Artykuł opublikowany pod adresem:     http://gigawat.net.pl/article/articleprint/608/-1/57/

JES odniósł zwycięstwo w batalii z władzami podatkowymi


Informacje Numery Numer 10/2005

JES odniósł zwycięstwo w batalii z władzami podatkowymi. Sąd arbitrażowy w Moskwie zmniejszył o 90% niedopłatę firmy za 2001 r. i obniżył kwotę do zapłacenia z 3,68 mld rubli (129 mln USD) do 360 mln rubli. JES uruchomił postępowanie arbitrażowe na początku roku, po otrzymaniu wezwania do uregulowania niedopłaty w wyniku kontroli bilansu za 2004 r.

Część analityków jest zdania, że żądanie zapłaty od JES i podobne roszczenia wobec innych firm rosyjskich było częścią strategii władz podatkowych dla uzasadnienia gigantycznej kwoty 27,5 mld USD wymaganej od Jukosu.
Iberdrola wygrała przetarg na modernizację największej elektrociepłowni w Rydze. Hiszpanie obiecali zmodernizować jednostkę za 177,9 mln euro i zapewnić jej eksploatację za 177,6 mln euro. Konkurentami Ibedroli były firmy Alcatel i Siemens.

Aż 56 mld funtów będzie kosztowała likwidacja 20 starzejących się brytyjskich elektrowni jądrowych. Takie szacunki przedstawił Nuclear Decommissioning Authority - powołany w kwietniu specjalny urząd, który ma nadzorować proces zamykania niebezpiecznych dla otoczenia zakładów. Eksperci z NDA chcieliby, aby rozbiórka elektrowni i oczyszczanie miejsc z materiałów o wysokiej promieniotwórczości trwały łącznie najwyżej 25 lat. Koszty likwidacji elektrowni jądrowych rosną wraz ze szczegółowością kolejnych analiz zamawianych przez NDA. Jeszcze w kwietniu szacowano je na 48 mld funtów. Raport tego urzędu trafi teraz do konsultacji społecznych, które mają potrwać do listopada. Potem zapadnie decyzja jak, kiedy i za ile rozstać się z elektrowniami. Ich żywotność wynosi przeciętnie 30-40 lat. Niektóre jednak zaczynają na starość przeciekać. Tak jest m.in. w Sellafield w Cumbrii i w Dounreay w Szkocji.

To były jedne z najdłużej trwających konkurów w świecie biznesu. Przez ponad 10 lat francuska firma Suez zastanawiała się nad połączeniem z belgijską Electrabel. Suez wreszcie ogłosiła kupno reszty akcji. Prezes Gérard Mestrallet twierdzi, że jednym z powodów fuzji jest częściowa prywatyzacja Gaz de France i podobna sprzedaż udziałów Eléctricité de France, zapewne w październiku. Suez chce być gotowa do konkurencji z europejskimi gigantami: RWE, E.ON i EDF. Te ambicje dają części akcjonariuszy argumenty do innej kampanii. Chcą, by Suez podzieliła się na działy energetyki i wodociągów, bo w ten sposób będą bardziej efektywne. Tymczasem wśród belgijskich komentarzy dominuje gorycz i rezygnacja po ogłoszeniu przez Suez kupna Electrabel. “Belgia traci firmę odnoszącą sukcesy” - stwierdza “De Tijd”. Z kolei “De Standaard” wzywa czytelników do pogodzenia się z tym, że “politykę energetyczną Belgii będzie ustalać Paryż, a nie Bruksela”. We Flandrii wszelkie wpływy francuskie, także gospodarcze, często uważa się za agresję.

Komisja Europejska zgodziła się na kupno mniejszościowych udziałów w grupie Edison przez EDF i AEM z Mediolanu. KE uznała, że operacja nie stworzy problemów z konkurencją. Pozycja Edisona na włoskim rynku jest bardzo skromna w porównaniu z ENEL. Transakcja pozwoli wycenić Edisona na 8 mld euro.

