Artykuł opublikowany pod adresem: http://gigawat.net.pl/article/articleprint/733/-1/64/
|
CEZ, czeska spółka energetyczna, może nabyć od Segfield Investments 39,04 proc. udziałów w Severoces
|
Informacje
Numery
Numer 05/2006
Autor: opr. red.
|
Data publikacji: 06.05.2006 16:51
|
Uzyska tym samym pełną kontrolę, mając łącznie 96,14 proc. głosów. Transakcja ma zostać wkrótce sfinalizowana.Mając rurociąg pod Bałtykiem, Gazprom będzie mógł zmniejszyć wykorzystanie gazociągów biegnących przez Białoruś, Polskę i Ukrainę.
Rosyjski ambasador w Mińsku – Aleksandr Surikow powiedział, że za trzy lata zacznie funkcjonować pierwsza nitka gazociągu północnego, którą będzie można transportować maksymalnie 33 mld m sześc. surowca rocznie. W ekstremalnych warunkach może to być równoznaczne z zakręceniem przez Rosjan kurka na magistrali jamalskiej, bo gaz do Niemiec Gazprom będzie mógł transportować rurociągiem północnym. Dotychczas zarówno władze Rosji, jak i szefowie Gazpromu zapewniali, że projekt bałtycki nie jest wymierzony przeciw komukolwiek, choć wielu ekspertów się z tym nie zgadzało.
W wywiadzie dla "Wriemia Nowostiej" rosyjski ambasador ostrzegł Białoruś, że po zbudowaniu podmorskiego gazociągu moce przesyłowe białoruskiej spółki Biełtransgaz mogą okazać się niepotrzebne do tranzytu rosyjskiego gazu do Europy. Tym samym potwierdził oceny ekspertów, którzy od dawna wskazywali na efektem budowy gazociągu północnego będzie ograniczenie roli państw tranzytowych: Białorusi, Polski, a przede wszystkim Ukrainy. Zwraca się uwagę, że gdyby rosyjski Gazprom chciał tylko zwiększyć eksport do Europy, łatwiej i taniej zrobiłby to, budując drugą nitkę gazociągu jamalskiego. Ona także miała transportować ok. 30 mld m sześc. surowca rocznie. Koszty drugiej nitki szacowano na 1,5 mld dolarów.
Prace mogłyby rozpocząć się bez problemów, bo na przykład w Polsce przygotowywano od razu tereny pod budowę dwóch nitek. Rosja nie zamierza też udostępniać swoich rurociągów do przesyłania surowców wydobywanych w sąsiednich krajach. Swobodny dostęp do systemu zapewniłaby Europejska Karta Energetyczna, ale Rosja - chociaż ją podpisała wraz z 50 innymi państwami - nie ratyfikowała jeszcze umowy.
Unia Europejska wezwała właśnie władze w Moskwie, by to zrobiły jak najszybciej. Unijny komisarz ds. energii Andris Piebalgs argumentował, że ratyfikacja leży w interesie samej Rosji, która potrzebuje inwestycji europejskich firm, by rozwijać wydobycie i udostępniać nowe złoża. Najbardziej dyskusyjne i trudne dla Moskwy są zapisy o niedyskryminacyjnym dostępie zagranicznych firm do rurociągów w Rosji. Kraj ten nie chce bowiem stać się państwem tranzytowym, nie zamierza udostępniać systemu do transportu gazu kazachskiego lub turkmeńskiego ani też liberalizować eksportu surowca.
Norwegowie zamierzają wybudować rurociąg w rejon Göteborga, dzięki niemu gaz z Morza Północnego będzie docierał na zachodnie wybrzeże Szwecji. Nowy gazociąg ma być połączony z istniejącym systemem, z którego korzysta już Europa Zachodnia. Nie wiadomo, czy jest też szansa na wybudowanie przedłużenia ze Szwecji do Polski. Dla naszego kraju byłby to sposób na bezpośrednie dostawy norweskiego surowca.
