Energetyka tradycyjna
  Energ. niekonwencjonalna
  Informatyka w energetyce
  Kraj w skrócie
   Świat w skrócie
REDAKCJA     PRENUMERATA     REKLAMA     WSPÓŁPRACA     ARCHIWUM

    SZUKAJ
   
    w powyższe pole
    wpisz szukane słowo


 Aktualności

 

Informacje Numery Numer 03/2007

Monopol na wolnym rynku


Z czasów starożytnych znany jest paradoks Zenona z Elei oznajmiający, że Achilles nigdy nie dogoni żółwia, a wystrzelona z łuku strzała nigdy nie trafi w tarczę, mimo że doświadczenie uczyło inaczej.

Matematyka uporała się z wyjaśnieniem paradoksu i wydawałoby się, że wszystko jest w porządku. Obserwując jednak drogę do liberalizacji rynku gazu ziemnego można odnieść wrażenie, że Zenon miał rację.

Uwolniony rynek gazu powinien nie tylko dopuszczać swobodę wyboru sprzedawcy surowca, ale także umożliwić dostarczanie metanu zainteresowanym dostawcom. Teoretycznie tak właśnie mają się rzeczy od 2004 r., kiedy dzięki zasadzie TPA firmy handlujące gazem mogły sprzedawać gaz ziemny konsumentom hurtowym. Półtora roku później teoria powinna była stać się praktyką po wydzieleniu z PGNiG operatora systemu rurociągów. Do dzisiaj jednak nikomu nie udało się skorzystać z dobrodziejstwa wolnego rynku, a życiowym przykładem, że można, ale się nie da, jest historia węgierskiej spółki Emfesz, usiłującej wejść na krajowy rynek.

Próba przełamania monopolu
W marcu ubiegłego roku Emfesz podpisał z Zakładami Azotowymi Puławy kontrakt na dostawy gazu ziemnego. Surowiec miał pochodzić z Azji Środkowo-Wschodniej, dostawy rozpocząć w ubiegłym roku i obowiązywać do roku 2008. W pierwszym roku dostaw ZAP, należące do największych konsumentów w kraju i rocznie zużywające ok. 900 mln m3 metanu, miały otrzymać 150 mln m3 surowca. Gaz miał być tańszy od dostarczanego przez PGNiG, miał też stworzyć nowe źródło zaopatrzenia chemicznej spółce. Dostaw nie udało się zrealizować, bo do tego podpisanie kontraktu z nabywcą nie wystarczy. Niezbędna jest też umowa na przesył z operatorem, czyli spółką Gaz-System. Operator rozpatrywał sprawę przez pięć miesięcy. To wystarczyło, by nadszedł czas zmiany prawa energetycznego wprowadzającego nowe wymagania: od wrześniu 2006 r. importer gazu ma obowiązek zmagazynowania na terytorium Polski 3% zakontraktowanego surowca, przy czym brakuje uregulowań o sposobach i warunkach przechowywania surowca. Nie wiadomo też, kto miałby być magazynierem. Krajowe magazyny gazu ziemnego należą do PGNiG. Spółka magazynów nie użyczy tłumacząc to dużymi potrzebami własnymi i niewystarczającą pojemnością magazynów. O dzierżawie nie było więc mowy. Biorąc pod uwagę, że planowane dostawy gazu ziemnego należałyby do ilości przeznaczonych dla ZAP w krajowym bilansie gazu, brak miejsca w magazynach może nieco dziwić. Brak umowy w sprawie magazynowania powodował, że Gaz-System nie podpisywał umowy przesyłowej, a brak umowy przesyłowej może być dla PGNiG podstawą do odmowy udostępnienia magazynów. Problem rozwiązałoby prawdopodobnie rozporządzenie ministra gospodarki dotyczące funkcjonowania systemu gazowego (m.in. przez określenie kolejności zawierania umów), tyle że minister rozporządzenia nie opublikował.