Słowacja uzgodniła z włoskim ENEL plan inwestycji 1,9 mld euro w przedsiębiorstwo Slovenske Elektrarny (SE), co pozwoli dokończyć jego sprzedaż. Jako część umowy Włosi dokończą za 1,6 mld euro budowę elektrowni jądrowej w Mochovcach (2 nowe bloki), przeznaczą 144 mln euro na zwiększenie mocy innych siłowni, 142 mln na budowę wiatrowni, a SE będzie do 2012 r. inwestować dywidendę.

Agencja ratingowa Fitch poprawiła do BB+ z BB ocenę wiarygodności kredytowej Gazpromu, ale obniżyła perspektywę z dodatniej do stabilnej. To reakcja na przejęcie przez rząd pełnej kontroli nad monopolistą gazowym. Dalsza poprawa oceny będzie zależeć od zdolności ograniczenia kosztów operacyjnych i od polityki cenowej w kraju, co powinno poprawić tworzenie przepływów gotówkowych.
Wenezuelski urząd podatkowy SENIAT zażądał od miejscowej filii włoskiej grupy ENI 24 mln USD z tytułu zaległych podatków.

Wojska ekwadorskie przejęły kontrolę nad gmachami rządowymi w dwóch prowincjach - Sucumbios i Orellana - i zwiększyły środki bezpieczeństwa wokół złóż ropy naftowej. Protesty, jakie wybuchły na wschodzie kraju, spowodowały zmniejszenie produkcji i eksportu tego surowca. Prezydent Alfredo Palacio ogłosił w tych regionach stan wyjątkowy. Palacio po raz pierwszy od objęcia urzędu w kwietniu stanął w obliczu tak poważnych niepokojów. Sprawiają one, że państwo sprzedaje teraz mniej ropy, będącej głównym źródłem dochodów Ekwadoru. Protestujący zajęli budynki rządowe, obozowiska nafciarzy, unieruchomili sprzęt wydobywczy i zablokowali drogi.

Rosyjski Łukoil zaczyna dostarczać swoje produkty naftowe na rynek macedoński. Koncern kupił bazę paliw w Sztipie, planuje zbudowanie 40 stacji paliwowych na terytorium całego kraju. Inwestycje pochłoną 50 mln USD. Zobowiązania takie zawiera memorandum podpisane przez prezesa koncernu Łukoil Wagita Alekperowa i premiera Macedonii Vlado Buczkowskiego. Nowe stacje paliwowe rosyjskiego giganta pojawią się głównie w Skopje oraz w okolicach przejść granicznych, przy głównych trasach, np. autostradzie do Grecji i w większych miastach. W sąsiedniej Bułgarii, kraju pod względem liczby mieszkańców cztery razy większym od Macedonii, rosyjski gigant kończy tworzenie sieci 150 stacji benzynowych najnowszej generacji. Przed sześcioma laty Łukoil nabył największą nie tylko w Bułgarii, lecz także na Bałkanach rafinerię ropy naftowej Neftochim w Burgas. Rosyjski koncern wytwarza 7% bułgarskiego produktu krajowego brutto i zapewnia 25% wpływów podatkowych w tym kraju. Łukoil jest jednym z największych dostawców paliw płynnych do krajów byłej Jugosławii, a także na rynek turecki.

Rosyjskie Ministerstwo Gospodarki zatwierdziło plan zaciągnięcia 7,5 mld USD pożyczki przez państwową rosyjską firmę Rosnieftiegaz. Pożyczka miałaby być przeznaczona na wykup ponad 10% akcji Gazpromu, żeby wzmocnić kontrolę nad największym dostawcą gazu na świecie.

W połowie roku Rosja formalnie przejęła kontrolny pakiet ponad 50% akcji Gazpromu. Zgodnie z zapowiedziami przedstawicieli władz w Moskwie do końca roku powinien być zliberalizowany obrót akcjami koncernu przez cudzoziemców. Powszechnie oczekuje się, że po zniesieniu ograniczeń zagraniczni inwestorzy zaczną na wielką skalę kupować w Rosji akcje Gazpromu. Wzrośnie ich kurs, obecnie dużo niższy w kraju niż na zagranicznych giełdach. Zwiększy to znacznie wartość giełdową koncernu, która ostatnio wahała się od 60 do 70 mld USD. Prezes Gazpromu Aleksiej Miller ocenia, że za pięć lat wartość giełdowa jego firmy przekroczy 200 mld USD. Zachodni analitycy są ostrożniejsi w wycenach. Ich zdaniem, za pięć lat wycenia giełdowa Gazpromu zbliży się do 200 mld euro. - Wzrost kapitalizacji spółki, na który liczymy, pozwoli uzyskać dostęp do nowych źródeł finansowania na dogodniejszych warunkach - ocenił Dmitrij Miedwiediew, przewodniczący rady dyrektorów Gazpromu, a jednocześnie szef administracji prezydenta Rosji Władimira Putina. Obecnie Gazprom na finansowanie swojej działalności zaciąga wielkie długi. Jednocześnie koncern potrzebuje wielkich pieniędzy na inwestycje.