Odbiorcy prądu w Norwegii mogą zmieniać sprzedawców od 1990 roku, ale dopiero w 1997 roku zaczęli korzystać z prawa wyboru. Pierwsze siedem lat stało pod znakiem wysokich (nawet ok. 2,5 tys. złotych) opłat w przypadku zmiany dostawcy energii. Zniesienie tych opłat spowodowało to prawdziwą eksplozję zainteresowania odbiorców nowymi ofertami. W efekcie do końca 2004 roku umowy z nowymi sprzedawcami prądu podpisało ponad 1,5 mln Norwegów.
W samym tylko 2003 roku z dotychczasowego dostawcy zrezygnowało 411 tys. Norwegów. Po roku 2004 odnotowano jednak spadek zainteresowania zmianą dostawcy. Różnice w cenach oferowanych przez lokalnych dystrybutorów i niezależnych sprzedawców nie są duże. W związku z tym korzyści finansowe wynikające z kupowania prądu po niższych cenach są niewielkie i wahają się w granicach – w przeliczeniu - 10 zł rocznie dla gospodarstwa domowego (zużycie 2 MWh).
Prezydent Ukrainy Wiktor Juszczenko nie widzi konieczności zmiany warunków noworocznej umowy z Rosją o wyższych cenach gazu. Płacimy 95 dol. za 1000 m sześc. i to jest najniższa cena w krajach b. ZSRR - stwierdził Juszczenko. Renegocjacji żąda Julia Tymoszenko.
Jeśli Turkmenistan spełni obietnice złożone Chinom i Iranowi, może mu nie wystarczyć gazu do dotrzymania zobowiązań wobec Rosji. To z kolei mogłoby utrudnić Gazpromowi wywiązanie się z jego kontraktów eksportowych w Europie i niekorzystnie odbić się na wynikach finansowych rosyjskiego koncernu na chińskim rynku. Podczas niedawnej wizyty w Pekinie turkmeński prezydent Saparmurad Nijazow poinformował o planach sprzedaży Chinom 30 mld metrów sześciennych błękitnego paliwa rocznie, począwszy od 2009 roku. Natomiast w Aszchabadzie podpisano porozumienie, na mocy którego Turkmenistan zobowiązał się dostarczyć Iranowi w 2007 roku 14 mld metrów sześciennych gazu. Wcześniej strona turkmeńska zawarła z Gazpromem wieloletnią umowę na dostawy od 2009 roku do 80 mld metrów sześciennych paliwa rocznie.
Tymczasem Turkmenistan wydobywa 60 mld metrów sześciennych gazu rocznie, z czego 14 mld rozdysponowuje nieodpłatnie wśród ludności w kraju. W najbliższym czasie zamierza wprawdzie zwiększyć wydobycie, jednak w pierwszym kwartale 2006 roku wzrosło ono zaledwie o 1 proc. Wg czołowego rosyjskiego analityka rynku gazowego Walerija Niestierowa z kompanii inwestycyjnej Troika Dialog, "trwa skomplikowana gra, w wyniku której Turkmenistan może wycofać się ze sprzedaży Gazpromowi zakontraktowanych przez rosyjski koncern na 2009 rok 70-80 mld metrów sześciennych gazu". Paliwo to Gazprom przeznaczył na rynek Ukrainy i krajów Europy Zachodniej.
Moskiewska gazeta odnotowuje, że niedawno Gazprom wykorzystał kontakty z Chinami do wywarcia presji na odbiorców europejskich, by zaakceptowali podwyżkę cen rosyjskiego paliwa i zakontraktowali dodatkowe ilości. "Wszelako po tym, jak Gazprom podpisał w Pekinie list intencyjny, przewidujący dostawy do Chin począwszy od 2011 roku 60-80 mld metrów sześciennych gazu rocznie po cenach uzależnionych od światowej ceny koszyka produktów naftowych, Turkmenistan zaproponował Chińczykom dostarczenie paliwa dwa lata wcześniej i - zapewne - po dumpingowej cenie" - konstatuje "Kommiersant".
