Energetyka tradycyjna
  Energ. niekonwencjonalna
  Informatyka w energetyce
  Kraj w skrócie
   Świat w skrócie
REDAKCJA     PRENUMERATA     REKLAMA     WSPÓŁPRACA     ARCHIWUM

    SZUKAJ
   
    w powyższe pole
    wpisz szukane słowo


 Aktualności

 

Informacje Numery Numer 01/2006

Ropa nie dla Polski. Znowu daliśmy się ograć?


O ile da się stawiać odważne i efektowne tezy, mówiące o tym że przy odpowiedniej, rozumnej polityce inwestycyjnej i szczęściu sprzyjającemu poszukiwaniom możemy - przynajmniej przez jakiś czas - być samowystarczalni jeśli idzie o zaspokojenie gospodarki w gaz ziemny, o tyle ropy w znaczącej ilości, poza okresem kiedy Zagłębie w Drohobyczu leżało w granicach Rzeczypospolitej, nie mieliśmy, nie mamy i – co najważniejsze - nie będziemy mieć!

Tak niesprawiedliwie wywianowała nas matka natura. Nic nie pomogła w tym względzie nawet zmiana granic po II wojnie światowej. Na pociechę powinno nam wystarczyć tylko to, że skromny aptekarz z Galicji – Ignacy Łukasiewicz zbudował pierwszą na świecie rafinerię ropy naftowej, zaś inny Polak - geolog prof. Witold Zglenicki uchodzi za ojca chrzestnego kaspijskiej ropy. Dopełnieniem narodowego honoru niech będzie jeszcze postać pochowanego na Bulwarze Nafciarzy w Baku najlepszego ucznia prof. Zglenickiego – Pawła hrabiego Potockiego, który pod możnym protektoratem ówczesnego I sekretarza Komunistycznej Partii Azerbejdżanu - Grigorija Konstatynowicza Ordżonikidze wdrożył do praktyki przemysłowej sposób wydobycia ropy naftowej spod dna Morza Kaspijskiego metodą... zasypywania płytkich zatok.

BTC
W połowie 2005 roku w Sangachale, 40 km od Baku uruchomiono z wielką – nomen omen – pompą, pierwszy azerski odcinek ropociągu Baku–Tbilisi-Ceyhan zwanego w skrócie BTC, uniezależniający - po raz pierwszy w historii - transport kaspijskiej ropy na światowe rynki od rosyjskiego pośrednictwa. Na to czy obecność kaspijskiej ropy, wymykającej się przecież dyktatowi kartelu OPEC wpłynie na obniżkę notowań ropy przyjdzie nam poczekać pierwszych miesięcy 2006 roku – kiedy to liczący 1765 km ropociąg w całej swojej objętości zostanie wypełniony 10 milionami baryłek ropy (1 baryłka to ok. 159 litrów) i na swoim końcu, w należącym do Turcji śródziemnomorskim porcie Ceyhan, zacznie pracować z pełną wydajnością.

Kaspijska ropa i tak uchodzi za najtańszą na świecie, a to głównie za przyczyną nadmiernych ilości siarki, która wymaga kłopotliwego przestawienia instalacji w rafineriach
Śmiałą decyzję, o budowie ropociągu BTC podjęto 11 lat temu w Istambule podczas spotkania ówczesnego prezydenta Azerbejdżanu - Gajdara Alijewa z prezesami największych koncernów naftowych świata. Powstało wtedy konsorcjum AIOC – powołane do budowy i eksploatacji ropociągu. 8 lat trwały przygotowania, zaś sama budowa - zaledwie 3 lata. Liderem konsorcjum jest British Petroleum, który skupia w swoich rękach 30,1 proc. udziałów, zaś w jego skład wchodzą azerska narodowa kompania naftowa SOCAR (25 proc.), ChevronTexaco ( 8,9 proc.), Statoil (8,71 proc.), turecki TPAO (6,53 proc.), TOTAL (5 proc.), Eni – Agip (5 proc.), Total (5 proc.) oraz mniejsi inwestorzy japońscy i amerykańscy m.in. ConocoPhilips.