Jak postanowiła rosyjska Federalna Służba Taryf, od października o 23% wzrośnie stawka opłat za tranzyt gazu w Rosji przez firmy niezależne od Gazpromu. Nowa stawka wyniesie 23,84 rubla (ok. 0,84 USD) za przesył 1000 m sześc. gazu na dystansie 100 km. Opłata za przesył siecią Gazpromu poza terytorium Rosji i państw związanych z Rosją unią celną wyniesie 0,97 USD bez podatku VAT.

Belgijska spółka Electrabel spodziewa się, że jej tegoroczny zysk operacyjny będzie większy niż w zeszłym roku. Powodem jest sprzedaż udziałów w belgijskiej firmie Elia za 626 mln euro. W pierwszym półroczu zysk netto spółki wzrósł o 65,5%, do 1 mld 316 mln euro. Firma sprzedała o 5,7% więcej energii elektrycznej.

Rurociąg Wyborg-Greifswald, dostarczający rosyjski gaz po dnie Bałtyku do Europy Zachodniej z pominięciem Polski, jest inwestycją kosztowną i lansowaną ze względów politycznych - uważają analitycy amerykańskiego ośrodka badawczego Stratfor. Przyrównują oni inwestycję do topienia pieniędzy w morzu. Zwracają uwagę, że projektowany gazociąg długości 1,2 tys. km prawie wcale nie będzie miał stacji pomp, co czyni jego budowę drogą, a sam rurociąg mało przepustowym. Nieoficjalne dane sugerują, że rachunek za inwestycję może wynieść 2-12 mld USD, a potencjał przesyłowy 10-55 mld m sześc.

Przewidziany do prywatyzacji francuski koncern elektroenergetyczny EDF utworzył spółkę, które będzie zarządzać siecią przesyłową koncernu. Spółka pod nazwą RTE EDF Transport będzie zarządzać siecią przesyłową o długości 100 tys. km. To największa w Europie sieć przesyłu energii elektrycznej, która należy do jednej firmy. Nowa spółka będzie odpowiedzialna za prawidłowe działanie sieci przesyłu i będzie podlegać nadzorowi urzędu regulacyjnego CRE. Oddzielenie przesyłu od produkcji i handlu energią elektryczną jest nakazane przez dyrektywę UE. Po prywatyzacji EDF i wprowadzeniu międzynarodowego kapitału do akcjonariatu koncernu, oddzielenie przesyłu pozwoli na handel elektrycznością innym inwestorom, np. grupom kapitałowym, których właścicielem jest francuskie państwo. Obecnie jedynym właścicielem spółki przesyłowej jest EDF. Francuskie media sugerowały, że 49% akcji spółki przesyłowej mógłby za 2 mld euro wykupić bank Caisse des Depots et Consignations.

Hiszpańska grupa energetyczna Endesa i rząd Portugalii zwróciły się do Komisji Europejskiej, by ustaliła, czy ma uprawnienia do oceny oferty przejęcia Endesy przez Gas Natural za 22 mld euro. Endesa uważa ofertę za wrogą i antykonkurencyjną, a stanowisko Komisji było dotąd niejednoznaczne. Portugalczycy z kolei chcą poznać skutki ewentualnej fuzji i ich wpływ na rynek. Według przepisów Unii, fuzja firm osiągających po 2/3 lub więcej obrotów w jednym kraju podlega aprobacie urzędu ds. konkurencji danego kraju. Endesa twierdzi, że osiąga w Hiszpanii mniej niż 2/3 obrotów. Dwa lata temu za 15 mld euro Gas Natural bezskutecznie próbowała przejąć głównego konkurenta Endesy, Iberdrolę.