Dziennik zwraca również uwagę, że Pekin zobowiązał się do odbioru gazu na granicy Turkmenistanu z Uzbekistanem, a także wziął na siebie uzgodnienie z tym drugim krajem oraz Kazachstanem warunków tranzytu paliwa przez ich terytorium. "Kommiersant" przypomina także, że w dobie ZSRR z Uzbekistanu do Kazachstanu przeciągnięto niewykorzystywany obecnie gazociąg Taszkent-Dżambuł-Biszkek-Ałma Ata. Zauważa też, że na ułożenie rury o długości 200-250 km z Biszkeku lub Ałma-Aty do granicy z Chinami potrzeba tylko roku.
Finlandia nie będzie uczestniczyć w budowie odgałęzienia od Gazociągu Północnego. W specjalnym oświadczeniu na ten temat premier Finlandii Matti Vanhanen wyjaśnił, że kraj ten nie jest zainteresowany udziałem w projekcie ponieważ nie potrzebuje dodatkowych dostaw rosyjskiego gazu ziemnego.
Gazprom chce rozstrzygnąć wkrótce, z którymi zagranicznymi partnerami będzie zagospodarowywać złoże gazowe Sztokmanowskoje w rosyjskim sektorze szelfu kontynentalnego na Morzu Barentsa. Na ogłoszonej we wrześniu 2005 roku krótkiej liście potencjalnych partnerów Gazpromu w tym projekcie znalazły się norweskie: Statoil i Hydro, francuski Total oraz amerykańskie: Chevron i ConocoPhillips. Zdaniem rosyjskich analityków, największe szanse na wejście do konsorcjum mają koncerny norweskie i amerykańskie. Inwestycje w pierwszej fazie tego przedsięwzięcia szacuje się na 12-14 mld dolarów, a wartość całego projektu - na 20 mld USD. Złoże ma być bazą surowcową do produkcji gazu skroplonego (LNG), przeznaczonego głównie na rynek USA, największego na świecie konsumenta tego paliwa.
Projekt zakłada wydobywanie w pierwszej fazie 22,5 mld metrów sześciennych gazu rocznie (a docelowo - 67,5 mld metrów sześciennych), budowę zakłądu skraplania gazu o mocy produkcyjnej 15 mln ton rocznie oraz ułożenie gazociągu łączącego złoże z zakładem. Pierwsze dostawy LNG do rejonu Zatoki Meksykańskiej i na wschodnie wybrzeże USA planowane są na połowę 2011 roku.
Niemiecki rząd zamierza w czasie swego przewodnictwa w UE skoncentrować się na polityce energetycznej. Szczegóły niemieckiego planu zostaną przedstawione 11 maja w formie oświadczenia rządowego, które zostanie ogłoszone ponad pół roku przed objęciem przez Niemcy przewodnictwa w UE, przypadającego na pierwszą połowę 2007 r. Niemiecki rząd zamierza skoncentrować się na polityce energetycznej Unii, a towarzyszyć ma temu ofensywa dyplomatyczna w kierunku bogatego w surowce energetyczne Kaukazu. Jednak, w ocenie ekspertów, te działania nie będą miały rewolucyjnego charakteru, gdyż mimo tego, że Kaukaz jest regionem, który umożliwiłby zróżnicowanie dostaw surowców energetycznych, to zamiary tego rodzaju nie będą skierowane przeciwko Rosji
Jak poinformował dziennik "The Financial Times", rząd Wielkiej Brytanii rozważał w tym roku wprowadzenie nowych przepisów, aby zablokować przejęcie przez Gazprom firmy gazowniczej Centrica. W odpowiedzi na pogłoski o planowanym przez Gazprom przejęciu firmy Centrica rząd w Londynie rozważał zmiany w prawie, które zablokowałyby taką transakcję - twierdzi "The Financial Times", powołując się na doniesienia z kół rządowych i wiadomości uzyskane dzięki brytyjskiej ustawie o dostępie do informacji publicznych. Wprowadzenie nowych przepisów rozważano, gdyż od 2003 r. brytyjskie prawo pozwala rządowi ingerować w plany przejęcia firm tylko w przypadku zagrożenia bezpieczeństwa narodowego. W przypadku przejęcia firmy energetycznej to zastrzeżenie nie miałoby zastosowania. Oficjalnie w połowie lutego władze Wielkiej Brytanii zapowiadały tylko, że ewentualna próba przejęcia koncernu Centrica przez Gazprom byłaby bardzo skrupulatnie zbadana.
