Aktualności
|
|
Informacje
Numery
Numer 02/2003
Energetyka wiatrowa rozwijała się najdynamiczniej i już wkrótce technologia osiągnie kres możliwości
|
|
A jednak Europa…
W przeciwieństwie do Stanów Zjednoczonych, Duńczycy i Niemcy nie popadali w gigantomanię. Zamiast budowania drogich i problematycznych konstrukcji testowych, skupiono się na takich rozwiązaniach, które z punktu widzenia ekonomiki przedsięwzięcia usprawiedliwiać mogą wprowadzenie na rynek takich urządzeń. Duńskie i niemieckie firmy już wkrótce oferowały na rynku komercyjne turbiny wiatrowe. Od ich amerykańskich odpowiedników różniły je nie tylko wielkość i przeznaczenie, ale również to, że posiadały trzy skrzydła. Genezą takiego rozwiązania była turbina Gedsera, o której zresztą była już mowa. Wtedy jednak efektywność urządzenia nie stanowiła jej najmocniejszej strony. Po latach, dzięki usprawnionej technologii i dobrze przemyślanej konstrukcji, sprawdziła się ona w praktyce. W latach 60. i 70. dominowały w Europie trójpłatowe konstrukcje o mocy od 10 do 25 kW. Oczywiście mowa tu o urządzeniach pracujących i dostępnych na rynku. Co ciekawsze, były one dziełem entuzjastów, którzy wielokrotnie nie poprzestawali na budowie jednego urządzenia, a wprost przeciwnie wprowadzali na rynek całe serie. Jeden z pionierów Christian Riisager w latach 1974-1978 wybudował 30 w pełni sprawnych urządzeń. W 1980 roku era wynalazców dobiegła końca. Z inicjatywy duńskich zakładów energetycznych, zdecydowano się na budowę serii maszyn o niewyobrażalnej jak na tamte czasy mocy. Wyposażone one były w generatory 660 kW. Szybko jednak okazało się, że choć maszyny te pracują, to produkcja przez nie energii elektrycznej jest całkowicie nieopłacalna. 10 kolejnych lat zajęło inżynierom dopracowanie swoich idei i zaprojektowanie turbiny wiatrowej, która mogłaby stać się alternatywą dla konwencjonalnych źródeł energii. W tym czasie usprawniono część elektryczną (generator), automatykę i, co chyba najważniejsze, część mechaniczną (problem przeciążeń i wytrzymałości materiałów). Pozwoliło to wypuszczać na rynek coraz większe i wydajniejsze urządzenia. Wkrótce pojawiły się turbiny o mocy 600 kW, 800 kW, 1 MW aż po dzisiejsze z generatorami rzędu kilku megawatów.
Co dalej?
Gdyby za kryterium rozwoju przyjąć średnicę wirnika i wielkość generatora, to rozwój technologiczny, jaki dokonał się do dnia dzisiejszego można by podzielić na cztery etapy.
1955-1985 - Średnica wirnika ponad 50 m. Przyspieszenie rozwoju technologicznego. Powstają w krótkim okresie czasu kolejno siłownie o mocy 850 kW, 1 MW, 1,5 MW, 2 MW i więcej.
1985-1989 - Średnica wirnika do 15 m, małe domowe siłownie, poszukiwanie rozwiązań problemów teoretycznych, brak międzynarodowych standardów.
1989-1994 - Średnica wirnika osiąga do 30 metrów. Pierwsze seryjne siłownie wiatrowe. Początki tworzenia standardów przemysłowych.
1994-2002 - Średnica wirnika od 30 do 50 m. Produkcja masowa siłowni o mocy 600 kW.
Interesujące jest pytanie, co czeka nas w takim razie w najbliższym czasie? Zapewne kontynuowane będą prace nad urządzeniami o coraz większej mocy i parametrach. Jak wydaje się dzisiaj, kres możliwości technologicznych, choć jest bardzo blisko, to jeszcze nie został osiągnięty. Jeszcze do niedawna nikt nie wyobrażał sobie konstrukcji wież wiatrowych o wysokości 124 metrów. Obecnie takie instalacje, a przynajmniej jedna, istnieją i pracują. Już wkrótce jednak coraz trudniej będzie budować coraz wyższe i coraz większe turbiny wiatrowe. Śmigło turbiny E112 waży blisko 20.000 kg. Wszyscy producenci są jednak zgodni, że gdzieś musi jednak istnieć kres możliwości budowania i pracy tak olbrzymich konstrukcji.
|
|
|
|