Cała inwestycja składająca się z trzech odcinków: azerskiego (445 km), gruzińskiego (245 km) i tureckiego (1070 km) oraz 8 stacji pomp miała kosztować (różne źródła podają różne sumy) od 3,6 do 4 mld dolarów i sfinansowana została w znacznej części z kredytów Banku Światowego i Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju. I była sporym wyzwaniem technicznym, wszak przebiega w poprzek uskoków tektonicznych, a na terytorium Turcji – momentami - biegnie na wysokości... aż 2800 metrów nad poziom morza, choć tafla samego Morza Kaspijskiego, które - z geograficznego punktu widzenia - nie jest morzem tylko największym na świecie bezodpływowym jeziorem leży 132 m poniżej umownego poziomu morza.

My wam jeszcze pokażemy
Patrząc w kalendarz można dostrzec pewien nieprzypadkowy zbieg dat. Uroczystość w Baku kończąca budowę ropociągu BTC, eliminującego Rosję z obrotu kaspijską ropą zbiegła się w czasie z ogłoszeniem przez Rosję budowy podmorskiego gazociągu do Niemiec, omijającego Polskę. Zastanowić musi brak w kluczowym projekcie kaspijskim firm niemieckich i ich strategiczne partnerstwo w stosunku do Gazpromu przy Gazociągu Północnym. Trudno zgadnąć czy Niemcy nie wierzyli w powodzenie projektu BTC czy też mają uraz do tego rejonu świata; wszak w Baku do dzisiaj są jeszcze kolonie domów zbudowane przez niemieckich jeńców wziętych do niewoli pod Stalingradem. Można odnieść wrażenie, że urażona duma kazała podjąć się projektu równie skomplikowanego i karkołomnego z technicznego punktu widzenia, co wątpliwego z pozycji ekonomii. I uruchomić realizację przedsięwzięcia, w którym koszty tak naprawdę nie grają roli...

Również patrząc na mapę przebiegu ropociągu BTC można odnieść wrażenie, że mógł on biec inaczej, prościej, krócej i taniej, kończąc się w którymś z czarnomorskich portów Gruzji, by dalej ropę transportować tankowcami do Oddesy, gdzie czeka już gotowy ropociąg do Brodów. A później przez Polskę do Płocka, by stamtąd istniejącymi już ropociągami np. do Schwedt w Niemczech, ewentualnie do Portu Północnego w Gdańsku. Wszak tak czy owak znaczna część kaspijskiej ropy kierowanej np. do Rotterdamu i tak będzie płynąć „dookoła Europy”.

- Kiedy ruszy pełną parą rurociąg do Turcji to dla nas może azerskiej ropy zwyczajnie nie starczyć – mówi mi młody pracownik ukraińskiego uniwersytetu, kiedy stoimy na szczycie słynnych „schodów potiomkinowskich” patrząc na leniwie ruszające się żurawie w porcie i majaczący na końcu dworca morskiego nowoczesny wieżowiec luksusowego hotelu „Odessa”, tłumacząc się przy okazji z porozumienia z Rosjanami podpisanego przez poprzedniego prezydenta Ukrainy, a umożliwiającego wykorzystanie rurociągu Odessa–Brody do transportu rosyjskiej ropy.
- A Kazachstan? - pytam
- Kazachstan graniczy z Chinami i wcale nie jest powiedziane czy zechce sprzedawać swoją ropę akurat do Europy. Właśnie rozpoczęli budowę długiego, bo liczącego 3 tys. km rurociągu łączącego potężne złoże Tengiz z Duszanzi w rejonie Xinjang – mówi.

Ze 105 pierwiastków znajdujących się w układzie okresowym Mendelejewa złoża 99 znajdują się na terenie Kazachstanu. Tu znajduje się 30 proc. światowych zasobów chromu i jedna czwarta wszystkich znanych zasobów uranu na świecie!!! Złoża cynku zaliczane są do największych na świecie, ołowiu – są drugie pod względem wielkości. Jakby tego było mało, to zasoby złota obliczane są na 800 ton. Pod względem zasobów ropy naftowej i gazu ziemnego eksperci próbują porównać Kazachstan do Arabii Saudyjskiej, Kuwejtu czy Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Zdjęcia satelitarne oraz badania metodami klasycznymi dają podstawy do przypuszczeń, że złoża ropy u wybrzeży Morza Kaspijskiego takie jak: Tengiz, Prorva, Kalamkaz i Karażanbas stanowią przedpole złóż, których jądro znajduje się w północnej części Morza Kapijskiego i szacowane są łącznie na 9 do 18 mld baryłek. Samo złoże Tengiz zaliczane jest do 10 największych, jakie do tej pory odkryto na świecie. Wszystko zdaje się wskazywać, że z kolei nie do końca jeszcze rozwiercone złoże Kashagan, osiągające już teraz dzienne wydobycie na poziomie 100 tys. baryłek może być największym odkryciem ostatniego 40-lecia. To wszystko może dać już wkrótce Kazachstanowi miejsce w pierwszej piątce największych producentów ropy naftowej na świecie.