Portugalska państwowa Galp Energia zatwierdziła plany zainwestowania do 2010 r. ponad 4 mld euro w poszukiwanie złóż ropy, wejście na rynek energii elektrycznej i sprzedaż gazu w kraju i za granicą.
Hiszpańska Iberdrola przeznaczy 3 mld euro na budowę elektrowni w 5 krajach europejskich. W 2011 r. Hiszpanie chcą mieć 7 tys. MW nowych mocy.
Niemiecka RWE zbuduje za 1,5 mld euro w Holandii elektrownię na węgiel i biomasę dostarczającą prąd dla 3,4 mln ludzi.
Alan Svoboda, wiceprezes CEZ-u, oskarżany o wykorzystywanie poufnych informacji w handlu akcjami, ustąpił ze stanowiska. Svobodzie zarzuca się, że w ubiegłym roku wykorzystał poufne informacje w handlu akcjami. W kwietniu Svoboda kupił pakiet akcji CEZ, który sprzedał z zyskiem tuż po tym, jak spółka opublikowała raport półroczny. Zarobił na tym 1,6 mln koron, równowartość ok. 210 tys. zł. Były wiceprezes odrzuca zarzuty i twierdzi, że nie złamał prawa. - Szanuję stanowisko głównego akcjonariusza i ustępuję z zarządu. Jestem przekonany, że udowodnię, iż nie złamałem prawa, a potem będę mógł wrócić do pracy w firmie – napisał.
Jak poinformował dziennik "Wriemia Nowostiej, minister energetyki Białorusi Alaksandr Ahiejew oświadczył, że Mińsk nie zaproponował rosyjskiemu koncernowi Gazprom odstąpienia 50 proc. akcji operatora białoruskiej sieci gazociągów, firmy Biełtransgaz. Według Ahiejewa, odstąpienia połowy akcji Biełtransgazu nie ma na liście pięciu projektów, zaproponowanych przez Białoruś w ramach negocjacji cen rosyjskiego gazu na 2007 rok. Minister nie ujawnił wszystkich przedsięwzięć, które strona białoruska gotowa jest realizować razem z Gazpromem w zamian za niepodnoszenie jej cen za gaz do poziomu europejskiego, co w ubiegłym miesiącu, wkrótce po wyborach prezydenckich na Białorusi, zapowiedział prezes rosyjskiego koncernu - Aleksiej Miller.
Ahiejew wymienił tylko ułożenie drugiej nitki gazociągu Jamał- Europa, budowę podziemnego magazynu gazu na terytorium Białorusi i udział w budowie elektrowni w obwodzie brzeskim. Według "Wriemia Nowostiej", czwartym projektem jest modernizacja zakładów azotowych w obwodzie grodzieńskim. Zdaniem rosyjskiego dziennika, spośród tych przedsięwzięć Gazprom na serio może zainteresować jedynie budowa podziemnego magazynu gazu, które to obiekty koncern uważa za jeden z głównych elementów swojej strategii eksportowej. "Wriemia Nowostiej" ocenia, że z takim pakietem propozycji Mińsk raczej nie ma szans na wynegocjowanie korzystnego kontraktu na 2007 rok. "Tym bardziej, że Gazprom jest żywotnie zainteresowany uzyskaniem kontroli nad siecią gazociągów na Białorusi i dochodami ze sprzedaży rosyjskiego gazu w tym kraju" - podkreśla gazeta.