E.ON chce zbudować w Wielkiej Brytanii elektrociepłownię na gaz. Niemiecki koncern, który dostarcza już połowę energii w Wielkiej Brytanii, wystąpił o zgodę na budowę gigantycznej elektrociepłowni.

W Bułgarii za prąd nie płacą całe dzielnice cygańskie. Są wśród nich takie, gdzie energię kradnie się masowo i od lat, a suma zaległości sięga równowartości setek tysięcy, a nawet kilku milionów euro. Większość prób rozwiązania tego problemu nie dała rezultatu. Dochodziło do rozruchów, a w najlepszym razie do protestów organizacji broniących praw Romów, zwłaszcza gdy próbowano stosować zasadę odpowiedzialności zbiorowej i pozbawiać dostaw prądu całe dzielnice. Decydentom nie starczało zresztą konsekwencji, najczęściej w obliczu kolejnych wyborów parlamentarnych lub samorządowych. W zeszłym roku wszystkie zakłady energetyczne w Bułgarii zostały sprzedane inwestorom zagranicznym za prawie 700 mln euro. Są to: czeska firma CEZ, niemiecka E.ON i austriacka EVN. W tej sytuacji zdecydowano się wprowadzić liczniki przedpłatowe. Aby trafić na listę systematycznych dłużników zakładu energetycznego, wystarczy w ciągu 12 miesięcy trzy razy spóźnić się o co najmniej 10 dni z uregulowaniem rachunku. Zakłady energetyczne będą miały również prawo zażądać gwarancji finansowej od dłużników w wysokości dwukrotnie wyższej od niezapłaconej kwoty.

Gazprom przymierza się do eksploatacji złóż gazu w Arktyce, a Statoil już przekonał się, jak kosztowne są inwestycje w tym regionie. Na przygotowanie eksploatacji arktycznych złóż gazu Snoehvit norweski Statoil będzie musiał wydać o 1,1 mld USD więcej niż dotąd planowano - ogłoszono w Oslo. Budżet prac związanych z wydobyciem gazu ze Snoehvit tym samym wzrósł o 14% do 9,2 mld USD. Kiedy w 2002 r. parlament Norwegii zgodził się na eksploatację tych złóż, koszt projektu szacowano na 6,2 mld USD. Przez trzy lata zwiększył się więc prawie o połowę. Co gorsza, termin rozpoczęcia eksploatacji złóż przesunięto o osiem miesięcy, do lipca 2007 r. Regularne dostawy gazu z tych złóż zaczną się dopiero w grudniu 2007 r. Złoża Snoehvit oraz leżące obok nich złoża Askeladd i Albatros odkryto 21 lat temu. Szacuje się, że złoża te zawierają 193 mld m sześc. gazu. Statoil tłumaczy, że koszty rosną, gdyż więcej niż planowano trzeba będzie wydać na budowę zakładu przerobu gazu. Surowiec ze złóż Snoehvit będzie po skropleniu transportowany do klientów, przede wszystkim w USA. Ogłoszenie o kolejnym wzroście wydatków i poślizgu w eksploatacji Snoehvit może być ostrzeżeniem dla partnerów Gazpromu. Rosyjski koncern ogłosił listę pięciu koncernów, w tym Statoil. Spośród tych firm Rosjanie chcą wybrać dwóch, trzech partnerów do utworzenia spółki, w której zachowają 51% udziałów, i która zajmie się eksploatacją gigantycznych złóż gazu Sztokmana na Morzu Barentsa. Chociaż prace nad eksploatacją tych złóż jeszcze się nie zaczęły, Gazprom twierdzi, że już w 2010 r. chce z nich wydobywać gaz. Po skropleniu, surowiec byłby transportowany do USA. Koszty eksploatacji złóż Sztokmana Gazprom szacuje na 20 mld USD. Zdaniem analityków Citigroup, szacunki Gazpromu są zaniżone. Perypetie Statoil zdają się potwierdzać te opinie.

