Energetyka tradycyjna
  Energ. niekonwencjonalna
  Informatyka w energetyce
  Kraj w skrócie
   Świat w skrócie
REDAKCJA     PRENUMERATA     REKLAMA     WSPÓŁPRACA     ARCHIWUM

    SZUKAJ
   
    w powyższe pole
    wpisz szukane słowo


 Aktualności

 

Informacje Numery Numer 12/2007

Co załatwi nowy premier w Moskwie i Berlinie? Gazociąg Północny przed weryfikacją?


Przedterminowa zmiana ekipy rządzącej w Warszawie została przyjęta z radością i zadowoleniem zarówno w Berlinie jak i w Moskwie. Rosyjskie media jak i przedstawiciele rosyjskiej dyplomacji bezpośrednio po ogłoszeniu wyników wyborów do polskiego Sejmu i Senatu nie kryły, że relacje polsko-rosyjskie na wszystkich płaszczyznach są obecnie najgorsze od 16 lat, a więc od chwili rozpadu Związku Radzieckiego. Z Moskwy został wysłany delikatny sygnał, iż administracja Kremla chciałby tę niewygodną dla obu stron sytuację w elegancki, ale też i honorowy sposób zmienić.

Jest bowiem rzeczą naturalną, że wymiana gospodarcza pomiędzy sąsiadującymi ze sobą krajami jest ze względów ekonomicznych zazwyczaj największa i - co tu kryć – winna być dla obu stron jak najkorzystniejsza.

W ostatnich latach w relacjach gospodarczych Polski i Rosji widać coś zupełnie odwrotnego. Oba kraje udowadniają sobie nawzajem, że bez swoich dostaw sobie poradzą. I radzą! Tak więc polska żywność jedzie teraz do Rumunii, Bułgarii, Wielkiej Brytanii, Irlandii czy do Chin lub Japonii, zaś polskie rafinerie korzystają w większej niż do tej pory ilości z ropy transportowanej statkami z rejonu Zatoki Perskiej, niż istniejącymi przecież od lat rurociągami z Syberii. Bywa też tak, że wbrew woli polityków towary przemieszczają się po staremu, tylko zacierają z tego ręce pośrednicy doliczający swoją marżę „za bezdurno” udając, że ich miejscem pochodzenia są Niemcy, a czasem Cypr czy któryś z nadwyraz liberalnych podatkowo szwajcarskich kantonów.

Największą kością polsko-rosyjskiej niezgody jest oczywiście Gazociąg Północny, który biegnąc po dnie Bałtyku, ma omijać Polskę, Litwę, Łotwę i Estonię łącząc bezpośrednio syberyjskie złoża z konsumentami na terenie Niemiec, a także Holandii czy docelowo Wielkiej Brytanii. Sprawa ma aspekt ekonomiczny, ekologiczny i polityczny. Sformułowano już w tej kwestii dziesiątki, jeśli nie setki argumentów za i przeciw. Najgorszym policzkiem dla strony polskiej było wycofanie się „po angielsku” Rosjan z budowy zagwarantowanej umowami i w znacznym stopniu przygotowanej do realizacji drugiej nitki funkcjonującego już gazociągu jamalskiego. Z politycznego punktu widzenia forsowaniem budowy Gazociągu Północnego Rosja stara się udowodnić nowym członkom UE, że ich członkostwo nie ma specjalnego znaczenia, skoro jest ona w stanie swoje sprawy załatwiać ponad ich głowami w Berlinie czy Brukseli lub Londynie. Natomiast UE udając przez długi czas, że jest to prywatna sprawą prywatnych firm dystansowała się od protestów dochodzących z Warszawy, Wilna, Tallina czy Rygi, w praktyce depcząc lansowaną na oficjalnym forum piękną skądinąd, w teorii, zasadę solidaryzmu, współdziałania czy współpracy międzynarodowej oraz ochrony naturalnego środowiska. Teraz organizatorzy usiłują ten projekt umiędzynarodowić tak aby pokazać jego niezbędność dla całej UE, a także obiecując unijnym koncernom lukratywne kontrakty przy jego budowie.

