Energetyka tradycyjna
  Energ. niekonwencjonalna
  Informatyka w energetyce
  Kraj w skrócie
   Świat w skrócie
REDAKCJA     PRENUMERATA     REKLAMA     WSPÓŁPRACA     ARCHIWUM

    SZUKAJ
   
    w powyższe pole
    wpisz szukane słowo


 Aktualności

 

Informacje Numery Numer 06/2005

Prywatyzacja polskiego górnictwa węglowego


Aż 97% śląskich górników jest przeciwnych rządowym planom prywatyzacji polskiego górnictwa węglowego. I nie ma co się temu zbytnio dziwić, bo prywatyzacja w powszechnym odczuciu oznacza mniej lub bardziej dobrowolne odejścia z pracy, utratę zdobytych przez dziesięciolecia przywilejów branżowych, zamrożenie, a nawet obniżenie wysokości wynagrodzeń. Nikt bez walki na to się nie godzi, zwłaszcza jeśli ma korporacyjną siłę.

Co gorsze - ani rząd, ani tym bardziej związki zawodowe, ani nawet niezależni eksperci nie mają wiarygodnych przykładów mówiących, że te obawy są bezpodstawne. Bo w Polsce nie sprywatyzowano do tej pory żadnego liczącego się zakładu wydobywczego. Sprawa jest poważna, gdyż Bank Światowy pożyczający pieniądze na restrukturyzację polskiego górnictwa węglowego negatywnie ocenia tempo prywatyzacji i grozi wstrzymaniem wypłat dalszych transz pożyczki.

Jeśli bank powie nie...
A rzecz idzie o 100 mln USD na koszty likwidacji kopalń oraz osłony socjalne, głównie dla Kompanii Węglowej. Gdyby Bank Światowy zrobił to, co zapowiada, pieniędzy trzeba by szukać w budżecie, a tam ich po prostu nie ma. Oznaczać by to mogło zatrzymanie - w połowie drogi - dość logicznej konstrukcji finansowej przekształceń funkcjonalnych.
Dobra koniunktura na węgiel na rynku światowym, jak i większy popyt w kraju sprawiły, że prawie wszystkie podmioty działające w górnictwie węglowym zamknęły ubiegły rok znacznymi zyskami. Ale koniunktura ma to do siebie, że nie trwa wiecznie. Już obserwowane jest jej ochłodzenie. Spadek cen i mniej korzystny kurs dolara i euro w stosunku do złotówki powodują, iż bieżący rok na pewno nie zakończy się tak spektakularnym sukcesem. Zyski będą, ale znacznie mniejsze, twierdzą górnicy.

Liderzy Związku Zawodowego Górników w Polsce stoją na stanowisku, że górnictwo, jako branża strategiczna, musi pozostać w polskich rękach i państwo nie powinno całkowicie wyzbywać się kontroli nad spółkami węglowymi. To jakby nie wprost odpowiedź na ujawnione w Sejmie informacje o zainteresowaniu Katowickim Holdingiem Węglowym za strony Carbon Invest z Czech, Voest Alpine z Austrii oraz firm z RPA.
Górnicy na coraz śmielsze poczynania i plany inwestorów zza południowej granicy reagują ostro. Czy Polsce nie mamy rodzimego kapitału? - pytają. Przed wojną polskim górnictwem rządził obcy kapitał i jak rządził można oglądać na kultowych filmach Kutza - nie kryją wzburzenia związkowi działacze.

W Bogdance inaczej
Zupełnie odmienne nastroje panują w Bogdance. Lubelscy górnicy od co najmniej pięciu lat zabiegają o prywatyzację swojej kopalni. Mirosław Taras, rzecznik Lubelskiego Węgla do znudzenia powtarza: - Już dawno byliśmy gotowi zapożyczyć się, zastawić wszystko co mamy i kupić naszą kopalnię - nie pozwolono nam na to.
Ostatnio próbowano połączyć kopalnię z Elektrownią Kozienice. O mały włos nie doszło do strajku, bo w Bogdance postrzegano to jako zamach na wolny rynek węgla i próbę dokapitalizowania elektrowni kosztem kopalni.
Kiedy z rządu odszedł wiceminister Dariusz Marzec, postrzegany w Bogdance za głównego architekta tej koncepcji, lubelscy górniczy odetchnęli z ulgą. Ale tylko na chwilę. Sądzili, iż od razu trafią samodzielnie na giełdę. Zwłaszcza że przełom roku był najbardziej odpowiednim momentem. Na giełdzie panowała dobra koniunktura, rynek połykał z nawiązką wszystkie nowe emisje, a kopalnia notowała najlepsze w swojej historii wyniki. Wobec zakładanego czystego zysku na poziomie 63 mln zł, osiągnięto ponad 136 mln zł.

