Artykuł opublikowany pod adresem:     http://gigawat.net.pl/article/articleprint/242/-1/30/

Wchodzimy na ring, na którym już stoi bokser wagi ciężkiej… Najtrudniejszy pierwszy (k)rok


Informacje Numery Numer 07/2003

Energetyka odgrywa rolę strategiczną w gospodarce każdego kraju. Wpływa na funkcjonowanie i rozwój innych sektorów. Proces tworzenia w Polsce konkurencyjnego rynku energii elektrycznej został zainicjowany wejściem w życie ustawy

Prawo energetyczne, której celem było i jest tworzenie warunków zrównoważonego rozwoju kraju. Ponadto, ustawa ta ma zapewniać bezpieczeństwo energetyczne Polski, oszczędne i racjonalne użytkowanie paliw i energii, rozwój konkurencji oraz przeciwdziałanie negatywnym skutkom naturalnych monopoli, a także chronić konsumentów i działać na rzecz ochrony środowiska. Kolejne nowelizacje ustawy dostosowywały prawo krajowe do zasad przyjętych w europejskiej polityce energetycznej. W ślad za zmianami legislacyjnymi, polska energetyka wkracza w kolejny etap restrukturyzacji. Zmiany dokonujące się w polskim przemyśle energetycznym wynikają nie tylko z procesu integracyjnego, ale przede wszystkim z potrzeby zmian w polskiej gospodarce: demonopolizacji i wprowadzeniu gospodarki rynkowej. Naturalną konsekwencją akcesji Polski do struktur unijnych będzie dalsza liberalizacja rynku gazu i energii elektrycznej, dywersyfikacja dostaw paliw płynnych, rozwój odnawialnej energetyki oraz intensyfikacja działań na rzecz ochrony środowiska –napisał do uczestników konferencji Marek Borowski, Marszałek Sejmu RP.
O wolnym rynku energetycznym i pierwszym (k)roku w Unii Europejskiej rozmawiano w Warszawie, na konferencji Prądy 2003, zorganizowanej przez Izbę Gospodarczą Energetyki i Ochrony Środowiska.

Elektroenergetyka w Unii Europejskiej

Tworzenie wspólnego zliberalizowanego rynku energii elektrycznej w Unii Europejskiej nakazuje dyrektywa 96/92. Szereg państw członkowskich albo już zdecydowało się na otwarcie swojego rynku albo planuje to zrobić w najbliższym czasie. Zdaniem prof. Wł. Mielczarskiego z Politechniki Łódzkiej, pełnego otwarcia rynków można spodziewać się do 2010 roku.
Przedsiębiorstwa energetyczne w Unii Europejskiej działają często jako pionowo zintegrowane koncerny we własnych krajach. Otwarcie rynku energii oraz ustalenia Traktatu o swobodzie zakładania działalności gospodarczej wpływają na ich konsolidację. Przykładowo w Niemczech RWE i VEW połączyły się w jedno przedsiębiorstwo – RWE, VEBA i VIAG – tworzą E.ON.
Moce wytwórcze w dużych koncernach energetycznych sięgają tysięcy megawatów. Wyróżnia się francuski koncern EdF z ponad 100.000 MW zainstalowanych zdolności produkcyjnych. Na drugim miejscu jest włoski Enel – 50.700 MW. Następne miejsca zajmują Niemcy – RWE i E.ON o łącznej mocy – ponad 60.000 MW. – Chociaż nieraz wskazuje się na model wspólnego rynku z tysiącami małych, konkurujących ze sobą przedsiębiorstw energetycznych, to jednak rzeczywistość jest inna – mówi profesor Mielczarski. – Powstają wielkie koncerny i wydaje się, że tylko one mają szanse przetrwać w przyszłości.