W opinii "Wriemia Nowostiej", alternatywą wobec wysokich cen na błękitne paliwo - dziennik wymienia kwotę 150 dolarów za 1000 metrów sześciennych - jest dla Białorusi odsprzedanie Gazpromowi 50 proc. udziałów w Biełtransgazie po akceptowalnej dla obu stron cenie. "Wriemia Nowostiej" odnotowuje w tym kontekście, że strona białoruska znów zaczęła mówić o wycenie tych aktywów, akcentując, iż powinna ona być "sprawiedliwa". Według "Wriemia Nowostiej", władze w Mińsku zgodziły się już, aby wyceny Biełtransgazu dokonała Deloite, znana w świecie firma audytorska. Upierają się jednak, aby zajęli się tym specjaliści z londyńskiego biura firmy, gdy Gazprom obstaje przy ekspertach z moskiewskiego przedstawicielstwa Deloite. Białoruś otrzymuje obecnie gaz z Rosji po subsydiowanych cenach - 47 USD za 1000 metrów sześciennych, czyli prawie pięciokrotnie taniej niż klienci w Unii Europejskiej.
Już wkrótce próbę ognia przejdzie gazowy kompromis, który Rosja i Ukraina zawarły na początku roku. Konflikt tamten zakończył się po podpisaniu ugody. Do 2011 r. Ukraina nie będzie kupować gazu od Gazpromu, lecz tylko od związanej z rosyjskim koncernem szwajcarskiej spółki RosUkrEnergo (RUE). Ten pośrednik płaci Gazpromowi 230 dol. za 1000 m sześc. surowca, czyli tyle, ile Moskwa żądała od Kijowa. RUE handluje jednak głównie gazem z Azji - nawet do ośmiu razy tańszym niż rosyjski. Dzięki temu może sprzedawać Ukrainie gaz po 95 dol. Politycy obozu Wiktora Juszczenki, który patronował kompromisowi, zapewniali, że cena 95 dol. ma obowiązywać do 2011 r. Potem okazało się, że według umowy to cena do lipca.
Wiceprezes Gazpromu Aleksander Miedwiediew stwierdził w dzienniku "Ukrayinska Pravda", że od lipca RUE może podnieść ceny, bo od początku roku gaz na Zachodzie zdrożał o 20-30 euro. Podwyżka będzie jak woda na młyn dla przeciwników gazowej umowy z Rosją. Krytykowała ją była premier Julia Tymoszenko. Pozew o unieważnienie umowy z Gazpromem złożył do sądu Związek Przemysłowy Donbasu.
Zarówno rządzący w Czechach socjaldemokraci jak i główne ugrupowania opozycyjne opowiadają za utrzymaniem kontroli państwa nad CEZ. W toczącej się w Czechach kampanii wyborczej partia rządząca i opozycja podkreślają potrzebę utrzymania kontroli państwa nad największym w kraju koncernem energetycznym CEZ. Premier Jiri Proubek podkreślał, że posiadanie większościowych udziałów w tej formie, przez państwo ułatwi rządowi prowadzenia odpowiedniej polityki energetycznej.
Rosyjski Gazprom ostrzegł UE przed próbami hamowania jego ambicji w regionie. Domaga się „nieupolityczniania kwestii dostaw gazu”. Koncern zasugerował, że próba wywierania na niego nacisku może spowodować skierowanie dostaw gazu z rynków zachodnich do Ameryki Północnej lub Azji.— Próby ograniczenia działań Gazpromu na europejskim rynku i upolitycznienia kwestii dostaw gazu, które faktycznie mają charakter jedynie ekonomiczny, nie dadzą dobrych rezultatów — mówi Aleksiej Miller, prezes Gazpromu. Obecnie jedna czwarta dostaw gazu do krajów unijnych pochodzi od rosyjskiego koncernu. Najbardziej zależne od jego dostaw są Czechy, Słowacja, Polska, ale także Niemcy i Finlandia. Gdy spierający się z Ukrainą o ceny gazu Gazprom zakręcił kurek naszemu wschodniemu sąsiadowi, radykalnie zostały ograniczone dostawy do UE. Przyspieszyło to dyskusję w Unii o zwiększeniu bezpieczeństwa energetycznego.
