Aktualności
|
|
Informacje
Numery
Numer 08/2006
Węgierski apetyt na gaz
|
|
Polak Węgier - dwa bratanki - zwykliśmy mawiać, od lat deklarując niegasnącą polsko-madziarską sympatię, biorącą się nie tylko stąd, iż w dalekiej przeszłości mieliśmy wspólnych monarchów. Mimo wyraźnej odrębności językowej, co rusz poszukujemy elementów wspólnych i podobieństw.
|
- Paradoksalnie jednak treść tego powiedzenia zawdzięczamy Słowakom, bo to właśnie ze Słowakami, dzięki słowiańskim podobieństwom języka, łatwo nam się było porozumieć, a nie z Madziarami, operującymi trudnym dla nas ugrofińskim językiem – mówi Zenon Kosiniak – Kamysz, ambasador RP na Słowacji i wieloletni polski konsul w Budapeszcie.
A było to w czasach kiedy Słowacji nie było na mapach Europy, zaś Węgrzy - po przegranej z Turkami bitwie pod Mohaczem w 1526 roku - utracili znaczną część swojego terytorium i zmuszeni byli do ulokowania swojej prowizorycznej stolicy w Bratysławie, która wtedy nosiła nazwę Pozsony i do 1830 roku w tutejszej katedrze koronowali aż dziewiętnastu swoich królów wraz z małżonkami.
Po II wojnie światowej z Węgrami połączyło nas wspólne budownictwo socjalizmu oraz przynależność do Układu Warszawskiego i Rady Wzajemnej Pomocy Gospodarczej. Później też, na swój sposób, próbowaliśmy reformować socjalizm, a gdy ten okazał się niereformowalny, zaczęliśmy budować kapitalizm bez... kapitału.
Dlatego też porównania historii i przekształceń sektora gazowniczego w Polsce i na Węgrzech są bardziej przystające do rzeczywistości niż czynienie tego w odniesieniu do rynku niemieckiego, brytyjskiego czy ukraińskiego. Porównanie to przygotowane przez prof. Zbigniewa Łuckiego i mgra inż. Łukasza Wierneka z Wydziału Zarządzania AGH podczas dorocznej konferencji „Marketing w gazownictwie”, organizowanej przez Karpacką Spółkę Gazowniczą w Tarnowie, wywołało wśród gazowników niemałą konsternację. Okazało się bowiem, że Węgry, które zużywają na jednego mieszkańca w przybliżeniu tyle samo paliwa umownego, liczonego w energii pierwotnej, konsumują - licząc w wielkościach bezwzględnych – pomimo obecności energetyki jądrowej - o 1,5 mld m sześc. gazu rocznie więcej niż blisko 3,5 raza ludniejsza i większa pod względem obszaru Polska. Nie zapominając o tym, że PKB liczony w dolarach na każdego obywatela jest na Węgrzech o 35 proc, wyższy niż w Polsce. Konsternacja była tym większa, kiedy okazało się, że cały węgierski sektor gazowniczy jest sprywatyzowany, zaś kluczową rolę odgrywają w nim koncerny energetyczne z Francji, Niemiec, Austrii i Włoch, zaś ceny gazu brutto praktycznie w prawie wszystkich taryfach są niższe niż w Polsce, choć dzisiaj Węgrzy importują procentowo znacznie więcej gazu niż Polska - z tego samego, co my, kierunku.
Prywatyzacja, która zaskoczyła wszystkich
Prywatyzacja węgierskiego sektora gazowniczego przyniosła w pierwszym etapie budżetowi węgierskiego państwa 1 mld dolarów dochodów. A dzisiejsze sukcesy gazownictwa węgierskiego są, nawet dla zagranicznych analityków, miłym zaskoczeniem i sporą niespodzianką. Obiektywne przesłanki nie wróżyły bowiem tego. W połowie lat dziewięćdziesiątych, jak i w innych państwach postsocjalistycznych, których gospodarki podlegały transformacji: panowało wysokie bezrobocie, wysoka inflacja, wysoki deficyt budżetowy, niekorzystny bilans w handlu zagranicznym, niskie, urzędowo kontrolowane ceny nośników energii, a co za tym idzie niskie marże, spore zaległości w płatnościach odbiorców związane z malejącymi dochodami ludności. Dlatego też w pierwszych latach spółki nie były w stanie osiągnąć oczekiwanej stopy zwrotu z zainwestowanych kapitałów. Jednak pomimo zmieniających się rządów i sprawujących władzę partii politycznych, węgierska polityka energetyczna pozostawała niezmienna, a przede wszystkim konsekwentna. Zaowocowało to wzrostem i poprawą wszystkich parametrów od wzrostu długości gazociągów, globalnej ilości sprzedawanego gazu, liczby odbiorców komunalnych i przemysłowych - po parametry liczone na każdego zatrudnionego w sektorze tak pokazujące wzrost infrastruktury jak i - co najważniejsze - przychód ze sprzedaży, który zwiększył się w ciągu ostatnich 5 lat z 36,38 do 95,66 mln forintów na każdego zatrudnionego w sektorze pracownika. Nic też dziwnego, że przy obniżeniu zatrudnienia, zaowocowało to tym, co wszyscy lubią najbardziej: możliwością podwyższenia płac.