Problem Morza Kaspijskiego
Sytuacja nie jest jednak tak prosta i oczywista jak wygląda to na pierwszy rzut oka. Bogactwo podmorskiego dna sprawia, że podział stref wpływów, a co za tym idzie, możliwości czerpania pożytków przez poszczególne państwa leżące nad jego brzegiem, wzbudzają do dzisiaj kontrowersje i problemy, gra przecież idzie o gigantyczne pieniądze. Pierwsze porozumienie rosyjsko-perskie pochodzi z 1921, zaś następne radziecko-irańskie z 1970 - kiedy nad Morzem Kaspijskim leżały tylko dwa państwa i sprawa była prosta. Po rozpadzie Związku Radzieckiego, w jego miejsce pojawiły się cztery niezależne państwa: Rosja, Azerbejdżan, Kazachstan i Turkmenistan. I do dzisiaj nie udało się wypracować kompromisu satysfakcjonującego wszystkich nadkaspijskich sąsiadów.

Na przeszkodzie stoją odmienne interesy i różne wizje podziału akwenu: Azerbejdżan, Kazachstan i Rosja dążą do podziału dna morza na sektory narodowe według tzw. linii środka biegnącej w równej odległości od przeciwległych brzegów i wspólnego użytkowania zasobów wodnych. Taka koncepcja jest niekorzystna dla Iranu, który posiada stosunkowo krótką linię brzegową na dodatek ukształtowaną bardzo dla niego niekorzystnie, dlatego dąży do korzystniejszego dla siebie podziału przyznającego każdemu z leżących nad morzem państw równo po 20 proc. dna i wody.
Na przełomie lipca i sierpnia 2001 roku doszło do ostrego sporu pomiędzy Azerbejdżanem i Iranem, podczas którego Iran groził użyciem wojska aby przeciwstawić się eksploatacji przez Azerbejdżan spornego złoża. Wielotygodniowa międzynarodowa mediacja pozwoliła zażegnać konflikt, ale też odbyty w kilka miesięcy później szczyt prezydentów wszystkich nadkaspijskich państw w Aszchabadzie nie przyniósł żadnych rozwiązań.

W październiku 2002 roku irańskie MSZ wydało nawet oświadczenie, iż stoi na stanowisku, że zmiany zasad korzystania z tego akwenu wymagają zgody wszystkich zainteresowanych państw. Miało to dać do zrozumienia partnerom, że Iran nie będzie uznawał żadnych porozumień dwu lub trójstronnych zawieranych bez swojego udziału. Co gorsza Iran w swoich poglądach jest zupełnie osamotniony, gdyż USA, które od czasu obalenia szacha Rezy Pahlawiego nie darzą go sympatią, (prezydent Bush w 2001 roku zaliczył nawet Iran obok Iraku i KRL-D do tzw. „osi zła”) zainteresowane ochroną interesów swoich koncernów, które zainwestowały w rurociąg BTC – także poparły rosyjską politykę zawierania dwustronnych porozumień pomiędzy sąsiadami w tym regionie.

Irański program jądrowy, który wzbudza ostatnio tyle kontrowersji, można więc uznać za oręż w ręku osamotnionego wojownika o swoje prawa. Eskalacja tego sporu nie będzie dobrze wróżyć próbom otwarcia nowego źródła, zaopatrującego świat w ropę naftową. Ale tak już chyba jest, że ropa naftowa od momentu, kiedy zaczęła odgrywać istotną role w gospodarce światowej, co rusz wzbudza konflikty. I w miejsce każdego załagodzonego sporu musi pojawić się nowy...


Dokończenie znajdziesz w wydaniu papierowym. Zamów prenumeratę miesięcznika ENERGIA GIGAWAT w cenie 108 zł za cały rok, 54 zł - za pół roku lub 27 zł - za kwartał. Możesz skorzystać z formularza, który znajdziesz tutaj

Zamów prenumeratę



 



Reklama:

Komfortowe apartamenty
"business class"
w centrum Krakowa.
www.fineapartment.pl




PRACA   PRENUMERATA   REKLAMA   WSPÓŁPRACA   ARCHIWUM

Copyright (C) Gigawat Energia 2002
projekt strony i wykonanie: NSS Integrator