Artykuł opublikowany pod adresem:     http://gigawat.net.pl/article/articleprint/1009/-1/77/

Unboundling to bardzo drogi biznes


Informacje Numery Numer 06/2007

Z dorocznej konferencji prasowej VNG w Lipsku specjalnie dla EG pisze Jacek Balcewicz
Porównywanie polskiego sektora gazowniczego czy rynku gazowego do innych krajów zwłaszcza w obrębie starej Unii Europejskiej jest już na wstępie skazane na niepowodzenie. Albo – co gorsza – może prowadzić do z gruntu fałszywych wniosków. Z kolei szukanie analogii na Ukrainie, Białorusi czy na Litwie też pozbawione jest sensu, albowiem tam gaz dostarczany był przez całe dziesięciolecia według formuły „skolko ugodno”, jako swoisty produkt uboczny, towarzyszący wydobyciu ropy naftowej.

Najbardziej adekwatnym obszarem do porównań są jedynie wschodnie Niemcy, gdzie przez 40 lat dzieliliśmy nie tylko braterstwo ideologiczne, ale także – co może w tym porównaniu bardziej adekwatne – stosunek do gazu, jako do dobra rzadkiego, które trzeba cenić i szanować, a wykorzystywać najlepiej w hutnictwie i przemyśle chemicznym.

Tegoroczna bilansowa konferencja prasowa wschodnioniemieckiego koncernu gazowego VNG w Lipsku miała nieporównanie radośniejszy przebieg niż przed rokiem. Przyczyną były najlepsze w historii firmy wyniki. Wzrost sprzedaży gazu do poziomu 164,2 mld kWh (co odpowiada ok. 15 mld m sześć. - w Niemczech bowiem zwykło się przeliczać gaz ziemny wprost na energię) głównie poprzez ponadproporcjonalne zwiększenie dostaw za granicę do Polski i do Włoch, przy wzroście o blisko 30 proc. obrotów liczonych w wymiarze pieniężnym(5 mld euro wobec 3,8 mld euro w roku poprzednim) i 154,8 mln euro zysku. Ale zanim wszyscy przeszli do szczegółów, życzenia z okazji 65 urodzin odebrał prezes Zarządu dr Klaus – Ewald Hols. A przysłali je Kanclerz Republiki Federalnej Niemiec - Angela Merkel, podkreślając szczególnie bogatą działalność prezesa w Towarzystwie Przyjaźni Niemiecko–Norweskiej (prezes Hols jest także honorowym konsulem Królestwa Norwegii w Saksonii, Brandenburgii, Turyngii i Saksonii – Anhalt) czy na łonie Niemiecko-Rosyjskiego Forum Surowcowego, a także szef Gazpromu - Aleksiej Miller oraz Aleksandr Miedwiediew, szef Gazoeksportu. Zaskoczony prezes Hols żartował, że brakuje mu tylko życzeń od... papieża. Ale pewnie je dostanie gdy będzie w przyszłym roku przechodził na emeryturę. Nie było także życzeń od polskiego PGNiG, jednego z głównych, zagranicznych partnerów VNG, co gospodarze dyskretnie przemilczeli. Ale później już w kuluarach dało się słyszeć, że tempo zmian kadrowych po stronie polskiego partnera jest tak wielkie, że tu w Lipsku nad Elsterą, choć Saksończycy z natury są skrupulatni, z wielkim trudem się za nimi nadąża. Tym bardziej, iż niemiecka kultura korporacyjna zakłada pewną trwałość na stanowiskach kierowniczych w koncernach o kluczowym znaczeniu i pełną niezależność świata biznesu od nastrojów i opcji politycznych. Kierownictwo VNG sprawuje swoją władzę od początku prywatyzacji firmy w 1990 roku.

