Artykuł opublikowany pod adresem: http://gigawat.net.pl/article/articleprint/1005/-1/77/
|
Starczy jej na 50 lat albo... do końca świata! Kiedy światu skończy się ropa?
|
Informacje
Numery
Numer 06/2007
Politycy mogą spotykać się na najwyższych szczytach i wspólnie ustalać trasy przebiegu najbardziej strategicznych ropociągów, zawierać kompromisy, alianse, budować ponadnarodowe koncerny, układać się z kimś albo przeciwko komuś.
Nie uciekniemy jednak od konieczności odpowiedzi na podstawowe pytanie: kiedy światu skończy się ropa? Albo też inaczej: na jak długo jeszcze jej nam wystarczy? Bo może przecież się tak zdarzyć, że w końcu zmaterializują się najbardziej fantastyczne i zarazem symboliczne idee, w wyniku których wielka rura połączy Morze Kaspijskie z Morzem Bałtyckim, tylko że nie będzie miała czego tłoczyć.
Mniej więcej od 30 lat słyszy się coraz bardziej alarmistyczne w tonie wypowiedzi ekspertów i analityków, iż zasoby ropy skończą się za pięćdziesiąt lat. Więc jeśli prawdziwe byłyby szacunki i opinie z połowy lat siedemdziesiątych, to dzisiaj powinniśmy dysponować zasobami wystarczającymi jedynie na lat dwadzieścia. A przecież tak nie jest!
Obawa o rychłe wyczerpanie zasobów towarzyszy od samego początku przemysłowej eksploatacji ropy. Już w kilka lat po jej rozpoczęciu, w Pensylwanii w 1859 roku powołano zespół, który miał orzec, jak długo z taką wydajnością da się eksploatować tamtejsze otwory. W 1919 roku, kiedy po amerykańskich drogach jeździło już kilka milionów samochodów, dyrektor Federalnego Biura Kopalń ogłosił, że w ciągu najbliższych pięciu lat wydobycie osiągnie swoje apogeum, a później zacznie spadać. Poruszenie tą wizją było tak wielkie, że zaczęto rozważać bardzo kosztowne – także wtedy - pozyskiwanie ropy z łupków bitumicznych występujących w trzech stanach: Colorado, Nevada i Utah. Kiedy w połowie lat trzydziestych XX wieku w Szwajcarii, na pierwszym nieformalnym światowym szczycie spotkali się przedstawiciele przemysłu naftowego i geolodzy, by dyskutować nad perspektywami i przyszłością tej branży, dawano jej szansę nie dłuższą niż do połowy XX wieku. A tymczasem dzisiaj, pod koniec pierwszej dekady XXI wieku światowy przemysł naftowy jest najlepiej zorganizowaną i najproduktywniejszą branżą.
Ciągła wojna o ropę
Nie zmienia to jednak faktu, że druga połowa XX wieku przyniosła nie tylko spekulacje cenami ropy na skalę już światową, ale także wojny o kontrolę nad złożami ropy i kanałami jej dystrybucji. Wprawdzie II wojna światowa była wojną o „przestrzeń życiową” dla hitlerowskich Niemiec, to jednak gdyby Niemcy zdołali dotrzeć do Baku, nie skończyłaby się ona w maju 1945 roku.
Wojny bliskowschodnie w 1956, 1967 i 1973 r. były wojnami o kontrolę nad Kanałem Sueskim, którym zaczęły poruszać się coraz większe tankowce.
W 1980 roku wybuchła wojna Iraku z Iranem, w istocie rzeczy - o prymat i kontrolę nad źródłami ropy w tym regionie. W 1990 roku Irak zaatakował Kuwejt. W tym samym czasie wybuchła wojna czeczeńska, która tli się do dzisiaj, a dotyczy tak naprawdę politycznej i administracyjnej kontroli nad trasami, którymi przebiegają postradzieckie ropociągi. Amerykańska interwencja w Iraku, w którą zaangażowane jest pół świata, i której końca nie widać, w istocie – jak się okazało – nie dotyczyła zapobieżeniu niebezpieczeństwu użycia broni chemicznej czy biologicznej, którą Saddam Husajn nie dysponował, czy też zaprowadzeniu demokracji, ale pod sztandarami walki z międzynarodowym terroryzmem zmierza do kontroli nad tym roponośnym obszarem świata (i aż szkoda, że nasz udział w tej interwencji ograniczy się wyłącznie do interwencji, a naftowym tortem podzielą się –ponad nami – inni).