Paneuropejskie i multimedialne
Otwarcie rynków to tworzenie się paneuropejskich koncernów. Połączone silne przedsiębiorstwa dokonują zakupów za granicą. E.ON nabył skandynawski Sydkraft i brytyjską PowerGen, natomiast niemiecki koncern HEW został zakupiony przez skandynawski Vattenfall, a Francuzi z EdF kupili między innymi London Electricity w Wielkiej Brytanii. – Połączenia firm energetycznych w Europie będą trwały w przyszłości zmierzając do utworzenia kilku silnych koncernów paneuropejskich – mówi profesor Mielczarski. – Wydaje się, że konkurencja na rynku energii będzie przebiegać pomiędzy wielkimi, pionowo zintegrowanymi przedsiębiorstwami energetycznymi.
Koncentracja firm elektroenergetycznych obejmuje również przedsiębiorstwa dostarczające wodę, gaz i inne media, takie jak telekomunikację, Internet i telewizję kablową. Tworzą się ponadnarodowe przedsiębiorstwa multimedialne. Największa włoska firma energetyczna – Enel, wchodzi na rynek telekomunikacyjny poprzez przejęcie grupy telekomunikacyjnej Infostrada, niemiecki RWE, nabywając Thames Water, dostarcza wodę na Wyspach Brytyjskich. – Obserwowane obecnie tendencje powstawania grup multimedialnych to dopiero początek procesu – mówi profesor Mielczarski. Jego zdaniem działania te będą się intensyfikować. Zaletą firm energetycznych jest dostęp do klientów. Pakiety multimedialne, które oferują odbiorcom będą stopniowo tanieć.
Liberalizacja rynków energii wpływa również na kształtowanie się cen. Konkurencja powinna skłaniać wytwórców do obniżania cen prądu, a ponadto stworzenie europejskiego rynku energii ma spowodować upodobnienie się cen w różnych krajach członkowskich. Jednak, jak mówi Władysław Mielczarski, liberalizacja energetyki powinna prowadzić do obniżki cen energii w tych państwach, w których istnieje dobrze rozwinięty potencjał produkcyjny i sprawne sieci przesyłowe i dystrybucyjne. Tam gdzie następują dopiero rozwój i modernizacja elektroenergetyki, pomimo liberalizacji, ceny prądu rosną. Jednak i tak ten wzrost jest mniejszy, niż gdyby tej liberalizacji nie było. Wzrost czy spadek cen jest funkcją zarówno stopnia liberalizacji jak i stanu technicznego, zakresu koniecznych modernizacji i skuteczności mechanizmów rynkowych.

Francja

Kraj ten rozpoczął liberalizację rynku energii uchwalając w 2000 roku prawo energetyczne. We Francji wytwarzanie, przesył i dystrybucja są zdominowane przez narodowy koncern energetyczny – EdF. Tamtejszy rynek jest we wstępnej fazie. Chociaż produkcja i sprzedaż energii zdominowana jest przez jeden koncern, to ostatnio we Francji pojawiły się dwie nowe firmy energetyczne.
W sierpniu 2000 roku odbiorcy o konsumpcji energii większej niż 16 GWh rocznie mieli prawo do wyboru dostawcy. Z możliwości tej skorzystało zaledwie 8% uprawnionych.
Całkowita produkcja energii elektrycznej we Francji wynosi 440 TWh, z czego ponad 77 TWh jest eksportowane.

Niemcy

Niemieckie prawo energetyczne otworzyło rynek w sposób natychmiastowy w stu procentach. U naszych sąsiadów jest ponad 500 wytwórców energii. Najwięksi z nich to: RWE, którego zdolność wytwórcza to ponad 23 GW, E.ON – 29 GW i Bewag – 3,1 GW. Moc zainstalowanych zdolności produkcyjnych pozostałych przedsiębiorstw wynosi łącznie ponad 115 GW. W całych Niemczech istnieje około 900 przedsiębiorstw dystrybucyjnych. Większość z nich jest bardzo mała i obejmuje swoim działaniem małe obszary. Jednak istnieją silne powiązania kapitałowe między wytwórcami, a dystrybutorami.

Hiszpania

Hiszpański rynek energetyczny rozwija się stopniowo w kierunku pełnego otwarcia na konkurencję. Największymi przedsiębiorstwami wytwórczymi, które również zajmują się dystrybucją i sprzedażą energii są: Endesa Group, Iberdola S.A., Union Electrica Fenosa S.A. i Hidroelectrica del Cantabrico S.A. Są to prywatne firmy, których produkcja obejmuje 93% energii elektrycznej wytwarzanej w Hiszpanii.