Prezes Hols, jako absolwent Akademii Górniczej we Freibergu, zajmował stanowiska inżynierskie jeszcze w czasach istnienia NRD w firmie VEB Verbundnetz Gas, poprzedniczce dzisiejszej VNG AG. Chociaż pewną konsternację i spekulacje po stronie niemieckich dziennikarzy wywołała zmiana – w wyniku walnego zgromadzenia - na stanowisku prezesa Rady Nadzorczej VNG. Z reguły w niemieckich spółkach akcyjnych prezesami rad nadzorczych zostają prezesi głównych akcjonariuszy. I tak było przez długie lata w przypadku VNG, którego głównym akcjonariuszem jest EWE AG z Oldenburga. Przedstawiciela VNG zastąpił jednak dr Henert Karsten, reprezentujący trzeciego pod względem wielkości akcjonariusza - Wintershall AG z Celle. Tłumaczone jest to przygotowaniami do prywatyzacji Stadtwerke Leipzig, w której EWE zamierza ubiegać się o zakup akcji miejskiej firmy energetycznej w Lipsku niezależnie od VNG. Ale wszyscy już wiedzą, że przechodzącego w tym roku na emeryturę odpowiedzialnego w zarządzie firmy za zakupy gazu i technikę Wolfganga F. Eschmenta zastąpi od 1 czerwca 2007 roku Gerhard Holtmeier. Decyzję taką rada nadzorcza podjęła i ogłosiła z półrocznym wyprzedzeniem.

Konkurencja gazu z gazem

Na rynku niemieckim istnieje nie tylko konkurencja pomiędzy poszczególnymi nośnikami energii, ale także pomiędzy poszczególnymi dostawcami gazu. Prezes Hols podkreśla, że prawie we wszystkich niemieckich miastach istnieje już dwóch, a nawet trzech oferentów z którymi klient końcowy może podpisać umowę na dostawę gazu. Ale oprócz ceny, tak samo ważne jest bezpieczeństwo i gwarancja dostaw, nie tylko dzisiaj, ale za 20 czy 30 lat. VNG podkreśla, że ma w kontraktach zagwarantowane dostawy gazu rosyjskiego do 2030 roku, a gazu norweskiego - do 2026 roku.

- Mamy podpisane umowy i nie mamy wątpliwości, że strona rosyjska dotrzyma tych umów – zapewnia prezes Hols. Kto nie ma podpisanych umów i liczy na to, że Unia Europejska gdzieś mu skądś ten gaz sprowadzi, może się zawieść. To nie Unia podpisuje umowy, to nie politycy mają się troszczyć o zapewnienie dostaw, a same przedsiębiorstwa - podkreśla z naciskiem prezes Hols. Każdego roku z naszymi kluczowymi odbiorcami jeździmy na Syberię, by mogli naocznie przekonać się, w jakim stanie są urządzenia wydobywcze. Wiemy jak trudno ten gaz jest wydobyć spod ziemi i stoimy na stanowisku, że każdy kto to robi, ma prawo oczekiwać adekwatnej, godziwej zapłaty za swój towar. My z kolei mamy zagwarantowane ceny, albo znamy formuły w oparciu o które będą te ceny kształtowane w przyszłości. Kierunek dostaw w przypadku VNG charakteryzuje się następująco: 44 proc.- Rosja i równo po 28 proc. Norwegia i rodzime niemieckie źródła. VNG jest drugim co do wielkości - po Ruhrgasie - od 1996 roku – choć jest to może fakt stosunkowo mało znany – klientem dwóch największych norweskich producentów gazu takich jak Statoil ASA i Norsk Hydro. Natomiast z TOTAL E&P NORGE AS ze Stavanger uzgodnione zostały w lutym 2006 roku dostawy gazu przynajmniej do roku 2022, podobne porozumienie zostało zawarte w grudniu 2005 roku ze Statoilem. Przełomem było założenie 10 lipca 2006 roku w Stavanger w obecności norweskiego następcy tronu - księcia Haakona, spółki VNG Norge AS w celu uruchomienia wydobycia gazu z norweskiej części Morza Północnego. Docelowo VNG z norweskich złóż chce wydobywać samodzielnie co najmniej 1,5 mld m sześc. gazu rocznie. Fundamentem w portfelu zakupów gazu przez VNG są jednak dostawy z rodzimego rynku niemieckiego. O ile udziały procentowe dostaw rosyjskich i norweskich każdego roku zmieniają się względem siebie, o tyle dostawy ze złóż niemieckich niezmiennie stanowią 28 procent (w całych Niemczech 18 proc. konsumowanego gazu pochodzi z własnych złóż czyli 18-19 mld m sześc. rocznie). Gwarantuje je Exxon Mobil Gas Marketing Deutschland GmbH & Co. KG oraz Shell Erdgas Marketing GmbH. Obaj dostawcy korzystają ze złóż znajdujących się głównie w północno-zachodnich Niemczech, a także mają dostęp do złóż poza granicami Niemiec. Dla odbiorców przemysłowych będzie także dostępny nadal gaz zaazotowany z rejonu Salzwedel.

