Energetyka tradycyjna
  Energ. niekonwencjonalna
  Informatyka w energetyce
  Kraj w skrócie
   Świat w skrócie
REDAKCJA     PRENUMERATA     REKLAMA     WSPÓŁPRACA     ARCHIWUM

    SZUKAJ
   
    w powyższe pole
    wpisz szukane słowo


 Aktualności

 

Informacje Numery Numer 01/2004

Polskie firmy w Kazachstanie mają ogromne szanse, ale…


Czas jest wrogiem
Rozmowa z Jarosławem Bałaszem, prezesem spółki Poszukiwania Nafty i Gazu Kraków Sp. z o.o.


- Poszukiwania Nafty i Gazu Kraków Sp. z o.o. już po raz trzeci organizują konferencję, której celem jest zacieśnienie współpracy gospodarczej pomiędzy Polską i Kazachstanem. Czyżby dwie poprzednie konferencje były tak udane? A może to rodzaj „długofalowej inwestycji” PNiG Kraków w rozwój tej współpracy?

- Spodziewamy się dobrych efektów, choć nie nastąpi to od razu. Pracując w Kazachstanie widzimy z bliska możliwość ekspansji polskich firm na tamtejszym rynku. Za granicą nie szukam tylko możliwości pracy dla swojej firmy lub firm z naszej branży, ale staram się patrzeć szeroko, przez pryzmat interesów całej naszej gospodarki. Jestem przekonany, że polskie przedsiębiorstwa mają na kazachskim rynku niesłychanie duże szanse. Jeżeli dziś ich nie wykorzystamy, a czas jest naszym wrogiem, to je zaprzepaścimy.
- Dlaczego tak się dzieje?
- Sądzę, że jeszcze nie w pełni wydobyliśmy się z kolein dawnego sposobu myślenia. Takiego oto, że ktoś zleci pracę, złoży ofertę na biurko. Wciąż niewiele jest firm, które agresywnie wychodzą na zewnątrz i zdobywają nowe rynki. Niektóre z tych rynków są przez polskich przedsiębiorców lekceważone. Należą do nich, moim zdaniem, republiki byłego ZSRR. W kraju nie dostrzega się ich bardzo szybkiego rozwoju. Tymczasem są wręcz dla nas wymarzone, bo na miarę naszych możliwości technologicznych. Nie we wszystkich dziedzinach przemysłu dysponujemy najnowszymi technologiami, ale też nie wszędzie potrzebuje się towaru z tzw. najwyższej półki. Wiem, że polski przemysł ma w Kazachstanie swoje przysłowiowe pięć minut, bowiem do ekspansji już przygotowują się inni. Stąd nasz pomysł, aby stymulować działania związane z obecnością polskich firm na kazachskim rynku. Spotykamy się z różnymi firmami, nakłaniamy je by miały odwagę wyjść na zewnątrz. Również dlatego organizujemy te konferencje. Chcemy być jeszcze jednym trybem w machinie, która napędza polskie inwestycje w tym dalekim kraju. A Kazachstan jest bogatym państwem i wiarygodnym parterem w interesach. Ma pieniądze na inwestycje i handel.
- W relacjach prasowych pokazywany jest inaczej, jako biedny kraj.
- Dziennikarze chcąc „uatrakcyjnić” swe artykuły dają niekiedy fałszywy obraz tego kraju. O Kazachstanie pisze się powierzchownie i okazjonalnie, np. w związku z przyjazdem do Polski na święta starszych ludzi – rodaków wywiezionych przez NKWD głęboko w stepy Kazachstanu. Zapewniam, że współczesny Kazachstan różni się od tych stereotypowych wyobrażeń. W Polsce też jest i bogactwo, i bieda – dokładanie tak samo.
- PNiG Kraków przetarło już szlaki w Kazachstanie. Jakie bariery najtrudniej jest pokonać polskim firmom?
- Trzeba dobrze poznać system podatkowy. Warto podkreślić, że strona kazachska w ciągu ostatnich lat zmieniła podejście do spraw podatkowych i znacznie obniżyła stawki. Problemem jest uzyskanie pozwoleń na pracę, gdyż Kazachowie chronią swój rynek pracy. Nie ma jednak problemu z uzyskaniem takiego pozwolenia dla specjalistów. Po prostu Kazachowie wiedzą, co robią – chcą mieć specjalistów, a nie prostych robotników. Zresztą my i tak wysyłamy tylko menedżment, ponieważ tamtejsza siła robocza jest tańsza niż w Polsce. Dla obu stron takie rozwiązanie jest korzystne, jako że my obniżamy swoje koszty pracy, zaś tam zmniejsza się bezrobocie, wpływają środki z płaconych przez nas podatków i ze sprzedaży surowców, które szybko udostępniamy. A trzeba wiedzieć, że Kazachstan jest wyjątkowo zasobny w bogactwa naturalne. Nie ma przesady w stwierdzeniu, że można tam znaleźć całą tablicę Mendelejewa.
