Energetyka tradycyjna
  Energ. niekonwencjonalna
  Informatyka w energetyce
  Kraj w skrócie
   Świat w skrócie
REDAKCJA     PRENUMERATA     REKLAMA     WSPÓŁPRACA     ARCHIWUM

    SZUKAJ
   
    w powyższe pole
    wpisz szukane słowo


 Aktualności

 

Informacje Numery Numer 12/2006

Ogrzewanie owsem, trawą, a może starym olejem z pobliskiej smażalni?


Nie tylko tradycyjne nośniki: ropa naftowa, gaz ziemny czy węgiel. Energię da się wytwarzać niemal z wszystkiego, i to uwzględniwszy rachunek ekonomiczny.

Przynajmniej takie wrażenie odnieść mogli zwiedzający listopadowe targi Poleko w Poznaniu. Powierzchnię wystawową zalegały wiązki pociętej wierzby, suszonych traw, słomiane brykiety etc.

Choć pomysłowość ludzka, zdawać by się mogło, nie zna granic, to jednak większość prezentowanych tam rozwiązań szła w znanym już kierunku. Przyjazne środowisku panele czy, jak kto woli, kolektory słoneczne, wiatraki, instalacje geotermalne dziś posiadają lepsze parametry i większą wydajność niż te sprzed lat.

Wiele prezentowanych podczas poznańskich targów urządzeń ma prawo budzić ciekawość i prawdopodobnie do nich też należeć będzie przyszłość, przynajmniej ta najbliższa.

Wątpliwe, aby należała ona do tzw. wierzby energetycznej. Na razie biznes robią jedynie sprzedawcy sadzonek rośliny mającej stanowić panaceum na drogą ropę i gaz. Plantatorzy zrażeni do upraw zgryźliwie skłonni są kojarzyć drugi człon jej nazwy z wydatkami na energię potrzebną do wysuszenia zebranych plonów. Takich problemów nie mają producenci traw energetycznych. Ci borykają się jednak z innymi rozterkami, między innymi z zaniżającą dochodowość przedsięwzięcia pracochłonnością prac polowych.

Ogrzewanie domu starym, zużytym w smażalni olejem roślinnym? Czemu nie, przecież i tak od dawna przetwarzany jest na energię, co prawda, nielegalnie przez kierowców samochodów wyposażonych w starszy silnik dieslowski. Teraz przynajmniej - odgraża się producent palnika przystosowanego do wykorzystywania wszelakiego typu olejów - powstanie rynek takiego paliwa. To z pewnością dobra wiadomość dla właścicieli lokali gastronomicznych, stwarza bowiem szansę na oficjalne pozbycie się przetworzonego tłuszczu i to z zyskiem. Sprawa jest naprawdę poważna - dane techniczne dołączone do urządzenia określają bowiem podczas spalania wartość energetyczną takiego surowca na 37,4 MJ/kg czyli niespełna 10% mniej niż lekkiego oleju opałowego bądź zużytego samochodowego. Rozwiązanie godne polecenia szczególnie w nadmorskich kurortach, zresztą nieprzypadkowo też firma ulokowała się na wybrzeżu.

Nie mniej ekscytującą choć moralnie i etycznie znacznie bardziej kontrowersyjną propozycję przedłożyli producenci pieców profilem pracy predestynowanych do palenia w nich zbożem. Posiada ono co prawda trzy razy mniejszą wartość opałową niż na przykład olej, ale ma też, biorąc pod uwagę najtańszy na rynku owies, tylekroć niższą od niego cenę i to w zestawieniu z aktualnymi notowaniami, gdy kurs baryłki ropy nie przekracza 60 USD i nie weszła jeszcze nowa akcyza. A przecież od 1 stycznia tylko za jej sprawą olej podrożeje niemal dwukrotnie. Dodając do tego prawdopodobieństwo wzrostów na rynkach naftowych, jest to na pewno alternatywa dla stosowanych konwencjonalnych nośników energii. Nawet przy o połowę mniejszej wartości opałowej od oleju czy węgla kamiennego (choć nie tak znacznie), jest to rozwiązanie opłacalne. Bez wątpienia ten ostatni należy do tej samej grupy surowców nieodnawialnych, co i ropa naftowa, i podobnie do niej będzie też drożał. W przypadku owsa jest to wątpliwe.

Wobec zbliżonych cen sprzedaży węgla i owsa, przewaga zdaje się leżeć po stronie tego pierwszego ze względu na wyższą wartość opałową, a zatem zapewniającego większą ilość ciepła za tę samą cenę. Są to jednak pozory: piec wcale nie wymaga bowiem pełnowartościowego zboża, jakość i klasa nasion pozostają bez wpływu na uzyskiwaną przezeń sprawność, dzięki czemu można w nim wykorzystywać to pozaklasowe, nie mające szans trafić do punktu skupu. Gdy dodać do tego całkowity brak emisji CO2 i możliwość uzyskania dopłat ekologicznych, a nawet pełny zwrot kosztów zakupu urządzenia, rentowność całej inwestycji nie budzi wątpliwości i ma rzesze gorących orędowników. No oczywiście, może nie wśród tych czteronożnych z kopytami, bujną grzywą i głębią oceanu w ślepiach.

Dokończenie znajdziesz w wydaniu papierowym. Zamów prenumeratę miesięcznika ENERGIA GIGAWAT w cenie 108 zł za cały rok, 54 zł - za pół roku lub 27 zł - za kwartał. Możesz skorzystać z formularza, który znajdziesz tutaj

Zamów prenumeratę




 



Reklama:

Komfortowe apartamenty
"business class"
w centrum Krakowa.
www.fineapartment.pl




PRACA   PRENUMERATA   REKLAMA   WSPÓŁPRACA   ARCHIWUM

Copyright (C) Gigawat Energia 2002
projekt strony i wykonanie: NSS Integrator