Energetyka tradycyjna
  Energ. niekonwencjonalna
  Informatyka w energetyce
  Kraj w skrócie
   Świat w skrócie
REDAKCJA     PRENUMERATA     REKLAMA     WSPÓŁPRACA     ARCHIWUM

    SZUKAJ
   
    w powyższe pole
    wpisz szukane słowo


 Aktualności

 

Informacje Numery Numer 03/2008

W Krzemieńczuku na Ukrainie... Bitwa o rafinerię


Od kilku miesięcy na Ukrainie trwa konflikt o kontrolę nad ukraińsko-rosyjską firmą Ukrtatnafta, będącą właścicielem rafinerii w Krzemieńczuku (Kremenczuk). Na pierwszy rzut oka może wydawać się, że spór toczy się między Ukrainą i Rosją, ale po dokładniejszym przyjrzeniu się okazuje się, że w grę wchodzą przede wszystkim interesy firm prywatnych z obu krajów.

Ukrtatnafta powstała na mocy ukraińsko-rosyjskiej umowy rządowej z 1995 roku na bazie najważniejszej rafinerii na Ukrainie o mocach przerobowych 18,6 mln ton rocznie (tyle w przybliżeniu przerabiają w sumie rafinerie w Płocku i Gdańsku) i mającej dogodne położenie w centralnej części kraju. Ukraina zgodziła się na objęcie 8,6% akcji wspólnego przedsiębiorstwa przez koncern naftowy Tatnieft, dodatkowo 28,9% przejął rząd Tatarstanu. Przekazanie stronie rosyjskiej w sumie 37,5% akcji przedsiębiorstwa wynikało z zależności łączących ukraińskie przedsiębiorstwo z tym rosyjskim regionem.

Zbudowana w latach 70. rafineria w Krzemieńczuku od początku przerabiała przede wszystkim ciężką tatarską ropę. Po upadku ZSRR dostawy surowca spadły i przedsiębiorstwo musiało znacznie ograniczyć produkcję. Aby odnowić niedawne związki, Ukraina zdecydowała się przekazać część akcji rafinerii Tatniefti w zamian za gwarancje dostaw 8 mln ton ropy rocznie i wniesienie do wspólnego przedsiębiorstwa akcji firm wydobywczych w Tatarstanie.

Współpraca od początku nie układała się jednak dobrze. Tatnieft, który otrzymał w zarząd pakiet akcji Ukrtatnafty należący do rządu Tatarstanu, nie dotrzymywał obietnicy, co do wielkości dostaw. W latach 1995-2000 tatarska ropa stanowiła jedynie 38% całości dostarczanego do rafinerii surowca. Co więcej, w 1999 roku - w wyniku nie do końca jasnej transakcji sprzedaży - 9,9% akcji Ukrtatnafty trafiło do zarejestrowanej w Stanach Zjednoczonych firmy SeaGroup International PLC, a dalsze 8,3% akcji - do szwajcarskiej AmRuz Trading AG. W rezultacie udział państwa ukraińskiego w akcjonariacie koncernu stopniał do 43,05%. Najprawdopodobniej obie firmy były kontrolowane przez Wołodymyra Matycina, ówczesnego dyrektora rafinerii w Krzemieńczuku.

W 2002 roku SeaGroup i AmRuz zostały sprzedane strukturom afiliowanym z Tatnieftem. Tym samym tatarski koncern kontrolował 55,7% akcji Ukrtatnafty. Nie przełożyło się to jednak na zwiększenie wydajności i efektywności przedsiębiorstwa. W 2006 roku rafineria przerobiła zaledwie 6,3 mln ton i miała ponad 35% udział w ukraińskim rynku produktów naftowych.



Ukraina odzyskuje kontrolę nad Ukrtatnaftą



Problemy rafinerii w Krzemieńczuku dobrze obrazują sytuację w całym ukraińskim sektorze naftowym. Do 2002 roku państwo utraciło kontrolę nad wszystkimi sześcioma rafineriami. Cztery największe, mające 90% udział w rynku, zostały przejęte przez firmy rosyjskie: Łukoil (Odessa), TNK-BP (Łysyczańsk), Allianz (Chersoń), Tatnieft (Krzemieńczuk). Dwie niewielkie rafinerie na Ukrainie zachodniej (Nadwirna i Drohobycz) stały się własnością ukraińskiego koncernu Prywat.

