Aktualności
|
|
Informacje
Numery
Numer 05/2003
Nafta Polska proponuje inną drogę dla Rafinerii Gdańskiej… Koniec przetargu?
|
|
Nafta Polska zaproponowała ministrowi skarbu zakończenie trwającego od dwóch lat przetargu na Rafinerię Gdańską bez rozstrzygnięcia i połączenie jej z rafineriami południowymi. W czerwcu MSP przekaże swoją opinię rządowi, który podejmie ostateczną decyzję o losach tej prywatyzacji.
|
Nafta Polska, która w imieniu skarbu państwa prywatyzuje spółki sektora, w swojej rekomendacji dla ministra przedstawiła kilka scenariuszy prywatyzacji rafinerii. Nie jest jednak tajemnicą, iż poparła koncepcję powołania grupy Lotos z udziałem gdańskiej spółki, rafinerii południowych (Jasło, Czechowice, Glimar w Gorlicach) oraz spółki wydobywczej Petrobaltic, wydobywającej z pod dna Bałtyku ok. 300 tys. ton ropy rocznie. W dalszym etapie przewidziano debiut giełdowy skonsolidowanej firmy.
Skarb państwa zyskałby wpływy z tytułu takiej prywatyzacji, ale znacznie niższe niż w przypadku sprzedaży bezpośredniej 75 proc. akcji. Wariant ten gwarantuje jednak utrzymanie samodzielności Rafinerii Gdańskiej. Gdyby minister poparł tę koncepcję, doszłoby do zamknięcia przetargu bez podpisania umowy z konsorcjum Rotch Energy i PKN Orlen.
Utworzenie silnej grupy Lotos ma poparcie całego środowiska gdańskiego i zarządu samej rafinerii. Z upływem czasu wzrasta liczba zwolenników dwubiegunowości polskiego sektora naftowy naftowego. Obawy o powstanie monopolu na polskim rynku paliw (nowy koncern uzyskałby 82 proc. łącznej produkcji i 36 proc. w dystrybucji paliw) wyrażają obecnie także koncerny zagraniczne działające w naszym kraju (choć - powiedzmy to szczerze - same się też łączą by osiągnąć przewagę nad konkurencją). Brak konkurencji, jak wskazują, będzie sprzyjał utrzymywaniu wysokich cen paliwa, a uzależnienie sektora paliwowego od jednego przedsiębiorstwa spowoduje niską konkurencyjność krajowej gospodarki i osłabi bezpieczeństwo energetyczne kraju. Istnienie konkurencji na rynku paliwowym leży też w interesie samych koncernów, które z 12-proc. udziałem w rynku (831 stacji) stały się ważnym jego uczestnikiem i wyjście z Polski byłoby już dla nich nieopłacalne.
Najbardziej jednak jest to w interesie samej Rafinerii Gdańskiej, co – nie bez powodzenia - usiłuje od dawna dowieść szef tej spółki - Paweł Olechnowicz. Szanse na powstanie grupy kapitałowej wokół gdańskiej spółki zwiększyły się, kiedy zaproponowano jej - a nie Orlenowi – udział w odbudowie Iraku, a wcześniej zdecydowano, że w ramach umowy offsetowej, związanej z kupnem przez Polskę samolotu wielozadaniowego dla polskiej armii, Lockheed Martin, przekaże rafinerii cztery technologie.
Amerykanie zobowiązali się do zainwestowania w instalację do wykorzystania ciężkich pozostałości przerobu ropy naftowej (IGCC). Za projekt IGCC i łagodny hydrokraking (MHC) będzie odpowiedzialny Shell, z kolei odasfaltowaniem rozpuszczalnikowym (ROSE) zajmie się Kellogg. Właśnie ta firma dostała od rządowej Agencji Rozwoju Międzynarodowego (USAID) kontrakt na odbudowę i zagospodarowanie złóż Iraku, stąd też oferta złożona Rafinerii Gdańskiej.
Dzięki realizacji inwestycji rozwojowych w gdańskiej spółce wzrośnie skala przerobu ropy naftowej, zwiększy się ilość i udział tych produktów, które posiadają wysoką wartość. Marża rafineryjna brutto zwiększy się z ok. 117 mln dolarów do ok. 279 mln dolarów rocznie. Według firmy doradczej Nexant Chem Systems, wewnętrzna stopa zwrotu z inwestycji powinna wynieść ok. 15-17 proc. przy szacunkowych nakładach, sięgających 540 mln dolarów.
Projekt ten daje rafinerii szansę rozwoju, a spółka najbardziej obawia się marginalizacji, która ma jej grozić, jeśli inwestorem zostanie PKN Orlen.
- „Byłoby nierozsądnym spodziewać się, że będą realizowane inwestycje, do których zobowiązał się Rotch, a które związane są ze zwiększeniem mocy produkcyjnych, skoro Orlen sam nie wykorzystuje własnych możliwości” – mówił w jednym z wywiadów prezes Olechnowicz.