Dostawca, urzędy, komisja
Emfeszowi nie udało się podpisać umowy, a na domiar złego ZAP na początku roku odstąpił od umowy na dostawy surowca. Zarząd Puław oznajmia w swoim oświadczeniu: "Przyczyną odstąpienia od umowy jest brak rozpoczęcia przez Emfesz dostaw gazu w roku 2006, jak również niezawarcie przez Emfesz umowy przesyłowej gazu z operatorem systemów przesyłowych oraz konieczność wcześniejszego zaplanowania i zbilansowania całości dostaw gazu ziemnego przez Spółkę i zawarcia odpowiednich umów z innymi dostawcami gazu". Brak przychylności dla węgierskiej spółki wynika także z faktu, że gaz miałby być kupowany od firmy powiązanej z Gazpromem, czyli nie byłby sposobem na dywersyfikację źródeł dostaw. Spółka nie przebiła się na razie przez zapory formalne, jednak nie rezygnuje z walki o rynek: po pierwsze dlatego, że chce zdobyć innych klientów, po drugie - że nie jest pewne, czy wypowiedzenie umowy przez ZAP jest skuteczne. Jeszcze w ubiegłym roku Emfesz wystąpił z wnioskiem do prezesa Urzędu Regulacji Energetyki w sprawie wszczęcia postępowania administracyjnego w związku z odmową podpisania przez Gaz System umowy przesyłowej. W chwili pisania artykułu trwało postępowanie administracyjne przed prezesem URE dotyczące odmowy udzielenia dostępu do magazynów gazu przez PGNiG. Dodatkowo prezes URE zdecydował, że problemami powinien zająć się Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów ze względu na podejrzenie zmowy między Gaz-Systemem a PGNiG. UOKiK wszczął postępowanie pod koniec ubiegłego roku. Sprawa trafiła także do Komisji Europejskiej, która ostatnio zajmuje się walką z praktykami monopolistycznymi na rynku gazu w państwach członkowskich. Emfesz przedstawił ocenę sytuacji polskiego rynku gazu i swoje dotychczasowe zmagania. Być może to jedyny sposób na zlikwidowanie przeszkód dla potencjalnych dostawców gazu ziemnego. Jeśli departament konkurencji KE uzna, że polskie urzędy utrudniają dostęp do rynku, może się to skończyć karami pieniężnymi i - co gorsza - utrudnić pozyskanie środków unijnych na inwestycje podnoszące poziom bezpieczeństwa energetycznego.

Bez magazynów nie ma importu
Bez względu na to, jak ostatecznie potoczą się losy węgierskiej spółki w Polsce i jakie będą decyzje naszych urzędów oraz komisji Europejskiej, widać że w warunkach złożonej biurokracji można stworzyć takie rozwiązania formalne, których w praktyce nie da się (albo nie chce się) zastosować. Nawet uwzględniając racje związane z ograniczoną pojemnością magazynów czy obawy o zwiększenie wpływów na polski rynek podmiotów związanych z interesami rosyjskimi (dostawcą gazu dla Emfesz jest spółka RosUkrEnergo) lub blokowanie dostaw gazu nie prowadzących do dywersyfikacji, należy pamiętać, że istniejące utrudnienia są przeszkodą także dla innych firm chcących wejść na polski rynek lub już na nim działających. Problemów związanych z obowiązkowymi zapasami gazu przez dostawców nie rozwiążą nawet inwestycje PGNiG w nowe magazyny. Ich budowa potrwa, konsumpcja metanu powoli będzie rosła i zwiększą się potrzeby. Dodatkowo, zgodnie z ustawą o zapasach ropy naftowej, produktów naftowych i gazu ziemnego do 2012 r. w Polsce będą musiały istnieć 30-dniowe trwałe zapasy gazu ziemnego. Równolegle PGNiG nie ma możliwości uwzględnienia w cenach dla klientów kosztów rozbudowy magazynów. Nie ma też niezależnej spółki zarządzającej dostępem do zbiorników. Prawdopodobnie sprzedawcy gazu ziemnego będą musieli zbudować magazyny na własną rękę. Takie firmy działające w Polsce, jak Media Odra Warta, nie mają połączenia swojej infrastruktury z krajową siecią gazowniczą i nie są w stanie przesyłać swojego gazu do magazynów (jeśli oczywiście znalazłoby się dla niego miejsce). Być może mogłyby gromadzić surowiec bezpośrednio w eksploatowanych gazociągach. Innym rozwiązaniem mogłoby być umożliwienie przechowywania gazu w magazynach zagranicznych. Ale do tego niezbędne są odpowiednie przepisy. Wciąż czekamy na rozporządzenie określające funkcjonowanie systemu gazowego.