Jak podały źródła bankowe z Moskwy, Gazprom dostanie 12 mld USD kredytu na wykupienie koncernu naftowego Sibnieft od Romana Abramowicza. Decyzja o kredycie dla Gazpromu została podjęta w czasie spotkania przedstawicieli zachodnich banków z rosyjskim koncernem. Dostanie on 6 mld USD od holenderskiego banku ABN Amro i niemieckiego Dresdner Kleinwort Wasserstein, a ponadto 6 mld USD od amerykańskich banków Citigroup, Credit Suisse First Boston, Goldman Sachs i Morgan Stanley. Za te pieniądze Gazprom ma odkupić 72% akcji koncernu paliwowego Sibnieft od brytyjskiej spółki Millhouse Capital, którą kontroluje oligarcha Roman Abramowicz. Według nieoficjalnych informacji za swoje udziały Sibnieft Abramowicz chciał 14 mld USD. Gazprom oferował połowę tej sumy. Kredyt dla Gazpromu będzie największym kredytem w historii Rosji.

Komisja Europejska przedstawi swoje zastrzeżenia do planów przejęcia przez niemiecki koncern E.ON Ruhrgas głównych spółek gazowniczych węgierskiego koncernu MOL. Nie wiadomo jeszcze, jakie warunki Komisji będą musiały spełnić MOL i E.ON Ruhrgas, aby planowana przez te firmy transakcja doszła do skutku. Bruksela szczegółowo analizuje ją od lipca, a do końca listopada ma podjąć decyzję, czy się na nią zgadza. Warunkową umowę sprzedaży niemieckiemu E.ON Ruhrgas 75% (minus jedna) akcji spółek zajmujących się hurtowym handlem gazem na Węgrzech i jego magazynowaniem MOL podpisał w listopadzie zeszłego roku. Przez pięć lat węgierski koncern mógłby zażądać od E.ON odkupienia reszty akcji tych spółek. MOL ma też prawo sprzedaży niemieckiemu koncernowi 75% minus jedna akcja spółki zajmującej się przesyłem gazu na Węgrzech. Ponadto E.ON miał odkupić od MOL połowę udziałów w spółce Panrusgaz, która zajmuje się importem rosyjskiego gazu na Węgry. Łączną wartość tych transakcji oszacowano na 2,1 mld euro, uwzględniając wartość długu, który wraz z gazowniczymi spółkami miał przejąć E.ON.

Nigeria zainwestuje w 2,5 mld USD w energetykę i sieć przesyłu energii elektrycznej. Kraj będzie mógł zrealizować inwestycje dzięki dochodom z ropy naftowej. W planach jest budowa za 1,5 mld USD elektrowni o łącznej mocy 2,62 GW.

Gazprom namawia francuski końcem Gaz de France do udziału w budowie gazociągu pod Bałtykiem. Rosjanie chcą też zwiększyć eksport gazu ziemnego do Francji po 2010 r. Prezes Gazpromu Aleksiej Miller po spotkaniu z szefem GdF potwierdził, że chce włączyć Gaz de France do projektu gazociągu północnego, jednak odmówił ujawnienia wielkości planowanych dostaw. Od 30 lat Gazprom współpracuje z Gaz de France, który jest jednym z największych koncernów gazowych w Europie. Teraz Francuzi kupują od Rosjan 12 mld m sześc. gazu rocznie, co stanowi jedną czwartą paliwa sprowadzanego przez GdF. Podpisane niedawno porozumienie Gazpromu z niemieckimi E.ON Rurhgas i BASF dopuszcza budowę drugiej nitki gazociągu pod Bałtykiem, a także budowę odgałęzień do Wielkiej Brytanii, Holandii i innych państw.

Magazynowanie dwutlenku węgla w głębi ziemi i pod dnem morskim będzie miało w przyszłości duże znaczenie - twierdzą eksperci ONZ. W ten sposób w połowie stulecia można będzie zmagazynować nawet do 40% emitowanego gazu. Według szacunków, w 2100 r. emitowanych będzie na całym świecie 2200 mld t CO2. Można go magazynować w niszach po wyeksploatowanych surowcach naturalnych, również w wyczerpanych złożach ropy i gazu, a także w odpowiednich warstwach geologicznych na głębokości nie mniejszej niż 800 m. Raport o tym zagadnieniu powstał na zamówienie działającej przy ONZ Międzyrządowej Grupy do spraw Ewolucji Klimatu.

