Energetyka tradycyjna
  Energ. niekonwencjonalna
  Informatyka w energetyce
  Kraj w skrócie
   Świat w skrócie
REDAKCJA     PRENUMERATA     REKLAMA     WSPÓŁPRACA     ARCHIWUM

    SZUKAJ
   
    w powyższe pole
    wpisz szukane słowo


 Aktualności

 

Informacje Numery Numer 04/2007

Coraz więcej kłopotów


Szwedzka armia nie zgadza się na platformę techniczną. Estończycy oraz Duńczycy sygnalizują duże nagromadzenia min. Finowie obawiają się uwolnienia z dna szkodliwych substancji w trakcie budowy.

Zgodnie z Konwencją z Espoo, regulującą działania mogące mieć ponadgraniczny wpływ na stan środowiska naturalnego, Nord Stream – rosyjsko-niemiecka spółka prawa szwajcarskiego, będąca inwestorem i przyszłym operatorem Gazociągu Północnego przedstawiła rządom Danii, Estonii, Finlandii, Litwy, Łotwy, Polski i Szwecji plan inwestycji celem otrzymania zgody na ostateczną trasę jej przebiegu. I jak się okazuje, nie tylko strona polska ma zastrzeżenia i wątpliwości co do tego, iż budowa i późniejsza eksploatacja gazociągu nie będzie obojętna dla środowiska naturalnego.

Rządy poszczególnych krajów domagają się korekt w trasie przebiegu gazociągu, co może spowodować, iż ustalenie ostatecznej jego trasy czyniącej zadość wszystkim oczekiwaniom może być technicznie albo ekonomicznie niewykonalne.

I tak Finowie chcą odsunięcia rurociągu od granicy swej strefy ekonomicznej twierdząc że zaproponowana trasa wymagać będzie dużego zakresu prac podwodnych. Mogą one spowodować uwolnienie do wód Zatoki Fińskiej niebezpiecznych substancji, które od stuleci kumulowały się w osadach dennych. Chodzi tutaj zwłaszcza o takie związki jak DDT, PCB czyli niezwykle szkodliwe dla organizmu ludzkiego nie ulegające degradacji polichlorowane binefyle, a także metale ciężkie. Finowie argumentują, iż dalej na południe dno charakteryzuje się krystalicznym fundamentem i nie posiada takiej ilości osadów dennych. Niewykluczone jednak, że kładzenie gazociągu na takim podłożu będzie wymagało większej ilości estakad niż planowano, zaś gazociąg pozostawiony swobodnie, a nie zagrzebany w osadach dennych będzie bardziej podatny na oddziaływanie prądów morskich, fal i erozję.

Szwedzi domagają się odsunięcia trasy przebiegu gazociągu od znajdujących się nieopodal Gotlandii ławic Hogburg oraz Norra Midjoe wpisanych tak jak polska Dolina Rospudy do programu Natura 2000. Tam bowiem zimuje znaczna część żyjących nad Bałtykiem ptaków wodnych. Rura - według strony szwedzkiej - miałaby przebiegać co najmniej 10 km dalej na północny wschód od wskazanych obszarów. Jeszcze bardziej newralgiczną kwestią jest sprawa platformy technicznej na wysokości Szwecji, na którą absolutnie nie chce się zgodzić szwedzka armia. Nord Stream na razie robi dobrą minę do złej gry, ale brak platformy w połowie drogi gazociągu znacznie skomplikuje jego późniejszą eksploatację. Szwedzcy wojskowi uważają, że praca platformy zakłóci funkcjonowanie szwedzkiego systemu ochrony wybrzeża, a ponadto są więcej niż pewni, że Rosjanie wyposażą platformę w urządzenia nie tylko cywilnego przeznaczenia. Podobne zastrzeżenia wysuwają fińskie kręgi wojskowe. Sprawę jeszcze bardziej komplikuje fakt, iż Szwecja i Finlandia pomimo, że należą do Unii Europejskiej, jako państwa neutralne, pozostają poza NATO. Tak więc naciski Berlina - poprzez centralę paktu w Brukseli - na nic się zdadzą. Warto tu przytoczyć najnowsze badania szwedzkiej opinii publicznej, które pokazują, że już 51 proc. Szwedów jest przeciwnych tej inwestycji, 24 proc. jest pozytywnie ustosunkowanych, zaś jedna czwarta się waha. Głosu szwedzkiej opinii publicznej nie należy bagatelizować. Trzeba w tym miejscu przypomnieć, że to głosy szwedzkich ekologów zmusiły przed laty budowniczych podmorskiego kabla łączącego Szwecję i Polskę do zastosowania, pomimo wzrostu kosztów całej inwestycji tzw. szyny powrotnej, podczas gdy wcześniej takich rozwiązań przy podmorskich kablach nie stosowano.

