Artykuł opublikowany pod adresem: http://gigawat.net.pl/article/articleprint/716/-1/63/
|
Informacje
Numery
Numer 04/2006
Poseł Andrzej Czerwiński, przewodniczący parlamentarnego zespołu ds. energetyki.
Sam kilka lat temu krytykowałem brak decyzji rządowych co do przyszłości energetyki i brak odpowiedzi na zadawane przez energetykę pytania. Ciągle słyszeliśmy: analizujemy, przyglądamy się, wyciągamy wnioski, przygotowujemy strategię, określamy zadania operacyjne, skonsolidujemy się i... podejmiemy decyzję.
Przed wyborami mówiliśmy, że jest koncepcja i porozumienie co do zasadniczych dla energetyki spraw, że uda się wreszcie znaleźć wspólne stanowisko co do nie uzgodnionych kwestii jak np. głębokości i szybkości prywatyzacji. I mieliśmy taką nadzieje, że energetyka zaraz po wyborach będzie miała klarowny, jasny program oparty o stabilną strategię do 2025 roku.
Program jest – znalazłem go jak wszyscy w internecie, ale odpowiedzi na wiele pytań nadal nie ma... Pytanie zasadnicze - to pytanie o zapotrzebowanie na energię. Jedni mówią, że bilans wyjdzie na zero, bo wzrost zapotrzebowania w jednych dziedzinach będzie równoważony oszczędnościami w zużycia energii w innych dziedzinach. W ostatnich dokumentach rządowych mówi się, że zapotrzebowanie na energię z roku na rok będzie wzrastało o 4 proc. Nic nie mówi się natomiast o cenach. Jeżeli pisze się, że stan sieci przesyłowej i dystrybucyjnej jest fatalny, jeżeli mówi się, że trzeba zbudować nowe moce wytwórcze - to rodzi się pytanie, skąd weźmiemy na to kapitał? Kto sfinansuje koszty modernizacji?
Odpowiedzi mogą być dwie. Albo odbiorca końcowy w cenie, do której „wrzuci się” kwotę zwrotu za konieczne inwestycje - albo inwestor, który sam oceni, że inwestycja zrealizowana na trwałych warunkach w perspektywie 20 czy 30 lat mu się zwróci. Politycy nie lubią mówić, że cena energii wzrośnie, ale statystyka pokazuje, że od 1997 roku ceny energii wzrosły o 45 proc, a inflacja w tym czasie wynosiła tylko 30 proc. Jaki jest stan urządzeń wytwórczych - wszyscy wiedzą. Prezesi koncernów energetycznych mówią o tym co trzeba zmodernizować, ale nie wiemy jeszcze, czy polska energetyka będzie miała stabilne oparcie w węglu brunatnym czy kamiennym, co z odnawialnymi źródłami energii, co z krajowymi limitami emisji? Jeżeli krajowy limit emisji ustalony jest na poziomie ok. 142 mln ton CO2, jeżeli Polska eksportuje w tej chwili 11 mln TWh energii na Zachód w cenie 80 euro za MWh - przy poziomie cen na rynkach europejskich 130–150 euro - to tak naprawdę eksportujemy nasze limity, które - jak niektórzy biją na alarm - są już na wyczerpaniu...
Tak więc pracujemy na rzecz zachodnioeueuropejskich producentów energii elektrycznej, którzy za jakiś czas, wykorzystując sytuację, że produkcja energii elektrycznej u nas będzie obłożona wysokimi karami za przekroczenie emisji, zaoferują nam swoją tańszą od naszej (ale droższą niż dzisiaj) energię. W dokumencie rządowym mówi się, że należy powiązać naszą sieć przesyłową ze Wschodem i Zachodem, zmodernizować linię 750 kV prowadzącą z Ukrainy, wybudować połączenie z Litwą, Łotwą i Estonią i że mamy nawiązać nowe połączenia z Niemcami.
Pytanie jest proste: kto, kiedy, w jakiej perspektywie czasu i za czyje pieniądze to zrobi? I gdzie znajdziemy zwrot kosztów tych inwestycji?