Daleko do wolnego rynku
Bariery biurokratyczne, trudności techniczne i widoczna niechęć do tworzenia konkurencyjnego rynku gazu nie wyczerpują listy problemów. By zasada TPA (dostępu stron trzecich) mogła efektywnie funkcjonować należy też rozbudować infrastrukturę gazowniczą w kraju, zdywersyfikować kierunki dostaw i uruchomić połączenia międzysystemowe. Także na tym obszarze wciąż występują problemy, mimo optymizmu władz deklarujących z dumą wolę budowy gazoportu w Świnoujściu. Inwestycja ta jest potrzebna, jednak wcale nie wiadomo jak potoczą się jej losy. Dopóki nie ma kontraktu na dostawy do terminala gazu skroplonego, jego przyszłość jest niejasna. Nie wiadomo też, w jaki sposób zostałby on udostępniony konkurentom PGNiG. Jednak inwestycja ta wymusi także rozbudowę infrastruktury dostosowując ją do warunków rynkowych (umożliwienie dostaw z północy kraju). Inne projekty dywersyfikacyjne, jak gazociągi norweski, Nabucco czy Sarmatia, budzą wątpliwości natury technicznej i ekonomicznej. Na połączenia międzysystemowe, takie jak projekt rurociągu Bernau-Szczecin, w najbliższych latach nie mamy co liczyć. Pierwszeństwo ma dywersyfikacja źródeł dostaw, przy czym - jak na razie - wszystkie te dostawy byłyby kontrolowane przez krajowego monopolistę. Polityka wzmacniania kontroli państwowej nad energetyką nie sprzyja rozwijaniu wolnego rynku.

Z konsumpcją na poziomie ok. 14 mld m3 gazu ziemnego rocznie Polska należy do krajów o bardzo niskim poziomie wykorzystania tego surowca. Mniej więcej połowa gospodarstw domowych w ogóle nie ma dostępu do infrastruktury gazowniczej. Jedną trzecią metanu zużywają najwięksi konsumenci, czyli przede wszystkim spółki z grupy PKN Orlen i zakłady wielkiej syntezy chemicznej. Taka struktura rynku i energetyka oparta w znacznym stopniu o zasoby węgla nie sprzyja budowaniu wolnego rynku i promowania konkurencji. Być może zmiany zostaną wymuszone przez Komisję Europejską, choć ta nie radzi sobie z podobnymi problemami w innych krajach. Pewną szansą jest zainteresowanie polskim rynkiem firm zagranicznych, np. niemieckiego koncernu VNG liczącego na osiągnięcie udziału w rynku gazu przekraczającego 10%.

Dokończenie znajdziesz w wydaniu papierowym. Zamów prenumeratę miesięcznika ENERGIA GIGAWAT w cenie 108 zł za cały rok, 54 zł - za pół roku lub 27 zł - za kwartał. Możesz skorzystać z formularza, który znajdziesz tutaj

Zamów prenumeratę



 



Reklama:

Komfortowe apartamenty
"business class"
w centrum Krakowa.
www.fineapartment.pl




PRACA   PRENUMERATA   REKLAMA   WSPÓŁPRACA   ARCHIWUM

Copyright (C) Gigawat Energia 2002
projekt strony i wykonanie: NSS Integrator