- Jakimi osiągnięciami na kazachskim rynku mogą się pochwalić PNiG?
- Pracujemy bezawaryjnie. Od ministra przemysłu Kazachstanu usłyszałem niedawno, że jesteśmy najlepszą firmą poszukiwawczą w tym kraju.
- Zawsze jesteście jednak tylko podwykonawcą.
- Niestety tak. Podobnie jak innym firmom w Polsce, brakuje nam kapitału. Mając pieniądze bez wahania zainwestowałbym w zakup koncesji ropnych i gazowych w Kazachstanie, nawet gdyby istniała możliwość wyboru spośród państw, w których możemy te koncesje kupić. Wtedy uzyskalibyśmy udział w wydobyciu, a więc zbieralibyśmy tę śmietanę, którą teraz spijają nasi zleceniodawcy. Dlaczego koncesje właśnie w Kazachstanie? Ponieważ jest tam jeszcze bardzo wiele do odkrycia, to słabo rozpoznany kraj pod względem występowania surowców energetycznych. Nawet jeśli wykonuje się badania sejsmicznie, to nie ma wierceń. Stąd możliwości dokonania nowych odkryć są tam olbrzymie. W kraju poszukujemy węglowodorów od czasów Łukasiewicza i nadal odkrywamy znaczące, jak na polskie warunki, złoża gazu i ropy. A co dopiero w Kazachstanie, który jest 9-krotnie większym krajem i gdzie poszukiwania tak naprawdę dopiero się rozpoczęły. Odkrywane obecnie złoża należą do największych na świecie. Poza tym możliwości inwestycyjne są relatywnie lepsze aniżeli w innych, bardziej rozwiniętych krajach.
- Jakim kapitałem trzeba dysponować, aby wejść na ten rynek samodzielnie?
- Na początek ok. 100 mln dolarów. Tyle kosztuje zakup koncesji, prace poszukiwawcze i udostępnienie złoża do czasu, kiedy pierwsze tony ropy zaczną rekompensować koszty inwestycyjne. Liczę, że nadejdzie moment, gdy polska firma zaistnieje tam jako kontraktor. Może będzie to PGNiG, a może PKN Orlen lub Grupa Lotos. Gdy rozmawiam z prezesami tych spółek, wszyscy poruszają ten temat, są nim zainteresowani. O szczegółach trudno mi mówić, gdyż są to tajemnice handlowe tych firm.
- Jakie są obroty krakowskich PNiG w Kazachstanie?
- Ok. 30 mln dolarów rocznie. Mógłbym z łatwością je podwoić, ale do tego potrzebne są środki finansowe na zakup kolejnych urządzeń, wysłanie większej liczby pracowników. Jesteśmy firmą państwową, w związku z tym występują pewne trudności z uzyskaniem tego kapitału. Ale możliwości są ogromne i to na najbliższych kilkanaście lat.
- Wróćmy jeszcze do konferencji. Jest tu wyjątkowo liczna reprezentacja Kazachów, co ich przyciągnęło?
Kazachowie są bardzo ekspansywni. Pod tym względem zdecydowanie ustępują im zarówno przedstawiciele polskich misji gospodarczych za granicą, jak i cudzoziemscy działacze gospodarczy, których pracę miałem okazję obserwować. Spora część pracowników Ambasady Kazachstanu w Polsce to absolwenci polskich uczelni. Są ambitni i patriotycznie nastawieni. Niepodległy Kazachstan istnieje dopiero od 12 lat, a tak niesłychanie szybko się rozwija. Kazachowie mają wielki entuzjazm do pracy dla swego kraju. Szkoda, że w nas ten entuzjazm trochę ostatnio chyba przygasł. A fakt, że przyjechała do Krakowa tak liczna grupa, i osób o wysokich uprawnieniach decyzyjnych, sięgających szczebla rządowego, świadczy o tym, że Kazachowie dostrzegają możliwość robienia interesów w Polsce. Są zainteresowani także inwestycjami w naszym kraju. Dobrze byłoby, abyśmy i my zauważyli taką szansę w Kazachstanie i o to apeluję do polskich przedsiębiorców.
- Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Magdalena Olsza




 



Reklama:

Komfortowe apartamenty
"business class"
w centrum Krakowa.
www.fineapartment.pl




PRACA   PRENUMERATA   REKLAMA   WSPÓŁPRACA   ARCHIWUM

Copyright (C) Gigawat Energia 2002
projekt strony i wykonanie: NSS Integrator