- To była zła decyzja – powiedział o projekcie budowy Gazociągu Północnego Donald Tusk – zanim jeszcze oficjalnie został desygnowany na nowego premiera polskiego rządu. Dzisiaj to dziedzictwo, skutek złych decyzji poprzedniego kanclerza, staje się poważnym problemem nie dla Polski, ale dla Niemiec. Ten projekt nie był dobrze przygotowany i mam nadzieję, odbieram takie sygnały (....), że gospodarze będą skłonni do głębokiej korekty. Na czym te głębokie korekty miałyby polegać, Donald Tusk nie chciał ujawnić.

Do nas, do naszej redakcji, też już kilka miesięcy temu zaczęły docierać sygnały o potrzebie korekt. Jedna z propozycji, pochodząca ze strony niemieckiej mówiła o tym, że gazociąg powinien wychodzić z wody na... polskim wybrzeżu. Podczas dorocznej konferencji VNG w Lipsku w maju tego roku nikt nie chciał tego oficjalnie potwierdzić, ale podczas nieoficjalnych, pozaprotokolarnych rozmów, ta koncepcja wzbudziła żywe zainteresowanie i była szeroko komentowana. Trudno oczywiście zgadnąć, czy jest to tylko ten rodzaj kompromisu, który miałby przekonać Polskę do idei Gazociągu Północnego i dać nam jakieś niewielkie z tego tytułu profity czy ma to głęboki sens ekonomiczny lub choćby ekologiczny. Również we Frankfurcie postawa byłego kanclerza Niemiec Gerharda Schroedera, uważanego za „niemieckiego ojca chrzestnego tego gazociągu”, a dzisiaj przewodzi Radzie Nadzorczej Nord Stream, oceniana jest dość krytycznie.

- Gazociąg Północny tak czy owak, wcześniej czy później powstanie – twierdził prof. Stanisław Rychlicki z Wydziału Wiertnictwa Nafty i Gazu podczas ostatniego Polskiego Kongresu Górnictwa w Krakowie – więc zamiast boczyć się na tę ideę, należałoby się do niej przyłączyć. Ojciec zawsze mi mówił, jak czegoś nie jesteś w stanie zmienić to powinieneś to zaakceptować. Zarówno prof. Rychlicki jak i prof. Jakub Siemek występując na rozlicznych konferencjach, dość sceptycznie odnosili się do pomysłów gazowego zaopatrzenia Polski z Morza Północnego widząc większy sens w projekcie Nabucco wiodącym gaz od południa.

Z ekonomicznego i technicznego punktu widzenia najprostszym i najtańszym sposobem, bo Europa skazana jest na rosyjski gaz – byłoby dokończenie drugiej nitki Gazociągu Jamalskiego. Powrót do idei „pieremyczki”, którą Rosjanie chcieli spiąć Gazociąg Jamalski ze zbudowanym wcześniej gazociągiem „Drużba”, a dopiero później - po wyczerpaniu mocy przesyłowej - przystąpienie do innych projektów. Takich jak choćby Gazociąg „Amber”, który drogą lądową wchodziłby na teren UE od strony Estonii, zasilając wcześniej w gaz całą aglomerację Sankt Petersburga, a następnie dalej rozwiązując kwestię bezpieczeństwa energetycznego dla całej enklawy kaliningradzkiej.

Oficjalne stanowisko

Ministerstwo Gospodarki potwierdziło wcześniejszą ocenę zagrożeń wywołanych projektem budowy rurociągu Wyborg – Greifswald przez Bałtyk. Inwestycja ta zagraża bezpieczeństwu państwa. Niekorzystnie wpływa m.in. na tranzyt i dostawy surowca gazociągiem „Jamał” i „Drużba” oraz stanowi zagrożenie ekologiczne.