Szef Gazexportu Aleksander Miedwiediew przebywał w Chinach, gdzie rozpoczął rozmowy na temat dostaw rosyjskiego gazu do tego kraju. Pierwszym klientem może okazać się państwowy CNPC, drugim - Sinopec, z którym Gazprom chce zawrzeć umowę ramową jako z pierwszym chińskim partnerem. Projekt dotyczy położenia dwóch magistrali: jednej, która połączyłaby się z już istniejącą w prowincji Xinjang (północny zachód), i drugiej - do północno-wschodnich Chin. Gazprom przesyłałby nimi od 40 do 60 mld m sześc. gazu rocznie. Rosjanie gotowi są zainwestować tyle pieniędzy, ile będzie trzeba. Nie wykluczają kupna udziałów w chińskim gazociągu. Rozmawiają też z CNOOC o dostawach płynnego gazu do chińskich terminali.

Rosyjski Gazprom prowadzi rozmowy z Sibnieftem i liczy, że do końca roku uda mu się kupić tę grupę naftową. - Negocjacje w sprawie przejęcia Sibnieftu powinny zakończyć się jeszcze w tym roku - stwierdził Aleksander Miedwiediew, szef Gazexportu. Nie chciał jednak mówić o cenie zakupu. Banki zachodnie przyznały Gazpromowi 12 mld USD kredytu na zakup 72% papierów Sibnieftu; teraz przygotowują uruchomienie go w transzach.

Gaz de France poprawił w I półroczu zysk netto o 13,1% (do 1,185 mld euro) i obroty o 20,3% (do 11,089 mld). Prezes Jean-Francois Cirelli podkreślił, że było to najlepsze półrocze w historii grupy, która w lipcu zadebiutowała na giełdzie. Inwestorzy to docenili; walory GDF zyskały o 1,22%, do 27,37 euro. GDF nie zmieniła jednak prognozy wyników rocznych.

Do końca roku Czesi zdecydują, czy budować kolejną elektrownię jądrową. Już mają dwa zakłady tego typu. Nową siłownię chce budować ČEZ - notowany na praskiej giełdzie największy czeski koncern energetyczny. Jak zastrzega jego dyrektor wykonawczy Jiri Borovec, to jedna z opcji. Pozostałe to elektrownie opalane klasycznymi paliwami: węglem kamiennym lub brunatnym. Rozpatrywany będzie także wariant budowy dodatkowych reaktorów w już istniejących elektrowniach. Wszystko będzie zależało, czy ČEZ stać na taki wysiłek finansowy. Na razie trwają wyliczenia kosztów inwestycji. Mogłaby się rozpocząć dopiero w przyszłej dekadzie. Spekuluje się, że ČEZ przychyla się jednak ku budowie kolejnej siłowni atomowej. Jednym z argumentów jest niska cena produkcji energii. W przyszłości prąd mógłby być eksportowany do sąsiednich krajów, np. Polski. Czesi rozważają budowę kolejnej siłowni atomowej, gdyż boją się niedoborów energii. Na przełomie tej i ubiegłej dekady wyłączono z użycia kilka najstarszych bloków, bo nie opłacało się ich remontować. Na razie energii w Czechach nie brakuje, są nawet nadwyżki, które można eksportować. Jednak według czeskich analityków za pięć lat prądu może być już zbyt mało. Inwestycja miałaby silne poparcie wśród polityków, i to zarówno rządzących, jak i opozycyjnych. Na razie nieznana jest ewentualna lokalizacja. Warunkiem są dobre połączenie kolejowe, duży zbiornik wody i bardzo stabilne podłoże. Jedna z dawnych koncepcji wskazywała okolice Novego Jicina, 50 km na południe od polskiej granicy. Szefowie CEZ liczą się z tym, że ich plany mogą wzbudzić liczne protesty.

