Aktualności
|
|
Informacje
Numery
Numer 05/2007
Francja:od importu energii elektrycznej w 100% niezależna...Od ropy, gazu i węgla zależna całkowicie
|
|
Autor: opr. red.
|
Data publikacji: 07.05.2007 08:49
|
W roku 1973 Francja, importowała 82% gazu ziemnego z Holandii, a pozostałe 18% - z Algierii.
Po 30 latach – w roku 2004 - udało się zdywersyfikować kierunki dostaw, dzięki czemu największym dostawcą gazu do Francji była Norwegia (26%), zaraz za nią – Rosja (22%) i były to fizyczne dostawy paliwa, a nie swapowe (kontrakty z dostawcami rosyjskimi zawiera Gaz de France).
|
Holandia dostarczyła w 2004 r. ledwie 20% surowca, z Kataru i Nigerii (w postaci LNG) sprowadzono gaz na pokrycie 19% zapotrzebowania kraju, a z Algierii – 13%.
Oprócz importu, Francja zaspokaja zapotrzebowanie na gaz również własną (malejącą) produkcją. I tak w r. 1973 na łączne zapotrzebowanie na gaz ziemny, przeliczone na TWh, a wynoszące 180 TWh, kraj importował 99 TWh, a z własnych źródeł dostarczył 81 TWh.
Zapotrzebowanie w r. 2004 wyniosło 518,5 TWh, z własnych źródeł dostarczono jedynie 14,5 TWh, a z importu aż 504 TWh.
Nie inaczej przedstawia się kwestia uzależnienia Francji od importu paliw ropopochodnych, zwłaszcza że – jak zaznacza Jean Lamy, szef Biura Strategii Międzynarodowej w Generalnej Dyrekcji Energii i Surowców (DGEMP) w Paryżu – kraj ten praktycznie nie posiada zasobów węgla, przez co czarne paliwo (importowane w śladowych ilościach) bardzo często nie jest nawet wykazywane w bilansie energetycznym.
W 1973 r. kierunki dostaw ropy naftowej do Francji również budziłyby zastrzeżenia Komisji Europejskiej. Z Bliskiego Wschodu (bez Arabii Saudyjskiej) sprowadzano aż 49,1% ropy naftowej. Kraj rządzony przez dynastię Saudów dostarczał dalszych 22,4% ropy, Egipt – 13,2%, z państw leżących w regionie Sahary importowano 11,2%, a z ZSRR tylko 2,5%.
W 2004 r. tzw. „tort”, odzwierciedlający kierunki dostaw ropy jest pocięty bardziej sprawiedliwie: 29% - Morze Północne, 23% b. ZSRR, 15% - Arabia Saudyjska, 13% - Bliski Wschód, 7% - Egipt, 13% - Afryka Północno-Zachodnia. Przy czym w 1973 r. zużyto we Francji 137 mln ton ropy naftowej (z tego tylko 2,1 mln ton z własnych źródeł), a w r. 2004 było to ledwie 86,1 mln ton co – zdaniem Jeana Lamy – świadczy nie tylko o większej oszczędności Francuzów, ale również o znaczącym spadku energochłonności gospodarki, a – przede wszystkim – motoryzacji.
Uzależnienie od głównie importowanych paliw kopalnych zmusiło Francuzów do rozwoju energetyki nuklearnej, która nie tylko pozwala zmniejszać emisję CO2 i innych substancji szkodliwych dla środowiska, ale daje również poczucie pewnej samowystarczalności – przynajmniej w tej dziedzinie szeroko pojętej energetyki.
Dzięki temu Francja jest dziś drugim po USA producentem energii elektrycznej, generowanej w elektrowniach jądrowych, krajem samowystarczalnym energetycznie w ponad 50% (a jeszcze w 1973 r. samowystarczalność energetyczna Francji nie przekraczała 23%), przeznaczającym rocznie (dane z 2004 r.) 28,3 miliarda euro na zakup nośników energii, co stanowi równowartość 1,8 produktu krajowego brutto (w latach 80 ub. wieku Francja przeznaczała aż 5% PKB na import paliw).
W 2003 roku w elektrowniach nuklearnych wyprodukowano 2635 TWh energii, z czego blisko 800 TWh wyprodukowano w USA (1 miejsce), prawie 450 TWh – we Francji (2 miejsce), a ponad 200 TWh – w Japonii, która uplasowała się na 3 miejscu w świecie.
Dzisiaj produkcja energii elektrycznej we Francji, przeliczona na ekwiwalent ropy naftowej, wynosi 133,6 Mtoe (milionów ton ekwiwalentu ropy), przy czym aż 109,98 Mtoe wytwarza się w zakładach nuklearnych i ta ilość ciągle wzrasta). Niecałe 18 Mtoe pochodzi z elektrowni wodnych i innych źródeł odnawialnych (ta ilość też wzrasta, ale znacznie wolniej), za to w zupełnym odwrocie są źródła wytwarzania oparte na gazie ziemnym – 1,52 Mtoe, produktach naftopochodnych – 1,87 Mtoe i węglu – 1,5 Mtoe.
- Energetyka jądrowa dała nam nie tylko większą niezależność, ale pozwoliła nam produkować energię stosunkowo tanio – bez względu na światowe ceny paliw konwencjonalnych – mówi Jean Lamy.