Polska oficjalnie została powiadomiona o planie budowy gazociągu w połowie listopada 2006 roku. Z inicjatywy Zespołu do Spraw Polityki Bezpieczeństwa Energetycznego w Ministerstwie Gospodarki, kierowanego przez ministra Piotra Woźniaka, dokonano analizy niekompletnych i niestarannie wykonanych materiałów przesłanych przez Konsorcjum Nord Stream oraz porównania ich z polskimi mapami morskimi. Stwierdzono, iż planowany gazociąg przebiega przez polską wyłączną strefę ekonomiczną (EEZ), a dokładnie przez tzw. szarą strefę tj. strefę sporną pomiędzy Królestwem Danii, a Rzeczypospolitej Polskiej. W związku z tym Minister Gospodarki 22 marca 2007 roku wystosował list do dyrektora zarządzającego w firmie Nord Stream - Matthiasa Warniga oraz prezesa rady nadzorczej – byłego kanclerza Niemiec Gerharda Schroedera, w którym zwrócił szczególną uwagę na konieczność przestrzegania przez inwestora zarówno prawa międzynarodowego, jak i praw Rzeczypospolitej Polskiej obowiązujących na jej terytorium. Swoje stanowisko minister Piotr Woźniak przedstawił również państwom uczestniczącym w procedurze oceny oddziaływania na środowisko w ramach Konwencji z Espoo. Konwencja przewiduje procedurę notyfikacji dla każdego projektu transgranicznego mogącego wywierać wpływ na środowisko naturalne. Procedura kończy się wydaniem „Oceny Oddziaływania na Środowisko” (Environmental Impact Assessment).

Konsorcjum Nord Stream odpowiedziało listem z 12 kwietnia br., w którym zapewniło, iż do tej pory nie było świadome przechodzenia planowanej trasy gazociągu przez polską wyłączną strefę ekonomiczną. Zapowiedziało, że przeprowadzi dodatkowe analizy (procedur międzynarodowych i polskich), a o ich wynikach niezwłocznie poinformuje stronę polską. Zgodnie z procedurą określoną w Konwencji z Espoo, Polska domagała się przedstawienia m.in: trzech alternatywnych tras planowanej inwestycji, wraz ze szczegółowymi analizami planowanych tras i tzw. opcją zero czyli zaniechania inwestycji, opisu alternatywnych wariantów lokalizacyjnych planowanego gazociągu, odniesienia się do zgodności przedsięwzięcia z kierunkami polityki energetycznej i polityki w dziedzinie środowiska naturalnego Unii Europejskiej, opisu wszelkiej infrastruktury instalowanej wraz z gazociągiem, szczegółowych informacji dotyczących planowanych do budowy gazociągu materiałów, ich parametrów wytrzymałościowych, referencji, norm, standardów i analiz a także norm projektowych i budowlanych, wykonania na potrzeby dokumentacji szczegółowej inwentaryzacji broni chemicznej i innych niebezpiecznych dla środowiska substancji chemicznych zatopionych na dnie Morza Bałtyckiego w sąsiedztwie planowanej trasy gazociągu, opisu wpływu inwestycji na faunę i florę bałtycką, w tym na ptaki i ssaki morskie, wskazania ograniczeń, jakim będzie podlegać rybołówstwo prowadzone w sąsiedztwie inwestycji, odniesienia się do istniejących zagrożeń i ich skutków w stosunku do istniejącej infrastruktury (wraz z prezentacją danych w formie graficznej – jak np. mapy z profilem dna morskiego na trasie gazociągu z naniesioną infrastrukturą a także wrakami statków, zatopioną bronią chemiczną i amunicją oraz innymi przeszkodami), analizy potencjalnych sytuacji awaryjnych i ich oddziaływania na środowisko, wskazania wszystkich materiałów źródłowych.

W materiale z lutego 2007 przesłanym przez Ministerstwo Środowiska do punktu kontaktowego Konwencji z Espoo strona polska zwróciła uwagę, że planowana trasa gazociągu przebiega przez sporną strefę polsko-duńską.

Planowana trasa gazociągu Nord Stream przechodzi przez wyłączne strefy ekonomiczne (EEZ) 5 państw (Federacji Rosyjskiej, Finlandii, Szwecji, Danii i Niemiec) oraz polską, obecnie sporną z Danią. W sytuacji, gdy inwestycja przebiega przez co najmniej dwie strefy EEZ, inwestor jest zobowiązany uczestniczyć w procedurze „Oceny Oddziaływania na Środowisko” określonej w Konwencji z Espoo z 1991 r. Konwencja przewiduje dwa różne statusy państw uczestniczących w procedurze: status strony pochodzenia (Królestwo Danii, Królestwo Szwecji, Republika Finlandii, Republika Federalna Niemiec i Federacja Rosyjska) i status strony narażenia (Republika Litewska, Rzeczpospolita Polska, Republika Łotewska, Republika Estońska, Królestwo Danii, Królestwo Szwecji, Republika Finlandii, Republika Federalna Niemiec, Federacja Rosyjska). Status strony pochodzenia uzyskuje każde państwo - strona konwencji, pod którego jurysdykcją planowana inwestycja ma przebiegać, natomiast status strony narażenia każde państwo - strona, które może zostać narażone na transgraniczne oddziaływanie planowanej działalności.