Polska

Polski rynek - zdaniem profesora Mielczarskiego - jest rozproszony. Działa u nas 17 niezależnych elektrowni, z których cztery połączone są w PKE oraz 33 przedsiębiorstwa dystrybucyjne. Trwają pierwsze procesy koncentracyjne (PKE, BOT, Enea). Jak mówi W. Mielczarski, polska energetyka technicznie jest już w Europie od 1996 roku. Wtedy nasz system elektroenergetyczny został połączony z systemem UCTE jako element systemu CENTREL, obejmujący Polskę, Czechy, Słowację i Węgry. Członkiem UCTE jesteśmy od czerwca 2001. Organizacja ta skupia operatorów 20 europejskich państw, zasila tym samym w energię obszar zamieszkały przez 400 milionów osób, a całkowite zużycie energii wynosi 2100 TWh. - Ponieważ trudno jest wskazać na mechanizmy, czy to ekonomiczne czy prawne, które powstrzymałyby integracyjne procesy w elektroenergetyce, wydaje się konieczne przystosowanie regulacji rynkowych do rzeczywistych struktur przedsiębiorstw energetycznych. Regulacje te powinny zapewniać konkurencję w obrocie energią elektryczną zapobiegając jednocześnie monopolizacji części rynku i ograniczanie konkurencji poprzez subsydiowanie skrośne – mówi W. Mielczarski. Jego zdaniem, polska energetyka powinna zdecydować się, w jakich relacjach będzie działać na wspólnym europejskim rynku, zbliżyć swoją strukturę do unijnej i zastanowić się nad tym, czy będzie w stanie włączyć się do konkurencji.
Jak twierdzi Jerzy Łaskawiec, prezes elektrowni Turów, rywalizować między sobą mogą jedynie przedsiębiorstwa podobnej wielkości. – My jesteśmy zbyt mali, aby być konkurentem wielkich międzynarodowych koncernów – mówi. – Na europejskim rynku przetrwają tylko te firmy, które będą oparte o duże aktywa kapitałowe. Mam tu na myśli firmy skonsolidowane, czy to ze sobą, jak BOT, czy z zagranicznymi partnerami. Nie należy bać się łączenia przedsiębiorstw, ponieważ nie wszystko, co małe - jest piękne, szczególnie w energetyce.

Holdingi operacyjne

Jak oceniają doradcy gospodarczy polska energetyka powinna podlegać procesom konsolidacyjnym. – Po pierwsze osoby zarządzające polskim sektorem elektroenergetycznym powinny zmienić mentalność swoich działań – mówi Andrzej Głowacki, prezes DGA Doradztwo Gospodarcze S.A. – Musimy to otwarcie przyznać, że polscy pracownicy tego sektora dobrze zarabiają, mają zaplecze socjalne i nie są zainteresowani jakimikolwiek zmianami. Jednocześnie mają świadomość, że te zmiany są niezbędne, aby móc w przyszłości działać na wspólnym rynku europejskim. Obecnie widzę jedno rozwiązanie dla polskiej energetyki – holdingi operacyjne – takie jak np. Enea. Ponadto radzę wszystkim przedsiębiorcom, aby rozszerzali ofertę swoich usług, np. o usługi telekomunikacyjne. Z samego przesyłu w przyszłości się nie wyżyje.
Różnorodne rozwiązania strukturalne, szeroki wachlarz działań przedsiębiorstw, eliminacja zarządzania politycznego to według Piotra Kukurby, prezesa Energoprojekt-Consulting niektóre warunki, które powinny zostać spełnione, aby w Polsce mieć do czynienia w pełni z gospodarką rynkową w energetyce. Restrukturyzacja polskiego sektora energetycznego powinna zmierzać do wydzielania spółek z przedsiębiorstw i eliminacji możliwości tworzenia monopoli i oligopoli. P. Kukurba podkreśla rolę operatorów systemów przesyłowych i dystrybucyjnych w działaniach prokonkurencyjnych. Powinni eliminować subsydiowanie skrośne poprzez alokację kosztów wymuszeń systemowych, a także umożliwić agregację rozliczeń bilansujących. – Polska energetyka nie działa w próżni. Cała polityka naszego rządu powinna być ukierunkowana na działania zmierzające do stworzenia w Polsce wolnej i konkurencyjnej gospodarki – podkreśla prezes Kukurba.