Unijny trybunał potwierdził decyzję unijnych urzędników o zablokowaniu przejęcia portugalskiej spółki Gás de Portugal przez włoski koncern ENI oraz lokalny koncern energetyczny EDP. Potwierdzona przez sąd decyzja Komisji wyznacza granice koncentracji w europejskim sektorze energetycznym. Unijni komisarze czekali na orzeczenie sądu pierwszej instancji z niepokojem. Ich decyzja z początku grudnia 2005 r. - o unieważnieniu przejęcia Gas de Portugal przez EDP/ENI - była pierwszym od lat przypadkiem, w którym Komisja Europejska zdecydowała się zablokować koncentrację trzech dużych przedsiębiorstw. Unijni komisarze ocenili, że w wyniku połączenia spółek energetycznych na portugalskim rynku energetycznym pojawi się firma gigant, mająca absolutną pozycję dominującą (by nie powiedzieć - monopol) w dostawach, dystrybucji i sprzedaży elektryczności i gazu. Rząd portugalski był blokadą transakcji oburzony. Miał bowiem nadzieję, że w wyniku połączenia obu spółek powstanie silne narodowe przedsiębiorstwo (choć z pewnym udziałem Włochów), które będzie na równych warunkach konkurowało np. z koncernami z sąsiedniej Hiszpanii. W lutym 2005 r. sprawa trafiła do unijnego sądu pierwszej instancji. Podtrzymał on w całości ich decyzję o zablokowaniu transakcji. Przyznał, że w wyniku fuzji rzeczywiście powstanie monopolista na rynku energii elektrycznej. I samo to wystarczy, by transakcję zablokować. Gdyby taki monopol powstał, portugalscy odbiorcy energii pozbawieni byliby alternatywnego dostawcy prądu i gazu. A przecież Bruksela stara się forsować liberalizację europejskich rynków energetycznych, a nie ich zamykanie. Teoretycznie strony mogą odwołać się od wyroku do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, jednak w praktyce jest to niewykonalne. Odwołanie nie może bowiem dotyczyć meritum sporu, a jedynie zastosowanych przepisów prawnych. Zdaniem KE za daleko posunięta koncentracja w tym sektorze może doprowadzić do podwyżek cen energii i zaszkodzić całej gospodarce. Komisja już zapowiada, że wnioski wyciągnięte z orzeczenia SPI zastosuje do oceny innych przypadków koncentracji w sektorze, konkretnie chodzi o zamiar przejęcia przez niemiecki koncern E.ON węgierskiego MOL-a.

Francuski koncern Suez uzyskał zgodę belgijskiej komisji ds. bankowości, finansów i ubezpieczeń (CBFA) na przejęcie firmy Electrabel. Komisja zgodziła się, by francuski Suez przejął za ponad 10 mld euro pełną kontrolę nad jedną z największych w Belgii firm energetycznych, Electrabel. Suez, która ma już 50,08% belgijskiej firmy, zaoferuje za każdą akcję Electrabel 323,6 euro plus cztery własne walory.

Katar zawarł z firmami z USA, Francji i Japonii kontrakty na roboty inżynieryjne, dostawę sprzętu i budowę instalacji będące częścią projektu gazowego o wartości 14 mld USD. To największe przedsięwzięcie w zakresie sprężania. Zakład będzie dostarczać gaz głównie do USA od 2008 r. przez 25 lat.

Ministrowie ds. energetyki państw afrykańskich rozważają powołanie panafrykańskiej firmy naftowej, by zmniejszyć uzależnienie kontynentu od importu. Miałyby ją założyć Nigeria, Angola, Algieria i Sudan. Nie wiadomo jednak, który z krajów miałby nią kierować. Najwięcej ropy wydobywa w Afryce Nigeria i to przedstawiciele tego kraju mieliby szansę na zarządzanie nowym koncernem.