Od kilku lat na Ukrainie systematycznie wraca pomysł stworzenia narodowego koncernu naftowego, który zajmowałby się wydobyciem, przetwórstwem i sprzedażą ropy naftowej. Celem jest zwiększenie wpływu rządu na ukraiński rynek produktów naftowych. Według pierwotnego projektu podstawą takiego koncernu stałaby się rafineria w Krzemieńczuku oraz firma Ukrnafta (50% + jedna akcja są własnością państwa), wydobywająca ukraińską ropę (4 mln ton rocznie). W ostatnich latach koncepcja ulegała częstym zmianom i uzależniona była od interesów aktualnie rządzącej grupy oraz wpływów nieformalnych grup lobbingowych, reprezentujących ukraiński wielki biznes. Zrealizowanie jakiegokolwiek wariantu powstanie narodowego koncernu wymagało przede wszystkim odzyskania kontroli nad Ukrtatnaftą.

W tym celu Naftohaz, firma państwowa zarządzająca należącym do państwa pakietem Ukrtatnafty, podjęła starania o odzyskanie 18,3% akcji przedsiębiorstwa, należących do SeaGroup i AmRuz, twierdząc, że nielegalnie weszły one w ich posiadanie (w 2005 roku potwierdził to sąd). Decydujący etap batalii o odzyskanie kontroli nad Ukrtatnaftą rozpoczął się wiosną 2007 roku. Naftohaz, wsparty przez władze ukraińskie, zarzucił kierownictwu koncernu, że nie dopuszcza do zwiększenia przerobu ukraińskiej ropy, nie wypełnia państwowego programu tworzenia strategicznych rezerw produktów naftowych oraz próbuje przeprowadzić dodatkową emisję akcji, w celu zmniejszenia udziału należącego do państwa. Rozstrzygnięcie nastąpiło nieoczekiwanie szybko. W maju 2007 roku spółka prowadząca rejestr akcji Ukrtatnafty podjęła decyzje o przekazaniu Naftohazowi akcji należących do SeaGroup i AmRuz. Tym samym udział państwa w akcjonariacie Ukrtatnafty wzrósł do 61,3%.

Nie był to jednak koniec bitwy. Pomimo przejęcia formalnej kontroli nad Ukrtatnaftą nie udało się wówczas zmienić zarządu koncernu na czele ze sprzyjającym rosyjskim akcjonariuszom Siergiejem Głuszko. Stało się to dopiero 19 października, kiedy uzbrojony oddział siłą zajął siedzibę Ukrtatnafty i usunął stary zarząd. Na mocy decyzji sądu prezesem został Pawło Owczarenko, usunięty z funkcji w 2004 roku. Oznaczało to rzeczywistą utratę kontroli nad koncernem przez Tatnieft.

Konsekwencje

W odpowiedzi na działania nowego kierownictwa Ukrtatnafty, władze Tatarstanu i Tatnieft zaapelowały do prezydenta i premiera Ukrainy o interwencję, a następnie wstrzymały dostawy ropy do rafinerii oraz zwróciły się do innych rosyjskich koncernów naftowych o niedostarczanie surowca. W rezultacie rafineria w Krzemieńczuku została zmuszona do zmniejszenia produkcji z 18 tys. do 7 tys. ton dziennie, co spowodowało znaczne straty finansowe. Niektórzy obserwatorzy zaczęli obawiać się, że konflikt może niekorzystnie wpłynąć na stosunki ukraińsko-rosyjskie, szczególnie, że trwały wówczas negocjacji o cenie gazu dla Ukrainy w 2008 roku. Na początku listopada Tatnieft wsparł rosyjski wicepremier Siergiej Iwanow, twierdząc, że „przejęcie rafinerii, w której rosyjscy inwestorzy mają większość udziałów, odbyło się nielegalnie i jest zwykłym bezprawiem”.