Organiczna czy nieorganiczna
Przy każdej próbie odpowiedzi na pytanie, na jak długo światu starczy ropy, trzeba zadać sobie pytanie pomocnicze, skąd się wzięła ropa i czy aby nie powstaje na naszych oczach tak jak choćby metan na śmietniskach miejskich?
Od początku funkcjonują niemal równolegle dwie teorie pochodzenia ropy naftowej. Pierwszą, organiczną, mówiącą o tym, że jest ona produktem rozkładu i przekształceń mikroorganizmów, które żyły przed milionami lat sformułowali dwaj Niemcy: Engler i Hoefer, potwierdził zaś Polak, profesor chemii ogólnej i farmaceutycznej Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie - Bronisław Radziszewski.
Teorię nieorganicznego pochodzenia ropy naftowej sformułował natomiast Rosjanin - Dimitrij Iwanowicz Mendelejew, twórca układu okresowego pierwiastków, obdarzony tak genialną intuicją naukową, iż potrafił przewidzieć istnienie pierwiastków, które odkryto dopiero długo po jego śmierci. Mendelejew twierdził, że ropa powstała w jądrze Ziemi na skutek reakcji węglików metali z wodą. O tej właśnie optymistycznej teorii, której - jak do tej pory nikt nie obalił - zawsze mówił swoim studentom zmarły przed kilku laty prof. Stefan Jucha, kierownik Zakładu Geologii Naftowej ówczesnego Wydziału Wiertniczo-Naftowego AGH. Jeśli Mendelejew miał rację, musi oznaczać to, że ropa naftowa generowana może być na bieżąco we wnętrzu Ziemi i migruje do jej warstw przypowierzchniowych, gdzie gromadzi się, jeśli tylko napotka sprzyjające temu warunki. A więc nie zabraknie jej nam nigdy, dopóki będzie trwała Ziemia.
Profesor Roman Ney – jeden z najwybitniejszych polskich geologów naftowych, wieloletni rektor AGH, a także wiceminister nauki i szkolnictwa wyższego oraz organizator Instytutu Gospodarki Surowcami Mineralnymi i Energią PAN przychyla się do powszechnego sądu, że ropa w końcu kiedyś skończy się. A fakt, iż granica tego końca ciągle się oddala, jest skłonny przypisać temu, że wraz ze wzrostem zapotrzebowania na ropę, także odkrywano co raz to nowe jej zasoby. Z upływem czasu zmieniały się także poglądy geologów na warunki w których ropa może występować.
Najpierw były tylko góry
Pierwsze złoża ropy odkryto w XIX wieku w Karpatach, Apallachach i na Kaukazie, dlatego też przez długi czas panował pogląd, że ropa naftowa może występować wyłącznie w antyklinach obszarów fałdowych. Taki pogląd ograniczał z góry miejsca występowania, wielkość złóż, a także sens prac poszukiwawczych, prowadzonych na innych obszarach. Pomimo tego, w latach dwudziestych i trzydziestych XX wieku nastąpiły znaczne odkrycia złóż ropy naftowej w obszarach platformowych i przejściowych pomiędzy obszarami fałdowymi i platformowymi. Szybko okazało się, że złoża odkrywane w tych miejscach są znacznie większe od złóż na terenach fałdowych. W II połowie XX wieku nastąpiły duże odkrycia złóż zlokalizowanych w strefach szelfowych mórz i oceanów, w których miąższość skał osadowych potrafi przekraczać nawet i 10 km. W tej chwili eksploatuje się otwory sięgające 1500 metrów poniżej morskiego dna, ale współczesna technologia wiertnicza, pomimo dodatkowych utrudnień, jakie sprawia tafla morza czy oceanu, pozwala na schodzenie z otworami wydobywczymi tak samo głęboko jak na suchym lądzie. Dzisiaj 1/3 światowego wydobycia pochodzi właśnie z tak zlokalizowanych złóż.
