Aktualności
|
|
Informacje
Numery
Numer 02/2004
Liczy się wyłącznie kapitał!
|
|
Czy w Krakowie powstanie główna kwatera połączonych sił MOLA i ORLENU?
W środę popielcową, aby wejść do krakowskiego klubu ”Pod Jaszczurami” na spotkanie z najbogatszym Polakiem, trzeba było poddać się kontroli antyterrorystycznej, niczym przed spotkaniem z głową państwa. Takich środków ostrożności nie było ani na spotkaniu z Aleksandrem Gudzowatym, który znany jest od lat z obszernej i widocznej obstawy ani Zbigniewem Wróblem, ani też szefem Biura Bezpieczeństwa Narodowego Markiem Siwcem.
|
- Cyprian Kamil Norwid powiedział - Jan Kulczyk zaczął punktualnie, patriotycznie i podniośle - iż jesteśmy zbyt inteligentnym narodem jak na nasze położenie geograficzne. Wtedy to było wielkie przekleństwo, myślę że dzisiaj jest to nasza ogromna szansa. Mamy dzisiaj szansę pokazać w Europie, że to nasze położenie geograficzne może odegrać ważną rolę. Ale aby to się stało politycy muszą zrozumieć parę prawd gospodarczych, które wynikają po prostu z matematyki.
Uwielbiam matematykę, bo nawet w teorii Einsteina 2 + 2 jest 4. I tego nie można interpretować, tak jak to dzieje się w świecie polityki. W gospodarce i w ekonomii są fakty. To one decydują o sukcesie, a słowa są jedynie zapowiedzią działań. Najważniejsze jest byśmy teraz mieli odwagę podjąć takie działania, by Polska stała się najbardziej interesującym krajem od strony inwestycyjnej. Trzeba obniżać podatki. Każdy kto prowadzi jakąkolwiek działalność gospodarczą wie, że by zwiększyć dochody, zwiększyć zyski - trzeba obniżać marżę. I nikt nic innego lepszego do tej pory na świecie nie wymyślił. I myślę, że to jest ta prawdziwa i największa uczciwość społeczna. Rynek to nic innego jak bogate społeczeństwo, jak 40 milionów obywateli którzy zarabiają pieniądze, jak zamożni obywatele. I nie da się zbudować zamożnego państwa odbierając obywatelom pieniądze w postaci podatków. W obiegu jest określona ilość pieniędzy i jest tylko pytanie czy je podatkujemy na początku PIT-em czy na końcu VAT-em.
Każdy minister finansów powinien zastanowić się jak te pieniądze skutecznie i tanio ściągnąć. A na pewno nie zrobi tego za pomocą PIT-u, zaś VAT obywatele praktycznie zbierają sami. Nie trzeba do tego urzędów, urzędników... Obywatele nie mogą być świadkami tego, co dzieje się na styku gospodarki prywatnej z urzędnikiem. Nie ma korupcji i nie ma nieprawidłowości pomiędzy przedsiębiorstwami prywatnymi. To nazywa się prowizja i tylko właściwy urząd skarbowy musi zadbać by ściągnąć podatek od pobranej prowizji. Jeśli od urzędnika będzie zależało to, czy ktoś będzie bogatszy czy biedniejszy, to ja nie wierzę w żadne ustawy i instytucje kontrolne. Zawsze będą nieprawidłowości bez względu na system polityczny czy szerokość geograficzną. Trzeba do końca sprywatyzować polską gospodarkę. Ostatnie dane wskazują, że sektor państwowy generuje 0,3 procentu strat - przekładając to na pieniądz: to jest 4,7 mld złotych strat. To jest to wszystko, co my z naszych podatków dopłacamy dzisiaj do przedsiębiorstw państwowych. W tym samym czasie przedsiębiorstwa prywatne generują przeszło 2 procent zysku. I nie ma innego źródła tworzenia miejsc pracy, dochodu narodowego czy rozwoju gospodarki. Ważne jest, aby opinia publiczna zmieniła swoje nastawienie do prywatyzacji. Mogę to potwierdzić na własnym przykładzie.
