Energetyka tradycyjna
  Energ. niekonwencjonalna
  Informatyka w energetyce
  Kraj w skrócie
   Świat w skrócie
REDAKCJA     PRENUMERATA     REKLAMA     WSPÓŁPRACA     ARCHIWUM

    SZUKAJ
   
    w powyższe pole
    wpisz szukane słowo


 Aktualności

 

Informacje Numery Numer 08-09/2008

Wodorowa „beemka” komisarza Verheugena


Podczas lipcowej sesji Parlamentu Europejskiego w Strasburgu pod masztami ufundowanymi solidarnie przez Grupę LOTOS i Stocznię Gdańską na pierwszym honorowym miejscu stała czarna limuzyna BMW serii 7 ze skromnym napisem... „hydrogen 7”. To wyceniona na pół miliona dolarów, choć kosztująca realnie cztery razy tyle wodorowa „beemka” unijnego komisarza ds. przemysłu i przedsiębiorczości Guentera Verheugena, dobrze znanego w Polsce z racji częstych wizyt poprzedzających naszą akcesję, gdy w poprzednim składzie KE piastował funkcję komisarza ds. rozszerzenia UE.

I chociaż instytucje europejskie bardzo uważają na to, aby rozdzielać działalność państwową od komercyjnej, to jednak ten samochód w tym miejscu był genialną wprost reklamą potęgi technologicznej Bawarskiej Wytwórni Motorów (Lotniczych) z Monachium. Identycznymi limuzynami poruszają się także dwaj niemieccy ministrowie federalni: wywodzący się z Lipska minister transportu i budownictwa Wolfgang Tiefensee oraz urodzony w Bruenau minister gospodarki i technologii Michael Glos. Takim samym autem jeździ także książę Monako - Albert II Grimaldi, którego matką była słynna amerykańska aktorka Grace Kelly. W ubiegłym roku BMW zaproponowało bowiem znanym i bogatym postaciom z całego świata 100 dwupaliwowych limuzyn pochodzących ze specjalnej limitowanej edycji. A trzeba być porażająco bogatym albo funkcjonariuszem bogatego kraju, by móc sobie pozwolić na jazdę tego rodzaju pojazdem gdyż za zatankowanie na którejś ze stacji tankowania wodoru w Berlinie, Frankfurcie, Monachium, Mediolanie, Brukseli czy Londynie 8-kilogramowego zbiornika mieszczącego 170 litrów wodoru o temperaturze... minus 253 stopni Celsjusza, a pozwalającego na przejazd raptem 200 kilometrów trzeba dzisiaj zapłacić 50 euro. Przy czym nie ma absolutnej pewności czy cena ta nie jest i tak... subsydiowana skrośnie. Analitycy koncernu Linde, europejskiego leadera w dziedzinie gazów technicznych są jednak pełni optymizmu i zakładają, że już za 15 lat po europejskich drogach będzie jeździło 5 milionów aut z napędem wodorowym. Limitowana limuzyna BMW ma jednak wiele wspólnego z enerdowskim królem szos - podobnie jak trabant nadwozie ma z... tworzywa sztucznego. Oczywiście znacznie wyższej jakości, wspomaganego dodatkowo włóknami węglowymi. Dodatkowy wysokoizolowany zbiornik wodoru swoje waży i jego wagę trzeba było zrekompensować gdzie indziej. Ponadto auto jest nie pięcio– a czteromiejscowe.
Wodorowa limuzyna BMW hydrogen 7 zbudowana została na bazie modelu 760 Li wytwarzanego we flagowej wytwórni BMW Dingolfing, gdzie powstają wszystkie najwyższej klasy modele aut BMW. Z tego też modelu zaczerpnięty został 12-cylindrowy silnik o pojemności... bagatela 6 litrów. Jest jednak nieco wyższy od czysto benzynowej jednostki napędowej, co spowodowało konieczność dodatkowego wybrzuszenia maski. Jest też wyraźnie słabszy. O ile benzynowy silnik daje moc 445 KM i moment obrotowy 600 Nm o tyle jego wersja przystosowana do spalania wodoru tylko 260 KM i 390 Nm momentu obrotowego. Pozwala wprawdzie osiągnąć przyśpieszenie zapewniające prędkość 100 km/h w 9,5 sekundy, ale - patrząc pod kątem efektywności energetycznej - przejście na paliwo wodorowe oznacza cofnięcie się gdzieś do roku 1959, kiedy to 12-cylindrowy silnik modelu 507 miał podobną wydajność mocy czyli 43,5 KM z litra pojemności. Maksymalna prędkość ograniczona została elektronicznie do 230 km/h. Nie wiadomo więc, jak wypadłaby otwarta konkurencja na autostradzie z Porsche czy Ferrari. Zasięg na wodorze to 200 km, na 98-oktanowej benzynie Super Plus - 500. Łącznie - 700 km, a więc o ponad 100 km więcej niż w czysto benzynowej wersji. To plus. Jest jeszcze minus: o połowę mniejszy bagażnik. Nie ma już 500 litrów, a zaledwie 225 litrów czyli mniej niż w Skodzie Octavii. Ale to przecież drobny szczegół.
Ekolodzy rozpływają się w zachwytach i obiecują, że pod rurą wydechową będą myć ręce, a nawet zęby. Ale nie pytają już, skąd się bierze dzisiaj wodór i czy jego produkcja jest tak samo ekologicznie czysta, jak jego spalanie.
Wodór w nie występuje w stanie wolnym w przyrodzie. Można go dzisiaj otrzymać na przemysłową skalę w procesie zgazowania węgla albo rozkładu wody przy pomocy energii elektrycznej. Zgazowanie węgla nie jest procesem zupełnie obojętnym dla środowiska, a produkcja energii elektrycznej potrzebnej do hydrolizy powoduje albo emisję CO2, albo pochodzi na tak dużą skalę z siłowni jądrowych pozostawiających promieniotwórcze odpady. I tak źle, i tak niedobrze.
BMW nie chwali się szczegółami konstrukcyjnymi dwupaliwowego silnika. Nie wiadomo więc, jak rozwiązano problemy korozji wodorowej poszczególnych jego elementów, a czas dopiero pokaże jaka będzie realna trwałość takiej jednostki napędowej. Ciekawe też jak zachowają się ulatujące z rury wydechowej skropliny np. na ulicach Moskwy podczas 40 stopniowego mrozu. I czy wtedy z prominenckiej limuzyny BMW hydrogen 7 nie zamieni się w auto operacyjne Jamesa Bonda zostawiające za sobą nie plamę olejową, a... - ekologiczną przecież - gołoledź. Tak samo śliską, jak ta pierwsza, a przy wzroście temperatury, znikającą bez śladu. Tak czy owak BMW w wyścigu ekologicznych technologii dzielnie broni honoru starego kontynentu w walce z Japończykami, którzy postawili na napęd elektryczno-spalinowy. Wprawdzie hybrydowy Lexus LS 600h ma trzy silniki, ale przy napędzie 4x4 osiąga 435 KM mocy.




 



Reklama:

Komfortowe apartamenty
"business class"
w centrum Krakowa.
www.fineapartment.pl




PRACA   PRENUMERATA   REKLAMA   WSPÓŁPRACA   ARCHIWUM

Copyright (C) Gigawat Energia 2002
projekt strony i wykonanie: NSS Integrator