Ile świat wydobył już ropy?
Prof. Roman Ney wyliczył, że od początku, kiedy zaczęto wydobywać ropę na skalę przemysłową, a więc od roku 1859 - do końca 2005 roku świat wydobył ok. 145,5 mld ton ropy naftowej. Zbliżone szacunki – mieszczące się w granicach statystycznego błędu - podaje wydany w Niemczech podręcznik „Regional Petroleum Geology of the World”. Jeśli idzie o prognozę konsumpcji, to różne ośrodki są już mniej zgodne ze sobą. Według opublikowanej w 1998 roku Globalnej Perspektywy Energetycznej, opracowanej na zlecenie światowej Rady Energetycznej przez Międzynarodowy Instytut Stosowanej Analizy Systemowej, konsumpcja ropy naftowej w 2050 roku wyniesie 8 mld ton rocznie w wariancie wysokim i 2,5 mld ton w wariancie superekologicznym. Przy czym autorzy raportu rekomendują wariant pośredni, skłaniający się ku wielkości raczej 4 mld ton rocznie. Następna analiza firmowana przez Światową Radę Energetyczną opublikowana już w XXI wieku pod znamiennym tytułem „Życie w jednym świecie”, mówi o konsumpcji rzędu 3,8 mld ton ropy naftowej w 2050 roku. Z kolei opracowania Unii Europejskiej mówią o światowej konsumpcji na poziomie 4,2 mld ton ropy już w 2010 roku, 5,2 mld ton w 2020 roku i 5,9 mld ton w 2030 roku.
Prof. Roman Ney przyjął takie założenie: obecnie udokumentowane światowe zasoby ropy naftowej wynoszą 163 mld ton i znajdują się one na obszarze obejmującym 65 proc. potencjalnych obszarów perspektywicznych dla ropy naftowej, z których wydobyto już 145 mln ton. Sumując te wielkości otrzymamy łącznie 308 mld ton ropy wydobytej i jeszcze do wydobycia. Tak więc oprócz znanych już 163 mld ton ropy naftowej, do dyspozycji poszukiwaczy jest jeszcze dodatkowo 107 mld ton ropy do odkrycia jako zasoby perspektywiczne. Teraz wszystko będzie zależało od tempa wzrostu konsumpcji.
W ciągu ostatniego dziesięciolecia, poziom konsumpcji ropy naftowej przez gospodarkę światową wyniósł 15 proc. Przy czym największą dynamikę odnotowano w krajach najbardziej rozwijających się, w których jednak konsumpcja - w przeliczeniu na każdego mieszkańca - była stosunkowo niska, kraje rozwinięte odnotowały w tym czasie umiarkowany wzrost konsumpcji, a niektóre nawet wykazały się tendencją malejącą jak np. Niemcy, Japonia czy Włochy.
Prof. Ney szacuje, że jeśli potwierdzą się prognozy co do przyrostu zasobów, to świat będzie miał zapewnioną ropę do 2050 roku i jeszcze 60 mld ton na dalsze lata. W tych szacunkach nie uwzględniono ropy zmagazynowanej w łupkach i piaskach bitumicznych. Wprawdzie jest ona trudna do uzyskania i kłopotliwa w dalszej przeróbce, ale na „czarną godzinę” jest tam ukryte blisko 250 mld ton ropy, a więc 5/6 tego, co znajduje się w złożach klasycznych. Są to oczywiście dane wywiedzione na gruncie organicznej teorii pochodzenia ropy naftowej. Jeśli prawdziwa okazałaby się nieorganiczna teoria Mendelejewa - to ropy starczy nam do końca świata...
Artykuł opublikowany pod adresem: http://gigawat.net.pl/article/articleprint/1005/-1/77/
|
Copyright (C) Gigawat Energia 2002
|