Jak kupowaliśmy Browary Poznańskie, to produkowały one milion hektolitrów piwa, dzisiaj produkują 12 milionów hektolitrów. Wtedy zatrudnialiśmy bezpośrednio w browarach 5 tysięcy osób - dzisiaj zatrudniamy o połowę mniej. Suma podatków jakie zapłaciły firmy działające w mojej grupie w latach 2001, 2002 i 2003 to jest 29 miliardów złotych. To jest dokładnie tyle, ile wynoszą wszystkie wydatki w na oświatę i szkolnictwo wyższe w Polsce, to jest dokładnie tyle, ile wynosi budżet Narodowego Funduszu Zdrowia. Jeżeli w 1990 roku zdecydowaliśmy się, że będzie w Polsce gospodarka rynkowa, że będzie w Polsce kapitalizm, to musimy się również zdecydować, że będą w Polsce kapitaliści. A jeżeli już oni muszą być - to lepiej niech oni będą bogaci niż biedni. O tego zależeć będzie nasza przyszłość w Unii i pozycja w Brukseli. Znam relacje obowiązujące w Unii Europejskiej, znam relacje obowiązujące w Brukseli – tam liczy się wyłącznie kapitał!!!
Przypominam sobie, to był rok 1992 obowiązywały wtedy kontyngenty na bezcłowy import samochodów. Rząd Polski wpadł na pomysł, aby z tych kontyngentów mogły korzystać tylko firmy, które zainwestowały w Polsce co najmniej 50 milionów dolarów. I proszę sobie wyobrazić, że trzy firmy samochodowe głównie francuskie, które do dzisiaj nie zainwestowały w Polsce ani grosza, miały taką siłę, że nawet wtedy mogły wstrzymać decyzję polskiego rządu, który wtedy nawet nie był stowarzyszony z Unią...
Ten pomysł spalił na panewce i kontyngent w ostatecznej konsekwencji był dzielony właściwie po uważaniu... urzędników z Ministerstwa Gospodarki. To pokazuje tylko jak wielka jest siła kapitału, jak wielka jest siła tych koncernów funkcjonujących w Europie. Musimy jeszcze wiele się nauczyć, bo „magistra vitae est”.
- Czy będzie Pan startował w wyborach prezydenckich?
- Uważam, że najważniejszą rzeczą w życiu jest kompetencja, jak boli mnie ząb to chodzę zazwyczaj do dentysty, jak potrzebuję nowy garnitur to idę do krawca. Ja zostaję przy gospodarce...
- Czy to prawda, że odwołuje pan ministrów?
- Gdybym miał siłę by ich odwoływać, to też miałbym siłę ich powoływać. Jeśli byście Państwo popatrzyli na moich współpracowników, których powołuję u siebie w firmie, to takich pytań byście nie stawiali...
- Które polskie przedsiębiorstwo ma szansę stać się koncernem globalnym? - Myślę że takim przedsiębiorstwem na pewno może być Orlen. W tej chwili jest negocjowana umowa, której efektem ma być fuzja pomiędzy polskim Orlenem i węgierskim Molem. I wtedy ta firma byłaby na obszarze krajów wchodzących do Unii największą firmą i jednocześnie stałaby się trzecią firmą tej branży w Europie. Te dwie firmy traktowane osobno są w tej chwili zbyt duże by umrzeć i zbyt małe by przeżyć. Jeżeli się nie połączą i nie stanie się to, co dzieje się powszechnie w otaczającym nas świecie, to stracimy ogromną szansę. Pomiędzy Płockiem i Warszawą, a Budapesztem - w połowie drogi - mamy Kraków, który byłby miejscem częstszych spotkań - to wtedy sukces mamy murowany...
- Jaka jest szansa, że ten pomysł dojdzie do skutku...?
- Przede wszystkim matematyka. Najprostszą drogą do obniżania kosztów jest konsolidacja. Olbrzymi rynek: Polska (w tej chwili Zarząd Orlenu negocjuje kupno czeskich rafinerii i petrochemii), jeżeli do tego dodamy to, co w tej chwili posiada MOL, a więc całą Słowację, Węgry i chorwacką INĘ, to razem z Węgrami daje nam przerób na poziomie ok. 40 mln ton ropy naftowej. Aby zobrazować tę skalę wielkości, trzeba powiedzieć, że dwa największe rosyjskie koncerny Łukoil i Jukos przerabiają 30 mln ton ropy naftowej. Wtedy zaczynamy być partnerem w każdej dyskusji. Wtedy inaczej rozmawia się o zakupach surowca, o redukcji kosztów czy też o rozwoju... Wtedy też można myśleć o wejściu na pola naftowe, które są dzisiaj dla nas niedostępne. Wymaga to przede wszystkim odwagi i wyobraźni, a mniej dyskusji politycznych, kto gdzie będzie miał wpływy. Wpływy będą mieli akcjonariusze. Dla nich jest ważne to by akcje, w które zainwestowali dzisiaj 20 złotych, miały wkrótce wartość 40 złotych...