Dzięki temu ceny energii elektrycznej dla przedsiębiorstw są we Francji (53,3 EUR/MWh) znacznie niższe niż np. w RFN (79,5), Belgii (70,4), na Cyprze (97,8 EUR/MWh), w Hiszpanii (64,3), Grecji (64,5), na Węgrzech (67,5), w Holandii (65,8), Portugalii (73,4), na Słowacji (68,7 EUR/MWh), w Słowenii (59). To nie znaczy, że wszyscy przedsiębiorcy muszą zazdrościć Francuzom cen energii, bo przy średniej cenie 1 MWH dla UE (25), wynoszącej 66,5 euro (może się wydać dziwne, ale średnia cena 1 MWh w dawnej „pietnastce” jest niższa i wynosi 65,4 euro, z czego wynika wniosek, iż średnią, europejską cenę energii zawyżyły kraje wstępujące do UE wraz z Polską), energia oferowana firmom jest tańsza m.in. w Austrii (48,2 EUR/MWh), Estonii (42,7), Finlandii (50,8), na Łotwie (33 euro za 1 MWh), Litwie (49,7), w Szwecji (49,9), Czechach (50) i w... Polsce (48,3).
Jak wyżej wspomniano, francuska energetyka atomowa ma się dobrze, czego dowodem jest budowa 3 bloku w elektrowni jądrowej Flammandville koło Cherbourga.
Chcąc produkować energię w sposób możliwie najmniej szkodliwy dla środowiska, Francuzi rozwijają też źródła energii oparte na nośnikach odnawialnych. Z blisko 18 MToe energii, wytwarzanej ze źródeł odnawialnych, Francja zajmuje niekwestionowane, pierwsze miejsce w Europie – przed Szwecją (13,5 Mtoe), RFN (13 Mtoe), Włochami (10,5 Mtoe), Hiszpanią (9,7 Mtoe), Finlandią (8 Mtoe), Austrią (7 Mtoe) i ósmą w tym europejskim rankingu (a więc wcale nie tak daleko!) Polską (ok. 5,5 Mtoe), która wyprzedza m.in. Portugalię (4,5 Mtoe), Wielką Brytanię (2,7 Mtoe), Danię (2,5 Mtoe) czy Holandię (2 Mtoe).
Jak udowodnił Jean Lamy, energia ze źródeł odnawialnych wcale nie pochodzi głównie z wiatraków czy ogniw słonecznych; 58% tej energii wytwarza się z drewna (odpady drewniane, rośliny energetyczne itp.), 28% wytwarza się w hydroelektrowniach. Ze spalania odpadów komunalnych uzyskuje się 6% energii, z biopaliw – 3%, z biogazu z wysypisk – około 1%, pompy ciepła dostarczają 2% energii, a energia wyprodukowana przy wykorzystaniu siły wiatru oraz promieni słońca stanowi łącznie ledwie 1% w bilansie energii wytwarzanej ze źródeł odnawialnych.
Podczas spotkania z dziennikarzem „EG”, sprawnie zaaranżowanego przez UBIFRANCE, Jean Lamy przedstawił jeszcze poziomy samowystarczalności energetycznej Francji, i – o ile, przedstawiając europejskie wielkości produkcji energii ze źródeł odnawialnych, trochę mnie podbudował danymi, z których wynikało, że Polska zajmuje całkiem niezłe miejsce w UE pod tym względem (choć ciekawe, dlaczego takich danych nie podaje się u nas w kraju?) – o tyle przedstawiając poziomy francuskiej samowystarczalności energetycznej, jeszcze bardziej mnie upewnił, że i u nas nie jest wcale tak tragicznie, jak się to czasem przedstawia, a podstawowy nasz problem to dywersyfikacja kierunków zaopatrzenia w surowce, na co – przypomnę – Francja potrzebowała aż 30 lat.
Tak więc – według Jeana Lamy - Francja jest w pełni samowystarczalna pod względem produkcji energii elektrycznej, pokrywając swe zapotrzebowanie w 100% i jeszcze eksportując energię. I tylko dzięki temu wskaźnikowi ogólną samowystarczalność energetyczną Francji szacuje się na ok. 50%, gdyż niezależność kraju od dostaw ropy naftowej z zewnątrz jest niemal zerowa, od gazu również nie przekraczająca 2% (u nas samowystarczalność w tym zakresie dochodzi do 25-30%). Równie mizernie wygląda samowystarczalność Francji pod względem zaopatrzenia w węgiel. Jeszcze w latach 70. ub. wieku kraj ten pokrywał z własnych złóż blisko 75% zapotrzebowania, a dziś jest to ledwie kilka procent (u nas niemal 100%).
Ponieważ przedstawione powyżej, a podane przez francuską Generalną Dyrekcję Energii i Surowców, dane mogą zabrzmieć niemal optymistycznie, autor zaznacza, iż liczby tu przedstawione odzwierciedlają sytuację europejskiej energetyki na przestrzeni kilku lat, potrzebnych do przeprowadzenia działań porównawczych, a więc niniejszy tekst nie może być traktowany jako jeden z elementów modnej ostatnio propagandy niewątpliwego sukcesu...
|
|
|
|