Za potajemne negocjowanie zakupu akcji spółki naftowej Transpetrol najprawdopodobniej przed sądem stanie Pavol Rusko, były minister słowackiej gospodarki. Chodzi o tajne działania Rusko związanie z odkupieniem od Jukosu 49% pakietu akcji Transpetrolu, strategicznego przedsiębiorstwa słowackiego przesyłającego rosyjską ropę na zachód Europy. Jukos kupił 49% pakiet akcji Transpetrolu 10 grudnia 2001 r. za 74 mln USD. W listopadzie ub.r. Pavol Rusko wystąpił z propozycją odkupienia tych akcji przez rząd tłumacząc, że w razie likwidacji Jukosu Słowacja nie będzie miała wpływu na to, kto przejmie 49% pakiet z prawem do zarządzania. Minister sugerował, że po zakończeniu rozmów z Rosjanami zostanie ogłoszony przetarg w celu pozyskania kolejnego inwestora. Zdaniem mediów największe szanse miała rafineria Slovnaft pod Bratysławą, należąca do węgierskiej grupy MOL, zaopatrująca się w ropę płynącą rurociągami Przyjaźń i Adria (Transpetrol użytkuje ich słowackie odcinki). Jukos odparł jednak, że nie jest zainteresowany sprzedażą akcji i chciałby przekazać je jednej ze swoich spółek. Jak wynika z informacji wicepremiera Ivana Miklosza, Pavol Rusko wiosną tego roku odrzucił prośbę Jukosu. Zaczęła natomiast negocjować z Jukosem firma Škoda Eksport Limited z siedzibą w Gibraltarze. Później Pavol Rusko zażądał, by Jukos dokonał transferu akcji do spółki Enex Utilites w Bratysławie. Firma, zaniepokojona takim obrotem sprawy, we wrześniu zwróciła się oficjalnie do słowackiego rządu z pytaniem o legalność takiego działania. Zdaniem wicepremiera Miklosza minister przekroczył kompetencje. Negocjował z Jukosem jako prywatna osoba za pośrednictwem firmy, która została zarejestrowana w raju podatkowym. Zamiast rządu, z Jukosem rozmawiała Škoda Export Limited, i to za pośrednictwem kancelarii w Pradze. Nic o tym nie wiedzieliśmy - wyjaśniał dziennikarzom wicepremier.

W czwartym kwartale br. Rosja zamierza drastycznie ograniczyć dostawy ropy na Słowację. Surowca ma być o 40% mniej niż dotychczas. Przy praktycznie całkowitym uzależnieniu energetycznym od Rosji, to dla słowackiej gospodarki poważny problem. Słowackie dzienniki powołują się na źródła węgierskie, co jest zrozumiałe, ponieważ większość akcji Slovnaftu należy do węgierskiej grupy MOL, która została strategicznym inwestorem Slovnaftu w 2001 r., modernizując rafinerię i wydając na to równowartość 15% akcji spółki. W tej sytuacji zarząd MOL zamierza zwrócić się do rosyjskiego Ministerstwa Energetyki i grupy Transnieft z prośbą o wyjaśnienie sytuacji. Rzeczniczka Kombinatu Petrochemicznego Kristina Felova powiedziała, że rafineria nie ma potwierdzonego harmonogramu dostaw na ostatni kwartał. Jednak według nieoficjalnych informacji zarządu Slovnaftu tegoroczne dostawy mogą być niższe nawet o 1,3 mln t. Słowacja i Rosja mają podpisany długoterminowy kontrakt na dostawy ropy w wysokości 6 mln t rocznie. Kontrakt do 2008 r. podpisali w 1996 r. premierzy ówczesnych rządów: Vladimir Mecziar i Wiktor Czernomyrdin, mimo sprzeciwu ze strony ówczesnej opozycji. Mecziar argumentował, że kontrakt jest korzystny, bo gwarantuje stabilne dostawy. Ale już w 1996 r. zaczęły się kłopoty z ropą. Przez kilka następnych lat Slovnaft pracował zawsze pod koniec roku kalendarzowego na resztkach. Przerwy w dostawach ropy wynosiły kilkanaście dni, rezerwy w zbiornikach nie przekraczały 10 dni. Sytuacja uległa poprawie po podpisaniu umowy z Jukosem. Uważa się, iż obecne problemy z dostawami wiążą się z przejęciem kontroli nad Jukosem przez Kreml.

Dokończenie znajdziesz w wydaniu papierowym. Zamów prenumeratę miesięcznika ENERGIA GIGAWAT w cenie 108 zł za cały rok, 54 zł - za pół roku lub 27 zł - za kwartał. Możesz skorzystać z formularza, który znajdziesz tutaj

Zamów prenumeratę




| Powrót |

Artykuł opublikowany pod adresem:     http://gigawat.net.pl/article/articleprint/608/-1/57/

Copyright (C) Gigawat Energia 2002