Artykuł opublikowany pod adresem:     http://gigawat.net.pl/article/articleprint/869/-1/70/

W rezerwowej matni paliw


Informacje Numery Numer 11/2006

Prawne regulacje zobowiązujące do gromadzenia rezerw paliw nie są niczym nowym w polskich realiach. Przepisy takie wprowadzano z większym, a najczęściej mniejszym powodzeniem już w czasach PRL.

Wtedy to odpowiedzialność za ich realizację spoczywała na Przewodniczącym Komisji Planowania przy Radzie Ministrów, a następnie na Centralnym Urzędzie Planowania, co świetnie wpasowywało się w koloryt panującej rzeczywistości gospodarczo–politycznej. Zmiany ustrojowe, nowy porządek III RP zaowocował nowymi rozwiązaniami legislacyjnymi. W grudniu 1989 roku pojawiła się Uchwała nr 168 Rady Ministrów „w sprawie zasad tworzenia rezerw państwowych i gospodarowania nimi” i 12 miesięcy później - kolejna. Do 1996 roku ostatecznym decydentem pozostawał rząd, prawdziwym kreatorem polityki gospodarowania surowcami energetycznymi miał być jednak rynek.

Przyjęcie wtedy przez Sejm Ustawy „O rezerwach państwowych oraz zapasach obowiązkowych paliw” położyło się cieniem na perspektywie liberalizacji, nim ceny produktów naftowych zostały na dobre uwolnione. Dla mniejszych importerów była ona niczym wyrok w zawieszeniu, bo nie mogli sobie odtąd pozwolić nawet na najmniejszy błąd w sztuce. Nakładała ona bowiem na nich oraz producentów przymus utrzymywania stanów magazynowych odpowiadających 90-dniowej konsumpcji z roku poprzedzającego. Sprowadzanie gotowych wyrobów naftowych obarczone zostało w tym momencie ogromnym ryzykiem. Przy utrzymujących się niskich marżach na rynku wewnętrznym każda obniżka cen surowca na światowych giełdach generowałaby stratę. Utrzymanie się spadkowego trendu przez dłuższy okres czasu groziło prawdziwą katastrofą.

W dodatku finansowy ciężar tworzenia i utrzymania zapasów spoczął na producentach i importerach, możliwość zaliczenia ich w poczet kosztów działalności nie stanowiła żadnej ulgi, bo były one ogromne, i nieliczni mogli sobie na to pozwolić. W efekcie liczba podmiotów trudniących się sprowadzaniem zaczęła sukcesywnie się zmniejszać. Kolejne akty wykonawcze i nowelizacje Ustawy przyśpieszyły tylko ten proces. Część analityków z szyderczą złośliwością okrzyknęła to mianem konsolidacji na rynku importerów, niektóre gremia miały natomiast szanse obwieścić sukces w walce z mafią paliwową. Przychody akcyzowe istotnie wzrosły, bardziej jednak, co - choć niepolityczne - warte jest podkreślenia: za sprawą większej konsumpcji niż sprawnej pracy służb celnych. Rezultatem restrykcyjności obowiązujących przepisów wzmocnionej dodatkowo poprawkami z lipca ubiegłego roku stało się wyeliminowanie z rynku wszystkich małych i średnich importerów.

Ustawa i kolejne wprowadzane do niej poprawki były bezcennym prezentem władz dla polskich koncernów. Lotos i Orlen stały się niewątpliwymi beneficjentami powstałego ładu prawnego. Wymierne korzyści wyniósł szczególnie ten ostatni, bo to on jest właścicielem baz naftowych, niemal stworzonych do wypełniania ustawowego wymogu gromadzenia zapasów. Do korzystania z nich na co dzień zmuszony jest nawet Lotos, nie dysponujący własnym, odpowiednio dużym zapleczem tego typu. Profity płockiej spółki nie zawężają się tu jedynie do zysków z tytułu użyczania pojemności magazynowych innym; obowiązujące rozwiązania legislacyjne pozwalają zarabiać na całej infrastrukturze.