Duńczycy z kolei ostrzegają przed zatopioną w pobliżu Bornholmu amunicją i bronią chemiczną, a także dużą ilością wraków. W tej sytuacji inwestor zdecydował o rozpoczęciu badań dna morskiego na północny wschód od Bornholmu i ewentualnie ominięcie wyspy nie południowym obejściem od strony Polski, a północnym od strony wybrzeża duńskiego. Przyszli budowniczowie Gazociągu Północnego bardzo poważnie potraktowali estońską informację o setkach min morskich leżących na dnie w rejonie na północny zachód od wyspy Hiumaa, choć rosyjska marynarka wojenna powinna o nich bardzo dobrze wiedzieć. Nord Stream zamierza dokładnie przebadać ten rejon, ale będzie zmierzała raczej do ominięcia tego akwenu, a nie podejmie się rozminowania tego terenu.

Komisja Europejska od samego początku, kiedy tylko pojawiła się inicjatywa położenia gazowej rury na dnie Bałtyku, wykazuje życzliwą powściągliwość czy raczej pobłażliwość dla tego przedsięwzięcia. Choć ostatnio Jose Barroso – przewodniczący KE - zapewnił w Wilnie, że Komisja "uważnie śledzi" projekt Gazociągu Północnego, "tak by upewnić się, że jest prowadzony zgodnie z środowiskowymi regulacjami".

Tak czy owak, przedsięwzięcie, które wydawało się proste i szybkie do przeprowadzenia przynajmniej od strony politycznej, firmowane przez byłego kanclerza RFN - Schroedera i urzędującego prezydenta Rosji - Putina zaczyna się komplikować, co oznacza, że jego fizyczna realizacja, o ile dojdzie do skutku, odsunie się znacznie w czasie i znowu przekroczy in plus kolejny nowelizowany budżet. Dlatego też - jak wynika z nieoficjalnych sygnałów napływających ze źródeł zbliżonych do Gazpromu - Rosjanie coraz realniej rozważają powrót do budowy drugiej nitki Jamału, której realizacja - wobec już funkcjonującej pierwszej nitki - będzie wymagała tylko decyzji i pieniędzy. Szukają jednak pretekstu, aby z twarzą wrócić do tego projektu. Liczą przy tym na jakiś gest ze strony polskiej, a przynajmniej na przyznanie, iż brak zgody na budowę „pieriemyczki” był błędem. Ukraina w obronie której interesów Polska powiedziała Rosji „niet” – teraz popiera budowę Gazociągu Północnego i deklaruje, że bardzo chętnie – choć nie leży nad Bałtykiem – by się do niego przyłączyła. Problem tylko w tym, że po stronie polskiej nie ma w czynnej służbie zręcznego dyplomaty, który zna rosyjskie realia i potrafi z Rosjanami skutecznie rozmawiać. (J.B.)




 



Reklama:

Komfortowe apartamenty
"business class"
w centrum Krakowa.
www.fineapartment.pl




PRACA   PRENUMERATA   REKLAMA   WSPÓŁPRACA   ARCHIWUM

Copyright (C) Gigawat Energia 2002
projekt strony i wykonanie: NSS Integrator