Procedura przewiduje: powiadomienie przez inwestora wszystkich państw - stron konsultacje społeczne we wszystkich uczestniczących krajach, odpowiedź na powiadomienie zawierającą zgodę państwa-strony na udział w procedurze oraz informację o zagrożeniach i zastrzeżeniach jakie widzi państwo - strona w związku z planowaną inwestycją.

Inwestor zobligowany jest odnieść się do zastrzeżeń przesłanych przez wszystkie państwa – strony i przedstawić szczegółowe plany i analizy dotyczące inwestycji. Po zakończeniu procedury powstaje dokument „Ocena Oddziaływania na Środowisko”, którego zapisy mogą spowodować zablokowanie inwestycji.

Ludzie listy piszą

nawet ministrowie

22 marca 2007 roku Minister Gospodarki Piotr Woźniak pisał do Nord Stream AG:

W opracowaniu „Offshore Pipeline through the Baltic Sea” przygotowanym przez Konsorcjum Nord Stream AG w listopadzie 2006 roku które jest materiałem ogólnikowym, niekompletnym i niestarannie wykonanym, opisana została inwestycja na Morzu Bałtyckim, przechodząca w części przez polską wyłączną strefę ekonomiczną (EEZ). W punkcie 3.2 i na szkicach załączonych do opracowania przedstawiono granicę polskiej wyłącznej strefy ekonomicznej inna niż publikowana na powszechnie dostępnych polskich mapach nawigacyjnych.

W załączonym do ww. opracowania niedokładnym szkicu Dwg.3.1. planowany gazociąg wchodzi w polska wyłączna strefę ekonomiczną pomiędzy punktami 21 a 24, o współrzędnych (E 16,4633 N 55,5933) i (E 14,2875 N 54,5567), natomiast według ogólnie dostępnych polskich map morskich, planowany gazociąg wchodzi w polską wyłączną strefę ekonomiczną w punkcie (55 st. 16’16,2777’’N; 16 st. 07’12,368’’E) i przebiega aż do jej opuszczenia w punkcie (54 st. 39’37,087’’N; 14 st. 43’20,981’’E).

W związku z tym zawiadamiam, że działania inwestycyjne na Morzu Bałtyckim w polskiej wyłącznej strefie ekonomicznej wymagają spełnienia zarówno wymogów prawa międzynarodowego, jak również prawa obowiązującego na terytorium Rzeczpospolitej Polskiej.

Odpowiedź ze szwajcarskiej miejscowości Zug gdzie swoja siedzibę ma konsorcjum Nord Stream przyszła 12 kwietnia 2007 roku.

Szanowny Panie Ministrze,

Chciałbym podziękować Panu z list z dnia 22.03.2007 zaadresowany do Przewodniczącego Rady Nadzorczej, Pana Gerharda Schroedera i do mnie niżej podpisanego. Z pomocą naszych udziałowców oraz międzynarodowych konsultantów i po długim okresie czasu spółka „Nord Stream AG” przygotowała dokumenty, które stanowią podstawę do rozpoczęcia międzypaństwowej procedury notyfikacji (oceny oddziaływania na środowisko) wobec wszystkich państw Morza Bałtyckiego 16 listopada 2006 r. Do tej pory byliśmy przekonani, że opisana przez nas trasa nie przecina polskiej wyłącznej strefy ekonomicznej, co było potwierdzone przez wiele międzynarodowych analiz. Jak już Pan prawdopodobnie wie, Polska została uznana za stronę narażenia, w ramach konwencji z Espoo i uczestniczyła w spotkaniach także przed 16 listopada 2006 r.