Potrzeba gospodarza

Uczestnicy konferencji Prady 2003 zgodnie stwierdzili, że polityka polskiego rządu powinna być zgodna w kwestii gospodarczej.
Członkowie Izby Gospodarczej Energetyki i Ochrony Środowiska mają odmienne zdanie dotyczące prywatyzacji polskiego sektora energetycznego. Jej prezes, Zbigniew Bicki uważa, że efektywność firm prywatnych jest wyższa. – Właściciele takich przedsiębiorstw wywierają presję na menadżerów, aby ci poszukiwali coraz to nowszych źródeł dochodów.
Natomiast Sławomir Krystek, dyrektor Izby, jest rozczarowany inwestorami zagranicznymi w Polsce. Jak mówi: oni obniżają koszty jedynie poprzez ograniczanie remontów i redukcję zatrudnienia. Natomiast nie trafiły do nas nowe rozwiązania technologiczne oraz sposoby zarządzania. Jeżeli chodzi o prywatyzację polskiego sektora energetycznego to w największym stopniu objęła ona elektrociepłownie, które obecnie są najsłabiej przystosowane do wejścia na wspólny, otwarty rynek. Inwestorzy zagraniczni powinni działać na naszym rynku nowocześnie i tym samym prowadzić do jego rozwoju.

To już nie rynek narodowy

Według profesora Michaela Mattouga z Uniwersytetu w Strasburgu, w Polsce za dużo mówi się o roli polityków, a nie menadżerów. Ponadto zwraca on istotną rolę na mobilność. Jego zdaniem polskie przedsiębiorstwa powinny być bardziej elastyczne w swoich działaniach. Profesor Mattoug podkreśla, że nie należy już myśleć o rynkach krajowych. Jego zdaniem pojęcie rynków narodowych znika. Obecnie zaczynamy mieć do czynienia z jednym, wspólnym rynkiem europejskim. Przedsiębiorstwa należy przygotowywać do funkcjonowania na większym obszarze.

Gna nas nadzieja

Z badań przeprowadzonych przez Businness Centre Club wynika, że 99,9% polskich przedsiębiorców popiera integrację naszego kraju z Unią. – Pokazuje to, że nie boimy się akcesji – mówi Marek Goliszewski, prezes Businnes Centre Club. – Nasuwa się pytanie, czy jesteśmy tak naiwni, że nie widzimy, że wchodzimy na ring, gdzie stoi bokser wagi ciężkiej? Przedsiębiorstwa europejskie są wyposażone w pieniądze, nowoczesne technologie, sprawne systemy zarządzania, profesjonalne kadry oraz posiadają dobre rozeznanie rynku itp. My to wszystko widzimy, jednak gna nas na ten ring nadzieja, że polska gospodarka się poprawi. Dlaczego zatem nasi przedsiębiorcy chcą akcesji z Unią? Zdaniem prezesa BCC, dzięki rozszerzeniu, nastąpi wzrost eksportu. Rynek unijny to ponad 400 milionów konsumentów.
– Mamy nadzieję, że dotkniemy postępu technicznego, który wejdzie do polskich firm – podkreśla prezes Goliszewski. – Liczymy, że do Polski napłynie do 2010 roku ponad 170 mld dolarów. Sądzę, że spadnie bezrobocie. Powinien również wzrosnąć poziom wiedzy Polaków. Nauczymy się chociażby, jak wypełniać wnioski unijne o dotacje. Mamy nadzieję, że akcesja przyspieszy procesy prywatyzacyjne. Sądzimy, że przy pomocy instytucji unijnych rozwiążemy problemy związane z górnictwem, restrukturyzacją przemysłu ciężkiego, korupcją, sądownictwem czy niestabilnym prawem. Jesteśmy odważni i pełni nadziei, ale też nie jesteśmy ślepi i widzimy te zagrożenia i wyzwania, które wejście do Unii będzie generować. Według BCC, nastąpi wzrost kosztów pracy. Grozi nam również eksport bezrobocia do Polski z krajów unijnych oraz zwiększenie importu. Przedsiębiorcy są świadomi możliwości odpływu wysokokwalifikowanych pracowników do państw członkowskich. Pod znakiem zapytania stoją również stan, organizacja i kształt polskiej energetyki, która - nie skonsolidowana - będzie słabszym partnerem dla firm zachodnich, które niewątpliwie wejdą na nasz rynek. Jest obawa, że Polska, w obecnym stanie gospodarki, stanie się wyłącznie zapleczem surowcowym Unii. – Centra przemysłu mogą zostać zlokalizowane poza Polską, a nasz kraj będzie wyłącznie pełnił rolę poddostawcy – mówi prezes Goliszewski. – Obecnie w 50% majątek naszych przedsiębiorstw jest przestarzały, w 65% dotyczy to maszyn i urządzeń. Rentowność naszych firm to zaledwie 0,4%. Produktywność Polaków to prawie 7 tysięcy dolarów, podczas kiedy Niemców wynosi 42 tysiące dolarów. Wzrost gospodarczy naszego kraju za 2002 rok wynosi 1,8%, a w Grecji, najuboższym obecnie kraju Unii – 3,5%. W ciągu 25 lat, przy poziomie wzrostu gospodarczego równym 6,8% i inflacji oscylującej wokół 4%, może uda nam się dogonić poziom życia Greków. Według BCC Polsce brakuje odpowiedniej polityki prorozwojowej i proprzedsiębiorczej. Trzeba obniżyć podatki, koszty pracy i zmienić politykę finansową państwa.

