Aktualności
|
|
Informacje
Numery
Numer 06/2006
Wyłączenie, które może wstrząsnąć
|
|
Z Jaslovskich Bohunic specjalnie dla EG pisze Jacek Balcewicz
Nigdy nie przypuszczałem, że w 20. rocznicę katastrofy w Czarnobylu przekroczę bramę słowackiej elektrowni atomowej Bohunice w Jaslovskich Bohunicach i to w dodatku w towarzystwie ambasadora RP na Słowacji - Zenona Kosiniaka-Kamysza oraz II sekretarza Polskiej Ambasady w Bratysławie - Marka Minarczuka.
|
Życie czasami przedziwnie splata okoliczności, zmuszając do układania z nich symboli.
Dla Słowackich Elektrowni do których należy elektrownia Bohunice ta data to także ważny, przełomowy moment – właśnie sfinalizowana została transakcja sprzedaży 66 proc. akcji narodowego słowackiego koncernu energetycznego włoskiej grupie Enel.
Wizyty akredytowanych dyplomatów sąsiedzkich państw w elektrowniach jądrowych nie należą do rzadkości, stanowią uznaną i akceptowaną powszechnie formę wymiany informacji, służącą podniesieniu obopólnej świadomości i wzajemnego zaufania. Akredytowani na Słowacji dyplomaci krajów UE znacznie chętniej na cel swoich wizyt wybierają młodszą i nowocześniejszą elektrownię w Mochovcach, a to z tej racji, że jest to pierwsza elektrownia jądrowa oparta na radzieckiej technologii, spełniająca wszelkie normy Unii Europejskiej. Jest to – znowu symbol – miejsce gdzie z pozytywnym efektem nastąpiła technologiczna konfrontacja Wschodu i Zachodu. Udowadniająca, że stosowane tu i tam technologie są ze sobą kompatybilne, a na dodatek - połączone mogą przynieść efekt „dżinu z tonikiem”.
Z polskiego punktu widzenia zamknięcie – oczekiwane przez Unię Europejską - jeszcze w tym roku I bloku w elektrowni Bohunice może zachwiać rynkiem energii elektrycznej w środkowej Europie. I spowodować deficyt energii elektrycznej czyniąc ze Słowacji, która eksportowała do tej pory rocznie ok. 3 TWh energii, trwałego europejskiego importera. Deficyt ten mógłby zostać w pierwszym rzędzie pokryty importem z Polski. Istniejąca linia przesyłowa Krosno-Iskrzynia jest przystosowana do przesłania takiej ilości energii, ale wyłączenia za dwa lata drugiego bloku energetycznego w tej elektrowni już tak łatwo nie da się wyrównać dostawami z zewnątrz.
Zwłaszcza, że Słowacja wkroczyła w okres intensywnego rozwoju, napływu znacznych inwestycji zagranicznych i boomu budowlanego. Wystarczy tylko powiedzieć, iż po uruchomieniu w nieodległej Trnavie fabryki samochodów francuskiego koncernu PSA i podobnej fabryki w Żilinie, budowanej przez koreański koncern „Kia” wraz z działającą już od kilku lat fabryką Volkswagena w Bratysławie, wytwarzającą najbardziej ekskluzywne terenówki: VW Touareg i Audi Q7 oraz nadwozia do Porsche Cayenne, Słowacja stanie się motoryzacyjnym potentatem o zdolności produkcyjnej miliona pojazdów rocznie! Wszystko to - nawet przy zastosowaniu najbardziej energooszczędnych technologii - musi spowodować zwiększone zapotrzebowanie na energię elektryczną niż tylko to wynikające ze wzrostu zamożności społeczeństwa i podniesienia komfortu życia. Ale prąd z Polski to „czarna energia”, której produkcja obarczona jest emisją CO2, a co za tym idzie - limitami emisyjnymi i opłatami.
