Energetyka tradycyjna
  Energ. niekonwencjonalna
  Informatyka w energetyce
  Kraj w skrócie
   Świat w skrócie
REDAKCJA     PRENUMERATA     REKLAMA     WSPÓŁPRACA     ARCHIWUM

    SZUKAJ
   
    w powyższe pole
    wpisz szukane słowo


 Aktualności

 

Informacje Numery Numer 09/2006

Nowa akcyza, czyli zamki na piasku


Ogłoszony przez Ministerstwo Finansów projekt podwyżki o 25 groszy stawek akcyzy na benzynę budzi obawy wszystkich użytkowników pojazdów napędzanych tym paliwem.

Lęk ten jest w pełni uzasadniony. Realizacja projektu oznacza bowiem nieuniknione podwyżki cen etyliny na stacjach benzynowych. Wyższe koszty tankowania relatywnie mocniej odczują kupujący tańsze gatunki benzyn, gdyż procentowo to właśnie one podrożeją najbardziej. Portfele kierowców uszczuplone mają zostać zgodnie z planami ministerialnymi bynajmniej nie o wspomniane 25 groszy na każdym zatankowanym litrze lecz przynajmniej 0,32 zł. Kwotę wyższej akcyzy obciąży dodatkowo obligatoryjny 22% VAT, a stacje benzynowe, które zdołają jakimś cudem utrzymać wielkość sprzedaży na niezmienionym dotychczasowym poziomie, zmuszone będą do odprowadzenia wskutek wzrostu cen większej corocznej opłaty koncesyjnej naliczanej od osiągniętego obrotu.

1,2 mld zł do budżetu?

Podniesienie stawki akcyzy na benzyny według założeń resortu finansów przynieść ma dodatkowo 1,2 mld złotych do budżetu państwa. Kalkulacja ta przeprowadzona została – najdelikatniej rzecz ujmując – na szacunkach opartych o więcej niż bardzo optymistyczny scenariusz rozwoju wydarzeń w najbliższej przyszłości. Zakładać bowiem musi spadek cen ropy na światowych giełdach najpóźniej w ostatnim kwartale tego roku przy jednoczesnym umocnieniu kursu złotówki wobec dolara i gwałtownym wzroście zamożności społeczeństwa polskiego – na tyle znaczącym, aby wyższe ceny benzyn spowodowały co najwyżej marginalne ograniczenie popytu na ten typ paliwa. Rzecz jasna, takiego właśnie szczęśliwego zrządzenia losu życzyć należy sobie i Polsce. Niestety nic nie wskazuje na to, aby miał się on ziścić. Prognozy zużycia benzyn silnikowych oraz cen surowca na naftowym rynku malują przyszłość w mniej radosnych barwach, a wraz z nimi blednie perspektywa ponad miliardowego wpływu środków do budżetu z tytułu wyższej stawki akcyzowej.

Stan faktyczny

Zużycie benzyn silnikowych w Polsce sukcesywnie spada od niemal siedmiu lat. W 1999 roku kupowano niemal 40 procent więcej tego paliwa niż obecnie. Jest to efekt wzrostu popularności LPG oraz niższych cen oleju napędowego w latach ubiegłych, kiedy to wielu rodaków wybierało samochody z silnikiem Diesla. Odejście od benzyn nie jest jednak jedynie koniunkturalnym trendem, lecz stałą silną tendencją, której wbrew szacunkom ministerialnym nie da się już zatrzymać. Identycznie rzecz przedstawia się z cenami ropy na międzynarodowych rynkach. Wypowiedzi prezydenta Hugo Chaveza typu „musicie nauczyć się oszczędzać ropę” adresowane do Amerykanów czy szefa Gazpromu, Aleksieja Millera, o końcu taniego gazu i ropy – to nie czcze pogróżki lecz smutna rzeczywistość. Światowa gospodarka wkroczyła bowiem w stan określany mianem „Oil Peak”, oznaczający osiągnięcie maksymalnego pułapu wydobycia tego surowca.