- Czy obecność wielkiego biznesmena nie zahamuje tego procesu? Popierany przez lewicę Aleksander Gudzowaty i jego pomysł budowy gazociągu Bernau – Szczecin nie został wcześniej zrealizowany podobno z obawy władzy przed... mediami. Czy tym razem nie będzie podobnie? Nie pozwolimy na to, bo w to zaangażowany jest Kulczyk?
- To pytanie raczej do mediów, a nie do mnie. Myślę, że jest teraz czas na konstatację, że ważne jest oczywiście to, co dzieje się dzisiaj i jutro, ale nie wiem czy ważniejsze nie jest też to, co będzie za 10 czy 15 lat... Jeżeli tego nie zrozumieją również media i politycy, że nie żyje się od wyborów do wyborów, albo od nakładu do nakładu. Tylko tworzymy rzeczywistość, z której przyjdzie zdać rachunek naszym dzieciom i wnukom. Jeśli stajemy się osobami publicznymi to musimy być otwarci na krytykę, ale w interesie 40 mln Polaków jest to by mimo wszystko udało się nam stworzyć koncern, który będzie miał siłę nie tylko w Płocku, ale i w Brukseli... Tylko od nas zależy, czy my tę szansę wykorzystamy.
- Czy kupi Pan udziały w Lechu Poznań?
- Moim marzeniem jest zostać dyrektorem opery, a nie szefem klubu piłkarskiego.
- Kogo się Pan boi w biznesie?
- Staram się takich dylematów nie mieć. Ja z nikim nie walczę, zawsze walczę o coś. Boję się tych zjawisk generalnych - zbyt dużej obecności państwa w biznesie, priorytetu polityki nad matematyką, ludzkiej zawiści, niekompetencji itp. Nie kieruję się w swoich działaniach bojaźnią przed kimkolwiek czy przed czymkolwiek...
- Czy planuje Pan kupienie grupy G-8?
- Cztery lata temu złożyłem ofertę na G–8. A podobno jestem konsekwentny, w związku z tym jako jedyny nie wycofałem tej oferty. I czekam. Inni wielcy w energetyce światowej nie mieli takiej cierpliwości, by trwać w przetargu cztery lata. I do ostatniego etapu tylko ja dotrwałem. Okazuje się, że nie jest to przez wszystkich mile widziane i mam takie dylematy... Obroty mamy we wszystkich firmach nie najmniejsze, zyski mamy takie, które pozwalają myśleć o przyszłości i sam nie wiem czy powinienem inwestować czy konsumować. Ale proszę mi wierzyć, że to w takiej ilości fizycznie się nie da... Może powinienem inwestować za granicą? Ale wtedy będą te powracające pytania, dlaczego płacimy podatki za granicą? Energetyka jest niezbędnym elementem całej infrastruktury i w dużej części decyduje o ilości całej gospodarki. A dzisiaj polska energetyka jest obciążona potężnymi niepotrzebnymi kosztami, które gdzieś na końcu wszyscy solidarnie ponosimy.
- „NIE” zdaje się Pana przyłapało na jakiejś zmowie, z którymś z niemieckich inwestorów?
- Ten niemiecki inwestor nazywa się E.ON i przez 5 lat był moim wspólnikiem. Trudno sobie wyobrazić, jak można być w zmowie z własnym wspólnikiem, z którym ma się wspólne firmy, wspólne zarządy, wspólne kapitały. Ja jestem przyzwyczajony do tego, że ze wspólnikami czasami rozmawiam, czasami wymieniam korespondencję. I wielkim wrażeniem medialnym był przechwycony list, w którym pisaliśmy do siebie o wartości energetyki.
- Bierze Pan udział we wszystkich polskich prywatyzacjach na których można zarobić?