Jeśli mówimy o odnawialnych źródłach energii, to jedni mówią, że wiatr u nas wieje słabo, a z drugiej strony można spotkać opracowania dokumentujące 2000 MW mocy z wiatru z tendencją wzrostową. Specjaliści od geotermii mówią o olbrzymim potencjale energetycznym tkwiącym w naszej ziemi. Najprościej jest z energią wód płynących - to można prosto policzyć: różnice wzniesień i ilość opadów... I tu przynajmniej nikt nie dyskutuje. Jeśli idzie o rodzimy gaz - to podobno mamy szczęście. Mamy go ponoć w rzeczywistości więcej niż statystyki podają. I w najbliższych kilku latach możemy zwiększyć konsumpcję rodzimego gazu do 6,5 mld m sześc. rocznie.
To są wszystko pytania, które zmierzają do chaosu. I kogo polityk ma słuchać? Polityk będzie słuchał tego, kto siedzi cicho i pozwoli na swoim nośniku energii narzucić akcyzę czyli dodatkowy podatek, po to aby uzyskać przychód dla budżetu, z którego zostaną sfinansowane obiecane i oczekiwane przez społeczeństwo potrzeby. I jak jeszcze będzie święty spokój z załogą. To takie rozwiązania zyskają poparcie. Ale czy nie czas najwyższy, aby fachowcy, eksperci, naukowcy zintegrowali się i przygotowali w dyskusji jeden rzetelny, niepodważalny dokument, który zostanie przedstawiony politykom? Z którego będzie jasno wynikało, że ten nasz tort energetyczny podzielony jest tak i tak. Że węgiel brunatny i kamienny stanowi 60–70-procentowa bazę. I w strategii najbliższych 20-30 lat tego musimy się trzymać.
Zaczynamy mówić o energetyce jądrowej, o której do tej pory milczeliśmy. Technologie jądrowe musimy wprowadzić, bo to jest jedyny, znany, czysty i niosący za sobą stabilność dla systemu energetycznego sposób wytwarzania energii. Ale są i głosy przeciwne, zarzucające działania lobbystyczne zwolennikom technologii jądrowych. Zarzuca im się, że chcą wyprzeć i zniszczyć klasyczne technologie wytwarzania.
Kiedy będzie rynek? I to jest pytanie do energetyki.
Jeśli jako politycy mamy dbać o energetykę, to przede wszystkim - jako politycy - musimy dbać o odbiorcę końcowego. Tego, który jest najsłabszy i na końcu płaci za wszystko, ale także tego, który musi wliczyć cenę energii do swoich produktów oraz usług i sprzedać je na konkurencyjnym rynku.
Ciągle mamy dylematy, bo jak patrzymy na olbrzymia dziurę w Bełchatowie, to zastanawiamy się, jaki to ma wpływ na otaczające środowisko, na stosunki wodne, na człowieka - ale jak mamy świadomość, że tam produkowana jest najtańsza energia elektryczna w kraju, a z potężnej hałdy można zimą zjeżdżać na nartach - to nasze bezkompromisowe osądy łagodnieją. Mam nadzieję, że to będzie ostatnia kadencja przyjmowania pytań i nastanie czas odpowiedzi. A przede wszystkim podejmowania decyzji. Mam nadzieję, że podczas posiedzenia parlamentarnego zespołu ds. energetyki ministrom i premierowi zadamy te pytania. I mam nadzieję, że w końcu otrzymamy - zamiast beletrystyki - jasny i realny harmonogram działania.
Dokończenie znajdziesz w wydaniu papierowym. Zamów prenumeratę miesięcznika ENERGIA GIGAWAT w cenie 108 zł za cały rok, 54 zł - za pół roku lub 27 zł - za kwartał. Możesz skorzystać z formularza, który znajdziesz tutaj
Zamów prenumeratę
Artykuł opublikowany pod adresem: http://gigawat.net.pl/article/articleprint/716/-1/63/
|
Copyright (C) Gigawat Energia 2002
|