Słońce nie zawsze świeci,

a wiatr nie zawsze wieje

A co jest zawsze do dyspozycji bez względu na porę dnia czy porę roku? Energia ziemi! Przy czym nie chodzi tutaj o głęboką geotermię, a raczej geotermię podpowierzchniową tzw. geotermię niskiej entalpii. To tego rodzaju geotermia, a także biogaz ziemny mają w ciągu najbliższych 10 lat wpływać na zmniejszenie energetycznego uzależnienia Niemiec od importu. Co to jest biogaz ziemny? To biogaz otrzymywany na masową skalę z biomasy. Ma on być doczyszczany w ten sposób aby nadawał się do zatłoczenia do sieci razem z gazem ziemnym bądź do dystrybucji w stacjach tankowania pojazdów. Ważnym elementem w niemieckiej filozofii bezpieczeństwa energetycznego są magazyny gazu. To one właśnie gwarantują ciągłość dostaw w warunkach ekstremalnych i paradoksalnie... stabilizują ceny. Prezes Hols podaje niedawny przykład z rynku brytyjskiego. Anglicy zapatrzeni we własne złoża gazu, nie inwestowali w magazyny, uważając że własne złoża zagwarantują pokrycie potrzeb w każdej sytuacji. A tymczasem – pomimo ocieplenia klimatu – zima 2006 roku była na Wyspach Brytyjskich tak chłodna, że gazu zaczęło brakować. Ale magazynu podziemnego magazynu gazu nie da się wybudować z sezonu na sezon.

W Niemczech koncepcja budowy podziemnych magazynów ma długą historię. Na przykład pierwsze wiercenia pod magazyn w Bernburgu zlokalizowany pomiędzy Magdeburgiem a Halle rozpoczęły się 40 lat temu, jeszcze za czasów NRD. Ta inwestycja pochłonęła 1 miliard euro. Ale warto było! Pojemność magazynów gazu staje się ważnym atrybutem handlowym zwłaszcza na zliberalizowanym rynku gazu. Pojemność wszystkich magazynów gazu w Europie, tak w tym, jak i w ubiegłym roku była w pełni wykorzystana. VNG dysponuje czterema magazynami w Bernburgu, Bad Lauchstadt, Buchhilz i Kirchheilingen o łącznej objętości 2,3 mld m sześc. 85 proc. objętości zapewniają dwa największe magazyny: najstarszy w Bernburgu i drugi w Bad Lauchstadt. Oznacza to, że nie ma w Europie wolnych mocy magazynowych. Dlatego też VNG pracuje nad przejęciem od włoskiego koncernu ENI pięciu sczerpanych złóż, w których zamierza urządzić magazyny służące zaopatrzeniu rynku włoskiego.

ONTRANS czyli unboundling kosztuje

1 stycznia 2006 roku, zgodnie z dyrektywami Komisji Europejskiej, wydzielono z VNG spółkę przesyłową ONTRANS, która od firmy matki wydzierżawiła system przesyłowy. Teraz to spółka córka jest odpowiedzialna za eksploatację systemu i sprzedaż mocy przesyłowych, które zgodnie z niemieckim prawem energetycznym są dostępne także dla wszystkich konkurentów.

- Ale – zaznacza prezes Hols – koszty, jakie powstają poprzez takie rozdzielanie dużych spółek są niebagatelne. Innym problemem związanym z unboundlingiem jest to, że wielcy dostawcy i odbiorcy gazu tradycyjnie wiązali się ze sobą systemem umów długoterminowych. Przełomowy dla niemieckiego rynku gazu był ubiegły rok, kiedy to Wyższy Sąd Krajowy w Duesseldorfie, przychylając się do skargi Urzędu Antymonopolowego, zakazał takich praktyk. Przykładowo jeśli VNG pokrywa 100-procentowe zapotrzebowanie na gaz konkretnego odbiorcy, może związać się z nim umową obowiązującą maksymalnie 2 lata.

- Od samego początku sygnalizowaliśmy, że jesteśmy innego zdania, ale teraz sprawa jest już przesądzona – mówi nie bez żalu prezes Hols. W konsekwencji tego wyroku, cały nasz system, opierający się od wielu lat na umowach wieloletnich, musieliśmy w pełnym biegu przestawić. Dlatego też wszystkim naszym klientom dystrybucyjnym i przemysłowym zaoferowaliśmy nowe umowy, odpowiadające wymogom antymonopolowym. Zawierają one formuły cenowe umożliwiające większą elastyczność i zapewniające pełną przejrzystość. Z drugiej strony zmniejszają one dla VNG znacząco ryzyko związane z wahaniami notowań produktów ropopochodnych oraz zmiennych warunków pogodowych. Prezes Hols nie kryje, że firma tym sposobem straciła kilku klientów. Te straty na rynku krajowym stara się powetować rozwijając rynki zagraniczne. Na pierwszym miejscu prezes Hols wymienia Polskę oraz Włochy. – Rozglądamy się także za innymi rynkami w Europie – mówi.