Nowy zarząd Ukrtatnafty przekonywał władze Tatnieftu i Tatarstanu, że poprzednie kierownictwo działało na szkodę spółki i jej tatarskich akcjonariuszy. Surowiec miał być zakupywany od Tatnieftu przez pośredników po cenach dużo niższych od rynkowych, a następnie sprzedawany rafinerii w Krzemieńczuku po cenach zawyżonych. Po przerobieniu ropy pośrednicy (związani z kierownictwem Ukrtatnafty) sprzedawali produkty ropopochodne po cenach rynkowych zarabiając krocie. W rezultacie przedsiębiorstwo od lat praktycznie nie tylko nie przynosiło zysków, ale jeszcze miało dług wobec pośredników w wysokości 420 mln dolarów.

Wstrzymanie na dłuższy czas dostaw rosyjskiej ropy do Krzemieńczuka grozi poważnymi konsekwencjami dla ukraińskiego rynku naftowego. Zmniejszenie produkcji przez rafinerię zaopatrującą dotychczas jego trzecią cześć może doprowadzić do deficytu paliw i podniesienia cen. Już w listopadzie ceny ropy wydobywanej na Ukrainie wzrosły o 82%, a rafinerie w Nadwirnej i Drohobyczu z powodu braku surowca zostały zmuszone do zmniejszenia produkcji. Ukrtatnafcie udało się dotychczas tylko częściowo przełamać naftową blokadę. W listopadzie rafineria zakupiła 100 tys. ton ropy od szwajcarskich pośredników Gunvor i Rixo International. Doszło również do zawarcia wstępnego porozumienia z Gazprom Nieftią o dostawach 200-250 tys. ton surowca miesięcznie w 2008 roku.

Interesy Ukrainy czy interesy Prywatu?

Spór o kontrolę nad Ukrtatnaftą ma dwa wymiary. Z jednej strony nasuwa się oczywisty wniosek, że chodziło o przejęcie przez państwo części strategicznego rynku naftowego. Kontrola nawet nad jedną dużą rafinerią pozwala władzom ukraińskim zachować pewien wpływ na ceny paliw. Z drugiej zaś, nie można nie zauważyć, że zmiana struktury własności koncernu i jego zarządu jest na rękę Prywatowi, holdingowi Igora Kołomojskiego, jednego z najbogatszych ludzi na Ukrainie, związanego z blokiem Julii Tymoszenko. Prywat, który w praktyce kontroluje Ukrnaftę, przez długi czas bezskutecznie próbowała zawrzeć z Ukrtatnaftą umowę o przerobie w rafinerii w Krzemieńczuku wydobywanego na Ukrainie surowca, jednak poprzedni zarząd odrzucał jego warunki. Firma Kołomojskiego najpierw wykupiła 1,2% akcji Ukrtatnafty (poprzez spółkę Korsan), a następnie była współinicjatorem odzyskania przez państwo kontroli nad Ukrtatnaftą. Prywat dąży w ten sposób do realizacji własnych interesów, co z pewnością nie byłoby możliwe bez wsparcia politycznego w ukraińskim rządzie. Tym samym Prywat, poprzez wiązanego z nim obecnego prezesa Ukrtatnafty, faktycznie przejął kontrolę nad rafinerią w Krzemieńczuku.

Najważniejszym nierozwiązanym problemem pozostaje kwestia wznowienia dostaw rosyjskiej ropy. Zainicjowana przez Tatnieft naftowa blokada już teraz wydaje się nieszczelna, szczególnie, jeśli potwierdzą się informacje o zawarciu kontraktu z Gazprom Nieftią. Ponadto, wbrew intencjom strony tatarskiej, spór nie zamienił się w problem polityczny między Moskwą i Kijowem, co wskazuje, że w samej Rosji nie ma zgodności interesów w tej sprawie. Poparcie Kremla dla Tatnieftu nie jest oczywiste, tym bardziej, że poprzednie schematy dostaw tatarskiej ropy przynosiły straty budżetowi rosyjskiemu. Wszystko wskazuje na to, że w najbliższych miesiącach zostanie znaleziony kompromis, który jednak raczej nie zmieni obecnej struktury własności Ukrtatnafty.




 



Reklama:

Komfortowe apartamenty
"business class"
w centrum Krakowa.
www.fineapartment.pl




PRACA   PRENUMERATA   REKLAMA   WSPÓŁPRACA   ARCHIWUM

Copyright (C) Gigawat Energia 2002
projekt strony i wykonanie: NSS Integrator