Oil Peak

Ostatnimi laty niezwykle szybkim wzrostem tempa wydobycia ropy mogła poszczycić się Rosja. To głównie zwiększonemu eksportowi pochodzącego stąd surowca zawdzięczamy jedynie umiarkowane wzrosty cen w 2004 roku i na początku 2005 roku, kiedy to Rosjanie, neutralizując na rynkach światowych skutki konfliktu w Iraku, wydobyli ponad 9% surowca więcej niż w 2003 i dalsze 4,5% w pierwszych dwóch kwartałach 2005 roku. Utrzymanie tak iście sprinterskiego tempa wzrostu wydobycia jest w praktyce niemożliwe, a mając w perspektywie dalszy wzrost cen, nie do końca ekonomicznie uzasadnione nawet przy potrzebach Rosji.

Przy więcej niż prawdopodobnym obniżeniu przez Rosję tempa wydobycia z lat 2004–2005 o połowę w latach 2006–2007 i dalszej redukcji eksploatacji amerykańskich złóż ciężar zaspokajania rosnącej konsumpcji spocznie na Arabii Saudyjskiej. Rijad w przeciwieństwie do Moskwy nie cierpi jednak na chroniczny brak gotówki i należy przypuszczać, iż bez żalu podporządkuje się wywieranej na niego presji pozostałych państw OPEC, ograniczając procentowy, coroczny wzrost podaży swej ropy na rynek.

Wentyle bezpieczeństwa

Przy kurczących się w zastraszającym tempie światowych złożach surowca, uzupełnienie niedoboru wynikającego z spadku wydobycia przez pozostałych producentów, w tym Stany Zjednoczone, z powodów zmniejszania się tamtejszych zasobów naturalnymi wentylami naftowymi są ze względu na swoje zasoby i moce produkcyjne Irak i Iran. Prawdopodobieństwo uaktywnienia w perspektywie najbliższych dwóch trzech lat pełni potencjału irackiego jest bardzo nikłe. Co zaś tyczy się Iranu, problemem pozostaną sankcje międzynarodowe, groźba embarga etc. Jeśliby państwo to miałoby możliwość powrócić tylko do poziomu wydobycia z połowy lat siedemdziesiątych, zdołałoby wtłoczyć na światowe rynki dodatkowe 2 mln baryłek dziennie, co przy kursie 70 dolarów za baryłkę dałoby mu dodatkowo ponad 50 mld dolarów rocznie w stosunku do obecnych dochodów naftowych. Takie dokapitalizowanie rządu w Teheranie nie spotkałoby się z przychylnym przyjęciem wszystkich członków wspólnoty międzynarodowej. Stąd zwiększenie wydobycia irańskiej ropy będzie procesem ewolucyjnym. Przypuszczalnie zrównoważy ono na początku przyszłego dziesięciolecia na rynku stopniową redukcję wzrostu podaży rosyjskiej ropy.

Biorąc pod uwagę jedynie potwierdzony stan zasobów naftowych, wbrew oczekiwaniom i nadziejom Azerbejdżan i Norwegia będą pełniły jedynie funkcje drugorzędnych wentyli zapasowych. Prawie 70% znanych złóż norweskich skonsumowanych zostanie do 2010 roku. W przypadku Azerbejdżanu potrwa to dłużej, ale wyłącznie z powodu znikomego, wynoszącego ledwie 0,5%, udziału tego państwa w światowej produkcji.

Krajem niemal predestynowanym do pełnienia roli pierwszoligowego dostawcy jest Kazachstan. Podstawowym mankamentem tego państwa mogącym mu skutecznie uniemożliwić wypełnienie swego przeznaczenia jest położenie geopolityczne. Czyni ono obecnie z tego kraju zapieczętowany spichlerz, którego zawartość pożądana i szturmowana przez kompanie naftowe całego świata wycieka wolniej, niż się tego spodziewano. Nie ma żadnych szans, aby w najbliższej pięciolatce ten stan rzeczy uległ zmianie, i to bynajmniej nie do końca za sprawą Rosji, mogącej uchodzić tu za strażnika pilnie strzegącego kazachskiego bogactwa oraz własnych interesów. Głównym winowajcą pozostaje lokalizacja kraju utrudniająca transfer surowca. Podwojenie czy też potrojenie wydobycia ropy przez Kazachstan musi zostać poprzedzone zwielokrotnieniem w stosunku do stanu obecnego inwestycji w sieci przesyłowe. Nim to się stanie, pokaźne zyski czerpać będą rosyjskie koncerny użyczające Kazachstanowi własnych mocy transferowych. Ich pozycja, wzmacniana dzięki aktualnemu napływowi petrodolarów, będzie pod koniec dekady na tyle silna, iż staną się liczącym współudziałowcem kazachskiej prosperity naftowej.

