Energetyka tradycyjna
  Energ. niekonwencjonalna
  Informatyka w energetyce
  Kraj w skrócie
   Świat w skrócie
REDAKCJA     PRENUMERATA     REKLAMA     WSPÓŁPRACA     ARCHIWUM

    SZUKAJ
   
    w powyższe pole
    wpisz szukane słowo


 Aktualności

 

Informacje Numery Numer 04/2004

Polscy wytwórcy wcale nie chcą kupować spółek dystrybucyjnych…



A jak ocenić inne postulaty zwolenników integracji pionowej, czy i na ile są one zasadne, i tym samym – warte uwzględnienia? Spróbujmy zidentyfikować ich istotę. Czy jest prawdą, że gospodarka rynkowa nie wykształciła form finansowania nawet bardzo kapitałochłonnych inwestycji, takich jak w podsektorze wytwarzania energii elektrycznej? Nie brzmi to przekonująco. Mamy bowiem coraz więcej obszarów poddanych konkurencji. I ogromna rzesza podmiotów funkcjonujących na takich rynkach finansuje się również długiem. Warto nakłonić banki do zmiany podejścia do energetyki. Niech zacznie w końcu być oceniana jak każdy inny konkurencyjny segment rynku. Aby tak się stało banki muszą pozostać głuche na pseudoargumenty energetyków, domagających się zapewnienia sobie odbioru energii. W tym miejscu może pojawić się kontrargument, że energetyka, jak mało kto we współczesnym świecie, wymaga wieloletniego kredytowania i długookresowego zwrotu zaangażowanego kapitału. I ten argument jest chybiony, bowiem instytucje finansowe już od dawna operują różnymi instrumentami finansowymi np. eurokredytami i euroobligacjami o dwudziesto- i więcej- letnim okresie zapadalności.
Podobnie można ocenić stwierdzenia, iż nawet prywatni inwestorzy nie są w stanie zapewnić swoim źródłom wytwarzania niezbędnego dla ich rozwoju finansowania, czego najlepszym przykładem w naszej gospodarce jest Elektrim SA – współwłaściciel PAK-u. Tymczasem było inaczej. Finansowanie zostało zaaranżowane, stosowne umowy uroczyście podpisane, a późniejsze wycofanie się kredytodawców było spowodowane nie tyle negatywną oceną efektywności projektu inwestycyjnego, co kłopotami samego inwestora.
Z kolei, czy prawdą jest, że rynek kapitałowy oczekuje pełnej integracji sektora, bo łatwiej byłoby mu finansować jedno ogólnopolskie przedsiębiorstwo? To również wydaje się tezą nieco zwodniczą, bowiem tak naprawdę rynek kapitałowy żyje i rozwija się dzięki różnorodności i mnogości, zarówno uczestników, jak i pośredników, a przede wszystkim transakcji. Ale najlepiej zostawić te sprawy przedstawicielom rynku kapitałowego. Oni po prostu lepiej znają swoje potrzeby i możliwości, niż są w stanie wyobrazić je sobie energetycy.
Różnorodne związki kapitałowe w naszej gospodarce, z pewnością, będą coraz liczniejsze i powszechniejsze, chociażby za sprawą wspomnianej unijnej doktryny o swobodzie przepływu kapitałów. Sądzę, że nie należy obawiać się kapitałowej integracji pionowej, tzn. połączenia w jednej grupie kapitałowej wytwórcy, dystrybucji, obrotu, itd. Nie wzbraniam się przed konsolidacją pionową, realizowaną, tak jak w przypadku zachodnich firm, przez umiejscowienie poszczególnych obszarów działania (wytwarzania, przesyłu czy dystrybucji) w różnych krajach. Dlaczego polscy wytwórcy nie mieliby kupować sieci np. w Hiszpanii czy Szwecji? Nie mogę natomiast zgodzić się na postulowane, najpierw kapitałowe, a w konsekwencji – przestrzenne zintegrowanie polskiej energetyki, tak by powołać do życia jedną wielozakładową hybrydę. Ucierpi bowiem odbiorca, a to jemu, poprzez rynek działający na jego rzecz, a nie sprzedawcy, należy stworzyć możliwość dysponowania prawem wyboru. I to podtrzymuję. Jednak dla dopełnienia całości obrazu, warto co nieco ten sąd poszerzyć.



 



Reklama:

Komfortowe apartamenty
"business class"
w centrum Krakowa.
www.fineapartment.pl




PRACA   PRENUMERATA   REKLAMA   WSPÓŁPRACA   ARCHIWUM

Copyright (C) Gigawat Energia 2002
projekt strony i wykonanie: NSS Integrator