O Polsce prezes Hols mówi w takim samym przyjacielskim tonie jak o Rosji. - W gazetach można różne rzeczy przeczytać jak fatalne są stosunki polsko-niemieckie. My to oczywiście czytamy, ale robimy swoje. I nie mamy wcale zamiaru przerywać współpracy ze spółkami polskimi. VNG jest w tej chwili drugą co do wielkości spółką gazowniczą w Polsce. Jest największą spółką prywatną na polskim rynku gazu, oczywiście z dużym dystansem i respektem w stosunku do państwowego koncernu PGNiG, ale zwłaszcza w zachodnich rejonach Polski, jako spółka dystrybucyjna, odgrywa ważną rolę jako dostawca gazu. Od 1992-93 roku realizuje dostawy gazu dla PGNiG głównie na Dolny Śląsk, ale także w rejon Gubina i Słubic.

- W tej chwili z PGNiG mamy podpisaną umowę 10-letnią, sięgającą 2016 roku. Współpracujemy z polskimi gazownikami dla naszego wspólnego biznesu, ale także staramy się wyciszać to podniecenie czy podenerwowanie we wzajemnych niemiecko-polskich relacjach, jakie panuje na scenie politycznej. Możemy z całą odpowiedzialnością powiedzieć: nasze relacje biznesowe są stabilne i niezmienne – mówi prezes Hols.

Drugim rynkiem zagranicznym dla VNG są Włochy. To trzeci po Wielkiej Brytanii i Niemczech rynek gazu w Europie. Dlatego też - obok umów na dostawy gazu z notowaną na giełdzie spółką HERA z Bolonii - VNG podjął współpracę z innymi spółkami dystrybucyjnymi w północnych Włoszech. Ogółem eksport gazu realizowany przez VNG zamknął się w 2006 roku wielkością – 3,7 mld kWh czyli ok. 1/3 mld m sześc. gazu.

Dla wspierania tych działań, VNG w kwietniu 2006 roku założył z HERĄ spółkę typu joint ventures FlameEnergy Trading GmbH z siedzibą w Wiedniu. Jest to typowa spółka obrotu, która ma dynamizować sprzedaż gazu na rynek włoski, a także do regionów ościennych. Ponadto nabywając udziały w spółce BLUENERGY GROUP w Canpoformido, po raz pierwszy VNG weszła także do grona odbiorców końcowych gazu.

Kierunek 2020

Niemcy ze swojej natury – w odróżnieniu od Słowian czy Włochów, którzy mówią, że zawsze jakoś tam będzie, bo być przecież musi - lubią planować przyszłość. W VNG już w 2004 roku przygotowano koncepcję wizji firmy do 2020 roku. Prezes Hols podkreśla z dumą, że konkurenci jeszcze wtedy tym się nie zajmowali.

- Nasz cel jest taki: pomimo zmian na rynku, pomimo ostrzejszej konkurencji, na która będziemy zdani, chcemy nadal rosnąć w siłę i zwiększać sprzedaż, chcemy składać naszym klientom coraz bardziej elastyczne i lepiej do potrzeb dopasowane oferty. Akcjonariusze też powinni być zadowoleni ponieważ mamy zamiar płacić godziwą dywidendę tak aby zainwestowane w nas pieniądze zwracały im się w rozsądny sposób.

VNG angażuje się także w budowę stacji tankowania sprężonego gazu ziemnego. To zapewne przypadek, że z niemieckiego skrótu VNG da się zbudować angielski skrót NGV. Ale przykład idzie z góry; prezesi firmy poruszają się limuzynami napędzanymi właśnie sprężonym gazem ziemnym. Opel Zafira, który odwiezie mnie na lotnisko też będzie napędzany gazem ziemnym.