Pierwszy reaktor poza ZSRR
Już w 1957 roku, a więc w trzy lata po uruchomieniu w 1954 w Obnińsku w ZSRR pierwszej na świecie elektrowni jądrowej przystąpiono tu do budowy pierwszego poza granicami ZSRR reaktora KS 150 tzw. woroneskiego o mocy 150 MW, pracującego na naturalnym uranie, moderowanego ciężką wodą, a chłodzonego dwutlenkiem węgla. Pierwszy atomowy prąd popłynął na Słowacji w Boże Narodzenie 1972 roku. Przez 5 lat pierwsza słowacka elektrownia atomowa, oznaczona kryptonimem A1 dała 1,5 miliarda kilowatogodzin energii. W 1977 r., po dwóch awariach, wyłączono ją na trwałe z eksploatacji.
Kiedy ruszała pierwsza elektrownia A1, w 1972 roku rozpoczęto budowę elektrowni V1 o mocy 2 x 440 MW, opartej o znacznie nowocześniejsze i wydajniejsze reaktory WWR 440 V 230 w których paliwem jest dwutlenek uranu, wzbogacony 2,5 proc. dodatkiem izotopu U235 moderowany jak i chłodzony wodą. Przerwa w produkcji energii atomowej na Słowacji trwała więc tylko 2 lata. W 1978 roku rozpoczął pracę pierwszy blok, a w dwa lata później drugi blok. Budowę elektrowni V2 o analogicznych parametrach rozpoczęto w 1976 roku wykorzystując zmodernizowane reaktory WWR 440 V 213. Trzeci blok ruszył w 1984, a czwarty - w 1985 roku.
W 1981 roku rozpoczęto budowę drugiej na Słowacji elektrowni jądrowej – Mochovce, zlokalizowanej w 120 km na wschód od Bratysławy. Przy tej realizacji po raz pierwszy spotkały się na atomowym gruncie firmy ze Wschodu i Zachodu. Z jednej strony Atomenergoeksport, reprezentujący stronę rosyjską: firmy słowackie i czeskie takie jak: Hydrostav Bratysława, Skoda Praga, EGP Praga i EZ Bratysława, a z drugiej strony EUCOM – konsorcjum SIEMENSA i FRAMATOME oraz EDF. Pierwszy blok przekazany został do użytku w 1998 roku, zaś drugi w 2000 roku. Budowę bloku trzeciego i czwartego wstrzymano z jednej strony z braku środków, z drugiej - nacisków głównie austriackich „zielonych”, a także z powodu wyraźnego spadku zapotrzebowania na energię elektryczną ze strony słowackiego rynku.
Pierwotnie EBOR wrażał gotowość sfinansowania dokończenia budowy żądając w zamian zamknięcia dwóch najstarszych bloków energetycznych w elektrowni Bohunice. Jednak pod wpływem nacisków przeciwników energii jądrowej, EBOR - pomimo wcześniej sygnalizowanej gotowości - ostatecznie z finansowania inwestycji wycofał się. Ze względów organizacyjnych rozpoczętą budowę wydzielono w postaci odrębnej spółki celowej. Stan zaawansowania inwestycji szacowany jest na 70 proc. w części budowlanej, 30 proc. w części technologicznej i zaledwie 1 proc. w części elektrycznej. Przeprowadzone w 2002 roku feasibility study zakłada, iż w wariancie optymistycznym - na dokończenie budowy potrzeba - lekko licząc - po 1 milionie euro na 1 megawat zainstalowanej mocy czyli co najmniej 880 mln euro na całość.
Na trzech nogach
Słowackie Elektrownie wyprodukowały w 2005 roku 84,6 proc. słowackiej energii elektrycznej. Pozostałe 15,6 proc. przypada głównie na elektrociepłownie w: Bratysławie, Koszycach, Zvoleniu, Żilinie i Martinie oraz w PPC Paroplyn Bratysława. Oprócz elektrowni jądrowych (Bohunice 4x 440 MW i Mochovce 2 x 440 MW) w skład SE wchodzą także dwie elektrownie cieplne. Opalane węglem kamiennym Vojany 1 – 6 x 110 MW oraz opalane gazem ziemnym i mazutem Vojany 2 także 6 x 110 MW oraz pracujące na węglu brunatnym Novaky A 1 x 78 MW i pracujące na węglu kamiennym Novaky B 4 x 440 MW.