Lifting nie pomoże

- Polski budżet w obecnym kształcie i obecnie realizowanej polityce nie sprosta wymogom Unii Europejskiej z punktu widzenia skonsumowania 11 mld euro przeznaczonych na fundusze restrukturyzacyjne i strukturalne – mówi Aldona Kamela-Sowińska, była Minister Skarbu. Dzisiejszy stan zadłużenia Polski to 358 mld złotych, co w przeliczeniu na każdego naszego obywatela wynosi 9.480 złotych. – Stan polskich finansów nie byłby tak zły, gdyby nie fakt, że nie możemy zaciągnąć nieograniczonych kredytów na współfinansowanie programów strukturalnych. Owych magicznych 25%, które nam brakuje – zaznacza była Minister Skarbu. – Nie możemy ich zaciągnąć i spłacić w latach tłustych, ponieważ zbliżamy się gwałtownie do granicy 55% zadłużenia w stosunku do PKB, która to jest stanem ostrzegawczym, a w przypadku przekroczenia 60% będziemy mieli do czynienia z kryzysem gospodarczym. W najbliższym czasie czekają nas niemałe wydatki: 40 mld zł na reprywatyzację, 20 mld zł na samolot wielozadaniowy, 88 mld zł na spłatę pożyczki Klubu Paryskiego oraz 160 mld na ochronę środowiska. Co trzeba zrobić? Uważam, że niezbędna jest renegocjacja warunków spłaty długu Klubu Paryskiego oraz wydatków na ekologię. Zdaniem A. Kameli-Sowińskiej, Polsce brakuje odpowiednich ludzi, którzy umieliby pozyskiwać pieniądze unijne. Proponuje ona utworzenie 700 osobowego krajowego biura UE, odpowiedniej struktury organizacyjno-logistycznej, pozyskującej i wykorzystującej pieniądze unijne. Według byłej Minister Skarbu, cały polski sektor energetyczny podzieli los naszej gospodarki, która jest źle przygotowana do akcesji z Unią. – Uważam, że nasz przemysł energetyczny, za który uważam masę majątkową, potencjał techniczny, technologiczny i ludzki nie jest już atrakcyjny dla inwestorów zagranicznych. Nadal interesujący jest rynek, za który uważam pieniądze. Co zatem należy zrobić? Profesor Kamela-Sowińska uważa, że niezbędne jest wypracowanie odpowiedniej doktryny gospodarczej, która podzieliłaby przemysł na ten, który powinien zostać objęty rządową kontrolą oraz na ten, który można wystawić na procesy konkurencyjne wolnego rynku. Ponadto była minister podkreśla, że naszym finansom publicznym niezbędna jest rewolucja. – Lifting nie pomoże – mówi. – Należy wprowadzić nowoczesne mechanizmy ekonomiczne do zarządzania tymi finansami. Dodatkowo trzeba bezwzględnie postawić na priorytet gospodarczy, który zrównoważy szybkość tworzenia nowych miejsc pracy z likwidacją miejsc w nierentownych przedsiębiorstwach. Natomiast z punktu widzenia sektora energetycznego, trzeba mieć zapas węgla na pół roku i wyobraźnię.
Wejście Polski do Unii spowoduje otwarcie naszego rynku, tym samym czeka nasz wyzwanie, którym będzie podjęcie silnych działań konkurencyjnych. Zdaniem uczestników konferencji być może nasza akcesja przełoży się na efektywność naszych przedsiębiorstw. Może potrzebujemy odgórnego przymusu z zewnątrz, w tym przypadku z Unii, aby coś osiągnąć?




| Powrót |

Artykuł opublikowany pod adresem:     http://gigawat.net.pl/article/articleprint/242/-1/30/

Copyright (C) Gigawat Energia 2002