Czy jednak Grupa Lotos ma szansę stać się silnym podmiotem i sprostać rosnącej konkurencji na rynku paliwowym? Wydaje się, że oczekiwania w tym względzie ze strony rafinerii południowych, rozpaczliwie szukających możliwości przetrwania na rynku, są ogromne. Rzeczywiste możliwości powiązań biznesowych pomiędzy Gdańskiem, a rafineriami południowymi wykaże proces due dilligence tych spółek, który 9 maja br. Nafta Polska pozwoliła rozpocząć Rafinerii Gdańskiej. Nie ujawniono jednak, do kiedy ważna jest zgoda i nie podano terminu rozpoczęcia badania.
Już dziś można jednak powiedzieć, iż rafinerie te mogłyby się stać zapleczem logistycznym dla pomorskiej spółki. Jak wiadomo, zasięg działania tej firmy obejmuje jedynie północną i częściowo centralną Polskę; jest ona natomiast zupełnie nieobecna na południu, choć ma takie plany. Pojemności magazynowe rafinerii południowych mogłyby być wykorzystywane do ekspansji Rafinerii Gdańskiej w tym rejonie kraju. Istnieją też zapewne możliwości współpracy produkcyjnej, np. w dziedzinie środków smarowych. Każda z tych rafinerii ma pewien własny rynek, który mogłaby wnieść do grupy.
Dla rafinerii południowych wejście do grupy kapitałowej Lotos oznacza wzmocnienie ich wartości. Spółki te borykają się z wielkimi problemami, w tym finansowymi (np. Rafineria Jasło odnotowała w 2002 r. 19,4 mln zł straty). Próbuje im pomóc Nafta Polska, m.in. występując do ministra finansów o utrzymanie ulgi na przerób ropy naftowej i z tytułu zeoformatu (Rafineria Nafty Glimar) i zmianę sposobu naliczania tej ulgi oraz o przyznanie ulgi dla Rafinerii Jasło z tytułu przerobu tworzyw sztucznych.
Z programem dla rafinerii południowych wystąpił też nie poddający się w walce o Gdańsk - PKN Orlen. Konsolidację aktywów rafinerii południowych miałaby przeprowadzić Rafineria Trzebinia. Program zakłada utworzenie spółki parafinowej z udziałem aktywów parafinowych Czechowic i Jasła; włączenie bloku produkcji asfaltów z Czechowic do tworzonej przez PKN spółki, zajmującej się produkcją tego surowca. Orlen myśli również m.in. o wykorzystaniu zbiorników paliw rafinerii południowych do magazynowania benzyn na potrzeby realizacji ustawy o obowiązkowych zapasach paliw płynnych oraz o zakupie od Glimaru gorzelni do produkcji biokomponentów. Deklaruje także dokończenie instalacji hydrokompleksu w Glimarze, co sprawi, że nie będzie musiał budować własnej instalacji produkcji olejów bazowych drugiej i trzeciej generacji.
Intencjom Orlenu nie dowierza zarząd Rafinerii Gdańskiej, twierdząc, że koncepcja konsolidacji „nie gwarantuje Skarbowi Państwa przyjaznej realizacji podniesienia wartości tych aktywów”. Trudno jednak mieć pretensje, że Orlen jest potężną firmą z bardzo dużym potencjałem rozwojowym. Dopóki nie skieruje swojej uwagi na rynki zagraniczne, problem zagrożenia monopolem ze strony koncernu będzie się stale pojawiał, bowiem polski rynek paliwowy staje się już dla niego za ciasny. Świadczy o tym na przykład fakt niewykorzystywania w pełni mocy produkcyjnych.
*
Jedną z przyczyn opóźnienia prywatyzacji Rafinerii Gdańskiej oraz niezarekomendowania oferty Rotcha i Orlenu był brak porozumienia w sprawie Naftoportu. To jeden z najważniejszych elementów niezbędnych do tego, aby decyzje prywatyzacyjne zapadły. Warunkiem kupna przez to konsorcjum akcji rafinerii było przedstawienie przez PKN satysfakcjonującej skarb państwa propozycji zmiany układu właścicielskiego Naftoportu. Skarb państwa chciał kontrolować przynajmniej 51 proc. udziałów Naftoportu, którego największymi udziałowcami są: PKN Orlen (48,72 proc. akcji), Rafineria Gdańska (25,64 proc.) i Przedsiębiorstwo Eksploatacji Rurociągów Naftowych „Przyjaźń” - 17,94 proc. Orlen zaproponował wymianę swoich udziałów w Naftoporcie za część akcji Rafinerii Gdańskiej lub za udziały w Petrobalticu. Tę propozycję uznano za nie do przyjęcia.
|
|
|
|