Słowacka hydroenergetyka, która w stosunku do podstawowej energetyki jądrowej pełni funkcje regulacyjne to 30 obiektów o łącznej mocy 2399,24 MW. W tym największa hydroelektrownia Gabcikovo na Dunaju o łącznej mocy 720 MW, a także największa elektrownia szczytowo-pompowa Cierny Vah – 735 MW. Łącznie więc Słowackie Elektrownie dysponują mocą 6877,24 MW z czego 2640 MW przypada na energetykę jądrową, 1838 MW na elektrownie konwencjonalne i 2399,24 MW na elektrownie wodne. Patrząc na wolumen produkcji, obie elektrownie jądrowe dostarczyły łącznie 67 proc. wyprodukowanej przez SE energii elektrycznej, elektrownie cieplne 16,1 proc. zaś elektrownie wodne - 16,9 proc.. W 2005 roku na Słowacji wyprodukowano ogółem: 31,294 TWh z czego ze Słowackich Elektrowni pochodziło 26,471 TWh, zaś krajowe zapotrzebowanie wyniosło: 28,573 TWh, eksport energii wyniósł więc: 2,721 TWh.
Mierząc to miarą polskiego eksportu, który wyniósł blisko 11 TWh, łatwo zauważyć, że to zaledwie jedna czwarta polskiej sprzedaży zewnętrznej. Ale trzeba mieć w pamięci, że Słowacja pod względem ludności jak i powierzchni jest mniej więcej 7-8 razy mniejsza od Polski.
Oczekiwane przez UE wyłączenie pierwszego najstarszego bloku w elektrowni Bohunice to nie tylko „ubytek“ 440 MW mocy, ale przede wszystkim pożegnanie się z dnia na dzień z wolumenem produkcji rzędu co najmniej 2,5 mln MWh. Oba bloki łącznie to już 5,5 mln MWh i 10,5 proc. rocznej produkcji Słowackich Elektrowni w dotychczasowym kształcie.
5277 MW za 840 mln euro
Enel za 66 proc. akcji (reszta pozostanie w rękach słowackiego Funduszu Majątku Narodowego) Słowackich Elektrowni, z których wyłączono hydroelektrownię Gabcikovo, która nie będzie podlegać prywatyzacji oraz na wniosek inwestora - skazaną na rychłe zamknięcie - elektrownię V1 w Bohunicach zapłacił 840 mln euro. Co daje w przeliczeniu ok. ćwierć miliona euro za każdy megawat i praktycznie kontrolę nad całym słowackim rynkiem energii elektrycznej. Enel ponadto w ciągu najbliższych 7 lat zainwestuje 2 miliardy euro, co odpowiada mniej więcej łącznemu kosztowi dokończenia bloków 3 i 4 w elektrowni Mochovce i odbudowaniu mocy utraconej w wyniku wyłączenia dwóch najstarszych bloków w Bohunicach. Ale na realizację tych przedsięwzięć, oprócz inwestora i pieniędzy, potrzebny jest także czas. Przed sprzedażą Włochom Słowackich Elektrowni z ich majątku wydzielono spółkę GovCo, w skład której weszła siłownia V1, składająca się z dwóch najstarszych bloków przeznaczonych właśnie do odstawienia oraz zakład VYZ, w skład którego wchodzi wyeksploatowany i niefunkcjonujący już pierwszy reaktor KS 150 oraz dział zajmujący się składowaniem i utylizacją wypracowanego paliwa jądrowego.