Bardzo doceniam Pana uwagi i informacje dotyczące konkretnych danych dot. szerokości geograficznych, z których wynika, że zaplanowana trasa przecina terytorium uważane przez Rząd Polski za polską wyłączną strefę ekonomiczną. Tego typu problem będzie w konsekwencji potrzebował rozpoczęcia zastosowania procedury nie tylko podległej prawu międzynarodowemu, ale także prawom i zasadom Rzeczypospolitej Polskiej. Biorąc pod uwagę Pana oświadczenie natychmiast zajmiemy się wszechstronną analizą informacji, które uprzejmie nam Pan udostępnił, w świetle rezultatów poprzednich studiów. Po zakończeniu tej wszechstronnej analizy natychmiast zwrócimy się do Pana.

Z poważaniem

Nord Stream AG

M.Warnig

Dyrektor Zarządzający

15 czerwca 2007 roku Minister Gospodarki Grzegorz Woźniak pisze drugi list do Nord Stream:

„W nawiązaniu do poprzedniej korespondencji informuję, iż Rzeczpospolita Polska, uczestniczy w procedurze oceny oddziaływania na środowisko naturalne w ramach Konwencji z Espoo jako strona narażenia, jednocześnie spółka Nord Stream planuje budowę podmorskiego odcinka gazociągu przebiegającego przez polską wyłączną strefę ekonomiczną na odcinku 62,361 mil morskich tj. 115.493,386 metrów (patrz: ”Offshore pipeline through the Baltic Sea”, par.3.2 „trasa gazociągu” oraz mapa Dwg 3.1. pomiędzy punktami 21 i 24).

Nadmieniam również, iż strona polska do dzisiaj nie otrzymała rezultatów badań i analiz obiecanych przez spółkę Nord Stream w piśmie z 12 kwietnia 2007 roku”.



21 sierpnia 2007 roku przyszła odpowiedź Nord Stream:

Szanowny Ministrze Woźniak,

Chcielibyśmy poinformować Pana o decyzji Nord Stream AG dotyczącej przebiegu trasy rurociągu w pobliżu duńskiej wyspy Bornholm. Zdecydowaliśmy o zmianie trasy rurociągu i wytyczeniu jej omijając wyspę Bornholm od północy zamiast od południa. Podłożem tej decyzji były dogłębne analizy aspektów ekologicznych i prawnych obu tras.

Badania wskazują, że trasa północna, która będzie omijać składowiska broni znajdujące się na południe od wyspy Bornholm, zminimalizuje zagrożenie ekologiczne i pozwoli uniknąć możliwych opóźnień będących następstwem wątpliwości natury prawnej.

W ramach procesu międzynarodowych konsultacji Konwencji z Espoo, wszystkie zainteresowane państwa zostały poinformowane o zmianie trasy planowanej inwestycji i poprowadzeniu jej od północnej strony wyspy Bornholm, w kontekście odbywającego się dzisiaj w Berlinie zwykłego posiedzenia Konwencji z Espoo.

Z poważaniem,

M. Warning

Dyrektor Zarządzający

Nord Stream AG

Przesunięcia na północ



Owo „nieświadome” wejście gazociągiem w polska strefę ekonomiczną można tłumaczyć na dwa sposoby i każdy z nich jest niedobry. Albo była to próba sprawdzenia, czy strona polska to zauważy, albo też efekt, jakbyśmy to elegancko nazwali – „niestarannego myślenia” uczestników konsorcjum i najętych przez nich ekspertów. Pierwsza sytuacja zdaje się pokazywać rzeczywiste intencje Konsorcjum, druga każde się zastanawiać nad zgodnością ze stanem faktycznym pozostałych analiz i prezentowanych danych. Nord Stream zmieniając tak szybko trasę przebiegu gazociągu, nie podjął nawet próby jakichkolwiek uzgodnień ze stroną polską uznając z góry, że skończą się one fiaskiem, przenosząc „rurę” w obszar duńsko-szwedzkich ekologów, którzy są znacznie skuteczniejsi od polskich. Zmiana trasy nie eliminuje zagrożeń ze strony zatopionej w rejonie Bornholmu broni chemicznej jak porzuconych pól minowych, których prawdopodobieństwo wystąpienia na północ od wyspy jest podobne, a może nawet większe niż na południu.




 



Reklama:

Komfortowe apartamenty
"business class"
w centrum Krakowa.
www.fineapartment.pl




PRACA   PRENUMERATA   REKLAMA   WSPÓŁPRACA   ARCHIWUM

Copyright (C) Gigawat Energia 2002
projekt strony i wykonanie: NSS Integrator