Uwagi Gazpromu o możliwości szukania nowych klientów poza Europą potwierdziły, że niepokój UE o uzależnienie od zagranicznych dostaw energii jest uzasadniony — oświadczył Ferran Tarradellas Espuny, rzecznik Andrisa Piebalgsa, komisarza ds. energii. Gazpromowi nie wystarcza rola głównego dostawcy. Chce zająć ważne miejsce w dystrybucji gazu w Europie. Na jego celownik trafiła tam Centrica, największy dystrybutor w Wielkiej Brytanii. Brytyjczycy, i nie tylko oni, są niechętni przejmowaniu przez Rosjan kluczowych dla bezpieczeństwa energetycznego aktywów. Tymczasem gigant planuje światową ekspansję.
Chce zbudować gazociąg do Chin, a także rozpocząć wydobycie w Arktyce i sprzedaż gazu w postaci skroplonej (LNG) do USA. Pierwsze dostawy zaplanowane są na 2010 r. Oba projekty, łącznie z budową ropociągu na Daleki Wschód, pomogą Rosji zdywersyfikować eksport surowców. Analitycy są jednak przekonani, że Europa pozostanie dla Gazpromu głównym rynkiem, a jego działania to próba wymuszenia większego dostępu do dystrybucji gazu w UE.
International Power, właściciel elektrowni w 17 krajach, zdecydował się kupić kolejną. Brytyjska spółka przejmuje elektrownię węglową Coleto Creek w Teksasie, w USA, od Sempra Energy i Riverstone Holdings. Zapłaci za nią 1,14 mld USD.
"Gazopromowi ciasno jest w biznesie gazowym, naftowym i energetycznym. Koncern chce rozwijać się jeszcze w energetyce atomowej" – to słowa szefa rosyjskiego monopolu, Aleksieja Millera. Według niego, budowa elektrowni atomowych pozwoli na dywersyfikację przedsiębiorstwa i zwiększy ilość gazu przeznaczoną na eksport, również na nowe rynki. Nie chodzi o prywatyzację istniejących elektrowni atomowych, lecz o budowę nowych siłowni. Pomysł stworzenia nowych elektrowni jądrowych pojawił się na Kremlu na początku tego roku; Putin postanowił, iż energetyka atomowa do 2030 roku powinna zapewnić jedną czwartą energii w państwie. Obecnie jest to 16 proc. W związku z tym odpowiadająca za energetykę atomową w Rosji agencja Rosatom przedstawiła projekty budowy do 2030 roku 40 nowych atomowych bloków energetycznych, wycenionych przez specjalistów na łączną sumę 60 mld dolarów.
Rosyjska izba rozrachunkowa na początku roku obliczyła jednak, że atomistom nie starczy na inwestycje pieniędzy. Według analityka z moskiewskiego Instytutu Problemów Monopoli Naturalnych - Jurija Saakjana, budowa elektrowni atomowych jest dla Gazpromu korzystna - jeden blok energetyczny pozwala zaoszczędzić rocznie do 2,3 mld metrów sześciennych gazu, za eksport którego koncern mógłby uzyskać blisko 320 mln dolarów, a budżet państwa - do 250 mln USD. Istnieje jednak jedna przeszkoda. Według obecnego rosyjskiego prawa, wszystkie elektrownie atomowe powinny należeć do państwa. Urzędnicy myślą więc o zmianie przepisów, by prywatni inwestorzy mogli uczestniczyć w budowie nowych siłowni.
MOL złożył najlepszą ofertę na przejęcie firmy Udmurtnieft, należącej do joint venture TNK-BP. Jak podaje „Parkiet" węgierski koncern paliwowy ma spore szanse na zwycięstwo w przetargu na zakup spółki wydobywającej ropę naftową, należącej obecnie do koncernu TNK-BP.
Prawdopodobnie węgierska spółka już uzyskała zgodę rosyjskiego urzędu antymonopolowego na tę akwizycję. MOL na razie nie komentuje oficjalnie tych doniesień. Zgodnie ze strategią spółki, do 2010 r. zamierza ona potroić wydobycie surowców, w tym przede wszystkim ropy naftowej. Dziennie chce pozyskiwać do 300 tys. tzw. równoważników baryłek ropy. W ubiegłym roku Udmurtnieft produkował dziennie prawie 124 tys. baryłek. Według szacunków specjalistów, cena za Udmurtnieft może wynieść nawet 3 mld USD.