Fulvio Conti, dyrektor wykonawczy Enela w swoich wypowiedziach nie kryje radości, że szczęśliwe sfinalizowanie rozpoczętej w 2004 roku transakcji jest dowodem skutecznej ekspansji jego firmy w Europie Środkowej i Centralnej. Nie jest to pierwszy włoski zakup w tej części Europy, wcześniej kupiono niewielką, bo 800-MW elektrownię w Bułgarii i 20 proc. udziałów w rumuńskich spółkach dystrybuujących energię elektryczną, ale pierwszy tak spektakularny, dający władzę nad dynamicznym rynkiem w sercu Europy. Zwłaszcza, że próby kupna przez Włochów elektrowni w Polsce nie zakończyły się sukcesami.
Po Czarnobylu...
Nie ulega wątpliwości, że czarnobylska tragedia odcisneła piętno na całej energetyce jądrowej. Z jednej strony wiele społeczności lokalnych cofnęło dla niej swoje przyzwolenie, z drugiej zaś spowodwała w obiektach istniejących wdrożenie programów modernizacyjnych mających na celu przede wszystkim poprawe bezpieczeństwa i niezwodności funkcjonowania.
Dyrektor Robert Gunis wylicza, że w ostatniej dekadzie miały tu miejsce blisko 24 międzynarodowe inspekcje. Mała rekonstrukcja siłowni V1 miała miejsce w latach 1991-93, zaś zasadnicza w latach 1996-2000. Modernizację siłowni V2 rozpoczęto także w 1991 roku, ale podzielono ją na cztery etapy. W obu przypadkach budynki sterowni zbudowane w enerdowskiej technologii „Lipsk” otrzymały specjalne, zewnętrzne konstrukcje wzmacniające na wypadek ruchów tektonicznych. Pytany o przyszłość europejskiej energetyki, dyrektor Robert Gunis zastrzega, że nie chciałby być odbierany jako techniczny degenerat, ale nie widzi przyjaznej dla środowiska europejskiej energetyki bez elektrowni jądrowych.
Dowodzą tego pozytywne – mimo wszystko – 30-letnie doświadczenia słowackie. W Bohunicach od początku istnienia elektrowni wyprodukowano blisko 290 mln MWh energii elektrycznej. Gdyby trzeba było taką ilość prądu wytworzyć z węgla, należałoby spalić 120 mln ton tego paliwa czyli tyle, ile wydobywały rocznie wszystkie polskie kopalnie razem wzięte w najlepszych, najtłustszych dla polskiego górnictwa latach osiemdziesiątych. Pociąg wiozący ten węgiel zdołałby opasać Ziemię wokół równika. Nie mówiąc już milionach ton dwutlenku siarki, tlenków azotu i bagatela o ćwierci miliarda ton dwutlenku siarki. W przypadku Słowacji są to dywagacje czysto teoretyczne, albowiem Słowacja, w odróżnieniu od Polski, nie posiada takich ilości węgla w swoich zasobach. Dyrektor Gunis nie kryje, że o dalszym losie reaktorów w Bohunicach przesądzą decyzje natury politycznej, poparte wymogami ekonomii i gospodarki. Technika gwarantuje bezpieczną produkcję jeszcze w najbliższych latach.
SPROSTOWANIE
W poprzednim numerze – z rozpędu zagalopowaliśmy się w podpisie do zdjęcia, ilustrującego tekst o rocznicy katastrofy czarnobylskiej, sugerując że w Elektrowni Temelin zainstalowano reaktory typu czarnobylskiego. Przepraszamy. Faktycznie intencją redakcji było napisanie, iż temelińskie reaktory – z czarnobylskimi łączy jedynie to, że są produkcji rosyjskiej, co nie zmienia faktu, iż czeska elektrownia ma wielu zagorzałych przeciwników w Europie, twierdzących iż jest bardziej niebezpieczna niż inne zakłady wytwórcze tego typu w Europie.
Dokończenie znajdziesz w wydaniu papierowym. Zamów prenumeratę miesięcznika ENERGIA GIGAWAT w cenie 108 zł za cały rok, 54 zł - za pół roku lub 27 zł - za kwartał. Możesz skorzystać z formularza, który znajdziesz tutaj
Zamów prenumeratę
|
|
|
|