Struktura struktury
Na Węgrzech to właśnie gaz ziemny stanowi kluczowe medium pokrywające 49,4 proc. potrzeb energetycznych, na drugim miejscu jest ropa naftowa z udziałem na poziomie 26,6 proc. Tak więc bituminy stanowią tu łącznie 2/3 całego zapotrzebowania energetycznego. Węgiel to tylko 12,6 proc. zaś energetyka jądrowa - 11,4 proc. Węgierski tort energetyczny, podobnie jak polski, ma pewien defekt. Węgrzy nie mają praktycznie energetyki wodnej, choć mają Dunaj - bodaj najsłynniejszą rzekę środkowej Europy, zaś Słowacy nie mogą im darować braku współpracy przy budowie zapory w Gabcikovie, która - co często podkreśla się w Bratysławie - już kilka razy uratowała Budapeszt przed powodzią.
Polacy z kolei nie mają w swoim bilansie energetycznym energii jądrowej. W Polsce fundamentem, o który opiera się bilans energetyczny jest tradycyjnie od lat węgiel, zaś bituminy wypełniają jedynie nieco ponad 1/3 jego potrzeb.
O ile w Polsce głównym konsumentem gazu ziemnego jest przede wszystkim przemysł (53,2 proc.), o tyle na Węgrzech przemysł zużywa ledwie 22,8 proc. zaś elektroenergetyka - w tym ciepłownictwo - 28,8 proc. Tak więc traktowanie gazu jako dobra rzadkiego i szczególnie cennego, a co za tym idzie, zużywanie go tylko do naprawdę istotnych celów, jak to ma miejsce w Polsce, nie musi się przekładać na wielkość PKB, która jest najbardziej syntetycznym miernikiem gospodarki. Do sukcesów węgierskiej deregulacji rynku gazowego, zdaniem specjalistów z AGH, należy zaliczyć prawne oddzielenie operatora systemu przesyłowego od działalności handlowej oraz wprowadzenia zasady pełnego publikowania stanu kont firm przesyłowych i dystrybucyjnych, a także opracowanie i wdrożenie kodeksu sieciowego. Wprawdzie dostęp do systemu przesyłowego i magazynów gazu jest regulowany, ale w wypadku wystąpienia zatorów, organizowane są także przetargi na moce przesyłowe i pojemności magazynowe. Mankamentem jest nadmierna koncentracja handlu hurtowego, brak prawnego oddzielenia operatora systemu dystrybucyjnego oraz brak czytelnego i jasnego programu wchodzenia na rynek nowych, niezależnych graczy. W ustawie o dostawach gazu z 2003 roku przyjęto, że posiadacz koncesji na transport lub dystrybucję gazu nie może posiadać żadnej innej koncesji. Natomiast uprawnieni odbiorcy mogą pokrywać swoje zapotrzebowanie na gaz ziemny - po ustaniu kontraktu z jednostką użyteczności publicznej - poprzez dostawy z firmy handlowej, dostawy bezpośrednio ze spółki wydobywczej bądź poprzez transgraniczny import gazu ziemnego, prowadzony na własny rachunek.
Zaczęło się 30 lat temu...
