Artykuł opublikowany pod adresem: http://gigawat.net.pl/article/articleprint/1292/-1/90/
|
Ani mostu, ani prądu... Energetyczne (nie) porozumienia
|
Informacje
Numery
Numer 10/2008
Urząd Regulacji Energetyki alarmuje, że do 2014 roku takie polskie miasta, jak Warszawa, Szczecin, Poznań, Wrocław odczują spory deficyt energii elektrycznej. Rozwijają się bowiem dynamicznie, a energetyka wręcz przeciwnie. Zresztą już w sierpniu Warszawa odczuła, co to znaczy brak prądu przez kilkanaście godzin. Szczecin przeżył to zimą. A mieszkańcy tysięcy wsi i miasteczek, szczególnie na wschodnich kresach Rzeczypospolitej, odczuwają to codziennie, bo prąd często tu płynie ,,w kratkę”, są dłuższe i krótsze przerwy w jego dopływie, skoki napięcia itp. Urząd radzi budować własne elektrownie oraz ,,mosty” energetyczne z Ukrainą, Litwą, Szwecją.
Temat nienowy. Już w 1997 roku premier Włodzimierz Cimoszewicz podpisał porozumienie z Litwą o budowie takiego mostu z Alytusa do Ełku na Mazurach.
Pierwszy etap inwestycji miał zakończyć się w 2002 roku, a całość, która miała pozwolić na eksport litewskiego prądu także na Zachód - w 2020 roku. Polska miała jednak w tamtym czasie nadmiar prądu oraz deficyt perspektywicznie myślących polityków. Stąd też dopiero w maju 2008 r., w Warszawie, powołano polsko-litewską spółkę Litpol Link, która miała za zadanie zbudować ten most. Koszt inwestycji obliczono na 700 mln euro, ale większość miała pochodzić z unijnych programów. Polska zarezerwowała na ten cel w programie ,,Infrastruktura i Środowisko” na lata 2008-2013, 683 mln złotych. Budowa ma potrwać cztery lata. I jest ściśle związana z drugą inwestycją: budową nowej elektrowni jądrowej w Ignalinie na Litwie.Bracia Litwini zobowiązali się, wstępując do UE, zamknąć starą Ignalinę w 2009 roku. Raczej nie zamkną, bo 12 października br., wraz z wyborami parlamentarnymi odbyło się referendum w sprawie przedłużenia jej żywota. I pewnie zostanie przedłużony, bo w przeciwnym razie kraj może pochłonąć ciemność. Ale najważniejsze dla Polski są ostatnie decyzje LEO LT, państwowo-prywatnego koncernu litewskiego, który ma budować elektrownię. Otóż, we wrześniu br. podjął on decyzję, że w elektrowni będą tylko reaktory o mocy 2200 MW, podczas gdy w trakcie negocjacji ustalono, że moc wyniesie 3200 MW, z czego 1300 MW dostanie Polska. Pod tym warunkiem Polska podpisała umowę o współudziale w budowie elektrowni i mostu. Udziałowcami są jeszcze Łotwa i Estonia. Razem z Polską dostaną teraz do podziału tylko 900 MW. Resztę rezerwuje sobie Republika Litewska.Litwa włącza się w budowę drugiego mostu. Po dziesięciu latach bezowocnych rozmów z Polską, w 2006 roku zaczęto tu myśleć o moście ze Szwecją. W lutym 2008 r. litewski Sejm zapisał to zadanie w specjalnej ustawie. Szwedzko-łotewsko-estońsko-litewskie spółki mają ułożyć kabel energetyczny po dnie Bałtyku na długości 350 kilometrów. Inwestycja ma ruszyć w 2012 roku i zakończyć w 2016 roku.Tymczasem, w związku z ograniczeniem mocy nowej Ignaliny, pod znakiem zapytania staje celowość budowy mostu z Polską. Estonia i Łotwa też otrzymają mniej prądu, ale resztę wezmą sobie ze skandynawskiego kabla. Dlaczego Litwini zmniejszyli plany inwestycyjne? Otóż, Rosjanie, którzy jeszcze przed paroma laty proponowali Polsce podłączenie systemów energetycznych na kaliningradzkim odcinku, bo obawiali się deficytu energii elektrycznej po zamknięciu starej Ignaliny, teraz będą budować w obwodzie własną elektrownię atomową, bo obecnie aż 30 proc. energii importują z Litwy. Za pięć miliardów euro Rosjanie zbudują Bałtycką Elektrownię Atomową k. Sowiecka przy granicy z Litwą. Jej moc to 2300 megawatów. Pierwszy blok ma być gotowy w 2015 roku. Elektrownię atomową zbudują też Białorusini. I też przy granicy z Litwą. W tej sytuacji Litwini obawiają się, że ich plany eksportowe energii na Zachód i do Obwodu Kaliningradzkiego spalą na panewce. Dlatego też ograniczają inwestycję w zasadzie do swoich potrzeb. Nie jest to dobra wiadomość szczególnie dla mieszkańców regionu północno-wschodniego. Na razie, od maja br., tj. niedługo po wielkiej awarii w Szczecinie, znów, po kilku latach przerwy, płynie do Polski prąd z Białorusi. Prąd pochodzi z największej elektrociepłowni Berezowskaja, mającej moc 6400 MW. Kupujemy 70 mln kilowatogodzin miesięcznie. Umowa obowiązuje do końca roku.
|
Artykuł opublikowany pod adresem: http://gigawat.net.pl/article/articleprint/1292/-1/90/
|
Copyright (C) Gigawat Energia 2002
|