Zbliżający się nieubłaganie „naftowy szczyt”, czyli nieprzekraczalny już w przyszłości poziom wydobycia ropy w świecie, będzie na wykresach z zaznaczonymi w poziomie latami a w pionie wielkością wydobycia przedstawiany jako pozioma linia przypominająca kształtem długi górski grzbiet kończący się przy wartościach 2015-2018 łagodnym stokiem, a następnie urwiskiem. Ceny ropy będą bardzo stabilne, pnąc się delikatnie w górę o około 5-7% w skali rocznej. Każda destabilizacja w krajach określanych w naszej prognozie mianem wentyli powodować będzie skokową podwyżkę kursu ropy w wielkości odpowiadającej stopniowi zaburzenia porządku wspomnianego cyklu, przy czym nigdy nie zostanie ona już skorygowana w dół.

Ile za benzynę w styczniu

Jeśli natura okaże się łaskawa i letnio-jesienne huragany w rejonie Karaibów i Zatoki Meksykańskiej nie uczynią spustoszenia podobnego do tego, jaki spowodowała w ubiegłym roku Katrina, ropa na światowych giełdach nie powinna podrożeć więcej niż o 5 procent w stosunku do stanu z dnia dzisiejszego. Oznacza to podwyżkę o około 15 groszy na litrze benzyny. Wzrost cen o dalsze 32 grosze kierowcy będą zmuszeni doliczyć, gdy przywrócona zostanie 25-groszowa akcyza obniżona przez rząd Marka Belki w ubiegłym roku. Sumując obie podwyżki, musimy spodziewać się przed Gwiazdką ceny benzyny o 50 groszy wyższej niż obecnie. Osiągnięcie pułapu 5 zł za litr najtańszej benzyny jest zatem więcej niż prawdopodobne.

Gdzie najtaniej?

System dodatkowych akcyz postawi w zdecydowanie uprzywilejowanej sytuacji koncerny posiadające własne moce wydobywcze, rafinerie i sieci sprzedaży detalicznej w Polsce. Stworzony zostanie bowiem mechanizm umożliwiający import przetworzonego surowca własnego w postaci benzyn, pozwalający ograniczyć do minimum bądź całkowicie wyeliminować marżę handlową, gdyż już sama sprzedaż oznaczać będzie zysk. Skorzystają na tym zmuszeni dotąd zaopatrywać się na miejscu tacy potentaci jak Statoil, BP, Shell, a w bliższej przyszłości przede wszystkim Łukoil, przymierzający się do budowy własnej sieci sprzedaży detalicznej w Polsce. Dla PKN Orlen czy Rafinerii Gdańskiej nie posiadających własnego zaplecza surowcowego 25 groszy dodatkowej akcyzy może okazać się ciosem śmiertelnym. Planowane 1,2 mld złotych i tak nie wpłynie do budżetu z powodu ograniczenia popytu, a makroekonomiczne skutki decyzji boleśnie odczują nie tylko właściciele małych stacji benzynowych.

Dokończenie znajdziesz w wydaniu papierowym. Zamów prenumeratę miesięcznika ENERGIA GIGAWAT w cenie 108 zł za cały rok, 54 zł - za pół roku lub 27 zł - za kwartał. Możesz skorzystać z formularza, który znajdziesz tutaj

Zamów prenumeratę




 



Reklama:

Komfortowe apartamenty
"business class"
w centrum Krakowa.
www.fineapartment.pl




PRACA   PRENUMERATA   REKLAMA   WSPÓŁPRACA   ARCHIWUM

Copyright (C) Gigawat Energia 2002
projekt strony i wykonanie: NSS Integrator