Historia węgierskiego gazownictwa jest znacznie krótsza i mniej romantyczna niż tej gałęzi gospodarki w Polsce. Za datę wiążącą przyjmuje się rok 1967, kiedy powołano do życia dwie firmy: Węgierskie Przedsiębiorstwo Naftowo-Gazowe (MOL) oraz Narodowy Trust Przemysłu Naftowego (OKGT), protoplastę dzisiejszych spółek dystrybucyjnych. Jednak na początku swojej drogi Węgrzy byli praktycznie samowystarczalni w gaz ziemny. Jeszcze w 1970 roku pokrywali z własnych źródeł 95 proc. zapotrzebowania. Później - w miarę rosnącego apetytu na gaz i systematycznego wyczerpywania się krajowych źródeł - ten procent systematycznie spadał. W 1980 roku pokrywano jeszcze 64 proc. potrzeb krajowym wydobyciem, w 1990 - 43 proc., zaś w 2004 roku już tylko 22 proc. Początkowo gaz importowano głównie na potrzeby przemysłu chemicznego z Rumunii, a dopiero od 1975 roku z ZSRR, zaś dzisiaj głównie z Rosji i Ukrainy, a także na podstawie zawartych pod koniec lat dziewięćdziesiątych XX wieku kontraktów długoterminowych z Austrii, Francji i Niemiec. Służy do tego celu gazociąg „Braterstwo” o przepustowości 10 mld m sześc. rocznie. Towarzyszy mu wybudowany w 1996 roku liczący 118 km gazociąg HAG o przepustowości 4,5 mld m sześc., wchodzący na terytorium Węgier od strony Austrii. Tą drogą transportowany jest przez Ruhrgas i GDF tak naprawdę gaz rosyjski, sprzedawany po zachodnich cenach - z opcją uruchomienia dostaw z innych kierunków na wypadek zawieszenia dostaw z Rosji. Gazociąg ten łączy system gazowniczy Węgier z systemem gazociągów UE (czego brakuje niestety w Polsce) dając możliwość bezpośrednich zakupów gazu z innych rynków. Planowana jest także budowa trzeciego gazociągu od strony Słowacji, który ma zabezpieczyć północne Węgry w nowe dostawy gazu, dla gospodarki. Zakłada się do 2015 roku wzrost jego konsumpcji o 20 proc. Węgry biorą także aktywny udział w projekcie Nabucco, mającym zapewnić dostawy gazu w przyszłości bezpośrednio z rejonu Bliskiego Wschodu. Na tym nie kończy się węgierska aktywność. Węgrzy ulokowani w sercu Europy mają ambicję odgrywania roli aktywnego państwa tranzytowego, dlatego angażują się szczególnie w stworzenie w ramach tzw. procesu ateńskiego pod auspicjami Komisji Europejskiej wspólnoty ECSEE, zmierzającej docelowo do stworzenia wspólnego rynku energii w sercu Europy, kompatybilnego z rynkiem unijnym.
MOL rządzi...
Kluczową rolę na węgierskim rynku odgrywa MOL, który jest koncernem o ambicjach wykraczających daleko poza granice Węgier. Jest giełdową spółką zintegrowaną pionowo i poziomo, zajmującą się nie tylko wydobyciem, przesyłem i magazynowaniem gazu, ale także rafinacją i dystrybucją paliw silnikowych. Na węgierskim rynku gazowym działają 2 spółki wydobywcze, 1 spółka przesyłowa, spółka handlu hurtowego (MOL Natural Gas Supply Rt.), spółka magazynowa (MOL Natural Gas Storage Rt), operator systemu przesyłowego, 3 spółki handlowe oraz 11 spółek dystrybucyjnych, stanowiących własność prywatno-publiczną. Z czego najważniejszych jest 6, które odgrywają kluczową rolę w zapewnieniu dostaw dla odbiorców końcowych.
Uwolnienie rynku gazowego na Węgrzech nie było imponujące. 1 maja 2004 roku z prawa swobodnego wyboru dostawcy gazu korzystało 28 odbiorców tzn. elektrownie i ciepłownie oraz inni konsumenci, zużywający powyżej 500 metrów sześc. gazu na godzinę, co stanowiło łącznie 4,2 proc. całego rynku.
Dokończenie znajdziesz w wydaniu papierowym. Zamów prenumeratę miesięcznika ENERGIA GIGAWAT w cenie 108 zł za cały rok, 54 zł - za pół roku lub 27 zł - za kwartał. Możesz skorzystać z formularza, który znajdziesz tutaj
Zamów prenumeratę
|
|
|
|