Państwowe przedsiębiorstwo Naftogaz Ukrainy zwróciło się do władz USA o przekazanie informacji o właścicielach tajemniczej spółki RosUkrEnergo, która sprzedaje gaz Ukrainie. Spółka jest zarejestrowana w Szwajcarii, połowa akcji należy do Gazpromu, a druga jest zdeponowana w Raiffeisen Banku przez nieznanych akcjonariuszy.
Kurs akcji BASF wzrósł o 3%. Pomogła wiadomość, że koncern jest bliski przejęcia części udziałów w syberyjskim polu gazowym Jużno-Ruskoje. Hiszpański Sąd Najwyższy zablokował mające wartość 22,4 mld euro wrogie przejęcie firmy energetycznej Endesa przez inną hiszpańską firmę - Gas Natural SDG. Sąd może też zablokować inną ofertę przejęcia Endesy - przez niemiecki E.ON. Ta oferta ma wartość 29,1 mld euro. Przeciw przejęciu wystąpił hiszpański urząd antymonopolowy.
E.ON i BASF będą mogły wspólnie z Gazpromem eksploatować złoża gazu na Syberii – podaje Rzeczpospolita. W projekcie eksploatacji pola Jużno-Russkoje BASF będzie mieć 35 proc. udziałów, E.ON - 15 proc., reszta pozostanie własnością Gazpromu. Roczne wydobycie z tych złóż prognozuje się na ok. 25 mld m sześc. gazu. Koszt uruchomienia produkcji szacuje się na przynajmniej miliard euro, a eksploatacja może zacząć się już w 2008 r.
Norwegowie zamierzają wybudować rurociąg w rejon Göteborga, dzięki niemu gaz z Morza Północnego będzie docierał na zachodnie wybrzeże Szwecji. Nowy gazociąg ma być połączony z istniejącym systemem, z którego korzysta już Europa Zachodnia. Nie wiadomo, czy jest też szansa na wybudowanie przedłużenia ze Szwecji do Polski. Dla naszego kraju byłby to sposób na bezpośrednie dostawy norweskiego surowca.
Stany Zjednoczone chcą, aby Grecja i Turcja zmniejszyły zależność od dostaw rosyjskiego gazu. Przebywająca z wizytą w Atenach sekretarz stanu USA Condoleezza Rice miała namawiać grecki rząd do odrzucenia propozycji rosyjskiego Gazpromu, który zamierza uczestniczyć w budowie gazociągu pomiędzy Grecją i Turcją. Rice miała też zasugerować rządom Grecji i Turcji, aby podpisały długoterminową umowę na dostawy gazu z Azerbejdżanu, przesyłanego przez międzynarodowe konsorcjum, w skład którego wchodzą brytyjski BP i norweski Statoil. Gaz ma popłynąć tą drogą już w 2007 roku.
Jednolite Systemy Energetyczne, największy koncern energetyczny na świecie pod względem mocy produkcyjnych, chce pozyskać dodatkowe kapitały od miejscowych inwestorów. Według dyrektora generalnego Anatolija Czubajsa, środki te są potrzebne, aby w ciągu najbliższych trzech lat zwiększyć Inwestycje firmy z obecnych 5 mld USD do 15 mld USD rocznie. Jest to niezbędne w związku z szybko rosnącym popytem na energię elektryczną.
Tony Blair, premier Wielkiej Brytanii, zaprzeczył spekulacjom, jakoby jego rząd chciał się sprzeciwić nabyciu przez Gazprom Centriki, największego na Wyspach dystrybutora gazu. Wcześniej prasa pisała, że rząd pracuje nad zmianą prawa mającą zapobiec przejęciu przez Rosjan kontroli nad dużą częścią rynku krajowego. Jeszcze na początku roku Alan Johnson, brytyjski minister handlu, zapewnił, że ewentualne nabycie Centriki przez Rosjan zostanie dokładnie zbadane, i dał do zrozumienia, że mógłby się sprzeciwić. Prasa ujawniła potem, że ministerstwo handlu chce zmodyfikować prawo fuzji i przejęć, by przeszkodzić nabyciu Centriki.