- Jesteśmy w stanie zaakceptować praktycznie wszystkie warianty prywatyzacji, nie chcemy żyć i pracować w ciągłym poczuciu tymczasowości - mówi Mirosław Taras. - Może być to nawet duży branżowy inwestor, byle tylko nie zniszczył naszego dorobku.
Najchętniej jednak lubelscy górniczy widzieliby prywatyzację poprzez giełdę. Szybka, skuteczna i powszechnie dostępna prywatyzacja Lubelskiego Węgla mogłaby przekonać śląskich górników, że zmiana formy własności nie jest niczym strasznym i może być obopólnie korzystna.
A nic nie skutkuje lepiej niż dobry przykład. Lubelski Węgiel świetnie się do tej roli nadaje. Jego zdolność do generowania zysku w warunkach otwartej konkurencji ma bowiem charakter stały, bez względu na chwilowe koniunktury czy korzystne relacje kursowe. Sprzyja temu nie tylko dobra organizacja pracy przedsiębiorstwa, ale też renta geograficzna, zapewniająca zbyt wydobywanego węgla w najbliższym otoczeniu, oraz renta geologiczna sprawiająca, że tutejsze pokłady da się eksploatować ścianami o kilkukilometrowym wybiegu.

Łatwiej mówić - trudniej działać
Ale resort skarbu w pierwszej kolejności chce prywatyzować Katowicki Holding Węglowy liczący w tej chwili osiem kopalń: Katowice-Kleofas, Wieczorek, Staszic, Murcki, Wujek, Mysłowice, Wesoła i Śląsk. Być może nastąpi to jeszcze w tym roku. Jastrzębska Spółka Węglowa, Kompania Węglowa i Lubelski Węgiel - według ostatnich wypowiedzi ministra Jacka Sochy - mają być prywatyzowane dopiero w następnej kolejności, w latach 2006-2007. I coraz trudniej zrozumieć stanowisko ministra, skoro przy każdej nadarzającej okazji powtarza, że zbyt wiele nadal mamy państwa w gospodarce, a tempo prywatyzacji zbyt wolne. Widać łatwiej mówić, trudniej działać.

Własnym składem do Ożarowa
W Bogdance życie toczy się swoim rytmem, choć dynamika zmian mogłaby być większa. W drugiej połowie marca z Puchaczowa do Ożarowa ruszył pierwszy pociąg z węglem. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, że zarówno lokomotywa, jak i wagony były własnością kopalni. - Staramy się zastąpić dotychczasowy transport samochodowy własnym transportem kolejowym - mówi Mirosław Taras. - Mamy już 18 lokomotyw i 400 węglarek. Wszystkie kupiliśmy na wtórnym rynku i wyremontowaliśmy. Zresztą ciągle otrzymujemy propozycje zakupu taboru. Oczywiście nie ze strony PKP, bo tam wolą pociąć na złom niż odsprzedać, nawet z zyskiem, potencjalnej konkurencji.

Dokończenie znajdziesz w wydaniu papierowym. Zamów prenumeratę miesięcznika ENERGIA GIGAWAT w cenie 108 zł za cały rok, 54 zł - za pół roku lub 27 zł - za kwartał. Możesz skorzystać z formularza, który znajdziesz tutaj

Zamów prenumeratę



 



Reklama:

Komfortowe apartamenty
"business class"
w centrum Krakowa.
www.fineapartment.pl




PRACA   PRENUMERATA   REKLAMA   WSPÓŁPRACA   ARCHIWUM

Copyright (C) Gigawat Energia 2002
projekt strony i wykonanie: NSS Integrator