decyzja ministra finansów w tej sprawie. Pod koniec biegłego roku MF zapowiedziało likwidację ulg, w tym największej, bo wynoszącej 120 zł/t ulgi transportowej.
Ulga ta pochłania ok. 200-300 mln zł rocznie. Została wprowadzona kilka lat temu, aby zrekompensować rafineriom południowym koszty związane z koniecznością dostarczania ropy transportem kolejowym lub samochodowym (PKN Orlen i Grupa Lotos korzystają z tańszego przesyłu rurociągowego).
Z dniem naszej akcesji do Unii Europejskiej, ulgi miały przestać obowiązywać. Nafcie Polskiej udało się jednak przekonać MF, że również w samej Unii można spotkać przykłady stosowania podobnych ulg podatkowych. Dzięki ich pozostawieniu, rafinerie na południu zyskałyby jeszcze trzy lata na zakończenie inwestycji uniezależniających je od preferencji podatkowych. Bez ulgi transportowej nie mają szans na przetrwanie, co potwierdzają wyniki finansowe, np. na 60 mln zł zysku netto, które w 2004 r. osiągnęła Rafineria Trzebinia (z grupy PKN Orlen), 48 mln zł pochodziło właśnie z ulgi transportowej.
- Nie mamy nic przeciwko zniesieniu tej ulgi, ponieważ zgadzamy się z opinią, iż ulgi podatkowe są rozwiązaniami z minionej epoki. Umawialiśmy się jednak inaczej. Wyraźnie mówiliśmy, że potrzebujemy trzech lat na restrukturyzację rafinerii południowych i do czasu zakończenia tego procesu ulga transportowa jest niezbędna. Od uzgodnień minął rok, powinniśmy mieć zatem jeszcze dwa lata na realizację naszego trzyletniego programu odchodzenia od jej wykorzystywania – tłumaczył dziennikarzom prezes Olechnowicz.
Jego zdaniem iluzją jest teza przyjęta przez ministerstwo, że likwidacja ulgi wcześniej niż planowano (do końca 2006 r.) przyniesie wpływy do budżetu: - Zamiast oszczędności mogą się pojawić olbrzymie straty. Spółki przestaną przerabiać ropę naftową, zamknięte zostaną instalacje, a ludzie zwolnieni z pracy. Natomiast po zakończeniu restrukturyzacji przychody rafinerii, a więc i wpływy do budżetu, utrzymają się na podobnym do dzisiejszego poziomie, ludzie będą mieli pracę, a państwo uniknie problemów społecznych. Bo nawet jeśli nie zatrzymamy przerobu ropy, to będziemy zmuszeni szukać możliwości szybszej restrukturyzacji po to, by straty były jak najmniejsze.
W sytuacji gdyby doszło niebawem roku do zniesienia ulgi transportowej, dodatkowy koszt przejęcia rafinerii południowych przez Grupę Lotos wyniósłby ponad 200 mln zł. Pracę mogłoby stracić nawet 500 osób.
W rafineriach grupy
Zgodnie z przewidywaniami Grupy Lotos, rafinerie w Czechowicach-Dziedzicach i Jaśle zakończyły 2004 r. wynikiem pozytywnym. Sama Grupa Lotos ma za sobą bardzo dobry rok.
Gdańska firma wypracowała w 2004 r. rekordowy w swych dziejach zysk netto - ok. 0,5 mld zł. - Tegoroczny wynik również zapowiada się dobrze, choć nie będzie już tak wysoki, ponieważ w układzie skonsolidowanym wpłyną na niego koszty restrukturyzacji rafinerii południowych – ocenił Paweł Olechnowicz.
W 2004 r. Grupa Lotos osiągnęła też najwyższy w swojej historii przerób ropy - 4,7 mln t. Wiosną w rafinerii odbędzie się sześciotygodniowy postój remontowy, przeprowadzany raz na trzy lata. W czasie tego postoju rafineria zostanie zmodernizowana i jej zdolności przerobowe zwiększą się do 6 mln t. Jednak z powodu remontu, realny przerób ropy osiągnie poziom podobny do ubiegłorocznego. W czerwcu planowane jest uruchomienie nowego terminalu paliw w Gdańsku.
Grupa Lotos w zasadzie zrealizowała program restrukturyzacji. W ciągu pół roku zostanie wprowadzony zintegrowany system informatyczny, który w przyszłości będzie funkcjonował w całej grupie kapitałowej Lotos wspomagając procesy zarządzania firmą.
Rafineria Jasło funkcjonuje jako centrum recyklingu i pod tym kątem planowane są tam nowe inwestycje. Poza tym będzie pełniła rolę centrum dystrybucyjno-logistycznego, a uruchomiony w połowie ubiegłego roku terminal paliw o zdolnościach przeładunkowych 500 tys. t rocznie stanie się częścią logistyki Grupy Lotos w układzie międzynarodowym.
Dla potrzeb rynku paliwowego na południu Polski w Rafinerii Czechowice budowany jest terminal paliw o możliwościach przeładunkowych 750 tys. t rocznie. Wśród innych inwestycji rozważana jest m.in. możliwość ulokowania w tej rafinerii instalacji do produkcji biodiesla.
Artykuł opublikowany pod adresem: http://gigawat.net.pl/article/articleprint/461/-1/49/
|
Copyright (C) Gigawat Energia 2002
|