Aktualności
|
|
Informacje
Numery
Numer 03/2003
W miejscu niemieckich stacji - pralnie i kramy z ziemniakami? Belgowie się cieszą.
|
|
Nowy cennik paliw obowiązuje na niemieckich stacjach BP od 10 lutego bieżącego roku. Tym samym koncern ten rozpoczął serię podwyżek. Ceny wzrosły również na stacjach Esso i Shell/Dea. Średnio, teraz za litr benzyny trzeba zapłacić 1,14 euro, a oleju napędowego – 0,93 euro. Spowodowało to, że Niemcom opłaca się tankować u swoich sąsiadów. Największy ruch odnotowały belgijskie stacje. Tam, aż prawie o 70% zwiększyła się liczba niemieckich klientów. Belgowie się cieszą. Powodów do radości nie mają jednak niemieccy dzierżawcy stacji. Wzrost cen paliw może oznaczać dla nich bankructwo.
|
Najtańszy Shell/Dea
Koncern BP podniósł ceny wszystkich oferowanych przez siebie produktów o około trzy centy na litrze. Teraz za litr benzyny, na stacjach tego koncernu, trzeba zapłacić 1,124 euro. Ostatnie, tak wysokie ceny benzyny, nasi sąsiedzi odnotowali w maju 2001 roku, a oleju – w listopadzie 2000. Niemieckie koncerny paliwowe nie rozumieją zamieszania, jakie powstało wokół podwyżki. Według Detlefa Brandenburga, z niemieckiego oddziału BP w Bochum, obecny koszt paliw tylko o jedną dziesiątą przewyższa poprzednie, „rekordowe” ceny benzyny.
Dziś klient Esso za litr benzyny zapłaci o 1,2 centa więcej, to jest 1,129 euro. Kierowcy posiadający silniki diesla muszą liczyć się z kosztem 0,94 euro za litr oleju napędowego. Również koncern Shell/Dea o trzy centy podniósł ceny swoich paliw. Tam litr benzyny to wydatek rzędu 1,106 euro, a oleju - 0,914 euro.
Zdaniem specjalistów z automobilklubu ADAC, wprowadzona podwyżka powinna zostać rozłożona na kilka rat. – Nie powinno wprowadzać się tak wysokich, jednorazowych skoków cen paliw – mówią.
Nie za wcześnie lecz za późno
Wzrost cen ropy naftowej na światowych rynkach, groźba konfliktu zbrojnego z Irakiem, kryzys w Wenezueli oraz prawdopodobieństwo ostudzenia stosunków niemiecko–amerykańskich są, zdaniem ekspertów, głównymi przyczynami wzrostu cen paliw u naszych sąsiadów. W lutym, za baryłkę ropy, trzeba było zapłacić o około 32 dolary więcej. Z 6 na 7 lutego, niemieckie koncerny paliwowe musiały za tonę benzyny, zamiast 314 euro zapłacić 323.
Eksperci z ADAC twierdzą jednak, że kryzys w Wenezueli, czy zagrożenie konfliktem w Iraku nie jest czymś nowym. Ich zdaniem, tłumaczenie podwyżki paliw powyższymi wydarzeniami nie ma sensu.
Innego zdania są specjaliści z MWV, niemieckiego stowarzyszenia ds. ropy naftowej. Uważają oni, że podwyżka powinna była już dawno nastąpić. - Nikogo, więc nie powinny dziwić zmiany w cenach paliw – mówią.
Dodatkowo na cenę benzyny w Niemczech wpływa dość wysoki podatek. W ciągu ostatnich lat wzrósł on dwukrotnie, każdorazowo o 3,6 centa za litr paliwa. Jak mówią niemieccy specjaliści rynku paliwowego, gdyby nie podatek, który stanowi obecnie trzy czwarte ceny benzyny, paliwa u naszych sąsiadów należałyby do jednych z najtańszych w Europie.
Turystyka paliwowa
Tymczasem coraz więcej niemieckich kierowców tankuje w Belgii. Po ostatniej podwyżce, nadgraniczne, niemieckie stacje benzynowe, odnotowały aż 70 – procentowy spadek obrotów. Nic dziwnego, kiedy za ten sam produkt w Belgii zapłacić można o 15 centów mniej na litrze oleju napędowego i 12 centów na litrze benzyny. Obliczono, że opłacalne staje się pokonanie nawet 40–kilometrowego odcinka drogi. Niemieccy dzierżawcy stacji paliwowych są przerażeni. Ich zdaniem, jeśli taka sytuacja potrwa jeszcze pół roku, to będą oni zmuszeni do zaprzestania działalności. – Boimy się, że podzielimy losy naszych kolegów z niemiecko-luksemburskiej granicy – mówią. - Dziś na miejscu tamtejszych stacji benzynowych otworzono pralnie i kramy z ziemniakami.
Łukasz Legutko
|
|
|
|