- Tak słyszę... Jako firma braliśmy udział tylko w 2 prywatyzacjach. To były Browary i Telekomunikacja. Browary są absolutnym sukcesem to są najlepsze browary na świecie. Mamy dokładnie tyle zysków na Browarach, ile ma Heineken strat w Polsce. Druga była Telekomunikacja Polska – mniej udana. Wtedy zapłaciliśmy 30 miliardów, i nigdy nie zapomnę tego momentu, kiedy mieliśmy do godziny 12 przelać te pieniądze na konta ministerstwa finansów i gdyby o godzinie 14 nie było ich na koncie, to nie było by czym obsłużyć kolejnej raty polskiego zadłużenia. I wtedy – mówiąc zupełnie poważnie - Argentyna zaglądała nam w oczy... Gdyby nie podchodzić do tego przedsięwzięcia w sposób długofalowy i z dużą wyobraźnią to nie uznałbym tego przedsięwzięcia za zbyt udane, bo wtedy zapłaciliśmy 30 miliardów, a dzisiaj wartość Telekomunikacji to zaledwie... 10 miliardów złotych. I tak się zastanawiam, gdzie na tej prywatyzacji zarobiłem pieniądze?
- Czy dojdzie do krachu finansowego w Polsce?
- Moim zdaniem nie. Tempo, w jakim się rozwijamy się jest dobre. Jedyny problem to bezrobocie. Na świecie jest ono symptomem złego stanu gospodarki, a u nas głównie wynikiem zmian strukturalnych w gospodarce...
- Jest Pan kojarzony z SLD. Czy po upadku tego rządu nie ulegną zachwianiu plany dalszego rozwoju Pańskich firm?
- Mnie się wydaje, że zawsze byłem kojarzony z opcją, która aktualnie była przy władzy.
- To jest sztuka...
- Tak się zastanawiałem, co w moim życiu znaczy polityka... Pewno Państwo też macie takie dylematy. Jest rzeczą normalną na całym świecie, że światy gospodarki i polityki się przeplatają. Jest rzeczą normalną, że szefowie największych organizacji gospodarczych komunikują się z politykami. Jest rzeczą normalną, że minister finansów ma czas dla największego podatnika w kraju, a minister gospodarki ma czas na spotkanie z osobą, która w sposób istotny zajmuje się gospodarką. Ja poznałem kanclerza Schroedera w Volfsburgu, gdzie był przewodniczącym rady nadzorczej Volkswagena, w którym rząd Dolnej Saksonii ma jakieś udziały. I tenże kanclerz Schroeder był przewodniczącym rady nadzorczej firmy EON, która była naszym wspólnikiem i z którą korespondowałem w sprawach energetycznych. Proszę mi wierzyć, że towarzyszyłem prezydentom i premierom poczynając od prezydenta Wałęsy w wielu krajach na świecie. I prawie zawsze było tak, że na końcu rozmów w rękach najwyższego urzędnika w państwie pojawiała karteczka, na której były nazwy firm np. SIEMENS, KRUPP, THYSSEN i padało pytanie, dlaczego te firmy nie są w Polsce traktowane lepiej niż pozostałe. I tam nie budziło to jakiejkolwiek dyskusji, nawet zdziwienia... A dzisiaj w Polsce budzi zdziwienie to, że szef największej organizacji gospodarczej w Polsce spotka się z prezydentem, premierem czy ministrem finansów...
- Czy będzie pan inwestował w gaz? Co myśli Pan o bezpieczeństwie energetycznym Polski?
- Mamy w Polsce pana Gudzowatego i jego domeną jest gaz. Sądzę, że o bezpieczeństwo energetyczne powinien dbać właściwy urząd, mamy taki urząd w Polsce, takie urzędy są w innych krajach Unii Europejskiej i one powinny się zajmować regulacją rynku energetycznego Natomiast produkcja i obrót powinien być w wyspecjalizowanych firmach. I wtedy nie będzie to problem państwowy. To firmy sobie poradzą z rezerwami, z cenami, warunkami technicznymi itp. Wierzę w wolny rynek i jestem przeciwnikiem ingerencji państwa w gospodarkę
- Kiedy TPSA obniży stawki za dostęp do internetu?
- … (cisza)
- Czy ogląda Pan telewizję publiczną?
- Z daleka...
|
|
|
|