Aleksiej Miller zaprotestował przeciwko temu na spotkaniu z ambasadorami krajów UE. Przypadek brytyjskiej Centriki jest ważny dla dalszych losów Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa (PGNiG). Minister skarbu zwleka z przekazaniem akcji należnych pracownikom spółki (750 mln sztuk, czyli około 12,7 proc.), bo obawia się, że zostaną one przejęte przez Gazprom, szukający dróg na rynek dystrybucji gazu w UE. Termin przekazania akcji załodze minął 20 kwietnia, związki zawiązały komitet strajkowy i na 12 maja zapowiedziały pikietowanie resortu skarbu.
Jak ujawnił kontrolowany przez Gazprom dziennik Izwiestia, połowę akcji szwajcarskiej spółki RosUkrEnergo ma właściciel klubu koszykówki z Kijowa i właściciel małego banku i studia filmowego z Odessy. Połowę akcji RUE ma Gazprom. Reszta należy do wiedeńskiej firmy CentraGas, zarządzanej przez fundusz Raiffeisen Investement. Kto jednak jest prawdziwym właścicielem tych akcji? Powołując się na audyt firmy PriceWaterhouseCoopers, rosyjska gazeta poinformowała, że 90 proc. akcji CentraGas ma Dmytro Fyrtasz, a 10 proc. - Iwan Fursin. Pierwszy z tych przedsiębiorców jest właścicielem klubu koszykarskiego BK Kijów. Na zlecenie Fyrtasza, prawnik Zeev Gordon zakładał w Budapeszcie firmę Eural Trans Gas, która wcześniej zbijała krocie na handlu azjatyckim gazem na Ukrainie i w Europie Środkowej. Iwan Fursin to z kolei właściciel banku Misto-Bank z Odessy i studia filmowego w Odessie.
Raiffeisen Investment potwierdził, że Fyrtasz i Fursin są właścicielami spółki, do której należy połowa akcji RUE. Jak tacy mało znani przedsiębiorcy mogli objąć połowę udziałów w tak bajecznie dochodowej spółce z Gazpromem? Tego "Izwiestia" nie ujawniły.Przedstawiciele rządu Ukrainy i koncernu Naftohaz stwierdzili, że po ujawnieniu tożsamości wspólników RUE nie zamierzają zrywać umowy z tą firmą na dostawę gazu. Wiktor Juszczenko ostrzegał, że próba rewizji umowy z RUE może doprowadzić do postawienia Ukrainie jeszcze trudniejszych warunków dostaw gazu niż dotąd.
W bawarskiej miejscowości Pocking oficjalnie włączono do sieci największą na świecie elektrownię słoneczną. Obiekt ten, zlokalizowany na dawnym poligonie Bundeswehry, ma moc ponad 10 megawatów, co oznacza, że może dostarczać energię elektryczną do ponad 3 tysięcy gospodarstw domowych. Budowa tej wielkiej elektrowni słonecznej kosztowała 40 mln euro. Martin Bucher, kierujący całością przedsięwzięcia, powiedział że ten "słoneczny park" oszczędza środowisku 10 tysięcy ton dwutlenku węgla. W Bawarii trwają już prace przy budowie kolejnej elektrowni słonecznej, koło miejscowości Arnstein. Będzie ona miała moc 12,4 megawata, czyli większą niż elektrownia w Pocking.
Prezydent Białorusi – A. Łukaszenka uważa, że wcześniej czy później na Białorusi trzeba zbudować elektrownię jądrową.
Dokończenie znajdziesz w wydaniu papierowym. Zamów prenumeratę miesięcznika ENERGIA GIGAWAT w cenie 108 zł za cały rok, 54 zł - za pół roku lub 27 zł - za kwartał. Możesz skorzystać z formularza, który znajdziesz tutaj
Zamów prenumeratę
Artykuł opublikowany pod adresem: http://gigawat.net.pl/article/articleprint/733/-1/64/
|
Copyright (C) Gigawat Energia 2002
|