– Kupcie sobie taki samochód – zachęcał prezes Hols – a przekonacie się, że jest to 1/3 kosztów użytkowania... Prezentowaliśmy dobrodziejstwa napędu gazowego podczas niedawnego salonu samochodowego na targach lipskich. VNG myśli także o ogniwach paliwowych i nie traktuje ich jak konkurencji dla swojego głównego biznesu, a jako produkt na którym będzie mógł robić w przyszłości pieniądze.

Konkurencja, która kosztuje

Powszechnie sądzi się, że wolna konkurencja, otwarty rynek, pozwala na obniżenie cen i racjonalizację kosztów. Jak się jednak okazuje, nie wszędzie i nie we wszystkich przypadkach. - Konkurencja doprowadziła do tego – mówi prezes Hols, że jeśli ktoś zmieni dostawcę gazu, to konsekwencją tego jest wymiana danych pomiędzy poszczególnymi operatorami w rozmiarach trudnych do wyobrażenia dla przeciętnego człowieka, bo każdy nowy dostawca musi gdzieś tam dostarczyć gaz do sieci i w innym miejscu odebrać ten gaz. To nie wypływa na zmniejszenie kosztów, to je podnosi. Po to aby wzmocnić i obsłużyć tę konkurencję, my wydajemy miliony euro na oprogramowanie, na nowe stanowiska pracy... Oczywiście cieszymy się tym, że jest więcej nowych stanowisk pracy, ale jeśli idzie o koszty to unboundling dla operatorów sieci jest bardzo drogim biznesem. I te koszty - poprzez opłaty sieciowe - trzeba w końcowym rezultacie odzyskać.

Marzenie o LNG

Prezes Hols niechętnie mówi natomiast o LNG. Choć jest to technologia znana od lat i stosowana na świecie to... na całym światowym rynku brakuje obecnie ofert od producentów LNG. Moce przeładunkowe terminali projektowanych są wielokrotnie większe niż tych już funkcjonujących. VNG ma 10-procentowe udziały w przygotowywanym do realizacji terminalu w Wilhelmshafen oraz opcje na udziały w mocach przeładunkowych terminalu w Rotterdamie, gdyby tam był budowany. VNG uczestniczy w analizach, które mają także sprawdzić możliwość ewentualnej budowy terminalu w Rostocku. Ale żadne decyzje jeszcze nie zapadły, bowiem żadna z niemieckich spółek nie zakupiła jeszcze długofalowo LNG u źródła czyli u bezpośrednich producentów.

- Rozglądamy się za LNG po całym świecie, ale w chwili obecnej LNG jest trudne do dostania – mówi prezes Hols. A budowa infrastruktury odbiorczej będzie miała wtedy sens, kiedy będą istniały realne gwarancje dostaw. W tym roku VNG kupił jedynie niewielkie ilości spotowe LNG od belgijskiej spółki Distrigaz.

Akcjonariusze VNG


EWE AG Oldenburg 47,90%
VNG VGVuB (powierniczy zarząd akcji znajdujących się w rękach 12 zakładów miejskich i spółek komunalnych (Annaberg-Buchholz, Chemniz, Drezno, Erfurt, Halle, Hoyerswerda, Jena, Lipsk, Neubrandenburg, Nordhausen, Rostock, Lutherstadt Wittenberg) 25,79%
Wintershall Holding AG Celle 15,79%
EEG Erdgas Transport GmbH Berlin (grupa GdF) 5,26%
Gazprom Germania GmbH Berlin 5,26%


Spółki z kapitałem VNG w Polsce


G.EN Gaz Energia SA Poznań 100%
Gaz Budowa Sp. z o.o. Karlino 100%
N.EN Nowa Energia Sp. z o. o. Poznań 100%
G.EN Trading Sp. z o.o. Poznań 100%.
NYSAGAZ Sp. z o.o. Zgorzelec 49,0%
ZEC Sp. z o.o. Białogard 30,07%
PGS Sp. z o.o. Odolanów 7,76%


Podstawowe dane VNG


2006 2005
Zatrudnienie 559 567
Sprzedaż gazu mld kWh 164,2 158,5
Dostawy gazu mld kWh 164,2 163,1
Max. sprzedaż dobowa mln kWh 890 767
Min. sprzedaż dobowa mln kWh 204 235
Długość gazociągów km 7 045 7 043
Moc tłoczni MW 77,6 77,6
Pojemność magazynów mld m sześć 2,3 2,2





| Powrót |

Artykuł opublikowany pod adresem:     http://gigawat.net.pl/article/articleprint/1009/-1/77/

Copyright (C) Gigawat Energia 2002