Stworzone preferencje wpędziły już w sierpniu oba polskie koncerny w nie lada kłopoty. Chcąc dotrzymać nałożonego na nie terminu zebrania wymaganych rezerw, kupiły surowiec w okresie, gdy był on najdroższy na światowych rynkach. Sporządzone dla ich potrzeb prognozy cen okazały się po prostu chybione. Błąd tkwił w oparciu się wyłącznie na przesłankach ekonomicznych i nie uwzględnieniu bądź skrajnie błędnej interpretacji sytuacji politycznej panującej na świecie. Pozornie nic nie mogło uratować polskich spółek naftowych przed stratami z powodu popełnionych błędów, źle dokonanych zakupów etc. Stało się jednak inaczej, rząd ponownie wyciągnął do nich swą pomocną dłoń. Minister - na mocy nadanych mu mocą ubiegłorocznej noweli uprawnień - przesunął na wniosek obu spółek termin gromadzenia rezerw.

Ustawa z dnia 1 lipca 2005 r. o zmianie ustawy o rezerwach państwowych oraz zapasach obowiązkowych paliw

Dz.U. 2005 nr 143 poz. 1201

art. 16.6 W szczególnie uzasadnionych przypadkach minister właściwy do spraw gospodarki, na wniosek przedsiębiorcy, może zezwolić w drodze decyzji, na okresowe niepowiększanie zapasów obowiązkowych paliw ciekłych, przy czym okres ten nie może być dłuższy niż rok.

Oficjalny powód: problemy na rynku z zaopatrzeniem w olej napędowy. Odpowiedzialność za to ponosiły same koncerny, ich pogoń za zyskiem i błędne preferencje produkcji poszczególnych asortymentów. Zamiast skoncentrować się na oleju napędowym, uporczywie tkwiono w benzynach silnikowych, bo przynosiły większy zysk. Przy ograniczonym popycie, od dłuższego czasu po prostu zalegały magazyny i choć ustawowy obowiązek gromadzenia zapasów obejmował wszystkie gatunki paliw, na rynku nie odnotowano braku popularnej „bezołowiowej”. Decyzja ministerialna wstrzymująca na dobrą sprawę tworzenie rezerw przyszła, gdy zostały one w przeważającej mierze zebrane.

Orlen i Lotos pozostały zatem z towarem zakupionym o 15–20% drożej niż obowiązujące ceny światowe. Gdyby obowiązującej ustawie „ o rezerwach państwowych oraz zapasach obowiązkowych paliw” nie udało się przez lata wyeliminować importerów, to akcjonariusze jednej i drugiej z giełdowych spółek nie mieliby powodów do radości. Natomiast w dzisiejszych realiach nawet informacje o niekorzystnych zakupach nie stanowią powodu do niepokoju dla inwestorów. Kłopoty z zaopatrzeniem w olej napędowy dały wygodny pretekst do podniesienia cen tego paliwa i narzędzie do usunięcia z rynku pozostałej na nim garstki niezależnych dystrybutorów.

Jeśli, na co wiele wskazuje, obniżki cen ropy na światowych giełdach zostaną zahamowane, Orlen dzięki rządowej decyzji o podniesieniu akcyz od 1 stycznia zdoła w ostatnich tygodniach tego roku za sprawą ministerialnych przesunięć terminów zniwelować straty spowodowane niekorzystnymi zakupami w miesiącach letnich.

W obliczu zbliżającej się podwyżki, kontrahenci płockiego koncernu będą chcieli zaoszczędzić, a spółka, korzystając z zawieszenia akcyzy od rezerw, będzie mogła być bardziej elastyczna, mając na uwadze dobro swych klientów. Gdyby scenariusz miał się nie sprawdzić, w odwodzie pozostaje troskliwy minister, który gotów przyjść, jak to miało miejsce ostatnio, z odsieczą...

Dokończenie znajdziesz w wydaniu papierowym. Zamów prenumeratę miesięcznika ENERGIA GIGAWAT w cenie 108 zł za cały rok, 54 zł - za pół roku lub 27 zł - za kwartał. Możesz skorzystać z formularza, który znajdziesz tutaj

Zamów prenumeratę




| Powrót |

Artykuł opublikowany pod adresem:     http://gigawat.net.pl/article/articleprint/869/-1/70/

Copyright (C) Gigawat Energia 2002